Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz: Kastrati jest jak nowa sokowirówka - wideo

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Viaplay, Legia.Net

15.09.2021 19:06

(akt. 17.09.2021 12:22)

- Wygraliśmy spotkanie bardzo trudne, bo pierwsze, nie znając jeszcze poziomu Ligi Europy. Nie tylko ja, jako trener, ale jest wielu zawodników, którzy odnieśli pierwsze zwycięstwo na tym poziomie. Cieszymy się bardzo - mówił w rozmowie z Viaplay, po wygranej ze Spartakiem Moskwa (1:0), trener Legii, Czesław Michniewicz.

- Uważam, ze mecz był wyrównany i miał różne fazy. Początek nie był zbyt dobry w naszym wykonaniu. Spartak miał optyczną przewagę. Spodziewaliśmy się tego, że na własnym stadionie będzie się starał od pierwszych minut atakować, szukać okazji do strzelenia gola. Na szczęście dla nas, sytuacje nie zostały zamienione na gole. Później mecz się wyrównał. Momentami przejmowaliśmy inicjatywę, wymienialiśmy więcej podań, zmuszaliśmy przeciwnika do biegania za piłką. Między formacjami zrobiło się więcej miejsca, co dawało nam dużo korzyści. Nie zawsze potrafiliśmy to wykorzystywać, koło 40. minuty nie biegaliśmy już tak intensywnie, nie pokazywaliśmy się do gry. Tuż przed przerwą przeciwnik znów miał optyczną przewagę i mógł wtedy zdobyć bramkę.

- W przerwie meczu przygotowaliśmy kilka materiałów wideo z naszej kamery taktycznej. Pokazaliśmy zawodnikom, co musimy poprawić, w jaki sposób Spartak buduje akcje i próbuje się przedostać w pole karne. Po zmianie stron, takich akcji, jak w pierwszej połowie, zbyt wielu już nie było. Grało nam się przez to troszeczkę łatwiej. Jednak z każdą upływającą minutą Spartak dążył do zwycięstwa, atakował większą liczbą zawodników. Ale dla nas była to też szansa na kontry.

- Kluczowe, z naszej perspektywy, były przeprowadzone zmiany, które dały nam więcej możliwości w ofensywie. Spodziewaliśmy się, że Muci i zwłaszcza Kastrati, który dołączył do nas niedawno, da nam dużo opcji zagrania piłki na wolne pole. Wiedzieliśmy, że Dżikija może być troszeczkę zmęczony, bo toczył dużo pojedynków biegowych z Mahirem Emreli, który zagrał dobre spotkanie. Dzięki temu, stworzył się idealny moment na to, aby Kastrati wszedł na boisko i pomógł drużynie. Później, gdy do wejścia byli przygotowani Pekhart i Muci, przeprowadziliśmy świetną akcję, w której brali udział m.in. Luquinhas i Mahir Emreli. Akcja mogła, a nawet powinna zakończyć się bramką – tak się nie stało. Ale wcześniej podjęliśmy decyzję, aby dokonać tych zmian, co się bardzo opłaciło. Przeprowadzili świetną akcję, zdobyliśmy bramkę, jesteśmy bardzo szczęśliwi.

- W dalszym ciągu uważam, że Spartak to bardzo klasowa, doświadczona drużyna, składająca się z wielu świetnych piłkarzy. Podobnie jak my, przechodziła trudniejszy okres w lidze, ale ostatnie spotkanie wygrała. Uważałem, że coś drgnęło w tym zespole, bo wcześniejsze mecze nie wyglądały tak obiecujące, jak z FK Chimki. Sądzę, że zagrali lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Ale trzeba także oddać nam to, co wywalczyliśmy na boisku. Postaraliśmy się zająć ich wszystkimi atutami tak, aby nie zdecydowały one o wyniku spotkania. W sporcie trzeba też mieć trochę szczęścia, które było dziś przy nas.

- Nie żyliśmy przeszłością, doskonale wiemy, co wydarzyło się w 2011 roku. Trenerem Legii był wtedy mój serdeczny kolega, Maciek Skorża - pamiętam, że gratulowałem mu po tamtym spotkaniu. Nie budowaliśmy jednak przygotowania mentalnego na podstawie tamtego meczu. Mamy wielu nowych zawodników, obcokrajowców, którzy tego w ogóle nie pamiętają, dlatego nie chcieliśmy budować narracji wokół gry sprzed 10 lat. W Polsce jest takie przysłowie: "Cygan bił syna nie za to, że przegrał w kartach, tylko za to, że chciał się odegrać". Nie chcieliśmy się, w żaden sposób, na nikim odgrywać.

- Z panem trenerem Stanisławem Czerczesowem widzieliśmy się we wtorek. Mówi, że ma dużo spotkań, być może odwiedzi nas jeszcze dzisiaj. Zobaczymy czy tak się stanie. Czy planuję się z nim spotkać w grudniu? Do grudnia to jeszcze trzeba być trenerem Legii (śmiech). Aż tak daleko w przód nie patrzymy, żyjemy chwilą.

O Kastratim

- Z Kastratim jest jak z nową sokowirówką – trzeba się nauczyć ją obsługiwać, aby zrobić dobry sok. On jest z nami krótko, bo raptem tydzień, w tym czasie poleciał jeszcze do Serbii, aby załatwić wizę. Wiemy, jakie są jego atuty – poznaliśmy je w Zagrzebiu, gdzie sztafetą nie mogliśmy go dogonić. Po wejściu na boisko i zagranej piłce na wolne pole, pokazał szybkość, jaką ma. Pamiętam, że Maik Nawrocki, goniąc go, prawie zemdlał. Już wtedy zwróciliśmy na niego uwagę. Wtedy nawet nie wiedziałem, że jest możliwość sprowadzenia go do nas.

O Nawrockim

- Miałem to szczęście i zarazem przewagę nad innymi trenerami, ludźmi wokół futbolu, że przez ostatnie lata pracowałem w piłce młodzieżowej. Miałem szeroki wachlarz możliwości, aby śledzić rozwój  młodych piłkarzy. Maik Nawrocki nie był dla mnie anonimowy. Wiedziałem, że Werder Brema nie puści go tak łatwo. Wiem też, że Legia interesowała się nim wcześniej. Wszyscy wiedzieli, że potrafi zdobywać bramki w reprezentacji, w turniejach, w eliminacjach, i to zdecydowało o tym, że znalazł się w Legii. Mecze o stawkę – czy gramy w ekstraklasie, czy w europejskich pucharach - stają się powoli dla Maika zwykłym dniem w biurze. W ogóle nie pokazuje nerwów, stresu. Być może tłumi to w sobie, ale na boisku nie widzę absolutnie żadnych stresowych sytuacji w jego wykonaniu. To na pewno materiał na duże granie. 

O gratulacjach

- Gratulacje dla wszystkich piłkarzy, ale też podziękowania dla ludzi, którzy pomogli nam w świetnej organizacji, zaplanowaniu pobytu - to nie jest łatwe przyjechać do Rosji. Wszystko było idealnie zaplanowane. Szczególne podziękowania dla Magdy Żarskiej, Radka Deja, Konrad Paśniewski też brał w tym udział. Przede wszystkim, chodzi o wizę, którą w ekspresowym tempie załatwili Kastatiemu. Mocno walczyli, aby ją dostał, co nie było łatwe. Bardzo fajnie udało się to załatwić. Warto było poświęcić troszeczkę energii, aby dziś się cieszyć. Mam z tego podwójną radość.

 

Legia w rozgrywkach Ligi Europy

photo-47.jpg
1/15 Liga Europy zastąpiła w 2009 roku Puchar UEFA. Kto był pierwszym rywalem Legii w eliminacjach rozgrywek Ligi Europy?

Polecamy

Komentarze (125)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.