Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz: Mamy być mistrzem Polski i pokazać się w Europie

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legia.com, Legia Warszawa

27.12.2020 11:00

(akt. 27.12.2020 19:05)

- Każdy trener zaczynający pracę chce pewnego dnia pracować w reprezentacji i w najlepszych klubach. Ja w kadrze pracowałem – w prawdzie nie tej najważniejszej, ale dzisiaj pracuję w najważniejszym klubie w Polsce. I mam z tego olbrzymią satysfakcję – mówił w rozmowie z legia.com szkoleniowiec stołecznego klubu, Czesław Michniewicz.

- Od samego początku pracy trenerskiej uważałem, że technologia może pomóc. Oczywiście, tak jak kibice nie zdobędą za nas bramki, nie zrobią tego również dziennikarze i technologia, ale na pewno może ona pomóc szybciej wdrażać pewne pomysły na sposób grania, czy zachowanie zawodników. Gdy przychodzisz do nowego klubu, twój przekaz musi być spójny, a przy pokazywaniu pewnych rzeczy piłkarzom, technologia nie pozostawia miejsca dowolnej interpretacji, bo konkretnie pokazuje co w danej sytuacji trzeba zrobić i czego oczekujemy. To takie nasze dziesięć przykazań, choć prawdę mówiąc, z każdym meczem robi się ich więcej. Mamy pewne zachowania, są iPady, drony, programy do analiz, a marzy nam się jeszcze parę innych rzeczy – to wszystko jest w fazie dyskusji. Legia to idealne miejsce, by wprowadzać takie elementy.

Jak ocenia pan świadomość taktyczną naszych piłkarzy? Który z nich ma najbardziej analityczne podejście do piłki?

- Nie chciałbym tutaj wymieniać zawodników z imienia i nazwiska, ale na pewno starsi piłkarze, którzy grali za granicą, tacy jak Paweł Wszołek, Artur Boruc, czy Artur Jędrzejczyk, to piłkarze wiedzący jak wygląda przywiązanie do taktyki. Zwłaszcza ci, którzy grali we Włoszech mają świadomość, że to nic złego, gdy trening trwa 2,5 godziny, a w jego trakcie po prostu przesuwasz się w prawo i w lewo, imitując sytuacje, które mogą wydarzyć się w meczu. Starsi to rozumieją, wiedzą, że tak trzeba. Oczywiście młodzi chcieliby, żeby były tylko strzały, giereczka, poprawiamy fryzurę i idziemy do galerii (śmiech). Oczywiście nie mówię tylko o Legii, ale o ogólnym zjawisku. Dziś zawód piłkarza trwa 10-15 lat i to idealny, złoty czas dla każdego zawodnika – później zaczyna się nowe życie. Doskonale to rozumiem, bo – brutalnie mówiąc – przerobiłem już wielu piłkarzy. Niektórzy byli super talentami, niektórzy tego talentu mieli mniej, ale pracowali tak, że w pewnym momencie znaleźli się na tym samym poziomie, a następnie zrobili większą karierę. Byli bardziej stabilni psychicznie, bardziej zaangażowani na treningu i poza nim – po prostu chcieli być piłkarzami. Ci, którzy chcą być piłkarzem na 70-80 procent, nie dochodzą do celu.

Włoska szkoła trenerska jest panu najbliższa?

- Tak, uwielbiam włoską piłkę. Ona dla telewidza może być nudna, ale dla trenera jest fantastyczna. Oglądałem wiele meczów włoskich lig na różnych poziomach i wszędzie widziałem porządek na boisku, a ja jestem jego maniakiem. Porządek zachowań, nie ma podwójnej interpretacji, są pewne kanony, pewne zachowania i Włosi robią to najlepiej na świecie. Oczywiście tamtejszy futbol to nie tylko defensywa. Wszyscy myśląc o nim widzą catenaccio, ale są przecież zespoły takie Atalanta grająca bardzo ofensywną piłkę, czy Inter Mediolan, również miewający bardzo fajne momenty. Dużo rozwiązań taktycznych czerpiemy właśnie z tamtejszego modelu gry.

Czy coś by pan zmienił tej jesieni gdyby można było cofnąć czas?

- Pewnie masz na myśli mecz z Karabachem? To był dla mnie trudny czas, byłem tutaj krótko. Nie odbył się mecz ze Śląskiem. Myśleliśmy, że to najlepsze rozwiązanie byśmy mieli tydzień na odpoczynek po meczu z Dritą. Dziś uważam, że gdybyśmy jednak zagrali ze Śląskiem, to może bylibyśmy mniej wypoczęci, ale z pewnością miałbym więcej odpowiedzi. Co innego oglądać piłkarzy z telewizji czy z poziomu trybun, a co innego wejść do środka i obejrzeć cały zespół. Wydaje ci się że kogoś znasz i on coś zrobi, a potem okazuje się, że czegoś nie zrozumiał, czegoś nie zrobi. Efekt końcowy jest taki, że przegraliśmy mecz. Odpadliśmy z eliminacji jednak nie dlatego, że graliśmy w złym zestawieniu, ale przez proste błędy w defensywie. Nie można w taki sposób tracić bramek. W lidze jak stracisz dwa gole, to ciężko jest to odrobić, a w Europie jak tracisz trzy to praktycznie jest pozamiatane. Gdybym miał obecną wiedzę i wszystkich do dyspozycji, to inaczej zestawiłbym skład - w środku pola postawiłbym na Karbownika z Kapustką bo dają dynamikę w grze Legii. I na skrzydle zagrałby Luquinhas - wtedy go nie znałem i uważałem, że może dać dobrą zmianę. Miałem nadzieję, że wejdzie i ożywi grę.

Gdzie Legia ma być za pół roku?

- Mamy być mistrzem Polski. Nie będzie to takie łatwe, jak się wszystkim wydaje, bo konkurencja jest duża. Później marzymy o Europie, chcemy się w niej pokazać. Europejskie puchary promują klub i promują piłkarzy. Dlatego każdy kolejny transfer ma budować grę, rozwijać drużynę, grać atrakcyjną piłkę, mieć wysokie umiejętności techniczne. Nie będzie łatwo o takie transfery, bo cały świat szuka takich piłkarzy, ale wierzę w Radka Kucharskiego i jego ludzi.

 

Legia w 2020 roku

1/20 Pierwszym sparingowym rywalem Legii w 2020 roku było FC Botosani. Drużyna Aleksandara Vukovicia wygrała 2:1. Kto strzelił gole?

Polecamy

Komentarze (181)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.