Czesław Michniewicz: Spodziewałem się zwycięstwa, ale bardziej okazałego

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net, TVP Sport

22.07.2021 00:05

(akt. 22.07.2021 12:30)

- W jakim jestem nastroju? Nie jestem zaskoczony tym, co działo się na boisku. Mój nastrój jest taki, jaki jest. Spodziewałem się trudnego spotkania, zwycięstwa, ale bardziej okazałego. Nie będę tego ukrywał - mówił po meczu z Florą Tallinn, w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, trener Legii Warszawa, Czesław Michniewicz.

- Początek meczu był istotny. Szybko zdobyliśmy bramkę po fantastycznej akcji Bartka Kapustki. Ale w tym momencie zaczęły się również nasze problemy. Okazało się, że musi zejść z boiska. Do naszego optymalnego ustawienia, na dwójkę napastników i ofensywnych pomocników, należało wprowadzić korekty. Wprowadziliśmy Bartka Slisza, przez to nasza gra wyglądała troszeczkę inaczej. Brakowało wykorzystania przestrzeni między formacjami Flory, nad czym się skupialiśmy. I oddaliśmy inicjatywę, mieliśmy 2-3 momenty, po których mogliśmy zdobyć bramkę w pierwszej połowie. Ale też sami napędzaliśmy zespół z Tallinna prostymi błędami. Kilka pomyłek kończyło się akcjami w polu karnym czy interwencjami Artura Boruca.

- Druga połowa… Straciliśmy gola. Zmieniliśmy ustawienie. Zaczęła się szybsza, płynniejsza gra. Było dużo dośrodkowań, sytuacji, w których piłka tańczyła w okolicach linii bramkowej. Kilka razy bramkarz obronił, ktoś wybił piłkę z linii bramkowej. I zaczęło się robić nerwowo. Wiadomo, że jak się nie wygrywa pierwszego meczu u siebie, to robi się nerwowo. Ale wytrzymaliśmy psychicznie końcówkę i na trzy minuty przed końcem zdobyliśmy bramkę, która dała nam zwycięstwo. To zwycięstwo niczego nie przesądza. Wiemy doskonale, że nie liczą się już gole na wyjeździe. Gdybyśmy wygrali 1:0 czy 2:1, to byłby ten sam wynik. Musimy dobrze przeanalizować spotkanie, dobrze przygotować się do rewanżu. Mamy po drodze mecz z Wisłą Płock, zastanowimy się, kto w nim zagra. Ale na pewno musimy być optymalnie przygotowani: zarówno fizycznie, jak i taktycznie, na spotkanie w Tallinnie, aby myśleć o końcowym sukcesie.

O urazie Kapustki

- Kontuzja Bartosza Kapustki? Rozmawiałem z Bartkiem, a w przerwie meczu z lekarzem. Nie używaliśmy jeszcze żadnej aparatury, ale nie wygląda to dobrze. Liczymy się z tym, że Bartka przez jakiś czas zabraknie. Szczegółowe badania odbędą się w czwartek. Po pierwszej diagnozie lekarza jesteśmy przygotowani na to, że może być to poważna kontuzja. Nie wiemy dokładnie, co się stało. Już po strzelonym golu Bartek wyskoczył do kibiców z radości. Tam jest sztuczny kawałek murawy, noga i kolano uciekło do boku. Zrobił się z tego problem. Wszedł jeszcze na chwilę, chciał spróbować. Wydawało się, że wszystko jest okej... W czwartek będziemy wiedzieć więcej. Czy jest podejrzenie, że znowu stało się coś z więzadłami? Niestety tak. Ale niczego nie przesądzamy. 

O Mateuszu Hołowni

- Myślę, że Mateusz Hołownia grał dobre mecze od momentu, kiedy wszedł do pierwszego składu. Dziś nie był to jego dzień. Popełnił kilka prostych błędów, parę razy podjął złą decyzję. Dokonaliśmy zmiany, bo chcieliśmy wprowadzić bardziej ofensywnych zawodników. Mieliśmy do wyboru, albo wyciągnąć ze składu jednego z defensywnych pomocników, albo obrońcę. Zdecydowaliśmy się na obrońcę. Uznaliśmy, że będziemy potrzebować biegającego i dobrze odbierającego piłkę środka pola, a dwójka stoperów poradzi sobie z jednym napastnikiem. I tak też się stało.

O Ojamie

- Ojamaa zagrał dobrze? Dość często tak jest, jak zawodnik gra przeciwko byłemu klubowi, i nie chodzi tylko o niego, ale o innych piłkarzy. Ale tego się spodziewaliśmy. Na dzisiejszej odprawie pokazywałem jeszcze fragmenty Ojamy w pressingu, aby być uczulonym na jego agresywne dojście, doskoki. Jest bardzo szybki, agresywny. Nie jestem zaskoczony postawą Ojamy, jak i Flory. Grali tak, jak przewidywaliśmy. Niestety, my na to pozwoliliśmy.

O dobrym przygotowaniu mentalnym

- Byliśmy dobrze przygotowani mentalnie do spotkania. Znaliśmy ciężar gatunkowy. Ktoś pytał na ostatniej konferencji, kto jest faworytem. Nie chciałem dyskutować, zawsze to dziennikarze najczęściej o tym dyskutują. My wiemy, że i oni, i my mamy ambicje, aby grać dalej w pucharach. Na pewno presja jest troszeczkę inna niż z Bodo/Glimt. Tam wszyscy skazywali nas na pożarcie. Mówiło się, że zagramy z Norwegami, którzy ostatnio grali z Milanem, super się prezentowali, a my słabo gramy. Taka opinia krążyła. Teraz mówiło się inaczej, że spokojnie wygramy, bo gramy ze słabym zespołem. Dziś to wszystko trzeba wypośrodkować. Myślę, że zespół nie grał tak, jak grał, dlatego, że ktoś kogoś zlekceważył czy czegoś nie dopilnował. Nie, po prostu nie wszyscy mieli optymalny dzień. Sytuacja z Bartkiem Kapustką spowodowała, że to, nad czym pracowaliśmy pod kątem taktyki, musieliśmy diametralnie zmienić od trzeciej minuty... I to miało wpływ na naszą postawę. Wiedzieliśmy przed meczem, że gra na dwójkę defensywnych pomocników, przeciwko takiemu zespołowi jak Flora, spowoduje, że tych sytuacji nie będzie zbyt dużo. I to się potwierdziło w pierwszej połowie. W momencie, kiedy wszedł Bartek Slisz, nie było wejścia między strefy, prowadzenia piłki między strefy, co często robi Luquinhas z Kapustką. I to miało istotny wpływ na naszą postawę. A nie to, że ktoś kogoś zlekceważył. Absolutnie, czegoś takiego nie było.

- Zejście Kapustki dużo zmieniło. Gdy grał Kapustka na jednej stronie z Juranoviciem, to "Kapi" wypełnia i wbiega w wolne strefy. Później, po zmianie, Bartek Slisz grał zdecydowanie głębiej. W momencie, kiedy Juranović miał piłkę, nie było wbiegnięcia w wolne strefy, i on był zdany tylko na siebie. To wynikało z tego, że brakowało Bartka Kapustki.

O Emrelim i Pekharcie

- Jeśli chodzi o mecz z Wisłą Płock… Rozważamy taki wariant, że zagrają zupełnie inni zawodnicy niż ci, którzy wystąpią w Tallinnie. Zastanowimy się, kto na jakiej pozycji może zagrać. I w jakim ustawieniu, bo to też będzie bardzo istotne. Jeśli chodzi o dwójkę napastników… Aby dwójka snajperów dobrze funkcjonowała, potrzebuje dużo wspólnych treningów. Z racji braku czasu, późnego dołączenia Tomka Pekharta, współpraca musi się odbywać bardziej intuicyjnie. Pewne rzeczy mówimy, nad niektórymi pracujemy w treningu, ale czasu jest za mało. Myślę, że potrzebują wspólnie czasu, mówię o Emrelim i Pekharcie, aby się dotrzeć i wiedzieć, jak sobie pomagać. W pierwszej połowie mieliśmy duży problem, bo grali daleko od siebie. Nie wymieniali podań między sobą, bo jeden grał po jednej stronie, a drugi – po drugiej. Jak grał Pekhart z Lopesem – oni we dwójkę grali w ustawieniu 3-5-2: w poprzednim sezonie ze Śląskiem, Piastem, w sparingach. Wiedzą, jak funkcjonuje się w tym systemie. Emreli musi się tego troszeczkę nauczyć. Musimy robić to tylko w trakcie meczu, bo w treningu jest za mało czasu.

O wariantach w rewanżu

- Rozważamy wszystkie możliwości w rewanżu. Aby zespół dobrze funkcjonował, to idealnie jest mieć czterech kreujących grę zawodników na murawie. Jeśli jest Bartek Kapustka, Luquinhas, to mamy dwóch bardzo dobrych kreujących zawodników. I, co ważne, dwóch graczy, którzy robią przewagę. Oni wbiegają w wolne strefy z piłką i bez. I nasza gra się na tym opierała, również i wcześniej, jak był jeszcze Michał Karbownik. Jest też grupa zawodników, którzy lubią, gdy futbolówkę gra im się do nogi. Utrzymują piłkę w grze, ale nie wykorzystują wolnych przestrzeni. Zastanowimy się, kto zagra, kto będzie w jakiej dyspozycji. W czwartek lekarz przekaże mi raport, po każdym meczu tak robimy – zobaczymy, kto jest na ile zmęczony, poobijany. Zdecydujemy wówczas kto zagra. Na pewno będziemy rozważać dwa ustawienia: to, w którym zaczynaliśmy środowy mecz, a więc 3-5-2, ale też nasze ustawienie, w którym graliśmy na jednego napastnika, czyli 3-4-3. Alternatywą jest zawsze przejście na czwórkę obrońców.

O Sappinenie

- Rauno Sappinen? Analizowaliśmy sposób, w jaki zdobywa bramki. Zdobywa je różnorodnie. Najczęściej odbywa się to wtedy, kiedy środkowi pomocnicy przejmują piłkę, która jest zagrywana w wolny sektor boiska. On wchodzi w pojedynek biegowy, wygrywa pojedynek bark w bark, strzelał dużo takich goli. Byliśmy uczuleni na to, że w momencie straty piłki, jeśli Vassiljev będzie miał ją w okolicy, to może zagrać za plecy obrońców.  I takie też próby były. To samo robią środkowi obrońcy z Tallinna. Jak odbiorą piłkę, to szukają wolnej przestrzeni za plecami. Grając przeciwko takiej drużynie jak my, gdzie nasi obrońcy grają bardzo wysoko, po odbiorze piłki jest bardzo dużo miejsca. I Sappinen to wykorzystuje. W momencie odbioru piłki, zawsze ucieka na wolne pole. Trzeba być na to przygotowanym, lecz dobre podanie powoduje, że znajduje się w sytuacjach bramkowych. Jest to ciekawy zawodnik. Wiem, że miał epizody w innych ligach, ale na epizodach się skończyło. Jest gwiazdą Estonii, zdobywa wiele bramek i trzeba być na niego uczulonym.

O Josue

- Wszedł Josue, który nie grał od dłuższego czasu. Liczyliśmy na jego stały fragment gry, mądre rozegranie. Miał kilka mądrych rozegrań. Potrzebuje troszeczkę czasu. Być może wystąpi w meczu z Wisłą Płock i już na wtorek będzie w lepszej dyspozycji.

Polecamy

Komentarze (80)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.