Czesław Michniewicz: Wywalczyliśmy awans, choć łatwo nie było

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

22.09.2021 20:09

(akt. 24.09.2021 14:36)

- Na tym etapie liczy się przede wszystkim awans, który wywalczyliśmy, choć łatwo nie było. Wigry mocno się nam przeciwstawiły - mówił po meczu w Suwałkach (3:1) trener Legii Warszawa, Czesław Michniewicz.

- Rywale grali bardzo dobrze, prowadzili. Na szczęście dla nas, szybko odpowiedzieliśmy golem wyrównującym. Po przerwie zdobyliśmy drugą bramkę, za moment trzecią. Sytuacji do kolejnych trafień było jeszcze kilka. Ale Wigry też miały niezłe momenty, zwłaszcza po stałych fragmentach gry. Cieszymy się z awansu, ale mamy świadomość, że nasza gra mogła i powinna wyglądać lepiej.

- Cel osiągnęliśmy. Zagraliśmy w nieco zmienionym składzie: wystąpili zawodnicy, którzy w ostatnim czasie grali troszeczkę mniej. To było dla nich dobre, bo otrzymali minuty, aby się pokazać. Przed nami, do grudnia, jeszcze dużo grania i każdy piłkarz będzie dla nas ważny. Gratuluję postawy drużynie Wigier, gratuluję trenerowi przygotowania bardzo mądrej taktyki. Przeszliśmy do kolejnej rundy i będziemy spoglądać, jak Wigry radzą sobie w II lidze. Mam nadzieję, że powalczą o awans: tak, jak rok temu, tylko skuteczniej.

- Wigry mnie nie zaskoczyły. Starałem się bardzo uczulić zespół na to, że to dobra drużyna, która gra w fajnym ustawieniu, podobnym do tego, które często stosujemy w ekstraklasie i Lidze Europy. Widać pracę trenera. Staraliśmy się nie popełnić błędu pychy, bo przyjeżdża mistrz Polski do drużyny z trzeciego poziomu rozgrywkowego. Myślę, że grzechu pychy, z naszej strony, nie było. Zabrakło może troszeczkę więcej chęci oddawania strzałów. W pierwszej połowie wiele razy byliśmy w polu karnym, każdy chciał każdemu wyłożyć piłkę do pustej bramki. Było tak też w drugiej połowie, gdzie Emreli czy inni zawodnicy wychodzili do idealnych sytuacji i szukali jeszcze kogoś, kto skieruje piłkę do pustej siatki.  

- Spodziewałem się takiej gry, ustawienia, sposobu pressowania przeciwnika. Nie jest tak, że przyjechaliśmy nieprzygotowani. Wręcz przeciwnie, bardzo mocno popracowaliśmy nad analizą rywala, dziś są takie możliwości. Przyjrzałem się zwłaszcza meczom z Ruchem i Zniczem Pruszków. Pod kątem tego spotkania, obejrzałem na Wyscoucie mnóstwo stałych fragmentów gry.

- Jechałem do Suwałk jak po swoje? Nie. Już tu kiedyś przyjechałem z Termaliką i wyjechałem nie ze swoim. Kilka lat temu przegraliśmy tutaj 1:2. Potem Wigry były objawieniem Pucharu Polski, zostały pokonane dopiero przez Arkę Gdynia – byłem na tym meczu, który mógł się różnie potoczyć. Mam nadzieję, że to dobry znak, czyli ten, kto wygrywa z Wigrami, zdobywa Puchar Polski. Niech to będzie dla nas sygnał.  

- Legia ma szeroką kadrę. Stać nas na to, aby kilku zawodnikom, którzy grają dużo -  i na wysokim poziomie, kosztującym dużo energii – dać trochę odpocząć. Nie jest to, absolutnie, brak szacunku do przeciwnika, tylko wynika to ze strategii. Przed nami sobotni mecz z Rakowem, a potem rywalizacje z Leicester i z Lechią. W tydzień czekają nas trzy bardzo trudne gry.

- Skład na rywalizację z Rakowem będzie inny niż dziś, zbliżony do tego, w którym graliśmy przeciwko Górnikowi Łęczna czy Spartakowi. Wykrystalizowała się grupa piłkarzy, którzy tworzą trzon zespołu. Myślę o Arturze Borucu, Mateuszu Wietesce, Arturze Jędrzejczyku, do tego dochodzi Filip Mladenović, Luquinhas, mam nadzieję, że dojdzie Andre Martins. To piłkarze, na których - w pierwszej kolejności - możemy liczyć, bo oni grają najczęściej i najwięcej.

- Czy któryś z zawodników, który do tej pory grał mniej, wykorzystał szansę? Trudno powiedzieć. Zagraliśmy nieco innym ustawieniem. Z reguły gramy na trzech stoperów, a dziś – na dwóch. Pokazał się Rose, Abu Hanna, przyglądaliśmy się Ribeiro na nietypowej dla niego pozycji, sprawdzaliśmy czy może być skrzydłowym w systemie 4-3-3. Ostatnio próbowaliśmy Kastratiego jako wahadłowego, dziś grał jako skrzydłowy. Skibicki wystąpił na prawej obronie, wcześniej rywalizował jako wahadłowy. To małe odpowiedzi, ale nie mogę powiedzieć, że ktoś wykonał milowy krok do pierwszego składu, bo byłoby to nie fair w stosunku do tych, którzy grali wcześniej i dziś. Wszyscy muszą walczyć. Każde spotkanie to dla nich więcej pewności siebie, a dla nas – kolejna informacja na temat tego, czy to już ten moment, aby zmienić ewentualnie tego czy innego gracza.

Polecamy

Komentarze (53)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.