Legia - Widzew 2:1 Daniel Myśliwiec
fot. Jan Szurek

Daniel Myśliwiec: Robiliśmy wiele, by wygrać

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

03.11.2024 22:50

(akt. 04.11.2024 05:11)

– Z mojej perspektywy, na pewno nie jesteśmy zadowoleni. Chcieliśmy wygrać, to się nie udało. Myślę, że zrobiliśmy wystarczająco dużo, by stworzyć naprawdę niezłe sytuacje i wykorzystać nasze momenty – mówił po wyjazdowej porażce z Legią, w 14. kolejce Ekstraklasy, trener Widzewa Łódź, Daniel Myśliwiec, który latem ub.r. pojawił się na zgrupowaniu stołecznego klubu w Austrii (na zaproszenie dyrektora sportowego, Jacka Zielińskiego), a w przeszłości pracował w akademii "Wojskowych" i był analitykiem pierwszego zespołu.

– Jeśli miałbym ogólnie określić to spotkanie, to był to mecz momentów. Byłem w stanie, przy specyficznym przygotowaniu, mając krótki czas, zaznajomić piłkarzy z planem. Mogę ich pochwalić za odwagę z piłką.

– Mogę oczywiście żałować, że nie skonsumowaliśmy naszych momentów w ataku, a w defensywie częściej nie podchodziliśmy wyżej.

– Chcieliśmy zniwelować przewagę rywala w bocznych sektorach, co jest kluczowe dla poprawy gry ofensywnej drużyny przeciwnej, przynosi duże efekty. Myślę, że dobrze na to zareagowaliśmy, nie dopuszczając do zagrożenia przy naszej bramce. Można tylko żałować sposobu i momentu stracenia gola, ale to gdybanie.

– Jesteśmy bardzo niezadowoleni. Sądzę, że robiliśmy wiele, by wygrać – nieskutecznie. Musimy dalej pracować i takie momenty przedłużać albo konsumować. Gratuluję gospodarzom.

– Ubolewam, że był jeden dzień realnego treningu przed meczem z Legią, ale drużyna – bardzo zmęczona podróżami, niektórzy zawodnicy zagrali ostatnio 120 minut w Pucharze Polski – chciała maksymalnie wycisnąć każdą minutę.

– Pomysł był taki, by wciągnąć większą liczbę piłkarzy Legii do pressingu. Wiemy, że bronią bardzo dobrze, systemem, ale niektórzy zawodnicy muszą kontrolować strefę jako priorytet. Chcieliśmy zajmować konkretne przestrzenie naszymi "szóstkami" bądź "ósemkami", również "dziesiątkami". Wejścia Samuela Kozlovsky’ego (schodzenie z bocznego sektora do środka – red.) nie były przygotowane – to wynikało z czucia przestrzeni i tego, jak możemy ominąć pressing rywala.

– Przyjechaliśmy do Warszawy, by wygrać. Sytuacja i dynamika była – z naszej perspektywy – pod kontrolą. Byliśmy w stanie zaakceptować to, że będziemy niżej, ze względu na przewagę przeciwnika w bocznych sektorach. Wiedziałem, że nie jesteśmy w stanie tak się przygotować, by na tak małej przestrzeni i grą kombinacyjną wyjść między liniami. Zdecydowałem się na to, by nie czekać na oznaki zmęczenia czy przejęcia inicjatywy bez kontroli rywala, i uznałem, że chciałbym wykorzystać mobilność naszych napastników. Mając takich killerów z przodu, jak Hamulic i Rondić, to myślę, że możemy dość mocno poturbować każdą linię obrony, a potem rozpracować tak, by zdobyć bramkę.

– Powtarzam: wiedziałem, że przy stylu i sposobie gry przeciwnika, będzie nam trudno wyjść grą kombinacyjną przy małej przestrzeni, w momencie naszego odbioru, jak robiliśmy to w pierwszej połowie. Postanowiłem, by – również przy zmęczeniu rywala – częściej zagrywać za linię obrony, wykorzystując dwóch napastników.

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.