fot. Marcin Szymczyk

Dawid Szulczek: Zbliżyliśmy się do wicemistrzostwa

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

21.04.2023 23:59

(akt. 22.04.2023 14:39)

– Na pewno było to dla nas niezwykle trudne spotkanie, ale z Legią nie można łatwo wygrać. Ostatni raz warszawiacy przegrali bardzo dawno temu, bodajże pół roku temu, z Wisłą Płock – mówił po rywalizacji z "Wojskowymi" (1:0), w 29. kolejce PKO Ekstraklasy, trener Warty Poznań, Dawid Szulczek.

– Od początku był to dla nas bardzo trudny mecz. Legia mocno nas zdominowała przez 15-20 minut, ale przetrwaliśmy i potrafiliśmy odpowiedzieć pod koniec pierwszej połowy. Po przerwie znacznie się otworzyliśmy, chcieliśmy więcej grać w piłkę, solidnie to wyglądało. Myślę, że okazał się to zbliżony fragment do spotkania z Lechem, aczkolwiek wtedy "Kolejorz" zdobył bramkę, my nie. Teraz stało się odwrotnie.

– Nasza drużyna bardzo dobrze funkcjonuje, jeśli chodzi o ławkę, w piątek mieliśmy ją najmocniejszą, odkąd jestem trenerem Warty. Podoba mi się reakcja zawodników, którzy mocno żyją z drużyną, mimo że nie wchodzą na boisko. Cieszę się też z tego, że Wiktor Pleśnierowicz potrafił wejść w trudnym momencie, zagrał niezwykle solidnie, z tym piłkarzem na murawie jeszcze nigdy nie straciliśmy gola w PKO Ekstraklasie.

– Jest sporo pozytywów. Miguel Luis i Jan Grzesik to zawodnicy, bez których wcześniej trudno było sobie wyobrazić podstawowy skład. Teraz, ze względu na urazy, w ich miejsce weszli inni piłkarze, którzy wykorzystali szansę, zagrali z Legią, zaprezentowali się naprawdę obiecująco.

– Takie zwycięstwa bardzo nas cieszą, ale kosztują też mnóstwo energii. Myślę, że było to widać zarówno po piłkarzach, jak i sztabie. 

Trener Warty został również spytany o sytuację z ok. 70. minuty, gdy Filip Mladenović do niego podbiegł i coś krzyczał. – Powiedział, że to nie jest fair play, że nie podałem mu piłki. Przeprosiłem go, lecz dodałem, że dbam o własną drużynę – tłumaczył Dawid Szulczek.

– Były dwa plany na Josue. Rezerwowy – na wypadek, gdyby Portugalczyk za bardzo się rozkręcił – zakładał coś takiego, że przez cały mecz pilnowałby go jeden zawodnik, tak, jak to zrobił gracz Piasta, Grzegorz Tomasiewicz. Główny wariant był taki, by przekazywać go sobie w strefie, co dobrze wyglądało.

– Nastroje są bardzo dobre. Zbliżyliśmy się do wicemistrzostwa, gdyż zmniejszyliśmy stratę do Legii. Jeśli stołeczna drużyna będzie seryjnie przegrywać, a my będziemy wszystko wygrywać, to na koniec sezonu możemy ją jeszcze wyprzedzić. Oby tak się stało.

– Ostrą odprawę mam tylko raz na 50 spotkań. Taka była na Lechu, teraz wyglądało to bardzo spokojnie. Funkcjonowało wiele rzeczy. Pojawił się tylko jeden problem, czyli pierwsze 3-4 sekundy po odbiorze. Oddawaliśmy piłkę Legii, graliśmy elektrycznie, ale w drugiej połowie to poprawiliśmy. Po drugie, mając na ławce takich piłkarzy, jak Kopczyński, Miguel, Savić czy Grzesik, to – z perspektywy trenera – nie jest trudno ulepszyć grę.

– Strategia dot. stałych fragmentów? Chcieliśmy wymienić więcej podań, gdyż wszyscy mówią, że Warta gra defensywnie. Każdy rzut rożny, rozegrany na krótko, zawierał 3-4 podania, więc kilka kornerów przełożyło się na 20 zagrań. Oczywiście trochę żartuję, bo jesteśmy w dobrych nastrojach po zwycięstwie. Główny powód był taki, że Legia ma sześciu zawodników w "piątce", co sprawia, że przy dośrodkowaniu jest duży problem, by dojść do sytuacji strzeleckiej. W tym roku jeszcze ani razu nie graliśmy rożnych na krótko, więc stołeczna drużyna nie mogła się tego spodziewać. Po drugie, boisko było w świetnym stanie, dlatego wiedzieliśmy, że możemy sobie na to pozwolić. Parę razy okazało się to zaskakujące i niewiele brakowało, byśmy wepchnęli piłkę do siatki.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (30)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.