Filip Mladenović

Filip Mladenović o formie, żółtych kartkach i Sa Pinto

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Po Gwizdku

17.03.2021 19:30

(akt. 18.03.2021 15:09)

- Albo gram dobrze, albo mnie nie ma w ogóle. To moje życie, kariera. Podoba mi się to, że złapałem formę, lecz wcześniej nie wyglądało to tak źle, jeśli chodzi np. o występy w Lechii, w ekstraklasie. Na razie czuję się bardzo dobrze fizycznie i mentalnie. I myślę, że widać to na boisku - mówił w magazynie "Po Gwizdku" zawodnik Legii, Filip Mladenović.

- Dlaczego przeniosłem się do Warszawy? Poczułem, że Legia może być dla mnie dobrym kierunkiem. Wydaje mi się, że tak jest. Myślę, że była to bardzo dobra decyzja, lecz nie spodziewałem się, że tak będzie, naprawdę. Czy pamiętam pierwszy kontakt ze strony warszawskiego klubu? Mirko Poledica (były piłkarz Legii – red.) do mnie zadzwonił, który jest dobrym kolegą Aleksandara Vukovicia. Zapytał się mnie o proste rzeczy: jaki mam pomysł, co i jak dalej? Potem skontaktował się ze mną „Vuko”, który powiedział, co i jak, wspomniał też o swoich planach. Długo się nad tym nie zastanawiałem, bo trafił w dobry moment, jeżeli patrzymy na wszystkie aspekty. Kiedy zdecydowałem się na Legię, do rozpoczęcia okna transferowego pozostawało sporo czasu. Mogłem jeszcze czekać dwa-trzy miesiące, lecz, powtarzam, moment okazał się trafny. Ja też nie chciałem zbyt dużo decydować i czekać. Czy chciałbym spróbować sił w silniejszej lidze? Chęć jest zawsze. Myślę, że mogę jeszcze pograć na wyższym poziomie niż ekstraklasa. Ale, na tę chwilę, naprawdę nie mam tak, że muszę zrobić coś fajnego i stąd uciec. Nie funkcjonuję tak, nie chcę patrzeć za bardzo do przodu.

W poprzednim sezonie Mladenović miał 15 żółtych kartek. W tym momencie Serb ma cztery takie napomnienia. – Zajmuję się innymi rzeczami. Jestem bardziej odpowiedzialny, skoncentrowany na swojej grze. Nic szczególnego się chyba nie stało. Ale to, co stało się tamtych rozgrywkach… Nie wiem, haha. Coś było wtedy nie tak, sporo żółtych kartek. Widziałem, że straciłem dużo sił, energii mentalnej i psychicznej na gadanie z sędziami, które nie przynosi mi nic dobrego. Może byłem po prostu zadowolony z tego, że powiedziałem wówczas to, co chciałem. Sądzę, że teraz wygląda to lepiej.

Mladenović miał kilka nieprzyjemnych momentów z Ricardo Sa Pinto. Serb po raz pierwszy spotkał się z Portugalczykiem w Crvenej Zvezdzie Belgrad i szybko wylądował na trybunach i nie został puszczony do francuskiego Evian. – Do tej pory nie wiem, co się wtedy stało, co sprowokowało trenera albo co takiego zrobiłem, że zasłużyłem na takie zachowanie. Nie wiem, naprawdę. Ale to już mnie nie interesuje, to jest poza mną. Byliśmy też w Standardzie Liege, ale szkoleniowiec nie zamienił ze mną nawet słowa. W ogóle nie rozmawialiśmy, nie było to możliwe. Trener nie chciał ze mną gadać. Spotkałem go raz w siłowni, ale ja swoje, a on swoje. Tyle.

Polecamy

Komentarze (25)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.