Filip Raczkowski Radosław Pruchnik
fot. Marcin Szymczyk

Filip Raczkowski: Cele? Spokojne utrzymanie w CLJ i dostarczanie zawodników do rezerw

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

10.03.2023 23:00

(akt. 10.03.2023 21:16)

Juniorzy starsi Legii wznawiają rozgrywki CLJ, rundę wiosenną rozpoczną od sobotniego, domowego meczu z Cracovią (11.03, godz. 14:00). Zapraszamy na rozmowę z trenerem zespołu U-19, Filipem Raczkowskim, który opowiedział o przygotowaniach, zmianach kadrowych i sytuacji zdrowotnej.

Jest pan zadowolony z przygotowań, treningów, sparingów?

– Zadowolony będę dopiero po korzystnych wynikach pierwszych, oficjalnych meczów po przerwie zimowej. Wiadomo, że cel przygotowań jest taki, by prezentować się jak najlepiej w rozgrywkach ligowych. Czuję duży optymizm, choćby po rezultatach sparingów, również po tym, że – przynajmniej na tę chwilę – nie widzę spadku jakości indywidualnej, mimo że kadra się mocno zmieniła, odmłodziła. Zauważyliśmy progres w każdym aspekcie.

Były dwa sparingi, oba z III-ligowcami, w których straciliśmy po dwie bramki. W pozostałych traciliśmy albo po jednym golu, albo graliśmy na zero z tyłu, tak jak w ostatnim meczu, z czego cieszymy się chyba najbardziej, gdyż wcześniej czyste konto było dla nas wielkim wyzwaniem. Faza bronienia została poprawiona, przynajmniej statystycznie, ale efekty widzimy zarówno w treningach, jak i w spotkaniach. Zespół jest lepiej zorganizowany w elemencie, który jesienią okazał się deficytem.

Mentalność? Wszystko zweryfikuje liga, ale w meczach towarzyskich nie zdarzało nam się popełniać tak seryjnych błędów, jakie miały miejsce w minionej rundzie, nawet z drużynami, które na papierze wyglądały na lepsze i bardziej doświadczone.

Sporym atutem jest to, że z piłkarzami, którzy zostali do nas przesunięci z juniorów młodszych, znamy się o wiele lepiej, z rocznej pracy w kategorii U-16. To 4 z 6 takich zawodników, mam na myśli Karola Kosiorka, Cypriana Pchełkę, Jakuba Adkonisa i Kacpra Potulskiego, który dostawał szanse już jesienią, lecz na stałe do U-19 trafił w ostatnich tygodniach. Ci chłopcy przechodzą łatwiejszą aklimatyzację, wiedzą, czego oczekujemy, jedyna różnica to wzrost intensywności i większy poziom wymagań meczowych. Z U-17 dołączyli także Tomasz Rojkowski oraz Viktor Karolak. Z Tomkiem mieliśmy mniejszą styczność w U-16, z Viktorem żadnej, ponieważ został pozyskany.

Wspomniał pan o Kosiorku, który niedawno zerwał więzadła krzyżowe…

– Niestety, jesteśmy bardzo zasmuceni tym faktem, że młody chłopak odniósł tak poważną kontuzję. Reszta składu? Nie ma większych urazów, a jeśli już, to umożliwiają powrót w rundzie wiosennej. Jesienią też nie mieliśmy zbyt wiele problemów zdrowotnych i wierzę, że to podtrzymamy.

Z U-19 do rezerw przeszli Maksymilian Stangret, Dawid Kiedrowicz, Sebastian Kieraś, Szymon Grączewski i Marcel Krajewski, którzy jesienią byli dla was bardzo istotni. To nie martwi? 

– Dostarczanie zawodników do drugiego zespołu to nasz cel. Te awanse martwią mnie trochę mniej, ponieważ ci gracze są w takim wieku, że mogą "zejść" do nas na mecz ligowy. Powiem szczerze, że byłoby nieetyczne i nie na miejscu, gdybym ja, jako trener akademii, był sceptycznie nastawiony do przesunięć piłkarzy, jeśli są w planach rezerw i występują w III lidze. W ostatnim spotkaniu "dwójki", z Pogonią Grodzisk Mazowiecki, zagrali wszyscy, z wyjątkiem Szymona Grączewskiego. Szansę dostali Dawid, Maks, Sebastian oraz Marcel. Kiedrowicz strzelił gola, Stangret i Kieraś mieli asysty, Krajewski też pokazał się z dobrej strony.

Wasze treningi, względem letnich przygotowań, się zmieniły?

– Mówiąc ogólnie, to nie zmieniliśmy sposobu trenowania, początek ligi mieliśmy przecież bardzo dobry. Więcej uwagi zwróciliśmy na fazę bronienia niż atakowania. Przebieg treningów okazał się spokojniejszy, tak jak nastawienie, czego potrzebowaliśmy, patrząc choćby na czerwone kartki i mecze, w których traciliśmy punkty. Zmniejszyła się również liczba zawodników w trakcie zajęć, bo oprócz przesunięć do rezerw, odeszło od nas kilku graczy. Ćwiczymy obecnie w kadrze węższej, ale wierzę, że piłkarze odczuwają większy poziom zaufania w stosunku do pracy z nami i mają mniejsze obawy o możliwość rozegranych minut.

Kto was opuścił?

– Patryk Romanowski przeszedł do Motoru Lublin. Patryk Bek rozwiązał z nami umowę i trafił do Hutnika Warszawa, do którego przeniósł się też Patryk Winiarski, ale na zasadzie półrocznego wypożyczenia. Odszedł od nas także Bartosz Płocki. To zawodnicy, którzy jesienią nie mogli liczyć na zbyt wiele minut. Musiałem odbyć z nimi szczere rozmowy i przekazać, że wiosną mogło by to wyglądać podobnie. Dostali wolną rękę, znaleźli nowe kluby po testach i małej pomocy. Życzę im szczęścia, dalszej realizacji pasji.

Zapowiadało się, że w zimowym okienku trochę podziałacie, lecz nikt z zewnątrz was nie wzmocnił.

– Mieliśmy nadzieję na 1-2 transfery, byliśmy na nie przygotowani, chodziło o testowanych, jeden piłkarz trenował z nami w lecie, drugi w ostatnich tygodniach. Ale wszyscy wiedzą, że okienko zimowe jest trudniejsze. Niestety, nie znaleźliśmy wspólnego języka, w jednym przypadku z zawodnikiem, a w drugim z jego klubem.

Od stycznia w akademii doszło do wydłużenia treningów.

– Zgadza się, choć powiem szczerze, że nasze jednostki już jesienią nie należały do krótkich. Teraz się jeszcze odrobinę wydłużyły, na rzecz większej pracy indywidualnej. Myślę, że może mieć to dobry wpływ na przygotowanie mentalne, gdyż wydłuża się zarówno czas obciążeń, jak i wymagań oraz utrzymania koncentracji. Mamy nadzieję, że przyniesie to efekty w najbliższej rundzie.

Praca indywidualna odbywa się m.in. z trenerami, którzy w przeszłości grali w Legii.

– Dokładnie. Możliwość pracy z takimi osobami i "wykorzystanie" ich wiedzy na rzecz zawodników do gry na danej pozycji to dla nas duży handicap, atut. Wspierają nas nie tylko byli piłkarze, jak Dariusz Kubicki, Marcin Mięciel czy Tomasz Sokołowski II, ale także trener Mateusz Majewski. Do tego dochodzi oczywiście nasz obecny sztab szkoleniowy.

W części indywidualnej jest nas sporo, w realizacji zajęć pomagają nam też m.in. analityk, trener przygotowania motorycznego, asystent i szkoleniowiec bramkarzy. Tworzymy małe grupy, każdy zawodnik jest dopieszczony w kwestiach szkoleniowych.

Co jest waszym celem sportowym, grupowym na wiosnę?

– Spokojne utrzymanie. Jeśli chodzi o kwestie indywidualne, to chcemy, by jeszcze więcej zawodników trafiło do drugiego zespołu, a potem miejmy nadzieję, że i do "jedynki".

Dyrektor Marek Śledź opowiadał, że drużyny akademii czekają spotkania z osobami z różnych światów, np. biznesu czy polityki, ale i wizyty w miejscach wymagających zaangażowania emocjonalnego. Udało się już u was coś zorganizować?

– W akademii wprowadzamy projekty, które mają uświadamiać zawodników w różnych sferach życia. Mieliśmy do tej pory dwa wyjścia, budujące morale zespołu, skupiające się na aspektach społecznych. Byliśmy na basenie i w schronisku. Oba spotkania okazały się owocne, to drugie bardziej zapadło w pamięć. Dostrzegliśmy smutniejszą stronę społeczeństwa, wiele skrzywdzonych, nieszczęśliwych zwierząt. To dobra lekcja zarówno dla zawodników, jak i sztabu.

Spędziliśmy na Paluchu parę godzin. Pamiętam przejście przez środek schroniska. Gdy wszystkie zwierzęta zaczęły na nas reagować, okazywały zainteresowanie, było głośno, pojawił się huk. Poruszyło to i mnie, i resztę drużyny.

W planach są dwa kolejne wyjścia, ale nie zdradzamy szczegółów. My organizujemy spotkania, dla zespołu to niespodzianka.

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.