Gil Dias – laurka od Mbappe, wyrzucenie ze Sportingu, gra w najlepszych ligach
08.09.2023 12:30
Taką laurkę o Gilu Diasie wystawił kiedyś… Kylian Mbappe (PSG), jeden z najlepszych piłkarzy na świecie, który spotkał się z Portugalczykiem w AS Monaco, a potem śledził jego dalsze losy.
SPORTING SIĘ GO POZBYŁ, ODZYSKAŁ SZCZĘŚCIE W INNYM KLUBIE
Portugalia, Gafanha da Nazare, nadmorskie miasteczko, ważny ośrodek portowy. Miejsce urodzenia Diasa (186 cm wzrostu). – Spędzam tam dużo czasu. Lubię przebywać z najbliższymi, przyjaciółmi, opiekować się psami i ptakami, chodzić na plażę – opowiadał w rozmowie z terranova.pt. Od małego grał w koszykówkę i piłkę nożną, a gdy przyszedł czas decyzji, wybrał futbol, który bardziej go ekscytował. Pierwszy trening odbył w wieku 8 lat.
Występy w Grupo Desportivo da Gafanha stały się przepustką do większej piłki. – Miałem 10 – 11 lat i czułem wielką radość – mówił portugalskim mediom Dias, który w tygodniu trenował w macierzystym klubie, a w weekendy grał w Sportingu.
W Lizbonie spędził tylko sezon. – Uznano, że nie spisał się tak, jak od niego oczekiwano – tłumaczył w record.pt Ernesto Monica, koordynator szkolenia w GD Gafanha. – Miałem dość płaczu, na szczęście odzyskałem radość w AD Sanjoanense – wyjaśniał Portugalczyk, który reprezentował wspomniany zespół w latach 2008-2013, zanim dołączył do SC Braga. – Niezwykły już od dziecka, nie tylko na boisku, ze względu na osobowość, zaangażowanie, a także to, że okazał się rozwinięty technicznie oraz wyższy i silniejszy od innych. (…) Mieliśmy autokar, który zapewniał codzienny transport młodym ludziom. Był to duży koszt w budżecie, wynoszący ok. 15 tys. euro, ale sprzedaż Gila w dużej mierze pokryła te wydatki – dodał w maisfutebol.iol.pt Luis Vargas, prezes klubu z Sao Joao da Madeira.
MISTRZ KRAJU ODKRYTY PRZEZ MENDESA
Dias od małego przyciągał zainteresowanie menedżerów piłkarskich. Gdy zaczęły spływać propozycje agentów, o wskazówki poproszono klub, który doradził młodemu talentowi, wówczas 15-letniemu, Jorge Mendesa.
Kariera Portugalczyka nabrała rumieńców, zbliżała się do poważniejszego grania. Na pierwszy sukces w Bradze nie musiał długo czekać. Został mistrzem Portugalii juniorów, czego "Arsenaliści" nie osiągnęli od… 1977 roku. – Odegrał ważną rolę w zdobyciu tytułu. Ma bardzo mocną lewą nogę, może grać na kilku pozycjach, zarówno w środku, na skrzydle, jak i w ataku. To zawodnik o doskonałej techniczne, dobry w krótkim dryblingu – opisywał go dla record.pt Pedro Duarte, ówczesny szkoleniowiec.
KSIĘSTWO MONAKO
"Drybler, zawodnik szybki, grający 1 na 1".
Rozmowa telefoniczna, do której doszło pod koniec sierpnia 2014 roku, zmieniła jego życie. – Kiedy zadzwoniono do mnie i poinformowano, że jadę do Monako, nie mogłem w to uwierzyć. W ogóle nie spałem, bolał mnie brzuch. Gdy wszedłem do szatni i zobaczyłem zawodników cieszących się świetną reputacją, to pamiętam, że zastanawiałem się, co ja tam robię. Widziałem, że mieli te same miny, myśli w stylu: "Kim jest ten dzieciak?" – opowiadał Dias w rozmowie z Maisfutebol.
Otrzymał potężną dawkę emocji, znalazł się w nowej rzeczywistości, lecz adaptacja przebiegła sprawnie. Mógł liczyć na dziadka, który pojechał z nim do Monako i pomagał w życiu codziennym. Był dobrze traktowany przez zespół, istotną rolę w jego aklimatyzacji odegrali m.in. Bernardo Silva, Ricardo Carvalho, Joao Moutinho, Fabinho oraz Wallace.
"BĘDZIE WART MILIONY"
– Był bardzo cichy, nieśmiały, zawsze niezwykle uprzejmy, wspaniały. Świetny profesjonalista, inteligentny zawodnik, którego łatwo dostosować do różnych pozycji. Widziałem nawet, że fantastycznie spisywał się na "ósemce", lecz jego docelowe miejsce to skrzydło lub "dziesiątka". Jest piłkarzem lewonożnym, o szczególnej charakterystyce. Może ma coś z Daniego, który grał w Sportingu, Ajaksie i Benfice, ale z całym szacunkiem dla niego, Gil jest szybszy – komplementował Diasa w dn.pt były dyrektor techniczny AS Monaco, Luis Campos, który jest obecnie doradcą PSG.
Ze względu na to, że przeprowadził się do Monako jako 17-latek, z początku uczestniczył jedynie w zajęciach. Najpierw trenował z drugą drużyną, potem z pierwszą. Brak gry nadrobił obecnością w reprezentacji Portugalii U-19. Gdy osiągnął pełnoletność, został kupiony za 5 mln euro, występował w rezerwach klubu, później był regularnie wypożyczany.
– Doskonale zdawałem sobie sprawę z talentu Gila. Jeśli będzie nadal robił postępy, ma potencjał, by osiągnąć najwyższy poziom europejskiego futbolu. Nie wątpię, że będzie wart miliony, gdyż jakości piłkarskiej towarzyszy niezwykła mentalność. To zawodnik z bardzo dobrą głową. Nieśmiałość trochę mu szkodzi, ale kiedy ludzie poznają go lepiej, nie wahają się na niego postawić – dodał Campos w portugalskich mediach.
"MIAŁ WSZYSTKO"
– Zanim do nas dołączył, wiedzieliśmy już, że to jakościowy zawodnik. Jeśli AS Monaco go wypożycza, to dlatego, że w niego wierzy. Poza tym, był gwiazdą SC Braga, która zdobyła tytuł mistrza kraju juniorów. Kiedy zobaczyliśmy go w treningu, jeszcze bardziej utwierdziliśmy się w kwestii jego umiejętności. Miał wszystko: szybkość, technikę, pokorę i poświęcenie. Lubił słuchać rad starszych – chwalił go w maisfutebol.iol.pt Pedro Santos, ówczesny stoper Varzim SC.
Mimo że Dias przybył do II-ligowca z Portugalii w połowie rozgrywek, zdołał zdobyć 6 bramek w 15 meczach. Zespół prowadził wtedy Capucho, który zrobił wszystko, by potem tymczasowo ściągnąć obiecującego piłkarza do Rio Ave, zespołu z najwyższego szczebla w ojczyźnie. Transfer został sfinalizowany, a zawodnik odpłacił się za zaufanie (39 spotkań, 8 goli, 7 asyst). Błysnął zwłaszcza przeciwko Sportingowi (3:1), czyli klubowi, który go odpalił. Raz po raz mijał Bruno Cesara, asystował Helderowi Guedesowi na 2:0, tuż przed przerwą podwyższył prowadzenie. – Miał wspaniały sezon – mówił… Mbappe, który obserwował jego poczynania w Vila do Conde.
GRAŁ Z GLIKIEM I CASHEM, MIAŁ KLAUZULĘ WYKUPU ZA 20 MLN EURO
Połowa sierpnia, 2017 rok. Dias zadebiutował w AS Monaco. Mimo że występ okazał się symboliczny (od 83. minuty), pewnie został mu w pamięci na dłużej, nie tylko ze względu na wygraną (4:1 z Dijon FCO), ale i możliwość gry u boku ciekawych piłkarzy. Co prawda wszedł na boisko chwilę przed zejściem zdobywcy hat-tricka, Radamela Falcao (aktualnie Rayo Vallecano) i siedział na ławce z Mbappe, lecz walczył w jednym zespole z Thomasem Lemarem (Atletico Madryt), Fabinho (Al-Ittihad; triumfator Ligi Mistrzów z FC Liverpool), Moutinho (SC Braga) czy Yourim Tielemansem, który niedługo przyjedzie do Warszawy jako piłkarz Aston Villi. Poza tym, klubowym kolegą Portugalczyka był wtedy Kamil Glik, który również uczestniczył we wspomnianym meczu, a niedawno dołączył do Cracovii.
Tuż po debiucie w Ligue 1, Dias został wypożyczony do Fiorentiny na dwa lata, z opcją wykupu za… 20 mln euro. – Doświadczenia we Włoszech są pozytywne, ponieważ gram w piłkę, do której nie byłem przyzwyczajony, a to pomaga mi się rozwijać – tłumaczył w zagranicznej prasie Portugalczyk, potrafiący zaskakiwać nie tylko na boisku. Był w stanie np. pomóc instytucji z rodzinnych stron, wspierającej osoby starsze, która doceniła gest i – mimo prośby piłkarza o zachowanie anonimowości – postanowiła podzielić się tą historią.
We Włoszech nie zachwycił piłkarsko. – Przybył z ciężarem zastąpienia nikogo innego jak Federico Bernardeschiego, ale nawet jeśli miał przebłyski niewątpliwych umiejętności technicznych, nie przekonywał zbyt często – pisała fiorentina.it.
Opuścił Florencję po roku. Wybrał się na kolejne wypożyczenie, tym razem do Nottingham Forest, w którym grał z Mattym Cashem. Szału nie zrobił, o czym świadczą fakty, czyli statystyki (24 mecze, 1 gol, 1 asysta) i skrócenie transferu czasowego po raptem jednej rundzie. – Zdecydowanie ma talent, pokazał przebłyski umiejętności na treningach. Przypuszczam, że trzeba po prostu przywyknąć do warunków wymagającej ligi – oceniał w tamtejszej prasie ówczesny szkoleniowiec klubu, Martin O'Neill, który na początku XXI wieku osiągał ogromne sukcesy z Celtikiem FC. – Przyjeżdżał z dużymi nadziejami, uznawany za jeden z najzdolniejszych młodych talentów w Portugalii, ale miał trudności z wykorzystaniem potencjału – pisały angielskie media.
KOLEJNE WYPOŻYCZENIA
Nie potrzebował wiele czasu, by zadomowić się w Olympiakosie, w Grecji, gdzie wyglądał lepiej, zwłaszcza na początku, strzelając 2 gole w 4 meczach. Zdobył ładną bramkę podczas debiutu w Lidze Europy, z Dynamem Kijów. W rewanżu z Ukraińcami doznał kontuzji, pauzował miesiąc, ale wrócił do gry w niezłym stylu.
Niezła postawa sprawiła, że po wygaśnięciu wypożyczenia dostał szansę w AS Monaco. Spędził rundę w Ligue 1, dobrze czuł się na lewym wahadle, nieźle dryblował, wyróżniała go skuteczność dośrodkowań. Na początku 2020 roku przeszedł do Granada CF, znowu na zasadzie transferu czasowego. – W styczniu zwolnili Leonardo Jardima i od tego momentu zacząłem grać mniej. Zdecydowałem, że lepiej będzie odejść, by móc regularnie występować – opowiadał "Marce" Dias, który wielkiej kariery w Hiszpanii nie zrobił (13 meczów, 1 asysta).
Wypożyczenie do Famalicao przyniosło więcej pozytywów. Zawodnik ugruntował pozycję w drużynie, w której grał regularnie (33 z 35 możliwych spotkań), dołożył trochę liczb (2 gole w Pucharze Portugalii, 3 asysty w lidze). – Różnica między Diasem a Di Marią polega w tej chwili na tym, że Angel podejmuje lepsze decyzje. Gil wciąż jest młody i musi się poprawić w tym elemencie. To niezwykle ofensywny piłkarz, który może podszlifować defensywę – mówił o nim jego ówczesny trener, Silas, cytowany przez bancada.pt..
SPEŁNIŁ MARZENIE
Zapracował na definitywne przejście do SL Benfica. – To dla mnie wyjątkowy dzień, o którym marzyłem od małego. Wreszcie się to spełniło. Mam nadzieję, że udowodnię wartość na boisku, przed kibicami. Jestem zawodnikiem szybkim, silnym fizycznie, z dobrym dryblingiem. Lubię strzelać gole – opowiadał Dias, który podpisał kontrakt do 2026 roku i spotkał się z wieloma gratulacjami, pozytywnymi reakcjami. – Szczęśliwa maszyna – skomentował jego post na Instagramie… Cesc Fabregas, który grał z Portugalczykiem w Monako.
SYMBOLICZNY WYSTĘP W ĆWIERĆFINALE LIGI MISTRZÓW, ASYSTA OD NUNEZA
"Nigdy nie miał jakości, by być zawodnikiem Benfiki".
Pierwszy sezon w Benfice dał mu trochę radości, miłych przeżyć, do jakich może zaliczyć decydującego gola w meczu ze Sportingiem (2:0), strzelonego po asyście Darwina Nuneza, obecnego napastnika Liverpoolu, czyli klubu, z którym Dias zmierzył się 4 dni przed derbami Lizbony. Mimo że wszedł na boisko w doliczonym czasie, stał się ćwierćfinalistą Ligi Mistrzów.
Problemy z graniem pojawiły się na początku minionego sezonu, zbiegły w czasie ze zmianą trenera. Jorge Jesusa (Al-Hilal) zastąpił Roger Schmidt, który dał szansę Diasowi w zaledwie dwóch meczach w ciągu pół roku.
WYBAWICIEL, KTÓRY STAŁ SIĘ WIELKIM PRZEGRANYM
Pod koniec sierpnia 2023 roku opuścił ojczyznę i udał się na kolejną wędrówkę po Europie. Wylądował w Niemczech, podpisał umowę z VfB Stuttgart do czerwca 2025 roku. Miał wymarzony początek, debiut jak z bajki. Trudno inaczej nazwać spektakularne wejście smoka, do którego doszło dzień po ogłoszeniu transferu, w meczu krajowego pucharu z SC Paderborn. Portugalczyk pojawił się na boisku w końcówce, a 4 minuty później kapitalnie opanował górne podanie i perfekcyjnie, potężnie uderzył pod poprzeczkę z 15. metra, dając wyrównanie i sygnał do walki, która zapewniła awans w doliczonym czasie. Tamtejsze media określiły go wybawcą.
– Chcieliśmy sprowadzić świeżego zawodnika, który potrafi dryblować, strzelać, działać w ciasnych przestrzeniach. I on to pokazał – zachwycał się dyrektor sportowy VfB, Fabian Wohlgemuth. – Świetny debiut, bardzo się cieszę – dodawał w "Kickerze" ówczesny trener, Bruno Labbadia.
Wejście Diasa do Bundesligi też było obiecujące. Gola w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech doczekał się w trzecim meczu. Zdobył bramkę bez przyjęcia, od słupka, w dodatku dającą prowadzenie (1:0) w domowym spotkaniu z 1.FC Koeln, ostatecznie wygranym 3:0. Potem zaczęły się schody. Zespół przegrał 4 z 5 gier, wpadł w dołek, a Labbadia, który budował 26-latka, został zwolniony.
Przyjście Sebastiana Hoenessa spowodowało, że Dias ani razu nie pojawił się na boisku, nawet na minutę, nie odgrywał już żadnej roli. Stał się wielkim przegranym zmiany na stanowisku szkoleniowca. – Gil na pewno nie jest na uboczu. Mamy jednak duży wybór wśród ofensywnych zawodników i wiele możliwości na jego pozycji – tłumaczył 41-letni trener w rozmowie z 90min.de.
Z NIEMIEC DO POLSKI
Hoeness wyraźnie dał do zrozumienia, że w jego planach nie ma miejsca dla Diasa. Sześć tygodni temu Portugalczyk został oddzielony od zespołu, trenował sam, lecz nie chciał opuszczać Stuttgartu. Aris Limassol, który awansował do Ligi Europy, złożył konkretną ofertę (wypożyczenie z opcją wykupu), ale zawodnik ją zignorował. – Działacze VfB zagrozili mu, że w przyszłości będzie musiał grać w drugiej drużynie – czytamy.
Zmienił otoczenie na finiszu letniego okna transferowego. Dołączył do Legii Warszawa na zasadzie rocznego wypożyczenia. Stołeczny klub ma opcję pierwokupu za – zdaniem dziennikarza Sky Sport, Floriana Plettenberga – ok. 1 mln euro.
– To zawodnik wysokiej klasy, który może grać jako skrzydłowy, zarówno po lewej, jak i prawej stronie, lecz naszym planem, o którym on wie, jest to, by rywalizował na lewym wahadle. Będzie musiał się zaadaptować, ale ma jakość i poziom, by szybko się dostosować. Cieszę się, ponieważ potrzebujemy rotacji, regeneracji. Po trudnym rewanżu z FC Midtjylland, Patryk Kun przebiegł ponad 12 km w meczu z Widzewem. To niesamowite, wręcz niewiarygodne, ale jeśli przeciążymy piłkarza, to może dojść do kontuzji, dlatego podpisaliśmy kontrakt z Portugalczykiem – powiedział trener "Wojskowych", Kosta Runjaić.
– Dias ma dużą jakość indywidualną i potencjał na zostanie jeszcze lepszym graczem. Z pewnością potrzebuje rytmu meczowego, czasu na adaptację i dojście do odpowiedniej dyspozycji – wyjaśniał dyrektor sportowy Legii, Jacek Zieliński. – To zawodnik dobry, szybki, lewonożny. Mam nadzieję, że błyskawicznie zacznie pokazywać to na boisku. Może być ważnym ogniwem, pomóc nam, zwłaszcza teraz, kiedy gramy w Europie i chcemy znaleźć się w czołówce ekstraklasy – charakteryzował go Josue.
Dias będzie występował z numerem 17. – Gdy dowiedziałem się, że Legia chce, bym do niej dołączył, zacząłem czytać o zespole i mieście. Rozmawiałem też z moim przyjacielem, Yurim Ribeiro, którego poznałem w trakcie gry w reprezentacji Portugalii do lat 21. Szybko staliśmy się bardzo dobrymi przyjaciółmi, razem spędzamy wakacje. Usłyszałem, że to wielki klub. Cieszę się, że tutaj jestem – mówił 26-latek, który będzie rywalizował o miejsce w składzie z Patrykiem Kunem.
Quiz
Jak dobrze znasz Josue?
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.