Goncalo Feio
fot. Marcin Szymczyk

Goncalo Feio: Możemy wygrać z każdym zespołem w Polsce i Europie

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

21.11.2024 16:34

(akt. 22.11.2024 12:06)

W nadchodzącą sobotę, 23 listopada (godz. 20:15), Legia podejmie Cracovię w 16. kolejce Ekstraklasy. Głos przed najbliższym meczem zabrał trener "Wojskowych", Goncalo Feio.

– Podczas przerwy na kadrę pracowaliśmy jak zwykle kompleksowo, nad wszystkimi fazami gry, bo w taki sposób dostrzegamy rozwój – zarówno indywidualny, jak i drużynowy. Po drugie, nieczęsto mamy szansę trenować w takiej objętości, jak przez ostatnie dwa tygodnie.  Częściowo wykorzystaliśmy ten okres także na regenerację, gdyż przy takich maratonach, jakie mamy, to ważne, by złapać oddech. Skupialiśmy się na subfazach gry – zdecydowanie nad obroną niską i pola karnego. Rzadko nam się zdarza być w nich, w ostatnim meczu nie zagraliśmy na naszym poziomie, zwłaszcza w tych elementach. Spotkanie okazało się wyrównane, mieliśmy nawet wyższy wskaźnik xG niż przeciwnik, lecz przegraliśmy, tracąc pięć bramek. Stało się to przez jakość rywala, ale też przez proste błędy, których nie możemy popełniać we własnej "szesnastce". Na pewno stać nas na dużo więcej. W ostatnim czasie przypomnieliśmy sobie również pewne zasady funkcjonowania. Tym bardziej, że – doceniając następnego przeciwnika – atak i obecność w polu karnym to jeden z największych, jak nie największy atut Cracovii. Istotne jest to, by uszczelnić naszą obronę niską. Co więcej, pracowaliśmy nad ogólnym rozwojem modelu gry.

O sytuacji kadrowej

– Doszedł kolejny uraz – na kadrze, przy lądowaniu, Jakub Adkonis doznał urazu stawu skokowego. To szczególnie przykre, gdyż to piłkarz, który bardzo się rozwijał od obozu letniego i na pewno by grał przez ostatni miesiąc 2024 roku – nie tylko ze względu na progres, ale także z powodu sytuacji kadrowej w środku pola. Maximillian Oyedele i Juergen Elitim się leczą, a Rafał Augustyniak, Bartosz Kapustka i Wojciech Urbański są zagrożeni kartkami. Jak wspomniałem – to przykra sprawa, timing kontuzji nigdy nie jest dobry, szczególnie teraz, ani dla Kuby, ani dla drużyny.

– Nie mamy kontuzji metodologicznych, mięśniowych, ale mechanicznych się trochę uzbierało – Elitim po faulu piłkarza Jagiellonii na sparingu przed sezonem, Oyedele i Adkonis na kadrze, Tobiasz został kopnięty przez zawodnika Widzewa i nawet nie odgwizdano przewinienia. Trochę tego było, ale takie są okresy. Pracujemy z nimi, by wrócili jak najszybciej.

– Chciałbym jeszcze dodać, bo to dla mnie ważne, często ludzie nie mają całościowego wyobrażenia sytuacji. Regularnie wspominam, że jestem trenerem Legii, a nie pierwszej drużyny – muszę walczyć o interesy klubu i jego różnych zespołów. Przykładowo, w ostatnich dniach przyzwoicie prezentuje się Pascal Mozie, który z nami trenuje. To próba odpowiedzi na problemy, które możemy mieć w środku pola, jeżeli chodzi o liczbę dostępnych pomocników. To piłkarz, którego moglibyśmy zobaczyć – nie wiem czy z Cracovią, ale może w europejskich pucharach, za parę kolejek. Niestety, plaga problemów środkowych pomocników pojawiła się też w drugiej drużynie – Saletra ma uraz i walczy o to, by być gotowy na środowy mecz młodzieżowej Ligi Mistrzów z Midtjylland. Sarudi uszkodził mięsień czworogłowy na środowym treningu. Uważam, że osoby kibicujące wychowankom, muszą o tym wiedzieć. Przykładowo, Mozie mógłby – nie wiem czy z Cracovią, ale trochę później – odbyć parę meczów i minut z nami, lecz oczywiste jest to, że niewybranie się z nami na Cypr, tylko zagranie w młodzieżowej Lidze Mistrzów jest również kluczowe zarówno dla niego, jak i klubu. Jako trener pierwszej drużyny, też muszę myśleć o takich rzeczach.

O Nsame

– Nsame trenuje z drugą drużyną. Powiem krótko – by być w naszym zespole, trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek. Są sprawy, które trzeba załatwić wewnątrz. Jean-Pierre tymczasowo ćwiczy z rezerwami, ma warunki do dalszej pracy i rozwoju, które oferuje LTC. Niezależnie od piłkarza, dokładamy wszelkich starań, by byli jak najlepszą wersją siebie. Dam prosty przykład. Bodajże przy wcześniejszej przerwie reprezentacyjnej, drużyna miała parę dni wolnego. Jak jest trochę wolnego, a zawodnik jest chętny do pracy indywidualnej, to czasami zaangażowany jest sztab, a czasami – szczególnie, jeśli chodzi o zajęcia piłkarskie – ja. To praktyka, którą stosowałem już w poprzednim klubie. Były sytuacje, że w dniach wolnych przyjeżdżałem do LTC z jednym fizjoterapeutą, by popracować, czasami tylko z Nsame.

O rotacji

– Żelazna jedenastka to wasze określenie (dziennikarzy – red.). Sezon ma różne momenty. We wczesnym etapie rozgrywek była spora rotacja, trochę przedłużyliśmy okres przygotowawczy. Potem weszliśmy w zupełnie inny czas – zarządzanie drużyną jest oparte przede wszystkim o poziom sportowy, choć trzeba brać też pod uwagę parametry zmęczeniowe i ryzyko kontuzji.

– Mieliśmy serię sześciu zwycięstw z rzędu, która mogła być dłuższa. Powinniśmy wygrać u siebie z Górnikiem Zabrze, następnie ograliśmy Real Betis, potem nie pokonaliśmy Jagiellonii w Białymstoku tylko dlatego, że… wiecie dlaczego. Passa mogła zatem obejmować nie sześć, tylko siedem, osiem czy dziewięć triumfów.

– To nie były zwycięstwa szczęśliwe. Na pewno macie różne narzędzia, tak jak my – można ocenić postawę drużyny, nie tylko subiektywną, poprzez analizy, treningi, mecze, ale też statystyki. Jeśli chodzi o tworzenie sytuacji i unikanie szans rywala, to – oprócz ostatniego spotkania – była ona naprawdę pozytywna, w związku z czym wytworzyły się automatyzmy. Schematy? Nie wierzę w coś takiego w piłce nożnej.

– Jesteśmy drużyną Ekstraklasy, w której największa liczba piłkarzy – 13, jeśli się nie mylę – strzeliła przynajmniej jednego gola. Jesteśmy też jedną z ekip, która – w perspektywie trwającego sezonu – wykorzystała największą liczbę zawodników, licząc z młodzieżowcami. Nie jestem trenerem 11 ludzi, tylko całego zespołu. Po prostu staram się podejmować optymalne decyzje ze sztabem, po to, by osiągnąć maksymalny wynik z naszym potencjałem.

O Goncalvesie

– Claude Goncalves był trzy dni w Rzeszowie, chcieliśmy poszerzyć informacje z punktu widzenia biomechaniki w kontekście funkcjonowania jego dolnych partii ciała – nie chodzi tylko o nogę, ale o całokształt, plecy. Jest już z powrotem, ale nie wiem czy zagra jeszcze w tym roku – też chciałbym mieć odpowiedź na to pytanie.

O terminarzu

– Nie lubię tracić energii na rzeczy, na które nie mam wpływu. Terminarz? Wiecie, jakie jest moje podejście do tej kwestii. Podchodzimy do meczów tak, jak są ustalane. Staramy się do nich jak najlepiej przygotować.

– Polska liga ma szanse, by w tym sezonie wskoczyć bodajże na 15. miejsce, chyba najwyższe w historii, w rankingu UEFA. Legia ma w tym największe zasługi pod względem punktowym, inne polskie kluby też. Czy system rozgrywek w Polsce chroni zespoły, które grają w europejskich pucharach? Możemy polemizować.

– By być mistrzem Polski, grać regularnie w Europie, zdobyć krajowy puchar i superpuchar, to na najwyższym poziomie muszą działać nie tylko trener, piłkarze i pierwsza drużyna, ale każdy obszar w klubie. Nad takimi rzeczami muszą się pochylić inne osoby z klubu czy federacji, ale nie ja, jako szkoleniowiec. Moją rolą jest przygotowanie zespołu.

– Terminarz jest, jaki jest. Okazuje się, że nie tylko najwcześniej zaczęliśmy obecną rundę i na jej koniec będziemy mieć więcej niż 10 meczów niż inni, ale będziemy też dłużej grać i mieć krótszą przerwę do rozpoczęcia wiosny. Lubimy występować, cieszymy się, że dalej gramy na trzech frontach. Mimo że niektórzy skreślili nas z rywalizacji o mistrzostwo, częścią bycia w tym klubie jest walka do końca. Na pewno jeszcze nie odpuściliśmy.   

O reakcji zespołu na porażkę w Poznaniu

– Jak drużyna zareagowała po porażce z Lechem? Odpowiem na tę kwestię, ale bardzo mało jest o Cracovii. Przyjedzie do nas drużyna, która do tej pory ma kapitalny sezon, a w ogóle nikt o to nie pyta.

– Co do wspomnianego pytania – mogę powiedzieć wszystko, ale reakcja musi być na boisku, musimy ją pokazać, a nie o niej mówić. Czyny mają dużo większe znaczenie niż słowa.

– Analiza po meczu w Poznaniu się odbyła, nawet z kadrowiczami, którzy potem od razu wyjechali na zgrupowania – w środę i czwartek odrobiliśmy z nimi lekcję. Interwencja zaczęła się nie od sprawy taktycznej, tylko od głowy. Doszło do niej dzień po spotkaniu.

– Musimy oddzielić postawę od wyniku. Spotkały się dwie drużyny, które mają sporo jakości. Mecz był równy. Graliśmy na wyjeździe, na trudnym terenie.

– Oba zespoły – z punktu widzenia sytuacji bramkowych – zagrały podobny mecz. Jeden z nich, chwała mu za to, bezlitośnie wykorzystał większość szans, które miał, pokazując ogromną jakość tam, gdzie decyduje się o wyniku.

– To, co dzieje się między "szesnastkami", pressing i wyjście spod niego, średni blok, jakość operowania… To fajne, by dominować, ale wynik rozstrzyga się w polach karnych. Lech był lepszy w tym miejscu, szczególnie w ofensywnej "szesnastce" – okazał się bardziej jakościowy niż my, jeśli chodzi o finalizację.

– Nie byliśmy naszym poziomie pod kątem obrony niskiej. Oprócz jednej bramki po stracie na własnej połowie i kontrze, pozostałe cztery gole były w sytuacjach, kiedy mieliśmy 11 ludzi "pod piłką". To niedopuszczane. To nam się nie zdarza, m.in. dlatego nie straciliśmy jeszcze gola w fazie ligowej europejskiego pucharu, tak jak Atalanta i Inter Mediolan. Nie odbierając nic przeciwnikowi, to największy powód – oprócz jakości rywala – przez który straciliśmy tyle bramek.

– Mieliśmy wyższy współczynnik xG. Wynik jest bolesny, frustrujący, nieakceptowalny. Jako trener, nigdy w życiu nie straciłem pięciu goli. Nie zgadzam się na to, by dostęp do naszej bramki był taki, jak z Lechem. Z drugiej strony, nie byliśmy gorsi o trzy gole. Tego już nie zmienimy. Najlepszą możliwą odpowiedzią jest to, co przed nami. Przede wszystkim sobotni mecz, a potem dalsza część sezonu. Na szczęście, mamy jeszcze dużo spotkań. Jeśli ktoś się już poddał, to niech nie wchodzi do szatni. Jeśli ktoś chce walczyć i wierzy w naszą pracę, w siebie, pragnie reprezentować i walczyć o klub, to tak zrobimy.  

– Nie chcę tłumaczyć tej porażki kwestiami fizycznymi. To jeden z powodów, ale byłaby to łatwa ucieczka z odpowiedzialności w innych obszarach. Z punktu widzenia sprintów czy szybkiego biegu, to nie było znacznej różnicy między nami. W objętości już tak, bo różnica wynosiła 6 km, jej większość wytworzyła się w drugiej połowie, co może być z tym częściowo związane (z fizycznością – red.), ale nie tylko. W pewnym momencie włączyły się sprawy mentalne, stadion i wynik niósł Lecha. Jeszcze przy 2:2, na początku drugiej odsłony, mieliśmy bardzo dobrą, dynamiczną akcję, w której weszliśmy z przewagą w pole karne gospodarzy. Gdybyśmy rozwiązali to trochę inaczej i wyszli na 3:2, to myślę, że parametry motoryczne mogłyby wyglądać zupełnie inaczej.

O zarządzaniu kadrą i przykładach

– Będziemy zarządzać kadrą. Dać komuś grać ze względu na to, że ktoś inny nie może, to nie jest podejście, z którym się do końca identyfikuję, jeżeli chodzi o szacunek do moich piłkarzy. Szacunek do zawodników niegrających to dla mnie praca i rozmowa z nimi, może nawet częściej niż z tymi, którzy w danym momencie występują. Chodzi o to, by – poprzez kompleksową pracę sztabu – spowodować, że ten, kto nie gra, będzie lepszy po powrocie do gry. Dobrym przykładem jest Steve Kapuadi – był moment sezonu, w którym przebywał na trybunach, nie grał. Potem wrócił i jest najlepszą wersją siebie – codziennie docierają do mnie informacje, że chce go nowy klub, choćby w Europie.

– Wojtek Urbański to kolejny przykład. Budował się w okresie przygotowawczym, potem trochę przyhamował z powodu kontuzji, później pracował i obecnie jest jednym z regularnie grających piłkarzy. Nigdy nie widziałem go w tak dobrym momencie, jak ostatnio.

– To praca piłkarzy i sztabu. Szacunek do zawodników to praca indywidualna z piłkarzem, który gra i jeszcze bardziej, kiedy nie gra – po to, by w momencie, kiedy czeka na grę i trener decyduje, że to czas, by pomógł drużynie, miał narzędzie, by się obronić. Wówczas ktoś inny będzie musiał czekać na występy.

– Jeśli zawodnik Legii pojawia się na boisku, to dlatego, że jest gotowy, a nie, że ktoś inny jest słabszy. To nie zależy od wieku czy statusu młodzieżowca. To sposób, w jaki patrzę na zespół, piłkarzy – szanuję ich, ufam im.

– Wiem, że ci, którzy w dłuższej perspektywie nie wsparli drużyny z punktu widzenia grania – można jej pomagać na różne sposoby, nawet nie grając – są zawodnikami, którzy jak dostaną zaufanie, to się wybronią. Kolejnym przykładem jest Gabriel Kobylak. Długo nie występował, ale sposób pracy i postawa na treningu to coś, co sprawiło, że cały zespół wiedział, iż jakby coś się wydarzyło, to sobie poradzi i pomoże. Wystawiliśmy go na mecz pucharowy, zanim Kacper Tobiasz doznał kontuzji.

O Cracovii

– Cracovia bardzo dobrze radzi sobie na wyjazdach, statystyki wiele tłumaczą, gdzie jest na tę chwilę. Przede wszystkim, to drużyna, która ma gola. Jest groźna w każdym elemencie – ze stałego fragmentu, z kontry, jest bardzo wertykalna w grze, może strzelić sprzed pola karnego, po dośrodkowaniu, ma dobrą obecność w "szesnastce". Dotychczasowy sezon jest dla niej nagrodą za bardzo określoną strategię rekrutacyjną. Ten zespół jest silny, szybki, motoryczny, widać pracę trenera i sztabu, konsekwentne rozwiązania oraz wybory w różnych meczach.

– Krakowianie zbierają nagrody za pracę, za to, co robią. To zespół, który bardzo szanujemy, ale gramy u siebie. Do tej pory, w tym sezonie, średnio reagujemy po porażkach – to nie może się nam zdarzyć kolejny raz. Przegraliśmy z Piastem – okej, w tzw. międzyczasie mieliśmy europejski wyjazd, ale potem zremisowaliśmy w lidze z Puszczą Niepołomice. Po porażce z Rakowem, przegraliśmy w Szczecinie, później zremisowaliśmy z Górnikiem. To coś, co nie może przytrafiać się drużynie, która chce być mistrzem Polski. Nie możemy mieć serii meczów niewygranych.

– Porażka w sporcie może się zdarzyć, nawet zespołowi, który chce zdobyć mistrzostwo. Ale kolejna seria meczów bez wygranej nie może się przytrafić. Nie trzeba mówić nic więcej, by wiedzieć, jaka będzie nasza motywacja – z pełnym szacunkiem do przeciwnika. Musimy zareagować poprzez odniesienie zwycięstwa.

– Wiemy, że teraz mamy -9 do Lecha, ale kiedyś byłem w Legii w sezonie, gdy było -12, a skończyło się mistrzostwem Polski. Jak wychodzimy na boisko, to nie myślimy o tym, co dzieje się w Poznaniu, Częstochowie i Białymstoku. Chcemy być najlepszą wersją siebie, wygrywać nasze mecze. Dalej będziemy mieć takie podejście.

– Przygotowując się do meczu i konferencji, czytałem wypowiedzi trenera Kroczka. Sam przyznał, że sztab Cracovii chce rozwijać grę w obronie, tracić mniej bramek. Często mówię o atutach rywala, szczególnie przed spotkaniem. Niewątpliwie też je mamy. Jesteśmy drużyną, która może wygrać wszędzie, z każdym zespołem – zarówno w Polsce, jak i Europie.

– Sam jestem ciekaw, jak Cracovia podejdzie do sobotniego meczu. Ostatnim zespołem, podobnie grającym do krakowian – zachowując proporcje z punktu widzenia doświadczenia, indywidualności, taktyki, momentów w sezonie i tabeli – okazał się GKS Katowice, który chciał wejść na nas agresywnie, pressingiem. Jeśli chodzi o grę w piłkę, było to jedno z naszych najlepszych spotkań. Też była to drużyna bardzo silna, fizyczna.

– Cracovia i jej sukces na wyjeździe jest trochę budowany na dwóch różnych systemach. Ciekaw jestem, czy przyjedzie Cracovia z meczów w Białymstoku czy Częstochowie, czy taki zespół, jak przy innych wyjazdach. Szanując przeciwnika i doceniając jego jakość oraz pracę, musimy wiedzieć, że też mamy atuty. W Warszawie nikomu nie gra się łatwo.

Polecamy

Komentarze (170)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.