News: Górnik chcący, ale nie mogący

Górnik chcący, ale nie mogący

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

10.08.2016 11:00

(akt. 07.12.2018 13:47)

Górnik Zabrze jest jedną z najbardziej utytułowanych drużyn w historii polskiej piłki. To czternastokrotny mistrz Polski, a także sześciokrotny zdobywca krajowego pucharu. Sęk w tym, że ostatni poważny sukces zawodnicy ze Śląska odnieśli w 1988 roku. Historia w piłkę nie gra. Jest piękna, ale obecnie w Zabrzu mogą się szczycić tym co było, a nie tym co jest. Poprzedni sezon zakończył się dla biało-niebiesko-czerwonych spadkiem z Ekstraklasy. W środę obecni mistrzowie Polski, legioniści z Warszawy, zmierzą się z Górnikiem w 1/16 finału Pucharu Polski. „Wojskowi” skonfrontują się z klubem, w którym brakuje planu na przyszłość czy spójnej wizji zarządzania.

W przeszłości w kontekście spotkań Legii z Górnikiem mówiło się o Derbach Polski. To był klasyk i kropka. Był. W XXI wieku takie określenie stosowane było z roku na rok coraz rzadziej. Zabrzański klub może nie pikował w dół, ale często miewał problemy. Czasem kłopoty robiły się większe i owocowały spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej. Zupełnie jak w poprzednim sezonie. Kłopoty z finansami, zarządzaniem i wypatrywaniem niezłych zawodników. Na palcach jednej ręki można policzyć graczy, którzy w ostatnich dwóch latach promowali się w Zabrzu. Największy urodzaj panował za czasów Adama Nawałki, który potrafił stworzyć ekipę chcącej, by to on nadawał ton. Tak też było. Sam obecny selekcjoner reprezentacji Polski wykreował Krzysztofa Mączyńskiego czy Mateusza Zacharę. Dał szansę Arkadiuszowi Milikowi czy sprawiał, że Prejuce Nakoulma był napastnikiem pożądanym przez wszystkich ligowych rywali. Nawet jeśli dziś Zachara czy Mączyński grają w Wiśle, ktoś ich dostrzegł, w Chinach dał zarobić. Mączyński grał w kadrze na Euro we Francji i wstydu nie przynosił. Milik za ponad trzydzieści milionów trafił z Ajaksu Amsterdam do włoskiego Napoli. Rozwinął się - także dzięki szansie w Górniku. 

 

W ostatnich miesiącach w Zabrzu nie ma ani ciekawych piłkarzy, ani ludzi. Drużyna spadła z Ekstraklasy mając w składzie kilku graczy, którym bliżej jest do emerytury, niż do jakichkolwiek perspektyw w futbolu. Maciej Korzym, Paweł Golański, Radosław Janukiewicz, Łukasz Madej, Sebastian Przyrowski - tacy ludzie uczestniczyli w słabych widowiskach serwowanych zabrzańskim kibicom. Do tego doszedł średnio skuteczny zaciąg zagraniczny, a w dodatku brak skuteczności i wielu innych elementów piłkarskiego rzemiosła. Górnik po raz kolejny przeżywał upokorzenie, bo nie można inaczej nazwać spadku z Ekstraklasy. 

 

Górnik jest obecnie wyśmiewanym chłopcem, któremu nikt nie pamięta już zasług ze szkoły podstawowej. Czy są podstawy by sądzić, że środowy rywal Legii pójdzie znowu do przodu? Dużym ciosem dla klubu była śmierć ś.p. Krzysztofa Maja, człowieka orkiestry. To za jego czasów - nie tak dawnych przecież - w Zabrzu mówiono - w kontekście Nakoulmy - że wreszcie Legii nie stać na piłkarzy Górnika. W mediach dobrze to brzmiało, szczególnie dla zabrzańskich kibiców. Coś w tym było, bo pokazywało, że z czternastokrotnym mistrzem Polski znowu trzeba się liczyć. 

 

A dwa, trzy lata później spadek. Górnik co jakiś czas musi przechodzić katharsis. Może paradoksalnie kłopotem jest powiązanie z miastem? Niby klub ma pewne środki finansowe, ale zarządzanie nadal jest złe. Zmieniają się prezesi, trenerzy.. Sprowadzani do składu są przeciętniacy, bo na czołowych graczy brakuje środków. Brakuje stabilizacji, planu na kolejne lata. Wszystko przy Roosevelta  robione jest na łapu capu, bez większych przemyśleń. 

 

Obecnie Górnik rozpoczął swoje cierpienia na zapleczu Ekstraklasy. Każdy w Zabrzu mówi, że celem jest jak najszybszy awans do krajowej elity. Rozpoczęło się przeciętnie, bo w pierwszych dwóch meczach śląski klub zdobył punkt i jest tuż nad strefą spadkową. Dużym testem będzie konfrontacją z mistrzem Polski. Trener Brosz liczy, że stworzy się drużyna. Na razie zabrzański zespół to mieszanka młodzieży z tymi, którzy zostali, bo nie znaleźli sobie nowych klubów. W bramce młody i utalentowany juniorski reprezentant Polski Kuchta, a w defensywie Szeweluchin czy Kosznik. I tak to wygląda również z przodu, choć akurat w ataku "Trójkolorowi" mają mieć tajną broń - Igora Angulo. Na razie napastnik z Hiszpanii nie został zarejestrowany, ale kiedy już to się stanie, były atakujący m.in. Athletic Bilbao, Realu Union, Cannes czy Plataniasu Chania ma być postrachem pierwszoligowych boisk.

 

- Górnik pod wodzą trenera Brosza stara się grać w piłkę. Nie boją się tego, ale w meczu z nami wolno organizowali się w defensywie po stracie piłki. Słabszą stroną zabrzan są boczni obrońcy, którzy nie grają na swoich nominalnych pozycjach. Atut? Gergel. Umie grać, co pokazywał i w Ekstraklasie. Tak wyszkolony zawodnik może być na wagę złota w I lidze. Górnik jest też groźny przy stałych fragmentach gry, a niektóre schematy wychodzą im szczególnie dobrze - charakteryzuje Górnika Tomasz Prejs, były junior Legii, a obecnie gracz Stali Mielec, która zremisowała ostatnio w Zabrzu 1:1. 

 

W Zabrzu wiele chcą. Erik Grendel na łamach klubowych mediów deklaruje, że chce być jak Marek Hamsik. Sam klub zapowiada, że chce awansu. Kilka tygodni temu chciano uniknąć degradacji z Ekstraklasy. Osoby związane z Górnikiem muszą chyba jednak skończyć z myśleniem życzeniowym. Zapewne przy Roosevelta chcą pokonania Legii w Pucharze Polski. Ale jeśli skończy się na chęciach, warszawiacy - nawet rezerwowym składem - mogą pokonać rywali i wywieźć ze Śląska ze trzy bramki. Taki jest rywal Legii, chcący, ale nie mogący. Czy spotkanie z „Wojskowymi” będzie w jakimś stopniu przełomowe dla zabrzan?

 

Odpowiedź w środę po godzinie 22:30. Spotkanie rozpocznie się o 20:30 na stadionie w Zabrzu. 

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.