Jacek Magiera: Zimą nie będzie rewolucji
29.12.2016 21:28
Pan chce być pierwszym polskim trenerem, który odniesie sukces za granicą, czy zostać sir Aleksem Fergusonem Legii, a przy Łazienkowskiej spędzić tyle czasu co Pan Lucjan Brychczy?
- Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Jest takie powiedzenie: człowiek planuje, pan Bóg się śmieje. To wielokrotnie się sprawdziło. Przez rok w moim życiu wydarzyło się tyle rzeczy, że trudno byłoby sobie to wymyślić. Dwanaście miesięcy temu nie przypuszczałem, że dziś będę pierwszym trenerem Legii i prowadził ją w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Oczywiście wierzyłem, że kiedyś to nastąpi, natomiast nie sądziłem, że stanie się to tak szybko. Ale byłem na to przygotowany, bo wiele czasu poświęciłem na to, by wchodząc do szatni Legii, mieć gotowy plan, jak pracować. I to była kwestia zaufania zawodników, które od nich otrzymałem.
Ogromne zaufanie otrzymał Pan też od kibiców.Od czasów trenera Pawła Janasa nie było szkoleniowca, który mógłby liczyć na takie wsparcie. Niewykluczone, że gdyby wystartował Pan w wyborach na prezydenta Warszawy, to wygrałby w cuglach.
- Uspokajam i zapewniam, że nie mam pomysłu, by zostać prezydentem Warszawy. Cała sytuacja jest miła. Z tymi gestami spotkałem się jeszcze przed pierwszym meczem. W rozmowach z kibicami prosiłem, by to wsparcie było przede wszystkim dla zawodników, żeby im zaufać, bo to jest najważniejsze. Dziś wiem, że poprzeczkę zawiesiliśmy bardzo wysoko. Wyniki, które drużyna osiągnęła w ostatnim czasie są imponujące. Ale trzeba dalej pracować i być czujnym. To w sporcie bardzo istotne.
Legendą owiane są Pana dzienniki. Ponoć prowadzi Pan zapiski od czasów, gdy był piłkarzem.
- Podstawa to systematyka. Nigdy nie odkładam pracy na jutro. Dzięki temu to powstało. Tak zostałem nauczony i nie widzę w tym nic dziwnego. Jako zawodnik mam 22 tomy, jako trener - z każdego półrocza od 2006 roku. Uzbierało się zatem 20 tomów. W drodze są kolejne dwa - z pracy w Zagłębiu Sosnowiec i teraz Legii. Do tego dochodzą następne dwa, gdy byłem asystentem w reprezentacji Polski do lat 18. Ponadto trzy albo cztery ze spotkań, w których prowadziłem drużynę TVN. Wszystko mam oprawiam u introligatora. Objętość książek jest różna, jedna ma 300 stron, druga 150. W zależności od długości rundy, sezonu i tego co trzeba zanotować.
Ci, którzy z Panem pracowali, mówią, że jest Pan trenerem, którego interesuje nie tylko piłkarz, ale też człowiek. Ten styl jest Pana autorskim pomysłem, czy u kogoś go zauważył?
- Miałem takie oczekiwania wobec trenera i tak widzę tę rolę. Piłkarzem jest się kilka, kilkanaście lat. Człowiekiem jest się całe życie. Wartości, które zaszczepi się w młodzieńczych latach spowodują, że będzie się żyło lepiej w późniejszych latach. Dla mnie to się liczyło, liczy i będzie liczyć, kto jakim jest człowiekiem. Często zadaje pytanie: kim wolisz być, dobrym człowiekiem czy dobrym piłkarzem? Niektórzy wybierają opcję drugą, inni obie, bo to można połączyć. Także na wysokim poziomie. Dlatego dbam o to, bo to wizytówka klubu i moja. Zawsze młodym piłkarzom powtarzam, że reprezentują nie tylko siebie, ale też ludzi, z którymi współpracują, klub i swój dom.
Ma Pan już plan, jak wykorzystać piłkarzy z drużyny, która bardzo dobrze spisała się w młodzieżowej Lidze Mistrzów?
- Bardzo się cieszę, bo zagrała dobre mecze. Jest tam duży potencjał w zawodnikach i w sztabie. Natomiast nie każdy będzie miał szansę, by przebić się do pierwszego zespołu. Wyróżniające się jednostki na pewno dostaną szansę, ale muszą ją wykorzystać. Zawsze powtarzam, że piłkarz nie ma wpływu na to, czy szansę dostanie, ale czy ją wykorzysta. Młodzieżowe rozgrywki są inne niż seniorskie, nie można tego porównywać, ale doświadczenie, które zdobyli, bardzo się przyda. Chciałbym, żeby taka sytuacja miała miejsce co roku.
Jest jakiś trener z topowych drużyn, na którym Pan się wzoruje?
- Nie ma takiego. Starałem się za to uważnie obserwować każdego szkoleniowca, z którym pracowałem, czerpać z nich inspirację i wyciągać z ich warsztatu jak najwięcej dla siebie.
Zapis całej rozmowy z trenerem Legii Jackiem Magierą można przeczytać w "Polsce The Times"
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.