Jacek Zieliński
fot. Kasia Dżuchil

Jacek Zieliński: Co będzie? Nie wiem

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Canal+ Sport

07.10.2024 00:11

(akt. 07.10.2024 01:50)

Jacek Zieliński był gościem Ligi+ Extra. Dyrektor sportowy Legii mówił o meczu z Jagiellonią, nerwowości i przyszłości.

– Oba zespoły stworzyły naprawdę dobre widowisko, bo były obawy o to, jak sobie poradzą fizycznie. Okazało się, że można stworzyć niezłe widowisko. Jedna i druga drużyna miała bardzo trudnych rywali w Lidze Konferencji, którzy byli dużo wyżej notowani pod względem sportowym i finansowym, ale zaprezentowały się na tyle dobrze, że wygrały w pucharze.

 – Po pierwszej połowie musieliśmy trochę przyspieszyć grę. Utrzymywaliśmy się przy piłce w środkowej części boiska, natomiast mieliśmy problem z wejściem do strefy obronnej i w pole karne Jagiellonii. Białostoczanie robili to skuteczniej, po przerwie role się odwróciły. Z czego to wynikało? Czasami trudno wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje w jednej połowie, a druga jest zupełnie inna lub odwrotnie. Wiadomo, że Legia i Jagiellonia to bardzo dobre zespoły. Miejscowi, wystepując przed publicznością, która stworzyła fantastyczną atmosferę, byli mocno nakręceni, atakowali, byli zdecydowani, wiedzieli co chcą grać, jak wejść w naszą strefę obronną i miała do tego dobrych wykonawców. Niełatwo było się przed tym bronić, ale w takich meczach kwestią czasu jest wytrzymanie przewagi i przejęcie inicjatywy.

– Z tego co wydawało mi się z trybun, to miałem wrażenie, że to jest ewidentny rzut karny. Takich karnych gwiżdże się bardzo dużo. Sensowne by było, jeżeli są wątpliwości, by podejść do monitora i sprawdzić sytuację. Skoro sędzia główny nie został wezwany, to pewnie nie miał takiej możliwości.

O nerwowości w Legii

– W Legii zawsze jest nerwowo, to oczywiste. Mieliśmy duży problem, przegraliśmy dwa mecze z rzędu w lidze. Cztery zwycięstwa, cztery remisy, trzy porażki – to nie jest dobry bilans, trochę punktów nam brakuje w Ekstraklasie.

– To kolejny sezon, w którym nie potrafimy połączyć efektywnej gry w Ekstraklasie z bardzo dobrymi występami w pucharach. W Europie pokazujemy się z niezłej strony, wygrywaliśmy z kilkoma renomowanymi drużynami, zasługując na zwycięstwa. Ja wspomniałem, mamy duży problem, by skutecznie połączyć grę na dwóch frontach.

O przyszłości

– Co będzie? Nie wiem. To nie jest pora i moment, by rozmawiać o losach czy przyszłości kogokolwiek. W piłce zawsze trzeba być czujnym, jest dynamicznie. Jest i trener, i dyrektor sportowy zagrożony, bywają też tacy prezesi czy wiceprezes. Trzeba się z tym liczyć i być przygotowanym na różne scenariusze.

– Czuję się odpowiedzialny za każdą decyzję, szczególnie za wybór trenera. Do tej pory szkoleniowiec realizował cele, które miał realizować. W końcówce poprzedniego sezonu było ciężko, by zagrać o europejskie puchary, a Goncalo Feio nam to zagwarantował, awansował też do fazy ligowej. Jeśli mówimy tylko o celach sportowych, to trener się z nich wywiązuje.

– Czy znowu dojdzie do zmiany trenera po meczu z Jagiellonią? Nie chcę tego komentować, to nie jest moment, by rozstrzygać takie rzeczy na gorąco.

– Czy jestem zadowolony z tego, co do tej pory zrobił Goncalo Feio w Legii? Jeżeli chodzi o efekty sportowe, to na 80 proc. tak – ze względu na puchary i postawione cele. Straciliśmy zbyt dużo punktów w Ekstraklasie – to minus.

O słowach Goncalo Feio dot. Jean-Pierre Nsame (trener powiedział, że nie może mieć piłkarzy, którzy biegają 8 km w 90 minut)

– Nie jestem osobą, która mówi trenerowi, co ma robić, jaką jedenastkę wystawiać, jak rozmawiać z zawodnikami. Po to sprowadzam specjalistę, by na niego scedować ten obowiązek. Mogę służyć tylko radą. Taki mam sposób działania – uważam, że może on przynosić efekty, bo jeśli zatrudniasz człowieka i za niego decydujesz, to w jaki sposób ma się rozwijać, wyciągać wnioski?

– Jeśli trener postanowił zmotywować zawodnika w ten sposób, to mówię: OK. Mbappe też jest mobilizowany przez szkoleniowca – ostatnio pojawiały się filmiki, jak to wszystko wyglądało.

– Dla mnie najważniejsze jest to, by nie skreślać piłkarzy. Owszem, są trudne momenty, jest jakaś lekcja dla tego zawodnika. Chodzi o to, by potem mieć dalej otwarte oczy i obiektywnie oceniać formę graczy, obiektywnie podchodzić do wyboru kadry meczowej i podstawowego składu.

O kadrze

– Kadra jest zbilansowana, bo nie przekraczam listy płac. Czy jest zbalansowana? To kwestia dyskusyjna.

– Inaczej dyskutuje się po serii zwycięstw i niezłej grze, a inaczej w momentach kryzysowych. W poprzednim sezonie przez 2,5 miesiąca graliśmy mecze dobre, bardzo dobre albo fantastyczne. Wyglądało to super, do rywalizacji z Jagiellonią. Trzy dni po wygranej w Szczecinie, przegraliśmy w Białymstoku na początku października i zaczęły się dla nas ciężary. Wtedy noty redakcji czy dziennikarzy wyglądały fantastycznie, każdy zawodnik był super, przeprowadzono świetne transfery itp. W drugiej części rundy – obejmującej październik, listopad i połowę grudnia – broniliśmy się w pucharach, wygrywając ze Zrinjskim i AZ Alkmaar, ale w Ekstraklasie zdobyliśmy tylko 12 punktów w 11 meczach. Wówczas, późną jesienią, praktycznie straciliśmy szanse na mistrzostwo Polski. Oceny tych samych zawodników w grudniu byłyby zdecydowanie inne. Nasz trener powiedział, że to problem wielowarstwowy – to prawda. Chodzi o wiele czynników. W rożnych momentach transfery będą różnie oceniane – tak samo przydatność piłkarzy i to, jak zbalansowana jest kadra – przez pryzmat wyniku i aktualnej gry zespołu.

– Pamiętam, ile mi się oberwało za Blaza Kramera, teraz też. Najpierw wszyscy chcieli podwozić na lotnisko, a ostatnio pojawiały się pytania, dlaczego odszedł. W piłce jest dynamicznie.

– Sztab nie jest zadowolony z kadry, którą dostał do realizacji celów? Nie tak dawno, jak wygrywaliśmy, słyszałem informacje, że to bardzo dobra kadra. Nawet Radosław Mozyrko miał pochwały ze strony sztabu, że jest w porządku. Moment na ocenę też jest istotny.

O argumentach za tym, że Legia może być mistrzem Polski w obecnym sezonie

– Czeka nas niełatwa walka, bo mamy parę punktów straty do Rakowa i Lecha, ale – jak wiecie – każdy zespół przeżywa trudniejsze momenty w sezonie. Poprzednie rozgrywki były ewenementem – nikt nie spodziewał się tego, co działo się wiosną.

– Teraz nie będziemy mieli z górki, bo nigdy nie mamy. Trudno nam się gra w Ekstraklasie, wszyscy się napinają, nie jest łatwo. Musimy być wyraźnie lepsi, by wygrywać – myślę, że jest taki potencjał.

– Zagraniczne kluby, na podobnym poziomie lub trochę wyższym od nas, też mają problem z łączeniem gry na kilku frontach. Nie pamiętam zespołu, który bardzo dobrze występował w fazie grupowej europejskich pucharów i nieźle radził sobie w lidze – to była chyba Legia z sezonu 2016/2017, z mistrzostwem i Champions League.

– Nasza liga jest dużo mocniejsza z roku na rok. Są sceptycy, ale uważam, że jesteśmy coraz silniejsi. Awansowaliśmy z 32. na 18. miejsce w rankingu – ktoś powie, że była zmiana regulaminu, ale ona dotyczy wszystkich. Jeśli chodzi o Ekstraklasę, jest dużo trudniej. Kiedyś pojawiał się jakiś konkurent – Piast Gliwice, Lechia Gdańsk, Jagiellonia Białystok. Teraz kandydatami są Lech, Raków czy Pogoń. Stawka z przodu jest silna.

– Legia też jest w gronie faworytów do mistrzostwa Polski i musi wygrywać? Na pewno tak, takie są nasze oczekiwania wewnętrzne, musimy wyjść temu naprzeciw.

– Lech Poznań odpadł z Pucharu Polski, teraz przegrał w lidze, ale dobrze gra. Rozpędza się Raków – mecze z początku sezonu nie były wybitne w jego wykonaniu, lecz zespół z Częstochowy okazał się dość skuteczny, punktował.

Polecamy

Komentarze (33)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.