Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Betisem - Legia zgodna z opisem

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.10.2024 10:20

(akt. 05.10.2024 10:21)

Piłkarze Legii zagrali najlepsze spotkanie w tym sezonie i zasłużenie wygrali z Betisem 1:0 w Lidze Konferencji. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Linia obrony — W tym sezonie Legia długo grała trzema stoperami w ustawieniu z trójką obrońców — najczęściej byli to Sergio Barcia, Artur Jędrzejczyk i Rafał Augustyniak, bardzo dobre mecze rozgrywał Jan Ziółkowski, co najmniej poprawne Steve Kapuadi i Radovan Pankov. Trener Goncalo Feio szukał optymalnego zestawienia, kierował się też sposobem gry rywala i formą na treningach. Po przejściu na system gry czwórką defensorów na środku obrony było miejsce dla dwóch graczy i szkoleniowiec Legii postawił na Pankova i Kapuadiego, co było lekkim zaskoczeniem. Ale okazało się to na ten moment strzałem w dziesiątkę. Obaj zagrali świetne zawody, grali bardzo pewnie, stanowili zaporę nie do przejścia. W dodatku obaj w dwóch ostatnich meczach zdobyli po bramce strzałami głową. Kapuadi kilka razy sponiewierał wypożyczonego do Betisu z Barcelony Vitora Roque, zniechęcał regularnie do gry — uprzedzał go raz za razem, wygrywał pojedynki siłowe. Na lewej stronie bloku defensywnego w dwóch ostatnich spotkaniach obejrzeliśmy Rubena Vinagre, który gra tam kapitalnie i wydaje się być do tej roli stworzony. Jest pracowity, solidny, chętnie podłącza się do akcji ofensywnych, ale co najważniejsze w grze defensywnej bardzo pewny. Po prawej stronie Paweł Wszołek, który zawsze lepiej czuł się z przodu, ale w obronie błędów nie popełniał. I co ważne, w porównaniu do meczu z Górnikiem, lepiej wyglądała jego współpraca z Kacprem Chodyną po tej stronie boiska. Podsumowując — w meczu z Betisem linia obrony Legii zagrała niemal optymalnie, dopuściła przez cały mecz tylko do dwóch groźnych sytuacji — w pierwszej połowie gdy po błędzie Ryoyi Morishity było uderzenie na bramkę wyłapane przez Kacpra Tobiasza i na samym początku drugiej połowy gdy Aitor Ruibal przebiegł pół boiska i uderzył na bramkę — niecelnie.

Oyedele czyli brakujący element — Nie byłoby możliwe zwycięstwo Legii z Betisem, gdyby nie postawa Maximilina Oyedele. Od odejścia Bartosza Slisza w styczniu tego roku Legia miała duży kłopot z obsadą pozycji numer „sześć”. Sprowadzony za Bartka Quendrim Zyba nie poradził sobie z postawionym przed nim zadaniem, był zwyczajnie za słaby. Jurgen Celhaka albo był kontuzjowany, albo grał do tyłu lub do boku. Próbowany w tym miejscu Rafał Augustyniak nie był tak mobilny jak Slisz, gdy go ktoś wyprzedził, nie był w stanie go dogonić. Sprowadzony latem Claude Goncalves dobrze wyglądał podczas przygotowań, ale w meczach o stawkę był cieniem tego zawodnika, którego oglądaliśmy na zgrupowaniu, popełniał mnóstwo błędów. I gdy wydawało się, że Legia będzie miała problem na tej pozycji przynajmniej do kolejnego okienka transferowego, pojawił się młody Oyedele. Zagrał od pierwszej minuty a w starciu z Górnikiem i był najlepszy na boisku, został niespodziewanie powołany do reprezentacji Polski przez trenera Michała Probierza. W meczu z Betisem potwierdził, że powołanie nie było na wyrost. Kapitalnie spisywał się w swojej strefie boiska, jego siła była niezwykle istotna w pojedynkach z rywalami. Nie tylko był skuteczny w obronie, ale po odbiorze od razu ruszał z piłką do przodu, rozgrywał, wyprowadzał kontrataki. Mimo gry ostrej nie faulował — żółtą kartkę obejrzał niesłusznie, czysto trafił w piłkę. Grał bardzo mądrze i dojrzale. Kto wie, czy nie będzie to kluczowy zawodnik spajający gry defensywną z ofensywną.  

W końcu Legia zgodna z opisem — Trener Goncalo Feio przed sezonem, ale również w trakcie, opowiadał jak ma wyglądać i grać jego drużyna. Spotkanie z Betisem należało do tych, gdzie wiele zgadzało się z zapowiedziami. A wcześniej słyszeliśmy o zespole walczącym od pierwszej do ostatniej minuty, grającym wysokim pressingiem, gdzie piłkarze stanowili jeden organizm. To był mecz, w którym każdy wiedział, jakie zadanie ma do spełnienia i był temu w stu procentach podporządkowany. To właśnie dzięki zaangażowaniu i wypełnianiu założeń taktycznych, legioniści wygrali ten mecz. Najlepiej było to widać po Tomasie Pekharcie, który wprawdzie miał tylko jedną sytuację — w dodatku był na pozycji spalonej, ale wykonał ogromną pracę dla zespołu. Wracał się pod własne pole karne, uczestniczył w zakładaniu pressingu, walczył w powietrzu — był co najmniej cztery razy przez to dość brutalnie faulowany. Całkowicie poświęcił się dla dobra zespołu i tak można powiedzieć o większości piłkarzy Legii w tym spotkaniu. Legia kolejny raz potwierdziła, że warto pracować na treningach nad stałymi fragmentami gry, to obecnie groźna broń zespołu. Brakowało jeszcze skuteczności, spokoju w rozegraniu — zwłaszcza w ostatniej fazie akcji, ale widać było założenia — brakowało tylko nieco spokoju i jakości. Taką Legię chcemy oglądać częściej!

Mecze czwartkowe, a mecze niedzielne — Przyzwyczailiśmy się już do tego, że Legia w meczach w europejskich pucharach i Legia na ligowym podwórku, to dwa różne zespoły. W czwartek z Betisem legioniści grali z ogromnym poświęceniem, zaangażowaniem, wybiegali to spotkanie i co najważniejsze wygrali w pełni zasłużenie, będąc zwyczajnie zespołem lepszym. Było zwycięstwo skromne bo 1:0, ale zespół Goncalo Feio mógł i powinien wygrać wyżej. Drużyna w drugiej połowie stworzyła sobie kilka okazji bramkowych — m.in. przestrzelona znakomita sytuacja Ryoyi Moroshity czy starał Rafała Augustyniaka z pola karnego pod poprzeczkę. Po spotkaniu wszyscy wychodzili ze stadionu szczęśliwi, kibice podziękowali piłkarzom za postawę, ale zaznaczyli też wyraźnie, co myślą o dualizmie krzycząc - „Tu się staracie, czemu tak w lidze nie gracie?!” Przed Legią niezwykle ważny mecz w ekstraklasie z Jagiellonią, który może albo sytuację uspokoić, albo bardzo zaognić i spowodować lekkie trzęsienie ziemi. Piłkarze Legii będą mieli okazje pokazać kibicom, że nie wybierają sobie meczów, będą mogli też pokazać, że murem stoją za trenerem Goncoalo Feio, któremu zwycięstwo z starciu w Białymstoku jest bardzo potrzebne.

Pierwsza od dawna taka wygrana — Legia rozegrała najlepsze spotkanie od dawna i odniosła zasłużone zwycięstwo. Legii często się takie serie nie zdarzają, ale to była pierwsza wygrana od 32 dni, po dwóch porażkach z Rakowem Częstochowa 0:1 i Pogonią Szczecin 0:1 oraz remisie z Górnikiem Zabrze 1:1. Zwycięstwo z Betisem było pierwszym krokiem do awansu w Lidze Konferencji, pierwszym i całkiem sympatycznym. Co ważne dla statystyków — była to pierwsza wygrana Legii nad drużyną z Hiszpanii od 53 lat! Wtedy w sezonie 1970/71 Legia pokonała na własnym boisku Atletico Madryt w ćwierćfinale Pucharu Europy 2:1 po golach Jana Pieszki i Władysława Stachurskiego. Wygrana z Betisem dała Legii 15. miejsce po I kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji — z tabelą można zapoznać się na podstronie dotyczącej rozgrywek.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.