Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Lechią - poprawa w kreowaniu akcji, skuteczność szwankowała

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

20.10.2024 10:55

(akt. 20.10.2024 22:43)

Piłkarze Legii Warszawa w Gdańsku wygrali z Lechią i wracali do stolicy w dobrych nastrojach. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Trzy zmiany w pierwszym składzie — Trener Goncalo Feio ostatnie trzy mecze zaczynał w identycznym zestawieniu, ale po przerwie na mecze reprezentacji narodowych dokonał trzech zmian w składzie. W bramce Kacpra Tobiasza, który w roli kapitana awansował z reprezentacją młodzieżową na mistrzostwa Europy, zastąpił Gabriel Kobylak. I trzeba przyznać, że była to dobra zmiana. „Kobi” był skoncentrowany, nie popełnił żadnych błędów. W 43 minucie popisał się niezwykle ważną interwencją, jeszcze przy stanie 0:0. Rifet Kapić podał do Bohdana Wjunnyka, a ten będąc między Stevem Kapuadim a Rubenem Vinagre momentalnie uderzył na bramkę, ale Kobylak popisał się wspaniałą interwencją, ratując przy tym swój zespół. W drugiej połowie „Kobi” skutecznie interweniował też po strzale Iwana Żelizko. W ataku Marc Gual zastąpił Tomasa Pekharta — Hiszpan gola nie strzelił, choć miał dwie dobre okazje. Ale zanotował niezwykle ważną asystę do Ryoyi Morishity przy golu na 1:0. Nie była to łatwa sytuacja, ale zdołał opanować dość trudną piłkę, jaką otrzymał od Kacpra Chodyny. Gual powinien mieć dwie asysty — w końcówce meczu w świetny sposób wyłożył piłkę do Chodyny, ale ten przestrzelił. W 71 minucie Gual miał znakomitą szansę i powinien kończyć mecz z golem, ale będąc w świetnej sytuacji, nie trafił w bramkę. Napastnika rozlicza się z goli, tych zabrakło. Ale doceniamy pracę, jaką wykonał oraz fakt, że grał zespołowo i miał dzięki temu asystę. Trzecią zmianą było zastąpienie Luquinhasa Wojciechem Urbańskim i była to dobra zmiana. Urbański pokazał się z bardzo dobrej strony, o czym piszemy poniżej.

Skuteczność — Piłkarze Legii oddali w meczu z Lechią 18 strzałów na bramkę, w tym 8 celnych. W ciągu pierwszego kwadransa powinni strzelić przynajmniej dwa gole, ale zawodziła skuteczność. Już w 3 minucie Ryoya Morishita przechwycił piłkę, zagrał prostopadle do Wojciecha Urbańskiego, który znalazł się sam na sam z bramkarzem. Szymon Weirauch wyszedł z bramki i piłkarz Legii nie miał już jak pocelować, dziubnął tylko piłkę i trafił w golkipera Lechii. Do futbolówki dopadł jeszcze „Mori”, uderzył pod poprzeczkę, ale uderzenie Japończyka zostało zatrzymane przez bramkarza. Po chwili Bartosz Kapustka podaniem piętą rozpoczął akcję Legii, Morishita pobiegł do przodu i oddał piłkę do „Kapiego”, ten zagrał w pole karne, piłka dość szczęśliwie trafiła do Marca Guala, który uderzył na dalszy słupek, ale nie trafił w bramkę. W 9 minucie Legia już kolejny raz zagroziła bramce gospodarzy — Kacper Chodyna bardzo dobrze zagrał na skrzydło do Pawła Wszołka, ten znakomicie na dalszym słupku znalazł będącego bez krycia Moroshitę, który miał obowiązek przynajmniej trafić w bramkę, ale strzałem głową posłał piłkę ponad poprzeczką. W 18 minucie Weiraucht zatrzymał strzał Kapustki oddany z pola karnego. Jeszcze w pierwszej połowie „Mori” popędził lewą stroną i w polu karnym wypatrzył Guala. Ten jednak nie zdecydował się na strzał z pierwszej piłki — chciał nawinąć obrońcę, potem zrobiło się ciasno i w ostateczności strzał Hiszpana został zablokowany. W 51 minucie Chodyna wbiegł w pole karne do podania od Morishity, piłka zmierzała do siatki, ale sprzed linii bramkowej zdołał wybić futbolówkę Conrado. W końcu w 58 minucie Chodyna zagrał w pole karne do Guala, ten opanował dość trudną piłkę i głową zagrał do Moroshity, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem umieścił piłkę w siatce! Pięć minut później było już po meczu — Augustyniak przejął piłkę, zagrał na prawo do Chodyny, który przełożył sobie Conrado i technicznym strzałem tuż przy słupku pokonał Weiraucha. W 68 minucie po akcji Pawła Wszołka blisko wepchnięcia piłki wślizgiem do bramki był Luquinhas, ale się nie udało. Chwilę później powinno być 3:0, ale po tym jak Gual w znakomity sposób odegrał do Chodyny, ten niestety przestrzelił. Jeszcze w doliczonym czasie gry Luquinhas podał do Migouela Alfareli, który dopiero wszedł z ławki, miał duży zapas sił, ale gdy wyszedł sam na sam to zamiast biec najszybciej jak mógł, dał się dogonić dwóm rywalom, aż w końcu jego strzał został zablokowany. Nie rozumiemy takiego zachowania zawodnika, który jest nominalnym napastnikiem. Ogólnie pochwała dla zespołu za liczbę kreowanych sytuacji, ale skuteczność do dużej poprawy. Mecz w Gdańsku powinien być zamknięty o wiele wcześniej.

Urbański motorem napędowym — Był to pierwszy ligowy mecz Wojciecha Urbańskiego w pierwszym składzie Legii i był to występ naprawdę udany. Już w 3 minucie stanął przed szansą zdobycia bramki, w tempo wbiegł w pole karne do podania od Ryoyi Morishity, ale bramkarz Lechii wyszedł odważnie do przodu i „Urbi” nie zdołał skierować piłki do siatki. Ta sytuacja dobrze zadziałała na młodego zawodnika, który w kolejnych minutach był motorem napędowym zespołu. Miał dużo chęci do gry, sporo biegał, mądrze rozgrywał. Dzięki swojej szybkości wymuszał faule, rywale musieli się do nich uciekać. Złapał duży luz w swoich poczynaniach, nie bał się grać niekonwencjonalnie. Otrzymał żółtą kartę za faul taktyczny — słuszna była decyzja o przewinieniu, słuszna była też decyzja sędziego. W 44 minucie fantastycznie Urbański zagrał do Kacpra Chodyny na prawą stronę, ale ten źle się zachował w tej sytuacji i nic z tej akcji nie wyszło. Jeszcze przed przerwą, będąc z lewej strony, bardzo dobrze dośrodkował do Chodyny w pole karne, ale Kacper w ostatniej chwili został uprzedzony przez obrońcę. Po przerwie został zmieniony w 54 minucie przez Luquinhasa. - „Mógłby pewnie zagrać trochę więcej, żółta kartka – plus forma Morishity – trochę wpłynęła na to, że został zmieniony. Jestem bardzo zadowolony z gry "Urbiego". Pokazał jakość z piłką, dyscyplinę taktyczną, intensywność. Uwierzcie mi, to chłopak, którego stać na wiele, ale wszystko musi się dziać etapowo” - przyznał po meczu Goncalo Feio. Urbański w Gdańsku zapracował sobie na kolejny występ w pierwszej jedenastce Legii.

Goncalves spada w hierarchii — Portugalczyk trafił do Legii latem, ale był zakontraktowany już zimą. W okresie przygotowawczym prezentował się bardzo dobrze i wydawało się, że Legia znalazła w końcu następcę Bartosza Slisza. Niestety w meczach o stawkę Claude Goncalves wyglądał o wiele gorzej, popełniał błędy. W końcu doznał drobnego urazu, a potem usiadł na ławce rezerwowych, trener Goncalo Feio próbował na „szóstce” innych rozwiązań — Jurgena Celhaki, Rafała Augustyniaka i w końcu Maximilliana Oyedele. Ten ostatni okazał się strzałem w dziesiątkę, przebojem wdarł się do pierwszej jedenastki, zagrał świetny mecz z Betisem, niezły z Górnikiem, był powołany do reprezentacji Polski. Z kadry „Maxi” wrócił z lekką dolegliwością, zagrał od pierwszej minuty, ale podkręcił staw skokowy na grząskiej murawie i w przerwie poprosił o zmianę. Wydawało się, że jego naturalnym zmiennikiem będzie Goncalves, ale okazało się, że nie. Szkoleniowiec Legii postawił na „Augusta” i była to bardzo dobra decyzja. Rafał przejmował mnóstwo tzw. drugich piłek, miał ogromny udział przy golu na 2:0. To oznacza, że Claude spadł w hierarchii zawodników na pozycji numer "sześć" przynajmniej na trzecią pozycję. Gonclaves ostatecznie pojawił się na murawie, zmieniając Bartosza Kapustkę. Sztab szkoleniowy szuka dla niego odpowiedniej roli. Przez kwadrans miał 7 kontaktów z piłką, wykonał 5 podań, z czego 4 były celne, miał jedną stratę. Nie była to zmiana, która wniosła jakieś ożywienie, ale cały zespół był już nastawiony głównie na to, by utrzymać wynik. Na pewno tym występem Goncalves nikogo do siebie nie przekonał.

Ważna wygrana — Legia wygrała w końcu mecz w ekstraklasie, w poprzednich czterech miała dwie porażki i dwa remisy. Zwycięstwo w dobrym stylu pozwoli piłkarzom uwierzyć w siebie i wprowadzi nieco spokoju. Jeśli za wygraną w Gdańsku pójdą kolejne dobre mecze i kolejne zwycięstwa, to morale i forma powinny pójść do góry. W Gdańsku było sporo pozytywów. Kolejny raz nieźle zagrała defensywa, dobrą zmianę dał Rafał Augustyniak. Najlepszy mecz w tym sezonie zagrał Paweł Wszołek, którego współpraca z Kacprem Chodyna wyglądała obiecująco. Kacper zdobył pierwszą bramkę dla Legii, miał szanse na następne. Pochwalić należy Wojciecha Urbańskiego. W bramce dobrze spisał się Gabriel Kobylak i pokazał, że można na niego liczyć. Oby kolejne spotkania przynosiły kolejne pozytywy.

Polecamy

Komentarze (27)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.