Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Radomiakiem - W końcu na zero z tyłu

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

07.11.2023 15:25

(akt. 08.11.2023 00:01)

Piłkarze Legii wygrali z Radomiakiem na wyjeździe 1:0 i przywieźli trzy punkty do Warszawy. Spotkanie jednak nie porywało, a po zmianie stron przypominało momentami obronę Częstochowy. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Brak zmian i w końcu wygrana w lidze – Piłkarze Legii Warszawa 27 września wygrali z Pogonią w Szczecinie 4:3 i ku zaskoczeniu było to ostatnie ligowe zwycięstwo legionistów. Później przegrali z Jagiellonią w Białymstoku, Rakowem Częstochowa w Warszawie, Śląskiem we Wrocławiu i Stalą Mielec przy Łazienkowskiej. W końcu, po 39 dniach, przyszła wygrana w Radomiu, choć łatwo nie było. Trener Kosta Runjaić, któremu ostatnio zarzucano zbyt wiele zmian i brak stabilizacji, tym razem posłał do boju identyczną jedenastkę jak w starciu z GKS-em w Tychach. Widać też, że wyciągnięto pewne wnioski z poprzednich spotkań i gra była bardziej stonowana, pragmatyczna. W pierwszej połowie gospodarze tylko raz poważnie zagrozili bramce Kacpra Tobiasza, ale po znakomitym podaniu Rafała Wolskiego okazji nie wykorzystał Edi Semedo. Legia zaś wykorzystała fatalny błąd i dość brutalny faul Franka Castanedy w polu karnym i jedenastkę na gola zamienił Josue. Po zmianie stron jednak gra „Wojskowych” była beznadziejna. Radomiak przeważał i powinien przynajmniej wyrównać, ale tym razem szczęście było po stronie Legii. 

Niska defensywa -  Patrząc na pomeczowe statystyki można się nieco zdziwić. Zwykle to Legia ma w większości liczb przewagę, nawet gdy spotkanie przegrywa. Tym razem było inaczej. Posiadanie piłki Radomiak 57 procent przy 43 Legii, strzały 14:8 dla gospodarzy, ale co niezwykłe tylko jedno z 14 uderzeń na bramkę było celne! Rzuty rożne 8:5, rzuty wolne 14:12, auty 24:20, podania 479:362, odbiory 13:8. Mimo takiej przewagi Radomiaka w liczbach, to Legia spotkanie wygrała i wywiozła z Radomia trzy punkty. – W drugiej połowie Radomiak przegrywając zagrał odważniej, zaryzykował. My zaś się cofnęliśmy, czasem bardzo nisko. Nie zmuszałem swojego zespołu do takiego stylu gry, ale czasem taki styl jest w porządku i w niedzielę tak właśnie było. Naszym celem jest jednak inna gra, dominowanie i większe posiadanie piłki – mówił po meczu trener Kosta Runjaić. Prawda jest taka, że zespół sam podjął taką decyzję, chciał dowieźć korzystny wynik i w końcu wygrać. Dopisanie sobie trzech punktów było najważniejsze i to się udało zrobić. Nie oznacza to wyjścia z dołka formy, ale gdy jest się w słabszej dyspozycji to sztuką jest przepychanie meczów z korzyścią dla siebie. 

Mecz na zero z tyłu – Piłkarze Legii wygrali w Radomiu nie tracąc gola. Taka sztuka nie zdarza im się zbyt często. Poprzedni mecz w lidze na „zero z tyłu” legioniści zanotowali 20 sierpnia wygrywając przy  Łazienkowskiej 1:0 z Koroną. Co ciekawe na wyjeździe piłkarze Kosty Runjaicia ostatni raz nie stracili gola również w Radomiu - było to 17 marca tego roku, w 25. kolejce poprzedniego sezonu – było wówczas 2:0. W ostatnią niedzielę bliscy wpakowania piłki do siatki byli Pedro Henrique, Edi Semedo oraz Mike Cestor – ale zabrakło im precyzji lub szczęścia. Na pochwałę zasługuje cała trójka defensorów, z Rafałem Augustyniakiem na czele. Ale też należy wspomnieć, że broni cały zespół, ale po stracie futbolówki gospodarze mieli za dużo czasu i miejsca, pressing był albo spóźniony, albo źle zakładany. Poszczególne formacje muszą grać bardziej kompaktowo. W przeciwnym razie lepszy rywal może wykorzystać taką grę Legii a i szczęście nie zawsze będzie po stronie legionistów. 

Samolubni Gual i Muci – Od jakiegoś czasu wytworzyła się dziwna rywalizacja między Mucim i Gualem. Rzadko grają razem, gdy jeden jest na boisku, to drugi zwykle siedzi na ławce. Obaj chcą za wszelką cenę pokazać, że należy im się miejsce w pierwszym składzie. Efekt jest jednak taki, że grają samolubnie i uderzają na bramkę z każdej pozycji lub wdają się w niepotrzebny drybling zamiast podać i tracą piłkę. Hiszpan i Albańczyk mają duży potencjał, ale ktoś musi nad nimi zapanować. Kiedyś Stanisław Czerczesow odsunął od składu Aleksandara Prijovicia na dwa mecze wyjazdowe. Oba spotkania Legia wygrała, a Rosjanin wezwał Serba do swojego pokoju i powiedział: - Wygrywamy bez ciebie. Teraz od ciebie zależy czy dalej będziemy wygrywać z tobą czy bez ciebie! Pomogło, od tego czasu „Prijo” chodził jak w zegarku, wypełniał założenia taktyczne, grał zespołowo, strzelał ważne gole. Wypadałoby teraz poważnie porozmawiać z ofensywnymi graczami Legii. Mają ogromne możliwości, ale ich nie wykorzystują bo zamiast skupić się na grze dla zespołu chcą poprawiać indywidualne statystyki. 

Kluczowy tydzień – Dwa najbliższe spotkania będą bardzo ważne i będą pewnym drogowskazem na przyszłość. Wygrana ze Zrinjskim Mostar przybliży legionistów do awansu z fazy grupowej Ligi Konferencji. Brak trzech punktów sprawę może mocno skomplikować. Z kolei zwycięstwo z Lechem Poznań może spowodować, że ostatni miesiąc będziemy traktować jak awarię, która już została usunięta. Remis może zwiększyć stratę do lidera, zaś porażka może sprawić, że o mistrzostwo będzie w tym sezonie dość trudno. „Kolejorz” gra raz w tygodniu i skupia się tylko na lidze, do tego na wiosnę zarówno mecz z Lechem jak i z Rakowem będzie rozgrywany na wyjeździe. A o tym jak trudno Legii o punktowanie na wyjazdach świadczy liczba wygranych ligowych meczów w delegacji. 

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.