Kilka spostrzeżeń po meczu ze Stalą - Mikołajki w Mielcu
04.12.2024 10:00
Niezła pierwsza połowa meczu – Piłkarze Legii początek spotkania mieli dość niemrawy, ale dość szybko zaczęli kontrolować sytuację na boisku. Po tym jak w pierwszej minucie meczu Augustyniak zablokował strzał Dadoka, kolejnych sytuacji w pobliżu bramki Legii nie było. Można było mieć zastrzeżenia do jakości w środku pola, tam było za dużo niedokładności, ale to legioniści zaczęli kreować sobie sytuacje, a było ich sporo. W 12. minucie ważny przechwyt zaliczył Vinagre – zdecydowanie najlepszy piłkarz Legii w Mielcu – oddał do Urbańskiego, ten wypatrzył Guala, która znakomicie, z dużym wyczuciem podał do Morishity. Japończyk przerzucił piłkę nad bramkarzem i umieścił piłkę w siatce. Cztery minuty później ponownie dobrym przeglądem pola wykazał się Gual, który zagrał do Luquinhasa, ale ten był na minimalnym spalonym. W 17 minucie Luquinhas dogrywał do Guala i gdyby się do tego przyłożył, byłoby 2:0, a tak skończyło się na rzucie rożnym. Gracze Feio po strzeleniu gola zyskali przewagę, a Stal wydawała się zagubiona i nie wiedziała, jak temu faktowi przeciwdziałać. Niestety „Wojskowi” podali rywalom tlen, a konkretnie zrobił to Pankov i rywale skorzystali z podarunku, wykorzystując rzut karny. Legia nadal przeważała po straconym golu – Vinagre uderzył obok słupka, po świetnej akcji Portugalczyka piłkę do siatki powinien skierować z bliskiej odległości Kapuadi, ale wyskoczył do piłki za wcześnie i w efekcie posłał futbolówkę obok bramki, w końcu znów po akcji Rubena główkował Gual, ale piłkę wybito sprzed linii bramkowej. Legioniści zagrali niezłą pierwszą część meczu, byli zespołem lepszym i zasługiwali na prowadzenie. To, co złe wydarzyło się głównie po przerwie.
Stal zepchnęła Legię do obrony, fatalny błąd Kobylaka – W przerwie meczu Augustyniak mówił o tym, że zespół ma głowę w innym miejscu i że wszyscy muszą zagrać z większym zaangażowaniem i determinacją. Niestety tak się nie stało. O ile w pierwszej części gry legioniści byli lepsi i zasługiwali na prowadzenie, tak po przerwie tak już nie było. Minutę po wznowieniu gry bliski gola dla gospodarzy był Jaunzems. Cztery minuty później Legię od straty gola uratował Wszołek, wybijając piłkę z linii bramkowej. Legioniści wyglądali słabo, ale dostali prezent od gospodarzy – w niegroźnej sytuacji na stopie Augustyniaka w polu karnym stanął Wlazło i sam poszkodowany zamienił „jedenastkę” na gola. Niestety po uzyskaniu prowadzenia coś bardzo złego stało się z zespołem Legii, który dał się zepchnąć do głębokiej defensywy Stali Mielec! Drużyna całym zespołem broniła się momentami w polu karnym lub jego pobliżu. Przez pół godziny tylko raz wyszła z kontrą za sprawą Vinagre, ale jego świetnego dogrania w pełnym biegu nie zamienił na bramkę Chodyna. Poza tą jedną sytuacją, to Stal miała świetne okazje, ale po zgraniu przez Esselinka z najbliższej odległości do bramki nie trafił Getinger, albo po strzale Szkurina piłkę odbił Kobylak, potem piłka trafiła w słupek i nabiła tak szczęśliwie Augustyniaka, że opuściła plac gry. Jeszcze świetną okazję miał Szkurin, który jednak tym razem nie zachował się jak rasowy napastnik i nieco spanikował. I wydawało się, że Legia dość szczęśliwie, ale dowiezie zwycięstwo do końca. Ale nadeszła 91. minuta, koszmar Kobylaka i strata dwóch punktów stała się faktem.
Mikołajki w Mielcu – Legia zremisowała w Mielcu na własne życzenie, dwukrotnie podając rywalowi piłkę na tacy. W pierwszej połowie fatalny w skutkach błąd przydarzył się najlepszemu w tym sezonie obrońcy Legii. Pankov mógł wybić piłkę na aut lub rzut rożny, ale postanowił ją przetrzymać. Skończyło się tym, że za jednym razem dwukrotnie faulował rywala i sędziowie VAR słusznie zasygnalizowali głównemu rzut karny. Sytuacja miała miejsce w momencie, kiedy Legia przeważała, a Stal była bezradna. Drugi prezent miał miejsce w doliczonym czasie gry przy prowadzeniu 2:1. Goście wykonywali rzut rożny, na bramkę główkował Wlazło, ale zrobił to tak, że właściwie dość precyzyjnie i lekko podał piłkę w ręce Kobylaka. Niestety bramkarz Legii popełnił rzadki na ekstraklasowych boiskach błąd i zamiast złapać piłkę do „koszyczka”, to odbił piłkę, do której natychmiast dopadł Wolsztyński i ukarał Legię za postawę po golu strzelonym przez Augustyniaka. Stal nie strzeliła goli po wypracowanych i zaplanowanych akcjach, dostała je od Legii w prezencie. Legioniści w Mielcu zabawili się w św. Mikołaja.
Słaba forma sędziego Arysa – To nie był dobry dzień arbitra, który w zasadzie sam nie dostrzegł na boisku żadnego, ważnego dla przebiegu meczu przewinienia. Przy golu na 1:1 dla Stali popełnił dwa błędy. Przy wybijaniu piłki z piątego metra przez Kobylaka w polu karnym było dwóch zawodników, a być tam nie powinno. Wśród tych graczy był Krykun, który po chwili skorzystał z tego, że był wcześniej w polu karnym, doskoczył do Pankova, który popełnił błąd i sfaulował gracza gospodarzy. Oczywiście tego przewinienia Arys też nie zauważył, ale pomogli mu sędziowie na wozie VAR. Jeszcze przed przerwą Urbański wybił piłkę barkiem poza boisko, a sędzia ku zaskoczeniu obu drużyn wskazał na rzut rożny – to pokazywało, że mylił się w obie strony. Po przerwie miała miejsce skandaliczna wręcz ocena sytuacji – na dobrą pozycję wybiegał Gual i został wycięty równo z trawą przez Szkurina, który nawet nie musnął piłki. Arys nie tylko nie dał żółtej kartki, ale nawet nie odgwizdał przewinienia. I biorąc pod uwagę to, jak był ustawiony, to arbiter albo zrobił to celowo, albo powinien udać się do lekarza – tego od oczu. Hiszpan był tak zirytowany sytuacją, że później przez kilka minut dyskutował z sędzią i w końcu został ukarany żółtą kartką. W 63. minucie sędzia Arys nie widział oczywiście stempla na nodze Augustyniaka, o tym, że powinien być rzut karny, poinformował go wóz VAR. I w zasadzie trudno nam powiedzieć, czy arbiter tego dnia widział cokolwiek istotnego. Bardzo słaba forma arbitra!
Statystyki dla Stali – I o tym, że Legia w niedzielę nie zasłużyła na wygraną, najlepiej świadczą statystyki. To Stal miała większy współczynnik goli oczekiwanych – 3,01 a Legia 2,66. To Stal oddała więcej strzałów na bramkę – 19 przy 8 uderzeniach Legii. To gracze Stali oddali więcej strzałów celnych – 6 przy 2 uderzeniach Legii w bramkę. Posiadanie piłki wprawdzie na remis, ale to gospodarze wymienili więcej podań i mieli lepszy procent podań celnych. W końcu to gospodarze biegali w tym meczu więcej. Piłkarze Legii muszą zrozumieć, że każdy mecz muszą wybiegać, gdyż nie mają tak dużej przewagi w umiejętnościach nad innymi, aby móc wykazywać mniejsze zaangażowanie czy determinację. Legia tego dnia na zwycięstwo nie zasłużyła, jeden Vinagre to za mało, aby wygrać spotkanie, ale sposób, w jaki legioniści stracili trzy punkty boli, bardzo boli.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.