Komentarze: Decyzje Skorży i apel
23.03.2011 12:28
Otóż jak wyglądała przerwa w tym pamiętnym meczu? Włoscy piłkarze przybijali sobie "piątki" schodząc do szatni i już przeżywali ekstazę radości, której kulminacja miała nastąpić za 45 minut. Natomiast angielscy piłkarze drogę przez tunel przebyli nie do końca pewni, czy chcą wychodzić na drugą połowę. Co powiedział im Rafa Benitez, że losy spotkania odmieniły się tak diametralnie w trakcie drugiej części spotkania? Zapewne nie było wielkich filozofii i rozważania taktyki, coach powiedział po prostu by piłkarze zagrali dla kibiców, którzy przejechali kawał drogi by móc obejrzeć zwycięstwo swojej drużyny, oraz dla tych którzy wspierali ich przez cały sezon. Poskutkowało?
Odnieśmy sytuację do naszej Legii. Po pierwszych dwóch ostatnich spotkaniach czuję się jak Liverpool w przerwie finałowego meczu. Na tablicy 0:3, i nie zanosi się na poprawę. Nie wiem co czują teraz piłkarze (po ostatnim gwizdku nie wyglądali na zadowolonych), ale ja - jako kibic czuję się oszukany. Nie tego oczekiwałem po tej rundzie. Próbowałem znaleźć powód czemu gra układa się tak fatalnie. Nie będę użalał się nad Manu, Astizem, Skabą czy jeszcze siedmioma innymi zawodnikami. Nie wydaje mi się by już teraz trzeba oceniać formę zawodników – na to przyjdzie czas po zakooczeniu rundy. Wydaje mi się, że głównym problemem jest nastawienie zawodników i błędne decyzje trenera. Maciej Skorża twierdzi, że Legia to zespół który w każdym meczu jest faworytem i bez względu na przeciwnika powinien zgarniać trzy punkty. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Z pewnością działa to motywująco na piłkarzy. Zastanawia mnie jednak, jak reagują zawodnicy w momencie gdy (po szumnych zapowiedziach) trener wystawia na boisku dwóch defensywnych pomocników, na skrzydle nieporadnego Manu, a rozgrywanie ogranicza się do posyłania 60 metrowego podania do osamotnionego Hubnika? Ja z pewnością pomyślałbym, że coś jest nie tak, skoro jedziemy na mecz, ustawieni ewidentnie w taki sposób, by nie stracić bramki i wywieźć jeden punkt. Nie można grać o zwycięstwo myśląc o remisie. Dlatego właśnie sądzę, że ostatni mecz Legia przegrała już w szatni - przed meczem.
Znowu na myśl przychodzi mi wspomniany wcześniej finał LM. W przerwie spotkania R. Benitez uczynił dwie istotne zmiany. Był to magiczny ruch który pozwolił The Reds podnieść się z kolan. Analogicznie do tej sytuacji mam nadzieję, że sztab trenerski również wykona ruch, który tchnie w zespół nowe nadzieję na lepszą koocówkę sezonu. Może takim rozwiązaniem będzie Rafał Wolski, może Maciej Rybus, a może lekiem na całe zło będzie powrót Dicksona Choto. Tego nie wiadomo. Wiadomo tylko, że „dopóki piłka w grze, to wszystko jest możliwe”.
Autor: Piotr Wieczorek
W bardziej emocjonalnym tonie i z propozycją apelu pisze inny nasz czytelnik
- Nigdy do was nie pisałem nigdy też nie komentowałem żadnych wydarzeń ale po niedzielnym meczu mam po prostu dość upokorzeń, które serwują nam trener i piłkarze naszego ukochanego klubu. Na koniec weekendu miarka się przebrała - zero pomysłu na grę. Taktyka to chyba obce słowo dla naszego trenera chyba, że uważa on długie górne piłki na jedynego piłkarzy z przodu do tego nie wysokiego za taktykę. O pewnym portugalskim piłkarzu nie będę pisał bo każdy zdrowy człowiek wie jak on gra tylko nie nasz trener, który tego nie widzi albo nie chce widzieć. Bramkarze - tu napiszę, że nasz trener od bramkarzy jednak się pomylił z oceną umiejętności naszych obecnych golkiperów. Obrona - tragedia. Z Astiza zrobił się drugi Jop i to jest dziwne, że z jednego z najlepszych obrońców ligi stał się jednym z najsłabszych - daje się mijać na najprostsze zwody. Pomoc to wspomniany Portugalczyk i Borysiuk, któremu ktoś wmówił że ma strzał z dystansu i umie dorzucić piłkę z wolnego lub rogu. Tymczasem wychodzi, że zadanie go to przerosło, piłka niby stoi nikt go nie atakuje a on posyła balon w pole karne lub kopie nie wiadomo gdzie.
Można by było wymieniać jeszcze wiele naszych gwiazd, ale o każdym z nich może z małymi wyjątkami każdy z nas ma już zdanie wyrobione i na pewno nie jest ono na plus. Wracając do trenera jest takie powiedzenie że kapitan ostatni opuszcza tonący okręt. W niedzielę w Bełchatowie Legia utonęła więc pora panie Maćku opuścić ten okręt. Po tym meczu czuje się jakby piłkarze i trener pluli mi w twarz, a ja nie jestem z tych którzy będą mówili że to deszcz pada więc teraz kieruje moje słowa do kibiców mojej ukochanej drużyny - musimy coś z tym zrobić! Nie mówię tu o jakimś proteście, ale chyba przyszła pora aby porozmawiać poważnie z zarządem, trenerem i piłkarzami bo w końcu my płacimy za bilety, karnety i powinni się z nami liczyć, a nie wystawiać nas na pośmiewisko i upokorzenie. Jednego, dwóch nie wysłuchają ale tysiąca dwóch trzech już będą musieli wysłuchać więc może pora w końcu zareagować na to co się dzieje w tym klubie od dyrektorów sportowych po piłkarzy. Marzy mi się takie coś jak w Hiszpanii, że kibice mają wiele do powiedzenia przy wyborze prezesa klubu może warto to wprowadzić także u nas? Miejmy większy wpływ na działanie naszego klubu, w końcu za nasze pieniądze wybudowano stadion i to my kupujemy bilety. Więc Bracia i Siostry myślę że przyszedł odpowiedni moment żeby zorganizować spotkanie z właścicielami klubu dla dobra Legii i Warszawy i spokojnie przedyskutować pewne sprawy bo dalej tak być nie może. Zwracam się więc do redakcji Legia.Net o zorganizowanie jakieś petycji do zarządu Legii Warszawa w imieniu wszystkich kibiców Legii Warszawa.
Ps. Mam szacunek do każdego kibica mającego Legię w sercu czy to piknika czy ultrasa, czy młodego czy starszego, kumatego czy nie kumatego przestańmy się wyzywać i kłócić na różnych forach tylko zareagujmy wspólnie dla dobra naszego ukochanego kluby nim będzie za póżno. Zbierzmy się wspólnie i przedyskutujmy spokojnie z zarządem sytuację naszego klubu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.