Okiem kibica: A jednak chochlą...
02.09.2011 15:12
Skoro klub musi się zbilansować samodzielne, ważnym punktem w budżecie powinny być wpływy z biletów. Wydawać by się mogło, że posiadając piękny, nowoczesny stadion i sto trzydzieści tysięcy kibiców posiadających karty uprawniające by zasiąść na jego trybunach, to zdobycie biletu powinno graniczyć z cudem. Zwłaszcza, że drużyna zaczyna odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej. Jednak to tylko złudzenia...
Już początek tego sezonu powinien dać do myślenia włodarzom Legii. Mniejsza ilość sprzedanych karnetów, do połowy zapełniona trybuna wschodnia i praktycznie pusta południowa. Jednak najbardziej ponuro wygląda sektor silver. Sektor, który miał przynosić klubowi „kokosy”, zajmują jedynie VIP-y, które i tak głównie mają darmowe wejściówki.
Dlaczego tak się dzieje, odpowiedź jest prosta. W bieżącej koniunkturze, w czasie kryzysu, gdy za Franka płaci się prawie tyle samo co za Euro, gdy rosną raty kredytów i ceny, ludzi po prostu zaczyna nie stać na wydanie rocznie około dwóch tysięcy złotych, by na każdym meczu dopingować swoją drużynę. Właściciel, który posiada również kanał TVN Biznes z pewnością wie, że nieraz by zwiększyć popyt, trzeba obniżyć swoją marżę. Więcej sprzedanych sztuk po niższej cenie, może zwiększyć przychód, który w tych czasach jest na wagę złota. Po analizie takiej sytuacji można dokonać może nie radykalnej, ale niewielkiej korekty. Tak się dzieje w wielu firmach, tymczasem ktoś w klubie jakby stracił kontakt z rzeczywistością i podniósł i tak wysokie już ceny na mecze Ligi Europejskiej.
Taką podwyżkę zrozumiałbym, gdyby Legia grała w Lidze Mistrzów, a na Łazienkowską przyjechałyby wielkie firmy i wielkie gwiazdy. Gramy jednak w Lidze Europejskiej i wcale nie czekają nas spotkania z możnymi światowej piłki, z atrakcyjnymi medialnie i kibicowsko rywalami, a z europejskimi średniakami. Nie tak dawno do Poznania przyjechał Manchester City i Juventus. Przy tych ekipach Hapoel, Rapid, a nawet PSV nie robią przecież wielkiego wrażenia.
Trzeba się zastanowić, o co chodzi. Bo zachowując status quo na trybunach nie zwiększy to radykalnie wpływów, a chyba wszystkim zależy, by zapełnić cały stadion, stworzyć niezapomnianą atmosferę i zarobić jeszcze więcej. A tak wnioskować można, że władzom klubu nie zależy na komplecie, a jedynie na zachowaniu pewnych wpływów, na drenaży kieszeni kibiców, którzy i tak jak przychodzili, tak przyjdą. Oby tylko włodarze nie przekombinowali i oby nie okazało się, że pierwszy mecz z Hapoelem, Legia zagra przy zapełnionych w połowie trybunach. Łatwo używa się chochli, jeżeli nabiera się nią nie ze swojego garnka…
Autor: Jacek Barszcz
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.