Kosz: Niesamowite emocje zakończone triumfem
12.01.2014 18:24
Zdjęcia Michała Leszczyńskiego - kliknij tutaj
Fotoreportaż Jana Szurka - kliknij tutaj
Legioniści w spotkaniu z przedostatnią ekipą w tabeli byli zdecydowanymi faworytami. Pierwsze dwa punkty w niedzielnym meczu zdobył Mikołaj Zając, który na krótko wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie. Potem do głosu doszli gospodarze – podopieczni Piotra Bakuna wykorzystywali więcej swoich okazji i zbierali więcej piłek. Pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem stołecznej ekipy 18:10, a wszystko z trybun obserwował prezes i właściciel piłkarskiej Legii Bogusław Leśnodorski.
Druga część gry nie była już tak udana dla gospodarzy. Koszykarze z Piły zaczęli częściej trafiać za trzy punkty i zanotowali nawet serię dziewięciu zdobytych „oczek” przy zerze po stronie Legii. Legioniści otrząsnęli się po „dwójce” Pawła Podobasa¸ ale walka graczy ze stolicy pozwoliła jedynie na wyrównanie i zawodnicy schodzili na przerwę przy wyniku 29:29 oraz okrzykach „Tylko zwycięstwo”. Fani mocno wspierali swoich pupili i nie ustawali w dopingu.
W trzeciej kwarcie kibice Legii zaczęli pieśnią „Legio, klubie ty nasz” - wypadało świetnie. Niestety gorzej wyglądały poczynania samych zawodników na parkiecie. Mimo że Damian Cechniak dwoił się i troił zdobywając punkty oraz zaliczając zbiórki, jego koledzy nie potrafili zaprezentować podobnej dyspozycji. Straty i nierozmyślne zagrania nie pomagały w zachowaniu wyniku, a przeciwnicy bezlitośnie punktowali gospodarzy – dobrą formą strzelecką pokazywał przede wszystkim Morawiec. Skończyło się na wyniku 40:45.
Legioniści mieli na odrabianie ostatnią część gry, która rozpoczęła się fatalnie. Nie minęły dwie minuty, a już podopieczni Bakuna przegrywali 40:54. Szkoleniowiec stołecznej ekipy wpuścił na parkiet doświadczonego Andrzeja Paszkiewicza, który wcześniej szybko usiadł na ławce przez liczbę nałapanych przewinień. Razem z wejściem 34-latka coś się ruszyło, „Wojskowi” walczyli, ale nadal mieli kłopoty z defensywą. Na pięć minut przed końcem efektownym wsadem popisał się Cechniak i po chwili do odrobienia pozostało osiem punktów.
Legioniści cały czas walczyli, ale przy okazji nie przestawali popełniać błędów. Gracze Baksetu szukali w końcówce fauli oraz grali na czas. Nadzieje na wygraną przywrócił "trójką" Świderski, a dwa "oczka" po chwili dorzucił Podobas, który zmniejszył dystans do gości. 40 sekund przed końcem starcia przyjezdni prowadzili czterema punktami i mieli piłkę, Piesio faulował Morawca, który wykorzystał tylko jeden rzut "osobisty". Legioniśći walczyli do końca i na 4 sekundy przed końcem... Świderski rzucił za trzy i doprowdził do remisu! Gdy wydawało się, że czeka nas pieciominutowa dogrywka legioniści zaraz po wznowieniu gry faulowali rywala. Niestety przeciwnicy zdołali trafić do kosza po rzucie osobistym i kiedy zegar wskazywał 3:97 do końca, nasi zawodnicy tracili punkt. Jednak znakomicie wznowili grę i na sekundę przed końcem meczu piłka trafiła do Zaperta ustawionego tuż pod koszem gości. Trafił bez najmniejszych problemów i to mimo, że był faulowany. Swój rzut osobisty wykorzystał, a rozpaczliwy rzut gości ze środka boiska nie trafił nawet w tablicę. Po chwili Torwar świętował wygraną Legii!
Legia Warszawa – Basket Piła 71:69
Legia: Piesio, Podobas, Ornoch, Koźluk, Cechniak, Bojko, Świderski, Jaworski, Paszkiewicz, Zapert, Motel.
Basket: Maryniewski, Morawiec, Gibaszek, Pasieka, Uliczka, Rudnik, Kus, Zając, Sokołowski, Pochylski.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.