Koszykówka: Koniec snów o awansie
20.11.2019 21:48
fot. Marcin Słoka
Egis zaczął bardzo dobrze, bowiem po czterech minutach gry prowadził już 15:2, a jedyną udaną akcję gospodarzy wykończył Filip Matczak. Po stronie ości brylowali Frank Turner (7 punktów) i Jordon Varnado (5 punktów). Nieco lepsze w wykonaniu legionistów były kolejne minuty – z dystansu trafił Przemysław Kuźkow, kolejne „oczka” dołożył Matczak i po następnych trzech minutach było już tylko 15:11 dla Węgrów. Egis cieszył się dobrą skutecznością rzutów za trzy, która w pierwszej kwarcie wyniosła 57% (4 celne na 7 oddanych), co pozwoliło im cieszyć się zwycięstwem w pierwszej kwarcie meczu 18:24.
Wraz ze starem kolejnej części meczu do głosu zaczęli dochodzić warszawianie. Skuteczne akcje Milana Milovanovicia i Dawida Sączewskiego nie były jednak początkiem serii punktowej Legii. Goście umiejętnie wykorzystywali błędy rywali i kończyli kontry pewnymi punktami. W połowie drugiej kwarty Kormend prowadził 33:26. Faulowany w sytuacji rzutowej był Michael Finke, który zamienił również rzut osobisty na punkt, a kilkanaście sekund później za trzy przymierzył Matczak i już tylko punkt dzielił oba zespoły. Egis skarcił jednak legionistów celnym rzutem zza łuku oraz kontrą. Za dużo było niedokładnych zagrań w szeregach Legii, co oczywiście przełożyło się na rezultat, który na półmetku starcia był korzystny dla koszykarzy z Kormend, 40:36.
Optymistycznie było po przerwie – Michalak, Jakub Nizioł i Sączewski zmniejszyli straty zespołu, ale raz jeszcze drobne błędy wytrącały Legię z rytmu. Nie mieli warszawianie odpowiedzi na świetną dyspozycję Justina Edwardsa, który był zdecydowanie najjaśniejszą postacią meczu - w ciągu niemal 19 minut spędzonych na boisku zapisał na swoim koncie 19 punktów. Po dwukrotnym zakończeniu akcji wsadami Travisa Taylora, Egis wygrywał już 55:43 na trzy minuty przed końcem trzeciej odsłony pojedynku, a przed decydującą częścią meczu tablica wyników wskazywała 61:46 dla Węgrów.
Legia opadła z sił, zdominowana przez przeciwników zaczęła czwartą kwartę od 0-8 czym w zasadzie przekreśliła swoje szanse na zwycięstwo. Węgrzy wygrywali już różnicą 23 punktów na sześć minut przed ostatnią syreną. Zespół prowadzony przez trenera Tane Spaseva wciąż jednak chciał gonić rywala i wkrótce strata zmalała o 10 „oczek”. Dorobek zespołu powiększali m.in. Jakub Sadowski, Przemysław Kuźkow, Michał Michalak i Adam Linowski. Egis Kormend nie pozwolił jednak na niesamowitą pogoń w wykonaniu Legii i zdołał zwyciężyć 78:68 czym przypieczętował awans do drugiej rundy FIBA Europe Cup.
Dla Legii ta porażka to koniec szans na grę w gronie szesnastu najlepszych zespołów tych rozgrywek. Za tydzień pożegnanie warszawian z tegorocznymi zmaganiami na arenie międzynarodowej - 27 listopada zagrają w Aarhus z mistrzem Danii, Bakken Bears. Wcześniej stołeczny zespól rozegra kolejne ligowe spotkanie -w sobotę o godzinie 15:00 w hali Koło podejmie Polpharmę Starogard Gdański.
Legia Warszawa – Egis Kormend 68:78 (18:24, 18:16, 10:21, 22:17)
Legia: Przemysław Kuźkow 14, Jakub Nizioł 10, Filip Matczak 9, Michał Michalak 7, Jakub Sadowski 6, Dawid Sączewski 5, Michael Finke 5, Adam Linowski 4, Patryk Nowerski 4, Drew Brandon 2, Milan Milovanović 2,
Trener: Tane Spasev, as. Marek Zapałowski, Renatas Kurilionokas
Egis: Justin Edwards 23, Frank Turner 15, Travis Taylor 12, Jordon Varnado 11, Csaba Ferencz 9, Akos Nemeth 5, Erjon Kastrati 3, Bence Oroszi 0, Krisztofer Durazi 0, Matyas Kiss 0, Stefan Filipović -, Kristof Takacs -.
Trener: Matthias Zollner, as. Ziga Mravljak
Quiz
Historia Legii: Co wiesz o początkach klubu
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.