Koszykówka: Mistrz Polski za silny na Legię
18.01.2020 19:02
Legioniści przystępowali do tego spotkania po niespodziewanym triumfie nad ekipą Polski Cukier Toruń. Dużo wyżej notowani podopieczni Sebastiana Machowskiego byli zdecydowanym faworytem starcia z „Zielonymi Kanonierami”, jednak przegrali w Warszawie 85:92. Wcześniej Legia przegrała u siebie z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski i wygrała na wyjeździe ze Startem Lublin, więc aktualną formę ekipy ze stolicy można określić jako w kratkę.
Kolejnym ligowym rywalem graczy Tane Spaseva był Anwil Włocławek. Od początku sezonu ekipa mistrza Polski spisuje się bardzo dobrze w rozgrywkach Energa Basket Ligi. Drużyna z województwa kujawsko-pomorskiego przed startem sobotniego widowiska była wiceliderem tabeli ze stratą dwóch oczek do lidera z Zielonej Góry. Anwil mógł pochwalić się serią pięciu ligowych zwycięstw z rzędu. Włocławianie w rozgrywkach EBL nie przegrali od 7 grudnia, kiedy w Lublinie zdecydowanie lepszy był Start Lublin.
Legii niestety nie udało się przerwać serii zwycięstw rywala i sensacyjnie wygrać w hali przeciwnika. Mimo podjęcia rękawicy i ambitnej postawy gościom nie udało się przełamać klątwy hali we Włocławku. Legia nie wygrała żadnego oficjalnego meczu na obiekcie aktualnego mistrza Polski w XXI wieku.
Na początku spotkania warszawianie, którzy rozpoczęli w składzie Kowalczyk, Matczak, Michalak, Pinder, Milovanović, grali bardzo skutecznie. Po dwóch minutach goście prowadzili 7:1, jednak po kolejnych trzech lepszy był już Anwil (15:14). Do końca pierwszej kwarty obie drużyny wymieniały się prowadzeniem. Żadna z nich nie potrafiła osiągnąć znaczącej przewagi. Ta część meczu zakończyła się wynikiem 25:23 na korzyść gospodarzy.
Pierwsze minuty drugiej kwarty to popis w defensywie obu drużyn. Widzowie byli świadkami dwóch znakomitych bloków w wykonaniu najpierw Szymona Szewczyka, a następnie Keanu Pindera. Z chaosu ofensywnego lepiej wyszli gracze z Włocławka, którzy po celnym rzucie Szewczyka prowadzili 30:25 po 2,5 minutach gry w drugiej kwarcie. Przerwa na żądanie, o którą poprosił trener Spasev, wpłynęła znakomicie na „Zielonych Kanonierów”. Warszawianie błyskawicznie wrócili do gry. Po dwóch celnych trójkach Michała Michalaka goście ze stolicy wyszli na prowadzenie 33:30 i tym razem o przerwę poprosił trener Igor Milicić. Po powrocie koszykarzy na parkiet gra się wyrównała. Legię przy życiu utrzymywał przede wszystkim Michalak, który znakomicie czuł się w rzutach zza łuku. Faworyzowani gospodarze długo nie potrafili osiągnąć punktowej przewagi. Udało się im to dopiero w końcowej fazie tej części. Fantastyczna forma rzutowa Ricky’ego Ledo spowodowała, że Anwil schodził na przerwę z 11-punktowym prowadzeniem (50:39).
Najskuteczniejszym zawodnikiem premierowych 20 minut był wspomniany już Ledo (16 punktów). Wśród legionistów najwięcej oczek zaliczył Michał Michalak (14). W pierwszej połowie goście z Warszawy rzucali ze skutecznością 41% (16/39), przy 47% (18/38) rywala. W zbiórkach także lepszy był Anwil (29 do 16). Jeśli chodzi zaś o asysty to w tej statystyce lepsi byli warszawianie (13 do 12). Podobnie w przechwytach (4 do 3) i blokach (3 do 2). „Zieloni Kanonierzy” zaliczyli również mniej strat od przeciwników (8 do 11).
Pierwszą skuteczną akcję drugiej połowy przeprowadził Anwil. Skuteczną dobitką rzutu kolegi popisał się Shawn Jones, który załadował piłkę od góry. Po trójce Chrisa Dowe’a gospodarze prowadzili już 14-punktami. Premierowe punkty dla Legii w drugiej części zdobył Sebastian Kowalczyk (55:43). Na jego rzut błyskawicznie odpowiedział jednak Krzysztof Sulima (57:43). W kolejnych fragmentach tej części gry Anwil dalej efektownie budował przewagę i na 1:50 przed końcem trzeciej kwarty prowadził już 20 punktami (75:55). Przed ostatnią kwartą podopieczni trenera Igora Milicicia wygrywali z Legią 81:57.
Czwarta kwarta to spokojne kontrolowanie gry ze strony gospodarzy. Anwil nie pozwolił zbliżyć się legionistom na odległość mniejszą niż 20 punktów. Choć przyjezdni z Warszawy ambitnie walczyli o poprawienie niekorzystnego rezultatu, z ich popisów ofensywnych niewiele wychodziło. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 105:79 na korzyść gospodarzy.
Najskuteczniejszym graczem meczu został Michał Michalak, który skończył spotkanie z 30. oczkami na swoim koncie. Rzucający legionistów mógł pochwalić się skutecznością na poziomie 70% (trafił 12 na 17 rzutów z gry). Dobry mecz za sobą ma także Keanu Pinder, który zaliczył 11 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst, a także 4 bloki.
Legia przegrała po raz trzynasty w sezonie. W tabeli Energa Basket Ligi "Zieloni Kanonierzy" z bilansem 4-13 zajmują aktualnie 14. pozycję. Kolejny ligowy mecz podopieczni trenera Tane Spaseva rozegrają 24 stycznia. Ich rywalem będzie Astoria Bydgoszcz.
Anwil Włocławek – Legia Warszawa 105:79 (25:23, 25:16, 31:18, 24:22)
Anwil Włocławek: Ricky Ledo 16, Shawn Jones 15, Jakub Karolak 15, Krzysztof Sulima 11, Chris Dowe 10, Tony Wroten 8, Szymon Szewczyk 8, Igor Wadowski 8, Michał Sokołowski 7, Rolands Freimanis 4, Oliwier Bednarek 3, Adam Piątek 0.
Trener: Igor Milicic, as. Marcin Woźniak, Grzegorz Kożan
Legia Warszawa: Michał Michalak 30, Milan Milovanović 18, Keanu Pinder 11, Sebastian Kowalczyk 10, Kahlil Dukes 4, Filip Matczak 1, Adam Linowski 3, Jakub Sadowski 2, Mariusz Konopatzki 0, Patryk Nowerski 0, Jakub Nizioł 0, Przemysław Kuźkow 0.
Trener: Tane Spasev, as. Marek Zapałowski
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.