Koszykówka: Porażka ze Śląskiem po emocjonującej końcówce
11.03.2021 18:29
fot. Jacek Prondzynski
W czwartkowy wieczór w hali przy Obrońców Tobruku rozegrano szlagier 28. Kolejki Energa Basket Ligii w którym druga w tabeli Legia podejmowała trzeci Śląsk. To spotkanie drugiej obrony ligii (Legia) z drugim atakiem (Śląsk). Gospodarze wygrywając w tym meczu conajmniej 6 „oczkami” zagwarantowaliby sobie pewne drugie miejsce na zakończenie rundy zasadniczej.
Od samego początku oglądaliśmy bardzo wyrównane i ciekawe widowisko. Zgodnie z oczekiwaniami Śląsk próbował wykorzystać przewagę podkoszową Aleksandra Dziewy nad Walerim Lichodiejem. Po stronie gospodarzy dobry początek notował Jakub Karolak, który potwierdzał wysoką formę z meczu z Treflem i to dzięki jego punktom początkowo to Legia minimalnie prowadziła grając konsekwentie swoją koszykówkę. Kłopoty legionistów w tej kwarcie zaczęły się po wejściu na boisko rezerwowych. Kiepską zmianę dał Nicholas Neal, po którego dwóch błędach prowadzenie przeszło na stronę gości. Z kolei bardzo dobrą zmianę w Śląsku dał Ivan Ramljak, który w razem z Lesterem Medfordem są odpowiednio pierwszy i drugi pod względem średniej liczby przechwytów w lidze. To właśnie dużo lepsza gra rezerwowych Śląska dała prowadzenie gościom 18:13 na zakończenie pierwszej kwarty.
Kolejną część meczu oba zespoły zaczęly od serii nieskutecznych akcji. Legia miała ogromne problemy ze skutecznością na dystansie co zaburzało rytm gry w ataku. Po dwunastu niecelnych trójkach, w trzeciej minucie drugiej kwarty wreszcie zza łuku trafił Medford zminejszając straty do dwóch „oczek”. Obie ekipy nie potrafiły znaleźć czystych pozycji bliżej kosza, a przy fatalnej skuteczności wynik spotaknia był bardzo niski. Po dwóch zrzędu skutecznych akcjach Grzegorza Kulki Legia odzyskała prowadzenie, a po 6,5 minutach tej odsłony Legioniści prowadzili 25:18 notując serię punktową 12:0. Niesmowitą metamorfozę w Legii przeszedł Lichodiej, który w barwach stołecznego klubu zdecydowanie odżył, po bardzo nieudanych występach w pierwszej połowie sezonu w Anwilu. Rosjanin swoim doświadczeniem wnosi sporo dobrego do gry "Zielonych Kanonierów". Pierwsze punkty z gry w tej odsłonie goście zdobyli dopiero na dwie minuty przed przerwą, gdzie sygnał do ataku dał Dziewa, który zdobył aż 5 puntków z rzędu dla Śląska i po gorszej końcówce w wykonaniu legionistów przegranej 5:7 Legia schodziła na przerwę prowadząc 30:25.
Po zmianie stron wydawało się, że obraz gry ulegnie zmianie. Bardzo dobry początek ponownie notował Dziewa i po serii punktowej 6:0 dla gości, Legia straciła prowadzenie. Oba zespoły próbowały zmienić swój sposób gry, legioniści gdy tylko nadarzała się ku temu okazja przyspieszali tempo swoich akcji, z kolei Śląsk agresywniej walczył na atakowanej tablicy i szukał swoich przewag pod koszem. Po lepszym początku wrocławian to gospodarze utrzymali nieznaczną przewagę z pierwszej połowy, ale dalej obie drużyny miały problemy ze skutecznością i dobrze broniły. W pierwszych 27 minutach meczu trafiono tylko sześciokrotnie zza łuku przy czterdziestupięciu próbach. Bardzo dobrą kwartę poza wspomnianym Dziewą rozfrywał Kyle Gibson i to po jego sktuecznej akcji na minutę przed końcem tej ćwiartki Śląsk wyszedł na prowadzenie. Na szczęśie wreszcie zza łuku trafił Medford i to jego 4 punkty w końcówce doprowadziły do remisu po 47 przed ostatnimi 10 minutami.
Czwartą kwartę bardzo dobrze rozpoczął rozgrywający Śląska Stahinja Jovanović i po jego skutecznych akcjach goście wyszli na czteropuntkowe prowadzenie, ale po chwili zza łuku najpierw trafił Dariusz Wyka, a następnie z kontry trójkę rzucił Karolak i Legia wróciła na prowadzenie. W tej odsłonie oba zespoły wreszcie wyregulowały celowniki i obserwowaliśmy dużo więcej skutecznych akcji. Legioniści przez większość kwarty mieli nieznaczną przewagę, ale goście nie pozwalali odskoczyć podopiecznym trenera Wojciecha Kamińskiego. Legioniści w czwartej kwarcie aż pięciokrotnie trafili za trzypunkty, ale fatalnie zaprezentowali się w końcówce. Dwie straty popełnił Lichodiej, a bardzo dobrze prezentował się duet Dziewa-Ramljak. Środkowy gości najpierw w efektowny sposób zablokowała Jamela Morrisa, by po chwili ładnie obsłużyć podaniem ścinającego pod kosz Ramljaka, który po akcj 2+1 dał Śląskowi prowadzenie 69:67 na 20 sekund przed końcem. W ostatniej akcji jeszcze nieskuteczny rzut na remis oddał Medford i po bardzo wyrównanym spotkaniu Legia po raz drugi w tym sezonie przegrała we własnej hali i spadła na trzecie miejsce w tabeli PLK. Zupełnie niewidoczny w tym spotkaniu był najlepszy strzelec „Wojskowych” Jamel Morris, który zdobył tylko 4 punkty trafiając 1 z 10 rzutów z gry.
Kolejnym rywalem stołecznego klubu będzie GTK Gliwice. Mecz odbędzie się w środę, 17 marca, o godz. 19:00.
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 67:69 (13:18, 17:7, 17:22, 20:22)
Legia: Jakub Karolak 13 pkt. 4 zb. 2 as., Lester Medford Jr. 12 pkt. 2 zb. 2 as., Walerij Lichodiej 11 pkt. 7 zb. 3 str., Dariusz Wyka 10 pkt. 9 zb. 2 as., ., Nick Neal 9 pkt. 3 zb. 2 as., Grzegorz Kulka 6 pkt. 7 zb. 2 asJamel Morris 4 pkt. 3 as., Adam Linowski 2 pkt. 2 zb., Grzegorz Kamiński 0 pkt., Benjamin Didier-Urbaniak-, Przemysław Kuźkow-, Jakub Sadowski-
Śląsk: Aleksander Dziewa 16 pkt. 13 zb. 3 as, Kyle Gibson 15 pkt. 7 zb. 5 as. 5 str., Strahinja Jovanović 15 pkt. 2 zb. 1 as. 4 str., Ivan Ramljak 9 pkt. 8 zb. 1 as. 4 prz., Elijah Stewart 7 pkt. 4 zb., Michał Gabiński 3 pkt. 4 zb. 2 as., Mateusz Szlachetka 2 pkt. 2 zb. 2 as., Szymon Tomczak 2 pkt., Jan Wójcik 0 pkt., Maciej Bender-, Ben McCauley-, Tomasz Żeleźniak-
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.