Koszykówka: Rywalizacja z Kingiem przenosi się do Szczecina
05.04.2021 17:15
Legioniści w drugim meczu rywalizacji ćwierćfinałowej pokazali formę, jaką prezentowali już we wcześniejszej fazie sezonu zasadniczego. Stołeczny zespół zdecydowanie lepiej prezentował się w porównaniu do pierwszego meczu serii. W Wielką Sobotę podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego w drugiej kwarcie świetnie wymuszali przewinienia rywali, a następnie, grali coraz więcej piłek pod kosz, gdzie albo wymuszali tym samym rzuty wolne, albo oddawali skuteczne rzuty z pola trzech sekund, w czym brylował Walerij Lichodiej. W drugiej połowie z kolei to samo robił Earl Watson, który kilka razy kończył akcje efektownymi wsadami. Zanim jednak na dobre rozkręcił się Watson, półtoraminutowy popis gry dał Jamel Morris. Najlepszy strzelec Legii w pierwszej połowie meczu numer dwa ani razu nie rzucał z dystansu, a w pierwszych minutach trzeciej kwarty trafił trzy „trójki”.
Legia uciekła wówczas szczecinianom na ponad 10 punktów i tej różnicy goście nie byli w stanie już zniwelować. Później zaś legioniści grający bardzo konsekwentnie, jeszcze podwyższyli prowadzenie, wykorzystując faule Kinga. Brylował w tym aspekcie Morris (10/10 z linii rzutów wolnych), ale i inni nie mylili się tego dnia z osobistych. W całym meczu Legia trafiła 24 z 26 rzutów wolnych. To zresztą drugi mecz obu drużyn, w którym legioniści tak wiele razy stawali na linii rzutów wolnych - co w wielu wcześniejszych spotkaniach nie miało miejsca. Trener Jesus Ramirez częściej korzystał z Macieja Lampe, wpuścił też na parkiet doświadczonego kapitana, Pawła Kikowskiego, który dwa dni wcześniej całe spotkanie spędził na ławce. Punkty dla szczecinian zdobywali głównie Tookie Brown i Cleveland Melvn, ale mniej niż zwykle punktowali Schenk i Fakuade.
Legia w sobotę wygrała w pełni zasłużenie i wysoko, ale w fazie play-off każdy mecz może być inny. - Prowadzimy 2:0 w serii, ale to jest tylko 2:0. Musimy wygrać jeszcze jeden mecz, żeby znaleźć się w półfinale. Jesteśmy skoncentrowani na tej misji, aby odpocząć i odpowiednio przygotować się do tego meczu. I starać się tę serię zakończyć jak najszybciej - powiedział po drugim meczu trener Kamiński. Podobnego zdania jest Lichodiej, który w pierwszej połowie sobotniego meczu nie trafił paru otwartych rzutów z dystansu, a znacznie lepiej spisywał się bliżej kosza rywali. - Teraz naszym celem jest wygranie meczu na wyjeździe. Myślę, że wiemy co robić i wiemy jak oni chcą zagrać. Powinniśmy to po prostu wykonać. W trzecim meczu możecie spodziewać się dużej energii od nas, ponieważ bardzo chcemy przejść do kolejnej rundy, więc będzie dużo ducha drużyny i energii - powiedział Lichodiej.
W przypadku wygranej Legii, już we wtorek warszawski zespół zapewni sobie awans do półfinału, który rozegrany zostanie w formie turnieju zamkniętego w Ostrowie Wielkopolskim. Zwycięstwo Kinga przedłuża serię przynajmniej o jedno spotkanie, a to rozegrane zostanie w czwartek również w Szczecinie. Czy któraś z drużyn zaskoczy rywala jakimiś rozwiązaniami taktycznymi? Przekonamy się już niedługo. Legia w obecnym sezonie wygrała 8 z 15 wyjazdowych meczów. Warto dodać, że Legia w XXI wieku ani razu nie wyszła na prowadzenie w fazie play-off 2:0 - zawsze musiała gonić i odrabiać straty po porażkach na wyjazdach. Tym razem jednak legioniści, w przeciwieństwie do sezonów 2001/02 i 2018/19, dzięki bardzo wysokiej lokacie po sezonie zasadniczym, mieli przewagę parkietu. Wygrana we wtorek pozwoli na zdecydowanie dłuższy czas na regenerację i przygotowania do serii półfinałowej, którą zwycięzca pary Legia - King rozpocznie w środę, 14 kwietnia.
Wtorkowy mecz numer trzy w serii ćwierćfinałowej, rozpocznie się o godzinie 17:35 i będzie transmitowany w Polsacie Sport.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.