Krzysztof Dowhań

Krzysztof Dowhań: Majeckiego będą mobilizowały coraz wyższe wymagania

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: przegladsportowy.pl, Przegląd Sportowy

12.02.2020 11:23

(akt. 12.02.2020 11:26)

- Myślę, że Radosław Majecki jest gotowy do wyjazdu z Polski. Ale też chciał zostać, mówił, że najpierw chce coś wymiernego zrobić dla tego klubu. Artur Boruc wyjeżdżał jak mistrz Polski, Łukasz Fabiański też. Fajnie opuszczać ekstraklasę z trofeum, wtedy ma się poczucie spełnienia – mówi w wywiadzie dla „Przegląd Sportowego” Krzysztof Dowhań, trener bramkarzy Legii.

Po debiucie Majeckiego w ekstraklasie Wojciech Kowalewski mówił, że ważne będzie, gdy popełni pierwsze błędy, jak zareaguje na krytykę.

- Gdy Iker Casillas debiutował w Realu Madryt, nie miał jeszcze skończonych osiemnastu lat. Popełniał błędy, czepiano się o jego grę nogami. A jak się okazało, był jednym z lepszych bramkarzy w historii Królewskich. Gdy wpuszcza się tak młodego bramkarza, trzeba mieć świadomość, że on kiedyś się pomyli. Ważne, by umiał z tego wyciągać wnioski. Radek umie.

Od kiedy pan wiedział, że Monaco obserwuje Majeckiego?

- Wiedziałem, że monitorują go zachodnie kluby, ale nie miałem świadomości, że chodzi konkretnie o ten zespół. Okazało się, że interesowali się nim od roku. Fabiana Arsenal też długo obserwował. Pamiętam, jak trener bramkarzy Kanonierów przyjeżdżał na Łazienkowską, oglądał rozgrzewki, bo z nich często można się dowiedzieć o wiele więcej o umiejętnościach bramkarza niż patrząc na sam mecz. Francuzi byli najbardziej konkretni, zdeterminowani. Dla mnie ważnym jest, że mamy go do końca sezonu. Myślę, że to była karta przetargowa w rozmowach między klubami. Tutaj jest numerem jeden. Zbliżają się mistrzostwa Europy, myślę, że nabrał apetytu, by na nie pojechać. Konkurencja jest duża, walka o trzecie miejsce będzie trwała pewnie do samego końca.

Co pan czuje wysyłając w świat kolejnego wychowanka?

- Ciągle się mówi, że to ja wysyłam. Ale to nie tylko moja zasługa. Pracowało na to kilku trenerów, miał wsparcie kolegów z zespołu. Kiedy Radzio wskoczył do bramki jako 19-latek, duża w tym zasługa była Radka Cierzniaka, który mu bardzo pomógł. Cieszę się, że ten finalny proces odbywa się w Legii. Gdy przebywa się z tymi bramkarzami nawet więcej niż z własną rodziną, to naturalne, że stają się bliscy, że tworzy się między nami więź. To nie jest relacja ograniczająca się do tego, co się dzieje na treningu. Oni mają wiele problemów życiowych, przychodzą, rozmawiamy.

Z czego jest pan najbardziej dumny?

- Często powtarzam, że największy sukces trener osiąga wtedy, gdy nie zmarnuje żadnego talentu. Wydaje mi się, że to nam się udało, że tym najlepszym pomogliśmy wskoczyć na wysoki poziom. Fajnie siedzieć w domu, oglądać ligę angielską czy Ligę Mistrzów i widzieć swoich wychowanków. Jestem też dumny z tego, że odkąd w 1996 roku zacząłem pracować jako trener w ekstraklasie, to do tej pory nie miałem dnia przerwy, ani przez chwilę nie byłem bezrobotny. Nikt mnie nie zwolnił. Coś dobrego udało mi się zrobić i dla Legii, i dla naszej piłki.

Cały wywiad z Krzysztofem Dowhaniem jest dostępny w tym miejscu.

Polecamy

Komentarze (29)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.