Legia mistrz 2020. Vuković przeszedł do historii
11.07.2020 19:25
Trzeba pamiętać, że Vuko miał już mistrzostwo Polski z Legią jako pierwszy trener. Poprowadził drużynę raz (debiut w roli głównego szkoleniowca), w sezonie 2016/2017, w meczu z Wisłą Kraków (0:0), potem zatrudniono Jacka Magierę, Vuković został asystentem, a legioniści zakończyli rozgrywki 2016/2017 na 1. miejscu. Aktualne mistrzostwo ma jednak zupełnie inny wymiar, bo przepracował cały sezon.
Miał cyrkiel w nodze
Pierwszy, które tego dokonał (zdobył tytuł jako piłkarz i trener Legii), był Edmund Zientara. Urodził się w Warszawie 25 stycznia 1929 r. Całe dzieciństwo spędził w stolicy, od rana do zmierzchu uganiając się za piłką po placykach i na Polu Mokotowskim. Prawdziwa sznurowana piłka była wtedy rarytasem, dlatego młody Zientara wraz z kolegami bardzo często grywali zwykłą szmacianką, piłką tenisową lub… pęcherzem z prawdziwej futbolówki.
Jako chłopiec kibicował I-ligowej drużynie Warszawianki i marzył, by zostać piłkarzem. Gdy miał 10 lat, marzenia te przerwała wojna. W powstaniu warszawskim zginął jego ojciec Aleksander, żołnierz AK. Chłopak został sam. Po wojnie, by mieć z czego żyć, zgłosił się do pracy w jednym z warszawskich więzień, konwojował niemieckich jeńców. Potem trafił do wojska, ale nie spodobało mu się tam i uciekł. Musiał się ukrywać pod nazwiskiem kuzyna jako Andrzej Szczepański. Ciągnęło go jednak do piłki. Trafił do Polonii, gdzie grał jako Szczepański i szybko stał się uznanym ligowcem. W końcu jednak został aresztowany. Miał szczęście, dostał wyrok w zawieszeniu. A ponieważ wciąż nie miał uregulowanego stosunku do służby wojskowej, w 1950 r. otrzymał powołanie. Okazało się, że ludowa władza przeznaczyła go – jak innych, którzy narazili się reżimowi – do pracy w Wojskowym Korpusie Górniczym. Miał pracować w kamieniołomach. Gdy się o tym dowiedział, uciekł z komendy uzupełnień i ruszył szukać ratunku na Łazienkowskiej. Udało się, szef klubu pomógł i Zientara trafił do kompanii sportowej CWKS. Potem został z niej karnie usunięty, ale po 4 latach wrócił.
Lucjan Brychczy mówił o nim, że miał cyrkiel w nodze. I nic dziwnego, „Kici” wiele goli dla Legii strzelił z jego podań. W barwach klubu z Łazienkowskiej Zientara rozegrał 157 meczów i strzelił 3 gole, w 1956 r. zdobył dublet – mistrzostwo i Puchar Polski. Należał do wyjątkowych postaci w polskim futbolu. Był pierwszym zawodnikiem w historii stołecznej piłki nożnej, który grał w trzech warszawskich klubach I-ligowych: Polonii, Legii i Gwardii. Był także z drużyną na IO 1960 w Rzymie, ale tego okresu nie wspominał najlepiej. Jeśli chodzi o reprezentację, to najbardziej pamiętne spotkania rozegrał przeciwko ekipom ZSRR i RFN. Po zakończeniu kariery piłkarskiej poświęcił się pracy trenerskiej. Najpierw był w Legii pomocnikiem szkoleniowców zagranicznych, by po odejściu Jaroslava Vejvody zostać opiekunem pierwszego zespołu. Pod jego wodzą Legia w 1970 r. zdobyła mistrzostwo Polski i awansowała do 1/2 finału PEMK. Do końca swoich dni pozostawał jedynym legionistą, który zdobył mistrzowskie trofea zarówno w roli zawodnika, jak i trenera. Zmarł 3 sierpnia 2010 r. w Warszawie – został pochowany na Cmentarzu Bródnowskim.
Magister historii
Jacek Magiera jest magistrem historii, zawodnikiem, który jako jeden z niewielu potrafił połączyć zawodowe kopanie piłki ze studiami. Skrupulatny, dokładny, zawsze przygotowany do treningu. Inteligentny, ale przede wszystkim sprawiedliwy. Trafił do Legii zimą sezonu 1996/97 i grał w niej 9 sezonów, dwukrotnie wygrywając mistrzostwo kraju. Mistrz Europy U-16 z 1993 r., w młodzieżowych kadrach narodowych rozegrał 99 spotkań, ale do dorosłej reprezentacji nigdy się nie przebił.
Sam mówił, że zapewne miał najmniej talentu spośród kolegów, z którymi grał, ale braki nadrabiał bardzo ciężką pracą. Dzięki temu znalazł się w profesjonalnym sporcie. Skuteczny jak na defensywnego pomocnika (grywał także na środku obrony), a najładniejsze bramki zdobywał w spotkaniach z Wisłą Kraków. Zawsze wiedział, że będzie trenerem, dlatego od pierwszych treningów w seniorach robił notatki po każdych zajęciach. Prowadził też kroniki swoich meczów, każdy występ dokumentował. Po zakończeniu kariery piłkarskiej wszedł na ścieżkę trenerską. Był asystentem kilku szkoleniowców Legii, potem samodzielnie prowadził rezerwy. Nie przedłużono z nim kontraktu, ale szybko wrócił, od razu na posadę pierwszego trenera. Stał się drugim legionistą, po Zientarze, który cieszył się z klubem z mistrzostwo kraju jako zawodnik i jako szkoleniowiec. Uczynił to w 2017 roku, a parę miesięcy wcześniej prowadził zespół w rozgrywkach Ligi Mistrzów i Ligi Europy.
Bałkański temperament
Aleksandar Vuković przyjeżdżał do Polski na rok, aby ograć się, bo w Partizanie nie miał szans. Został do dziś, z małymi przerwami na próby gry w Grecji (Ergotelis, Iraklis). Przyjął polskie obywatelstwo, nauczył się perfekcyjnie języka, którym posługuje się lepiej niż wielu Polaków. Ogromne serce do walki, bałkański temperament, szybko połknął bakcyla, zaczął utożsamiać się z Legią, a kibicowanie jej otwarcie deklarował, będąc nawet piłkarzem Korony Kielce.
Nad Wisłą zdobył wszystkie możliwe trofea, w tym dwukrotnie mistrzostwo Polski. Po zakończeniu kariery (z powodu problemów zdrowotnych) postanowił zostać trenerem. Zaczynał w Kielcach, a następnie wrócił do Legii. Trenował początkowo grupy młodzieżowe, potem rezerwy, a także pierwszą drużynę, którą poprowadził w jednym oficjalnym meczu.
Już w poprzednim sezonie ligowym Vuko mógł zostać mistrzem Polski z Legią. Ale wówczas stołeczny klub przegrał na finiszu rozgrywek ligowych z Piastem Gliwice i zajął drugie miejsce. Obecnie, mimo że do 35. kolejki było nerwowo, serbski szkoleniowiec sięgnął z Wojskowymi po tytuł. W sobotę warszawiacy musieli zremisować lub wygrać z Cracovią, żeby zapewnić mistrzostwo. Mogli to zrobić już parę dni wcześniej, lecz przegrali z Lechem w Poznaniu (1:2). Teraz w końcu ta sztuka się im udała.
Vuković stał się trzecią osobą, która zdobyła z Legią mistrzostwo jako zawodnik i szkoleniowiec. Gdy Vuko był piłkarzem, to dwukrotnie wywalczył z Wojskowymi” tytuł mistrzowski – w 2002 i 2006 roku – dokładnie wtedy, kiedy Magiera.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.