Legia Warszawa - AS Trencin 0:0 (0:0) - Europejska jesień
03.08.2016 19:41
Relacja tekstowa na „na żywo”
Rewanżowe spotknie III rundy eliminacji Ligi Mistrzów ze słowackim AS Trencin miało być dla legionistów formalnością - zaliczka z wyjazdowego spotkania była wprawdzie skromna, ale przy Łazienkowskiej 3 podopieczni Besnika Hasiego nie mieli prawa zaprzepaścić takiej okazji. Tym bardziej, że wciąż liczyli na rozstawienie w decydującej fazie i zdawali się być podbudowani "remontadą" z Płocka. Do wyjściowego składu stołecznych powrócił Adam Hlousek, z kolei pierwszą szansę na grę od początku otrzymał sprowadzony z Beveren Steeven Langil.
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego zarówno kibice, jak i piłkarze, oddali cześć bohaterom Powstania Warszawskiego, którego 72. rocznicę wybuchu obchodziliśmy dwa dni wcześniej. Mecz zaczął się od mocnego uderzenia przyjezdnych, którzy dwukrotnie - raz po dużym błędzie Igora Lewczuka - poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Arkadiusza Malarza, dając jasny sygnał: "Przyjechaliśmy po awans". Legia nie chciała pozostać dłużna, ale zmuszona była do rozgrywania akcji długimi piłkami. Linia obrony mistrzów Słowacji była na to przygotowana, kilkakrotnie skutecznie "łapiąc" Nemanję Nikolicia na spalonym.
Kolejna faza spotkania to wymiana cios za cios - piłka spod jednej bramki momentalnie przenosiła się pod drugą. Oglądało się to dość przyjemnie, jednak w poczynaniach obu zespołów brakowało zarówno konkretnego pomysłu, jak i dokładności. W 30. minucie przed najlepszą szansą na zdobycie bramki stanął Samuel Kalu, ale w sytuacji sam na sam, na nasze szczęście, uderzył tuż obok słupka. W odpowiedzi ponownie próbował Nikolić, ale osamotniony w polu karnym Trencina nie znalazł sposobu na skierowanie piłki do siatki. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, który dawał awans legionistom.
Drugą część meczu drużyny rozpoczęły bez zmian w składach, w związku z czym znaczącej zmianie nie uległ też obraz gry. Emocji było coraz więcej, a paznokci coraz mniej. Trener Hasi dość szybko wprowadził na plac Łukasza Brozia, ale mimo tej defensywnej zmiany to Legia w końcu zaczęła przejmować inicjatywę. Na prawym skrzydle uaktywnił się Michał Kucharczyk, jednak i jego strzały nie wystarczały, aby objąć upragnione prowadzenie i nieco uspokoić ponad 20. tysięcy kibiców. W 69. minucie boisko opuścił Langil, którego na murawie zastąpił Michaił Aleksandrow.
Chwilę później w dogodnej sytuacji znalazł się Tomasz Jodłowiec, ale w środowy wieczór stałe fragmenty gry nie były mocną stroną Legii. Ostatnią deską ratunku jeśli chodzi o poczynania ofensywne był więc Aleksandar Prijović, który na kwadrans przed końcem zastąpił niewyraźnego Nikolicia.
Z drugiej strony kolejne bardzo dobre zawody rozgrywał Malarz, pewnymi interwencjami ratując nas przed utratą gola. W samej końcówce obie ekipy wyglądały już słabo pod względem fizycznym, ataki Słowaków były dość desperackie, a legioniści próbowali jak najdłużej utrzymywać się przy piłce. Wynik nie uległ zmianie, Legia zrealizowała cel jakim był awans do kolejnej rundy i co równie ważne - dzięki porażce Olympiakosu - będzie w niej rozstawiona! Przed nami niepowtarzalna szansa na powrót do piłkarskiej elity - pierwsze spotkanie IV rundy już za dwa tygodnie.
Autor: Maciej Prusiński
Legia - Trencin 0:0
Żółte kartki: Prijović - Bero, Sulek
Legia: Malarz - Bereszyński (56' Broź), Lewczuk, Pazdan, Hlousek - Kucharczyk, Kopczyński, Jodłowiec, Moulin, Langil (69' Aleksandrow) - Nikolić (78' Prijović)
Trencin: Chovan - Sulek, Udeh (90' Rafael), Klescik, Holubek - Lawrence, Bero, Janco (77' Prekop) - Kalu, Janga, Bala
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.