Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 4:0 (1:0)
20.04.2011 18:30
- Pomeczowa opinia trenera Macieja Skorży
- Kontuzja Takesure Chinyamy
- Zdjęcia z meczu z Lechią
- Doping kibiców Legii
Relacja z meczu
Legia do tego meczu podchodziła z taką powagą i koncentracją jak do finału Ligi Mistrzów. Nic dziwnego gdyż awans do finału i zdobycie Pucharu Polski to być może jedyna szansa na grę w europejskich pucharach. Ale nie tylko – wygranie "Turnieju Tysiąca Drużyn" to także dłuższe urlopy dla piłkarzy i 1,2 mln zł premii do podziału. To także mecz o być albo nie być w Legii dla trenera Macieja Skorży.
Na ławce rezerwowych, podobnie jak w Gdańsku, usiadł Michał Kucharczyk. W pierwszej jedenastce znalazło się zaś miejsce dla Michala Hubnika i Manu. Od pierwszych minut przewagę osiągnęli legioniści i dwukrotnie zagrozili bramce gości. Raz po dośrodkowaniu Jakuba Rzeźniczaka strzelał Hubnik, ale pomylił się o dwa metry. Zaś za drugim razem, po zagraniu Rybusa, Czech minął się z piłką w polu karnym. Goście odpowiedzieli niezwykle groźnym strzałem Traore – na szczęście piłka przeleciała obok bramki strzeżonej przez Wojciecha Skabę.
W 18. minucie Miroslav Radović zdecydował się na strzał, piłka odbiła się jeszcze od Macina Pietrowskiego i wpadła do siatki obok zdezorientowanego Kapsy. Legioniści objęli prowadzenia a na trybunach szaleństwo – „Puchar jest nasz, ten puchar nam się należy…”
Po tym jak legioniści objęli prowadzenie tempo meczu spadło, a sytuacji podbramkowych z obu stron praktycznie nie było. Pierwsza połowa zakończyła się wiec prowadzeniem warszawian 1:0.
Drugą odsłonę meczu podopieczni Macieja Skorży rozpoczęli od ataków skrzydłami za sprawą Rybusa i Radovicia. Po jednym z takich rajdów Serba zabrakło centymetrów, aby akcja skończyła się strzałem i prawdopodobnym golem. Jednak po upływie dziesięciu minut tempo spotkania ponownie siadło, a gra toczyła się głównie w środku pola. W końcu w 64. minucie po zamieszaniu piłka trafiła do Wawrzyniaka, który dokładnie wrzucił piłkę na głowę Ivicy Vrdoljaka. Ten przedłużył lot piłki tak, że ta wpadła w sam róg bramki Kapsy. 2:0 dla Legii i awans praktycznie stał się rzeczywistością.
Wkrótce na boisku pojawił się bohater z Gdańska czyli Michał Kucharczyk i rozruszał ofensywę Legii. W 77. minucie wybiegł do podania Manu, zagrał w pole karne do Hubnika, ale Czecha uprzedził Krzysztof Bąk. Zrobił to jednak tak niefrasobliwie, że wbił piłkę do własnej bramki. 3:0 a na trybunach gola skomentowano w następujący sposób „Kucharczyk puścił Bąka prawą stroną…” Dwie minuty później było już 4:0 – tym razem idealne dośrodkowanie Manu dokładnym strzałem głową na bramkę zamienił Kucharczyk. Legia mogła wygrać ten mecz wyżej, ale swojego niezłego w sumie występu golem nie przypieczętował Manu. Portugalczyk był sam na sam z bramkarzem, ale przegrał pojedynek z Kapsą. Legia zagra w finale z Lechem!
Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 4:0 (1:0)
Pietrowski (24. min. - s.), Vrdoljak (63. min.), Bąk (77. min. - s.), Kucharczyk (79. min.)
Żółta kartka: Vrdoljak i Manu (Legia) oraz Nowak, Surma i Traore (Lechia)
Legia: Skaba – Rzeźniczak, Choto, Astiz, Wawrzyniak – Manu, Borysiuk (84' Cabral), Radović, Vrdoljak, Rybus (73' Kucharczyk) – Hubnik (80' Żyro)
Lechia: Kapsa – Pietrowski, Bąk, Vucko, Andriuskevicius (46' Hajrapetjan) – Buval, Nowak, Surma, Bajić (64' Dawidowski), Lukjanovs (78' Poźniak) – Traore
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.