Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz 4:0: Jedną nogą w finale
16.03.2016 18:21
Legia Warszawa w Pucharze Polski jest niepokonana od 18 grudnia 2013 roku. Warszawiacy tego dnia przegrali z Górnikiem Zabrze 1:3 na wyjeździe. W ówczesnych rozgrywkach triumfował środowy rywal legionistów – Zawisza Bydgoszcz. Stanisław Czerczesow, tak jak zapowiedział, dokonał czterech zmian w porównaniu do meczu z Cracovią. Na ławce usiedli Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Adam Hlousek oraz Michał Kucharczyk. W ich miejsce w podstawowej jedenastce znaleźli się Łukasz Broź, Michał Pazdan, Tomasz Brzyski i Ondrej Duda.
Piłkarze Zawiszy na mecz z legionistami wyszli w ustawieniu 3-5-2. Był to jasny sygnał, iż pierwszoligowiec zamierza powalczyć z Legią o zwycięstwo w pierwszej potyczce. Plany gościom mocno już na samym początku pokrzyżował Nemanja Nikolić. Zanim jednak „Wojskowi” objęli prowadzenie, Duda zagrał wyśmienitą, prostopadłą piłkę do Aleksandra Pijovicia. Snajper Legii próbował wykorzystać podanie Słowaka, lecz trafił w Damiana Węglarza i futbolówka wyleciała na rzut rożny. Po chwili Tomasz Brzyski posłał centrę, znalazł w polu karnym „Niko”, a reprezentant Węgier przełamał swoją niemoc strzelecką z ostatnich spotkań i pokonał golkipera „Niebiesko-czarnych”. W 14. minucie bydgoszczanie mogli doprowadzić do wyrównania. Do dośrodkowania ze stałego fragmentu gry najwyżej wyskoczył Piotr Stawarczyk. Ex-piłkarz Ruchu Chorzów jednak nieznacznie się pomylił.
Mimo, że stadion nie był zapełniony do ostatniego miejsca, kibice z Żylety dopingowali swoich ulubieńców z całych sił, a dodatkowo wspomagały ją dzieci z przeciwległej trybuny. Piłkarze dostosowali się poziomem do fanów i zdominowali całkowicie rywala. Warszawiacy nie pozwalali przeciwnikom rozwinąć skrzydeł, często zakładali wysoki pressing, który przynosił skutek, ponieważ „Wojskowi” raz za razem odbierali futbolówkę zawiszanom na ich połowie. Po jednym takim przechwycie w dogodnej sytuacji znalazł się Guilherme. Brazylijczyk jednak nie mógł się zdecydować czy chce podać do innego kolegi z drużyny, czy sam tę akcję ma zakończyć strzałem. Finalnie pomocnik wybrał wariant z uderzeniem, ale piłka trafiła w obrońców gości. Niedługo później mocnym kropnięciem popisał się Tomasz Jodłowiec, jednakże po jego próbie grę wznawiał bramkarz.
W pewnym momencie na boisku mieliśmy więcej walki wręcz niż płynnej gry. Po stronie Zawiszy wyróżniał się Kamil Drygas, który pojedynkował się z „Jodłą” na środku boiska. Goście nie potrafili przedostać się przez defensywę Legii, więc próbowali zaskoczyć Arkadiusza Malarza strzałami z dystansu. Golkiper gospodarzy nie miał jednak kłopotów z uderzeniami rywali. „Wojskowi” również w podobny sposób chcieli zdobyć bramkę. Dwa razy po stałych fragmentach gry, legioniści posyłali piłkę do Ariela Borysiuka, który stał przygotowany przed „szesnastką”. Obydwie próby „Wizira” nie przyniosły jednak korzyści. Sztuka ta nie udała się pomocnikowi, ale Broziowi już jak najbardziej. Po kolejnym kornerze obrońca otrzymał futbolówkę, huknął z całych sił i strzelił fantastycznego gola. Po dwóch minutach „Broziu” mógł mieć już dwa trafienia na swoim koncie, ale tym razem defensor wicemistrzów Polski, mimo że pokonał Węglarza, znajdował się na ofsajdzie i tablica świetlna wciąż pokazywała wynik 2:0.
Wielką ochotę do gry przejawiał „Gui”. Brazylijczyk po jednej koronkowej akcji z Nikoliciem mógł wpisać się na listę strzelców. Finalnie nie pokonał bramkarza przeciwników, ale dopóki biegał po murawie, sprawiał ogromne problemy defensorom Zawiszy. W 61. minucie spotkania Brzyski pozazdrościł swojemu koledze z defensywy i był bliski wpakowania piłki do siatki. Niestety, futbolówka po jego strzale z rzutu wolnego wylądowała na poprzeczce. Trzeci gol wisiał jednak w powietrzu. Oczekiwania kibiców spełnił „Niko”, który dostał doskonałe podanie od Prijovicia, reprezentant Węgier miał przed sobą już tylko pustą bramkę i było wiadomo, że takiej sytuacji nie zmarnuje. Legia poczuła krew. Gospodarze za wszelką cenę chcieli przesądzić o wyniku dwumeczu już w pierwszej potyczce. Za „Prijo” na placu gry pojawił się Kasper Hamalainen. Fin błyskawicznie zameldował się fanom, ponieważ chwilę po zmianie został sfaulowany w polu karnym przez stopera Zawiszy. Jedenastkę egzekwował Duda, ale Słowak przegrał pojedynek z Węglarzem.
„Niebiesko-czarni” z minuty na minutę tracili nadzieję, że będą w stanie w ogóle strzelić chociażby honorowego gola przy Łazienkowskiej. Goście nie mogli wyjść z własnej połowy, a jak już to robili, to za chwilę tracili futbolówkę i Legia wyprowadzała kontrę. Po jednej takiej akcji, Hamalainen zagrał płaską piłkę z prawej strony w „szesnastkę”. Adresatem podania był Duda, lecz Słowak zamiast trafić do bramki, trafił w obrońcę. Jego uderzenie dobijał jednak Nikolić i „Wojskowi” cieszyli się z czwartej zdobytej bramki. Warszawiacy rozbili zawiszan i zapewnili sobie sporą zaliczkę przed rewanżowym meczem, który odbędzie się 6 kwietnia w Bydgoszczy.
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz 4:0 (1:0)
Nikolić (6. min., 64. min., 80. min.), Broź (52. min.)
Żółte kartki: Borysiuk - Drygas, Igumanović
Legia: Malarz - Broź, Rzeźniczak, Pazdan, Brzyski - Duda (81. Masłowski), Jodłowiec, Borysiuk, Guilherme (66. Aleksandrow) - Prijović (71. Hamalainen) - Nikolić
Zawisza: Węglarz - Markić, M'Voto, Stawarczyk - Kamiński (69. Silva), Arel (63' Kona), Panayotov, Drygas, Igumanović - Danielak, Angielski
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.