Legioniści w Warszawie.
22.07.2002 19:07
<img src="img/kielbowicz.jpg" border=1 align=right hspace=7 vspace=7 alt="Tomasz Kiełbowicz na Okęciu - fot. Gazeta Wyborcza"> Samolot z Wiednia, którym wracali ze zgrupowania piłkarze Legii, wylądował ok. godz. 15, spóźniony prawie dziesięć minut. Zawodnicy wychodzili zmęczeni, ale zadowoleni, że pobyt w Bad Reichenhall i St. Johann mają nareszcie za sobą. Dwa tygodnie spędzone w alpejskich kurortach trochę im się dłużyły.
A poza tym treningi serwowane przez Dragomira Okukę i Dariusza Kubickiego były naprawdę ciężkie. Kilku legionistów już tradycyjnie doznało urazów.
Jakoś przeżyliśmy to zgrupowanie. Czy ciężkie? Przede wszystkim było długie, bo trwało dwa tygodnie. Ale jesteśmy już w domu i mam nadzieję, że nasza praca zaprocentuje - mówił Marek Jóźwiak w hali przylotów Okęcia.
Ruch na obozie był jak w godzinach szczytu. Najpierw ze zgrupowania wyjeżdżali kontuzjowani, a za chwilę dojeżdżali następni. Monotonię pobytu przerywały tylko sparingi. - Podczas tego zgrupowania graliśmy z naprawdę dobrymi przeciwnikami. Szkoda, że nie zagramy z jeszcze jednym rywalem takiej klasy. Wtedy można by stwierdzić, w jakim punkcie rzeczywiście jest teraz drużyna. A trenowaliśmy bardzo ciężko. Może te kontuzje są wynikiem przemęczenia, a może po prostu skłonnością niektórych kolegów do urazów. To trudno stwierdzić - mówił Jóźwiak, rozglądając się bacznie, ponieważ wiedział, że powitać go przybyła małżonka.
Kilku legionistów wyjechało ze zgrupowania, kilku nękanych dolegliwościami jednak zostało do końca. Choćby Wojciech Szala. - Praktycznie przez cały okres przygotowawczy borykałem się z kontuzjami. Jak wyleczyłem jedną, to zaraz przypałętywała się następna. Teraz jednak już wszystko w porządku i mam nadzieję, że po ostatnim sparingu też nie będzie źle. Do obozów z Legią mam jakiegoś pecha. Zimą doznałem kontuzji podczas ostatniego meczu sparingowego, a rok temu w lecie musiałem nawet wcześniej wyjechać z obozu - mówił jednak pełen optymizmu zawodnik.
Ze skłonności do kontuzji znany do tej pory był Marek Citko, który wszakże po krótkim okresie słabości uparcie walczył o miejsce w składzie. Choć z obserwacji tego, jak zestawiał drużynę Okuka, wynika, że ma małe nadzieje, by w trakcie sezonu grywać od pierwszej minuty. - Próbuję przekonać trenera. Mogę tego dokonać tylko pracą na treningach i dobrą grą. Na początku okresu przygotowawczego miałem drobny problem ze zdrowiem. Odpocząłem dzień, dwa na wszelki wypadek, a później jakoś się trzymałem, chociaż treningi lekkie nie były. Im bliżej końca, tym obciążenia stawały się lżejsze, więcej uwagi zaczęliśmy poświęcać taktyce. Sprawdziła się w sparingach z dobrymi przeciwnikami. Zresztą dobrze, że graliśmy z dobrymi. To tylko sparingi i wyniki nie są najważniejsze, ale miło jest wygrywać z takimi rywalami - mówił Citko całkiem zadowolony.
- Mieliśmy niezłych sparingpartnerów. Zawsze lepiej grać z lepszymi - można się czegoś nauczyć, wyciągnąć wnioski - podzielał jego zdanie Adam Majewski. - Początkowo mieliśmy bardzo ciężkie treningi. W związku z tym w pierwszym meczu ze Spartą brakowało nam trochę świeżości i zdecydowanie przegraliśmy. A potem wyraźnie łapaliśmy formę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.