News: Maciej Murawski: Dąbrowski potrzebuje komfortu

Maciej Murawski: W grze Legii wiele mi się podoba

Redaktor Piotr Gawroński

Piotr Gawroński

Źródło: Legia.Net

16.04.2021 19:16

(akt. 16.04.2021 19:45)

- W grze reprezentacji Polski nie zobaczyłem niczego, co chciałbym przenieść do swojej akademii, a w grze Legii wiele mi się podoba, niektóre rzeczy są wykonywane wzorowo - ocenia w rozmowie z Legia.Net Maciej Murawski, były zawodnik Legii oraz Lecha.

Legia ma przed sobą rozmowy kontraktowe z graczami, którym wygasają umowy z klubem. Na kim powinni się skupić włodarze?

- Na pewno trzeba powalczyć o Pawła Wszołka, mimo że na wahadłach są Josip Juranović i Marko Vesović, któremu też kończy się umowa. Wszołek dobrze tam funkcjonuje i jest mocną opcją ofensywną. Czasem może grać jako prawa „dziesiątka”, tam też sobie radzi. Szkoda byłoby jego odejścia z ligi, a może mieć różne propozycje, dodatkowo ostatnio nie grał. Na pewno nie jest szczęśliwy z tego powodu.

Czesław Michniewicz wspominał, że może wdrażać Bartosz Slisza do gry w obronie. To może być pozycja dla niego?

- Szkoda go na grę w trójce obrońców. Ma dobrą motorykę, biega najwięcej kilometrów podczas meczów. Na tej pozycji wydolność nie jest aż tak potrzebna. Slisz to dobra "szóstka", która może wysoko odebrać piłkę, rozegrać, może nie tak jak Martins, ale nie ma z tym problemów. Biorąc pod uwagę pozycję w obronie, ta swoboda w rozegraniu byłaby dobrym atutem. Często byli pomocnicy robią taką zmianę pozycji, ale obserwując najlepsze ligi przypomina mi się tylko Eintracht Frankfurt i Makoto Hasebe, który tak grywał, ale akurat Slisza byłoby szkoda. Daje dużo w środku, schodzi na asekurację, jest wulkanem energii. Może szybciej Martins, który mniej biega, jest lepszy w rozegraniu, ale on także dobrze dystrybuuje piłką w środku. Szkoda cofać ich do obrony.

Jak bardzo zmieniła się pozycja defensywnego pomocnika odkąd grał pan w Legii?

- Bardzo, tak jak cała piłka. Jak Artur Boruc wchodził do zespołu, to bramkarz miał podać do najbliższego albo kopnąć jak najdalej. Obecnie bramkarze muszą rozgrywać, im bardziej przesuwamy pozycje, tym większe są oczekiwania. Kiedyś defensywny pomocnik nie miał zadań w kreowaniu, miał asekurować bocznych pomocników, najlepszych graczy w środku pola, nie musiał się angażować w rozegranie piłki. Ja brałem w tym udział, ale częściej w roli środkowego obrońcy. Byłem przy piłce częściej niż na mojej drugiej pozycji. Teraz taki pomocnik ma zadania ofensywne, gra pod presją, szybciej, przy większej ilości taktyki.

Dwadzieścia lat temu tak nie było. System z trójką obrońców wrócił, graliśmy tak w Legii za trenera Dragomira Okuki, chociaż piłkarze woleli grać czwórką z tyłu. Było to wtedy nowoczesne, natomiast trener nie dał się przekonać. Zagraliśmy tak dwa sparingi i wróciliśmy do sprawdzonych sposobów. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski, więc to była dobra decyzja, ale była to trochę inna gra trójką niż obecnie. Zadania były inne. Wracając do roli defensywnego pomocnika. W tamtych czasach miał więcej miejsca i czasu, był skupiony na odbiorach, dlatego też raz grałem jako obrońca, a raz jako pomocnik. Oczywiście możliwe, że Slisz lub Martins będą zmuszeni do zagrania w obronie, jak Schwarz w Rakowie. Obecnie także gracze wahadłowi, boczni obrońcy i skrzydłowi mają wiele zadań. Pozycje niby podobne, ale różnice spore. Juranović może zagrać na każdej z nich, środku obrony, a pewnie nawet na "dziesiątce" dałby sobie radę.

Legia jest najbardziej uniwersalną drużyną w lidze? W innych zespołach, aż tak tego nie widać.

- W niektórych zespołach te systemy się zmieniają. Górnik Zabrze także ma kilka rozwiązań w meczach. Najlepiej pamiętam Piasta Gliwice za trenera Radoslava Latala, gdy w czasie meczu Marcin Pietrowski mógł zagrać na trzech pozycjach, w trzech różnych ustawieniach. Bywało, że rozpoczynał mecz jako obrońca, następnie grał w pomocy, a kończył na wahadle. Legia tak często tego nie zmienia, ale gdyby trener Czesław Michniewicz miał taką potrzebę, to zawodnicy daliby radę. Gdy Juranović gra w trójce na środku obrony, wystarczyłoby zrobić lekkie przesunięcie i już byłaby czwórka.

Trochę jak Polska reprezentacja.

- Reprezentacja ma trudniejsze zadania i mało czasu. Anglicy byli trudnym przeciwnikiem, ale na ten moment Legia lepiej operuje tym ustawieniem. Wahadła stołecznej drużyny grają wysoko i odważnie, a w kadrze przeciwko Anglii była to tak naprawdę piątka z tyłu. Z Węgrami teoretycznie zagraliśmy wyżej, natomiast lepiej przy piłce utrzymywaliśmy się na naszej połowie. Rzadko dostarczaliśmy piłkę pod pole karne przeciwnika. Węgrzy cofnęli się i pozwolili nam na grę z przodu, to nie jest tak, że nam udawało się wyjść spod pressingu. To tak jakby Legia rozgrywała na swojej połowie, przeciwnik się cofał, a Slisz i Martins wchodziliby między trzech obrońców, aby poklepać. Co to daje? Nie ma to sensu. Momentami Grzegorz Krychowiak albo Jakub Moder schodzili do defensywy, żeby wziąć piłkę, a to przecież obrona miała rozgrywać. Artur Jędrzejczyk i Artem Szabanow często wychodzą do przodu i robią przewagę liczebną, aby łatwiej dominować w strefie środkowej, w kadrze nikt tego nie robi. Nawet kiedy graliśmy czterema obrońcami przeciwko Andorze. W angielskiej reprezentacji Harry Maguire wchodził na nasz dwudziesty metr grając jako środkowy obrońca, jeden z dwóch. Pokazywał jak powinien grać nowoczesny obrońca. Oczywiście, Paulo Sousa pracuje krótko i nie oczekuję, żeby od razu wszystko działało. Na pewno Legii jest łatwiej. Michniewicz ma zawodników cały tydzień, nie ma jak tego porównać do kadry. Natomiast, jeśli miałbym patrzeć tylko na grę trójką, to lepiej wygląda to w Legii. Jest to bliższe temu co chcą grać najlepsze zespoły na świecie. W mojej akademii i w Lechii Zielona Góra też gramy takim ustawieniem. Podglądając Legię widzę, że wiele robią wzorowo. U nas też do tego dążymy, co nie jest łatwe. Nie łatwo dostać takich wahadłowych jak Legia, takie dziesiątki i Pekharta, ale trzeba było ich jeszcze wkomponować. W reprezentacji nie zobaczyłem niczego, co chciałbym przenieść do swojej akademii, a w Legii wiele mi się podoba.

Lubię to ustawienie. Wprowadziliśmy je przypadkowo przez problemy kadrowe, ale potem zaczęło to działać. Gramy tak od pierwszego zespołu do juniorów. Oczywiście, samo ustawienie nie zagra. Zespół musi funkcjonować, przeciwnik też może rozczytać zamiary. Pogoń Szczecin zagrała dobrze w drugiej połowie z Legią, która dalej grała trójką, ale się dopasowała. Trener przywiązuje w tygodniu wiele uwagi na różne aspekty i są te automatyzmy. Zespoły grające czwórką z tyłu mają większe automatyzmy grając przeciwko czwórce. To jest takie jeden do jednego, wiadomo kto za kogo odpowiada. Nie jest tak, że przeciwnik nie wyciąga wniosków. Gdyby tak było, to wszyscy graliby trójką.

Rok temu Ligę Mistrzów wygrał Bayern, który gra z czterema obrońcami, PSG również, ale w tym sezonie może być inaczej. Przykładem może być Chelsea trenowana przez Thomasa Tuchela, gdzie grają trzema obrońcami. To jest taka zabawa, aby oszukać przeciwnika, ale zespoły na wyższym poziomie dość szybko potrafią się dostosować. To są te umiejętności nie tylko techniczne, ale i taktyczne. W naszej lidze zespoły miały z tym problem i stąd kłopoty przeciwko Rakowowi. Wygrywają mając niekoniecznie lepszych piłkarzy, ale dobry sposób gry. Spójrzmy na całą ekstraklasę. Teraz Legia gra trójką z tyłu, Raków, Górnik, Podbeskidzie zagrało świetnie przeciwko Wiśle Kraków, chyba ich najlepszy mecz, kolejna jest Wisła Płock, Śląsk trenera Jacka Magiery. Za jakiś czas już tych przewag nie będzie, bo trenerzy i zespoły nauczą się grać przeciwko takim drużynom. Natomiast Legia będzie miała przewagę umiejętności piłkarskich. Taktyczna może być mniejsza, ale dalej to może wyglądać jak przeciwko Rakowowi. Oni grają w tej formacji od czterech sezonów, Legia zagrała pierwszy raz, a jednak jakość indywidualna przeważyła.

Grał pan między innymi w Lechu oraz Legii. Jak pan pamięta spotkania przeciwko tym drużynom?

- To były zawsze emocjonujące mecze, bez względu na miejsce Lecha w tabeli. Grając w Poznaniu, mecze z Legią były najważniejsze w sezonie, może porównywalne do spotkań pucharowych. To jest ta różnica. Obecnie mecze pucharowe mogły być tak samo ważne jak z Legią. Natomiast w stolicy mecze z Lechem były tak samo ważne jak z Wisłą Kraków, Górnikiem Zabrze, Widzewem Łódź. Legia powoduje wielkie emocje w każdym mieście, dla klubów to najważniejsze spotkania. Obecnie mecze z Lechem są ważne, szczególnie gdy Wisła jest słabsza, Górnik też, Widzewa czy Polonii Warszawa nie ma w lidze, natomiast kiedyś Lech był jednym z kilku.

Najmilsze wspomnienia ma pan z Legii?

- Ostatni sezon w Legii był fajny. Zdobyliśmy mistrzostwo, awansowałem do reprezentacji Polski, zagrałem kilka razy, więc na pewno to były ważne lata. Cieszę się, że miałem możliwość gry w piłkę, jako dzieciak o tym marzyłem. W każdym klubie cieszyłem się, że mogę to robić, więc w Lechu także to był dobry czas.

Pierwsza część rozmowy z Maciejem Murawskim dostępna jest TUTAJ

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.