Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Austrią – dominacja zakończona porażką

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

13.08.2023 13:30

(akt. 13.08.2023 13:34)

W czwartek Legia w pierwszym meczu III rundy eliminacji do Ligi Konferencji Legia przegrała przy Łazienkowskiej z Austrią Wiedeń 1:2. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 5 (4,76 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Posiadanie piłki 70% do 30%, strzały 13 do 5, strzały celne 8 do 3, faule 7 do 24. Statystyki jakby Legia grała z pierwszoligowcem. Ale najważniejszy jest wynik na tablicy świetlnej, a ten brzmi 1:2. W każdym meczu europejskich pucharów Legia straciła dwie bramki, widać, że „Wojskowi” po prostu grają zbyt ryzykownie, ale tak chce trener Runjaić i piłkarze się do tego pomysłu na grę muszą dostosować. Przede wszystkim dotyczy to wyprowadzania piłki, gdzie bramkarz ma grać jak środkowy obrońca, a jak słyszymy „ryzyko jest wkalkulowane” przez sztab szkoleniowy. Pytanie tylko, czy tenże sztab szkoleniowy weźmie potem odpowiedzialność za brak w kasie kilku milionów euro, jeżeli padające przez to dla rywali tak kuriozalne bramki, jak pierwsza w czwartek, będą przyczyną odpadnięcia Legii z europejskich pucharów. Drugi problem Legii w czwartek, za który odpowiedzialność ponoszą wyłącznie piłkarze to skuteczność, Wszołek, Pekhart, czy Gual mogli strzelić po jednym golu i wykładający im dobre piłki Josue mógł tylko załamać ręce. Do tego taktyka trenera Runjaicia jest najwyraźniej dość skomplikowana, skoro niemal wszyscy nowi piłkarze nie są w stanie się do niej dostosować – Kun na razie nie zastąpił w tej taktyce Mladenovicia, Elitim Kapustki, a Gual wyszedł w podstawowym składzie kosztem Muciego po udanym poprzednim meczu, ale szkoleniowiec Legii też z pewnością widzi jego chaotyczne miotanie się po boisku. Skuteczność w przyszły czwartek Legia jest w stanie poprawić, zwłaszcza jeżeli będzie dominować na boisku tak, jak przy Łazienkowskiej, ale jeśli sposób wyprowadzania piłki się nie zmieni na bardziej bezpieczny, to mamy ogromne obawy, że i w Wiedniu rywale trafią do bramki Legii znów ze dwa razy i na tym przygoda w europejskich pucharach się skończy. A szkoda, bo „Wojskowi” wcale źle przecież nie grają, jest spory potencjał w tej drużynie, a i w czwartkowym meczu kilku piłkarzy pokazało się z niezłej strony.

Kacper Tobiasz 5 (3,52 - ocena Czytelników). Generalnie to Tobiasz nie ponosi odpowiedzialności za pierwszą straconą bramkę – zagrał Elitimowi dokładną, lekką piłkę, rywal był parę metrów za Kolumbijczykiem, który mógł z nią zrobić wszystko, zamiast podawać niedokładnie z pierwszej piłki w stronę Pankova. Tak ma Legia piłkę wyprowadzać i do poleceń trenera ma się bramkarz Legii stosować. Nieustannie irytuje nas jednak przy takim wyprowadzaniu piłki to, że Tobiasz po kontakcie z nią zostaje w miejscu i patrzy co dalej, zamiast wrócić między słupki i potem dopiero wychodzić z bramki do ewentualnego kolejnego podania. Gdyby wrócił wcześniej na miejsce, miałby sporą szansę obronić strzał Huskovicia. Brakuje tu przewidywania rozwoju akcji, naszym zdaniem jest to duży błąd, tylko nie wiemy czyj, bramkarza czy kogoś, kto każe mu tak grać. Za drugiego gola żadnej winy nie ponosi, natomiast pod koniec pierwszej połowy popełnił dwa poważne błędy – raz przy wyprowadzaniu podał bezpośrednio do przeciwnika, na szczęście kolejnego gola z tego nie było, a wybijanie piłki nogą z końcowej linii podczas akcji przeciwnika zamiast łapania ręką pewnie znów wywołać mogły parę niecenzuralnych słów na ławce trenerskiej, bo trener Dowhań jest na takie rzeczy szczególnie wyczulony. Na ogromny plus natomiast interwencja w końcówce sytuacji sam na sam po kolejnym błędzie kolegów przy wyprowadzaniu piłki, bez tej obrony Legia jechałaby do Wiednia pewnie wyłącznie po honor. Dwa razy dobrze odbił dośrodkowanie, w tym również w sytuacji, gdy padł drugi gol, nie jego wina, że koledzy pozwolili na ponowienie akcji, raz wybił piłkę w aut. Dużo niepewności w jego grze, ale w sumie to jednak nie on popełnił błędy, które spowodowały przegranie meczu.

Radovan Pankov 5 (4,36). Trzy udane interwencje w obronie, dwa dobre podania do przodu, dwa błędy w defensywie – jeden naprawił szybko sam, przy drugim rywal w 31. minucie na szczęście nie potrafił dokładnie dograć, a Serb zrobił tu dwa błędy w jednej akcji – najpierw uciekł mu jeden rywal, potem nie odciął od podania drugiego. Opuścił boisko jeszcze przed przerwą, występ mocno przeciętny.

Rafał Augustyniak 5 (5,84). Komentatorzy telewizyjni, podobnie jak kibice mają swoich faworytów i wystawiają im laurki niezależnie od tego jak grają, często za samo nazwisko lub występy w poprzednich spotkaniach. I tak trzeba ocenić komentatorów TVP chwalących Augustyniaka za czwartkowy występ. Owszem, obrońca Legii miał kilka dobrych interwencji i raz w pierwszej połowie odbiorze wyprowadził piłkę, ale też trzy próby wyjścia z piłką skończył stratą, a w obronie potrafił nie nadążać z rywalami, jak choćby przy stracie Rosołka i sytuacji sam na sam wybronionej przez Tobiasza, czy przy objechaniu go przez przeciwnika tuż przed przerwą. Na plus na pewno jedna ważna interwencja po kontrze po niecelnym podaniu bramkarza Legii do Josue. Miał jedną okazję na gola, ale uderzył zbyt lekko. Naszym zdaniem zagrał na podobnym poziomie co Pankov, Legia miała jednak znów w składzie jednego lepszego od niego obrońcę.

Yuri Ribeiro 6 (5,31). Tym lepszym, najlepszym spośród wszystkich obrońców był znów Ribeiro. W pierwszym kwadransie dwa razy miał problem z rywalem, ale potem przez resztę meczu nikt go już nie mógł minąć, ani mu uciec, a do tego zablokował aż trzy strzały. Przy wyjściu z piłką nieclenie zagrał trzy razy, ale wszystko to było na połowie rywala, pod własną bramką Ribeiro grał niezwykle odpowiedzialnie. Gdy raz podłączył się do akcji ofensywnej, to idealnie wyłożył piłkę Wszołkowi, wahadłowy Legii jednak tą „setkę” zmarnował. Legia straciła dwie bramki, ale z żadną z nich Ribeiro nie miał nic wspólnego. Jeden z lepszych legionistów w czwartkowym meczu.

Paweł Wszołek 5 (6,50). Skoro Wszołek gra w tym sezonie świetnie, to pewnie i w czwartek też zagrał… nie, nie zagrał. A że oceniamy ten mecz, a nie cztery poprzednie, to nie można wahadłowemu Legii dobrej oceny za nazwisko wystawić. Zmarnował aż trzy dogodne okazje na gola, zwłaszcza ta po podaniu Ribeiro powinna być bezwzględnie wykorzystana. Jego wyjścia na wolne pole wykorzystywał Josue zagrywając mu piłkę, ale Wszołek tym razem nie umiał z niej zrobić pożytku poza jednym dobrym podaniem do Guala w pierwszej połowie. O ile pierwsza połowa była jednak w sumie całkiem niezła, wliczając w to niepodyktowany rzut karny, co do którego nie wszyscy się zresztą zgadzają, to po zmianie stron Wszołek zagrał słabo, mniej więcej na poziomie Kuna. Był mało widoczny, oddał jeden niecelny strzał, raz źle dośrodkował, do tego chyba mógł jakoś przeszkodzić w dobrym dośrodkowaniu Polsterowi, gdy Austriak ograł jak dziecko Elitima, Wszołek jednak był w tej sytuacji zadziwiająco bierny. Nie każdy mecz będzie Wszołkowi wychodził, jak każdemu piłkarzowi zresztą – tego z Austrią przy Łazienkowskiej wahadłowy Legii do udanych nie zaliczy.

Bartosz Slisz 4 (3,81). Niezłe tylko pierwsze pół godziny, jeden wywalczony rzut rożny, dwa dobre odbiory piłki, blok strzału, dwa wyprowadzenia, żółta kartka dla Potzmanna po faulu na Sliszu. A potem pomocnik Legii zniknął zupełnie, do czego nas w tym sezonie nie przyzwyczaił, do tego po zmianie stron zaczął często podawać niecelnie, co mu się ostatnio nie zdarzało. Słaby mecz i zmiana zasłużona, ale czemu to jego, a nie Elitima jako pierwszego zdjął trener Runjaić, pozostanie tajemnicą szkoleniowca.

Juergen Elitim 2 (3,35). Pierwszy stracony gol wyłącznie jego, dostał dobre podanie i to na lepszą nogę, przeciwnik był kilka metrów za nim, miał kilku zawodników do zagrania do wyboru (aż się prosiło zagrać prawą nogą do Pankova, cała pierwsza linia Austrii byłaby minięta), mógł nawet spokojnie piłkę przyjąć, bo w tym momencie go nikt jeszcze nie atakował. Legia wyprowadza tak piłkę od wiosny, Slisz i Josue dostają takich podań od Tobiasza po parę w meczu i takich prezentów nie rozdają. Drugi gol w części jego, bo to jak bronił przeciw Polsterowi przed dośrodkowaniem zakrawa na sabotaż, było to udawanie zaangażowania w obronie. Kolejny taki przypadek udawania gry defensywnej to 63. minuta, gdzie na szczęście nie doszedł do strzału puszczony przez Elitima w polu karnym Barunoder. A że w grze do przodu zapamiętaliśmy Kolumbijczyka głównie z niecelnych dośrodkowań, to niczego pozytywnego o jego występie powiedzieć się nie da. Trener powinien zdjąć go z boiska znacznie wcześniej, a przy okazji przemyśleć sprawę, czy na tą pozycję nie powinien wstawić kogoś innego, przynajmniej do czasu, gdy Elitim zrozumie co ma robić na boisku. Przecież nawet cofnięty na tą pozycję Josue jest zdecydowanie bardziej pracowity w obronie od Kolumbijczyka, o rozgrywaniu piłki nawet nie wspominając.

Patryk Kun 4 (3,43). Zaczął od koszmarnego błędu we własnym polu karnym podając głową przeciwnikowi na strzał piłkę, która leciała już za boisko – do straty kolejnego gola zabrakło niewiele. Lepiej zaczął grać dopiero pod koniec pierwszej połowy, Rantfl dostał po faulu na Kunie żółtą kartkę, odnotowaliśmy też dobre prostopadłe podanie do Ribeiro, jedno niezłe dośrodkowanie i dwie interwencje w defensywie. W drugiej połowie też był jeden odbiór i jedno niezłe dośrodkowanie i to tyle, jeśli chodzi o aktywność Kuna z piłką. Nadal nie rozumiemy, czemu nie szuka wyjścia na wolne pole, a uparcie schodzi do środka na prawą nogę. Zasłużona zmiana, chyba zbyt późna, bo Kun grał po prostu słabo, jego zmiennik asystował przy jedynym golu dla Legii.

Josue Pesqueira 6 (4,54). Kilka dobrych podań w pierwszej połowie, miał okazję do zdobycia gola Gual, miał Wszołek, do tego kolejne jego dobre zagranie na wolne pole wahadłowy Legii zmarnował złym przyjęciem. Sporo też jednak było i zagrań niedokładnych, do tego wciąż słabo wychodzą mu stałe fragmenty gry, ledwie po jednym rzucie wolnym było zagrożenie pod bramką Austrii, a samych kornerów Legia biła jedenaście. Druga część meczu była lepsza, dwie dobre piłki do Pekharta i Guala, sporo prób prostopadłych podań, cztery wywalczone stałe fragmenty gry, parę niezłych dośrodkowań, a do tego więcej sukcesów w grze defensywnej niż Slisz, Elitim i Celhaka razem wzięci. Pokazał przez ostatnie pół godziny, że może i powinien grać na środku, a nie na boku boisku, ma wtedy zdecydowanie więcej piłkarzy do wyboru przy prostopadłych podaniach. Portugalczyk dwoił się i troił, był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku, nie jego wina, że koledzy z przodu razili nieskutecznością.

Marc Gual 3 (3,54). Król chaosu odcinek kolejny, ale tym razem z chaosu były tylko straty. Zmarnowana jedna okazja na gola, mnóstwo nieudanych dryblingów, złych wyborów i technicznych błędów. Bardzo słaby występ Hiszpana, który na razie powinien chyba częściej oglądać z ławki i uczyć się, jak poruszają się koledzy w czasie meczu, bo wygląda chwilami, jakby nic z zachowań partnerów nie rozumiał.

Tomas Pekhart 4 (4,25). W pierwszej połowie parę razy utrzymał się przy piłce, zmuszał rywali pressingiem do wybijania piłki na oślep, ale w polu karnym groźny nie był. Po zmianie stron doszedł trzy razy do strzału, ani razu w bramkę nie trafił, a co najmniej jedną akcję po doskonałym odbiorze i podaniu Josue powinien zakończyć golem lub asystą, gdyby podał do niekrytego Wszołka. Tym razem czeski snajper zagrał słabo, a przede wszystkim nieskutecznie, trener Runjaić trzymał go do końca, licząc na jego instynkt strzelecki. Zawiódł się, ale my pewnie na miejscu trenera w kwestii Pekharta w czwartek postępowalibyśmy tak samo.

Artur Jędrzejczyk 4 (5,04). Zaskoczyło nas, że w tak ważnym meczu Jędrzejczyk zaczyna na ławce, ale wygląda na to, że trener wie, co robi. Albo „Jędza” nie jest z jakiejś przyczyny w dobrej formie, albo po prostu wiek robi już swoje. Jędrzejczyk ponosi winę za drugiego gola, gdy dopuścił Huskerovicia do strzału z czterech metrów, a naprawdę nietrudno było przykryć młodego Austriaka i przeciąć podanie. Mamy odnotowany jeszcze jedne błąd w defensywie, jeden przy wyprowadzaniu piłki i niecelny strzał po rzucie rożnym, mamy też oczywiście i kilka udanych interwencji w obronie i wywalczony rzut wolny pod polem karnym. Zagrał jednak słabo.

Ernest Muci 7 (7,45). Albańczyk po swojemu postanowił sam wziąć odpowiedzialność za losy meczu. Niby robi to wrażenia gry samolubnej, ale ktoś ten atak czasem szarpnąć sam musi, skoro koledzy sobie nie radzą. Zaczął od dwóch nieudanych dryblingów, potem wywalczył rzut wolny, oddał dwa strzały sparowane przez bramkarza na róg, wreszcie zdobył gola, który daje jeszcze nadzieję na odrobienie strat w rewanżu. Widać rywalizację między Gualem a Mucim w pierwszym składzie, naszym zdaniem od początku sezonu wygrywa ją Albańczyk, trener chyba nie jest do tego przekonany. Wyjątkowo udana zmiana.

Maciej Rosołek 4 (3,89). Zaczął nawet nieźle, od dobrego dośrodkowania i dobrego prostopadłego podania, potem jednak zaczął podawać niecelnie, a pod koniec meczu stracił piłkę na własnej połowie i Legia omal nie straciła trzeciego gola. Nic pozytywnego w ataku nie wniósł, a do tego mało nie zawalił bramki.

Makana Baku (6,61) i Juergen Celhaka (4,68) grali zbyt krótko, by ich oceniać, Niemiec dał dobrą zmianę i asystował przy jedynym golu Legii.

Najlepszym legionistą czwartkowego meczu według Czytelników i redaktorów był Ernest Muci.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.45 Ernest Muci

6.61 Makana Baku

6.5 Paweł Wszołek

5.84 Rafał Augustyniak

5.31 Yuri Ribeiro

5.04 Artur Jędrzejczyk

4.68 Jurgen Celhaka

4.54 Josue Pesqueira

4.36 Radovan Pankov

4.25 Tomas Pekhart

3.89 Maciej Rosołek

3.81 Bartosz Slisz

3.54 Marc Gual

3.52 Kacper Tobiasz

3.43 Patryk Kun

3.35 Juergen Elitim

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.