Oceny piłkarzy Legii za mecz z Cracovią - problemów coraz więcej
10.07.2020 18:50
Gra zespołu 3 (3,18 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Mecz w Krakowie pokazał, że problemy w grze Legii narastają. „Wojskowi” zagrali mecz podobny jak w Poznaniu, tyle, że tam przeciwnik ich zdominował płynną i szybką grą, w Krakowie natomiast nic takiego nie miało miejsca, bo rywal grał bardzo toporny futbol. Na boisku w Krakowie widać było właśnie brak zespołowości. Legioniści stracili dwa gole po zamieszaniach i tych goli można było łatwo uniknąć. Przy pierwszym - złamanie linii spalonego, przy drugim - oprócz błędu bramkarza - brak pomocy koledze w obronie. W ofensywie natomiast Legia nie istnieje już od kilku spotkań. Gdzieś musiał zostać popełniony błąd, skoro legioniści bardzo dobrze prezentowali się pod koniec maja i w pierwszych meczach czerwcowych, a potem już nie. Nie wszystko da się tłumaczyć kontuzjami, bo kadra Legii jest szeroka, sezonu nie trzeba dogrywać juniorami, na dobrą sprawę wciąż dałoby się zestawić silną jedenastkę bez żadnego młodzieżowca. Co ważne, nie wszyscy piłkarze przecież prezentowali się w Krakowie jakoś dramatycznie słabo - Luquinhas bez problemów radził sobie z piłkarzami gospodarzy, ale w ofensywie nie miał żadnego wsparcia. W defensywie Artur Jędrzejczyk i Luis Rocha nie popełniali błędów, ale zawiedli przy golach pozostali piłkarze formacji defensywnej. Wreszcie środek pola, choć pozbawiony Domagoja Antolicia grał słabiej niż w Poznaniu, to też niespecjalnie ustępował piłkarzom z Krakowa. Choć na pewno szkoda straconej szansy na Puchar Polski, to należy się cieszyć, że ten kryzys przyszedł akurat w tym momencie, gdy w lidze w zasadzie jest pozamiatane i żaden kataklizm „Wojskowym” mistrzostwa z pewnością nie odbierze. Trzeba natomiast znaleźć jakieś rozwiązanie tych problemów, przede wszystkim w budowanie akcji, bo przerwa posezonowa jest dość krótka. Wydaje się, że należy zacząć od większej ruchliwości piłkarzy w ataku, a w szczególności Tomasa Pekharta, który w zasadzie w ogóle nie bierze udziału w budowaniu akcji, przez co brak jest w polu karnym rywali jakiegokolwiek elementu zaskoczenia. Nie pomagały też we wtorek wybory personalne - Mateusz Cholewiak raczej nie bardzo pasuje na prawą stronę, a raczej niepotrzebnie zdjęty bardzo wcześnie z boiska Andre Martins prezentował się lepiej od Waleriana Gwilii i Bartosza Slisza. Martins przesunięty przed Slisza mógł dać więcej możliwości w drugiej połowie Legii niż słabo dysponowany Gruzin, choćby poprzez szukanie fauli, gdyby jeszcze kilka razy Portugalczyka przy wyprowadzaniu piłki wycięto tak, jak w końcówce pierwszej połowy. W końcu któryś z piłkarzy Cracovii, który miał już kartkę, na końcu za podobne traktowanie Luquinhasa w końcu wyleciałby z boiska. Na razie w obliczu słabej formy kilku podstawowych piłkarzy trener Vuković musi szukać rozwiązań doraźnych, na ostatnie trzy mecze, na kompleksową reformę czasu już nie ma. Inna sprawa, że większość problemów dotyczy gry pod bramką przeciwnika, bo te z tyłu wyeliminować dużo łatwiej, wystarczy po prostu, by piłkarze utrzymywali koncentrację, wzajemnie się asekurowali i nie „zawieszali się” tak, jak to robili w Krakowie Mateusz Wieteska, Michał Karbownik i Paweł Stolarski. Generalnie w Krakowie brakowało przede wszystkim drużyny, tak jak wspomnieliśmy, kilku piłkarzy indywidualnie wypadło całkiem przyzwoicie, dlatego ich noty są u nas wyższe niż ocena dla całego zespołu.
Wojciech Muzyk 4 (2,97 - ocena Czytelników). Za pierwszego gola trudno go winić, rywal znajdował się tuż przed bramką i jakoś zdołał ją wcisnąć mimo podręcznikowego „pajacyka” bramkarza Legii. Przy drugim golu natomiast Muzyk popełnił ewidentny błąd, bo wybił piłkę wprost w przeciwnika. Częściowo odkupił tą winę broniąc w dwóch bardzo trudnych sytuacjach w 58. i 75. minucie, czujnie też zachował się na przedpolu na samym początku meczu, raz dobrze piąstkował po dośrodkowaniu. Raz natomiast zachował się dość dziwnie, próbując się kiwać we własnym polu karnym, co skończyło się dramatycznym wywaleniem piłki w aut. Muzyk w odróżnieniu od ostatnich meczów Majeckiego ma dość dużo pracy i niestety sprawiał w Krakowie wrażenie dość niepewnego. Słaby mecz.
Michał Karbownik 4 (4,25). Młody obrońca Legii zagrał bardzo słabą pierwszą część meczu, w której zapamiętaliśmy tylko dwa wejścia ofensywne, jedno zakończone dobrym podaniem, drugie niecelnym dośrodkowaniem. Jeszcze gorzej było pod własną bramką, bo Karbownik jest praktycznie jedynym winowajcą przy pierwszym golu, bo to on zagapił się, nie wyszedł w porę i złamał linię spalonego - potem jego koledzy musieli podejmować próbę powstrzymania rywali będąc za nimi, co miało niewielkie szanse powodzenia. Przy drugim golu krył Helika z niewłaściwej strony, więc też jest w utratę gola zamieszany, ale nie oznacza to, że jest głównym winowajcą, bo stopera Cracovii powinien ktoś blokować również, a nawet przede wszystkim, od strony bramki. Zdecydowanie lepiej młody legionista prezentował się po zmianie stron, w obronie nie popełniał już błędów, do tego sporo włączał siędo gry ofensywnej, wyglądało to może nie rewelacyjnie, ale w miarę przyzwoicie. Karbownik jest pod obecnie w znacznie słabszej formie niż przez niemal cały sezon, ale biorąc pod uwagę, że dziewiętnastolatek gra na poziomie Ekstraklasy dopiero od niespełna roku, trudno było się takich wahań formy nie spodziewać.
Mateusz Wieteska 3 (3,10). Niejednokrotnie chwaliliśmy Wieteskę i cały czas jesteśmy przekonani, że ma potencjał, by stać się za kilka lat naprawdę dobrym obrońcą, który znajdzie swoje miejsce w lepszej lidze. Nie zamierzamy mu jednak szukać usprawiedliwień za wtorkowy mecz, w którym zagrał po prostu bardzo słabo. O ile przy pierwszym golu należy brać pod uwagę, że na początku akcji był za Wdowiakiem, to i tak przy szybszej orientacji mógł się cofnąć przed piłkarza Cracovii zanim dotarła do niego piłka. Przy drugim golu w ogóle nie znajdujemy usprawiedliwienia, bo wystarczyło popatrzeć, że Helik jest wolny od strony bramki i podwoić, bo sam nie miał nikogo do krycia - wystarczyłoby to w zupełności, by piłka do stopera „Pasów” nie trafiła. Brakowało nam we wtorek właśnie takich szybkich reakcji u Wieteski, dziwi nas to trochę, bo przecież „branie w kanapkę” piłkarzy w polu karnym przez obrońców to chleb powszedni w Ekstraklasie, najlepiej to było widać przy dwóch obrońcach Cracovii kryjących często z obu stron Pekharta. A do tego Wieteska w drugiej połowie został ograny w polu karnym i Muzyk musiał bronić praktycznie jeden na jednego, w samej końcówce meczu doszedł jeszcze jeden błąd, który mógł skończyć się kolejnym golem. Dodajmy do tego faule, które popełniał na Lopezie, naprawdę atakując rywala z tyłu nie trzeba go od razu przewracać, zwłaszcza przy takiej różnicy parametrów fizycznych. W sumie bardzo dużo tych błędów, więcej pojedynków przegrał niż wygrał, co w przypadku środkowego obrońcy jest niedopuszczalne. Najgorszy mecz Wieteski w rundzie wiosennej, w której przecież do tej pory zbierał niemal wyłącznie pozytywne oceny.
Artur Jędrzejczyk 6 (3,59). Nie mamy żadnych pretensji do kapitana Legii za ten mecz, bo nie mamy za co. Nie widzimy żadnych powodów, by obniżać mu notę, Jędrzejczyk nie popełnił w obronie ani jednego błędu, a za to przecież jest przez nas rozliczany. Mało tego, „Jędza” w drugiej połowie, podobnie jak w Poznaniu, widział niemoc pomocników przy przeprowadzaniu piłki przez środkową strefę, sam się za to brał i piłki przy tym nie tracił. Raz doszedł do strzału po stałym fragmencie gry, ale w bramkę nie trafił. Nie wszystkie pojedynki z rywalami wygrywał, ale cały mecz grał na przyzwoitym poziomie i otrzymuje od nas ocenę wyjściową. Nie zamierzamy jego - i kilku innych piłkarzy zresztą też - karać za błędy i niemoc kolegów.
Luis Rocha 5 (3,48). Podobnie jak Jędrzejczyka, Rochy też za wtorkowy mecz specjalnie karać notą nie zamierzamy. Nie popełnił żadnego błędu w obronie, przy drugim golu zablokował dośrodkowanie i nie miał wpływu na to, że koledzy nie zdołali przejąć piłki czy przykryć rywala w polu karnym. W ofensywie w pierwszej połowie nie błyszczał, wywalczył jeden rzut rożny, raz bardzo niecelnie dośrodkował, po zmianie stron raz zagrał świetną prostopadłą piłkę do Cholewiaka, a tuż przed zejściem z boiska ładnie rozegrał futbolówkę na jeden kontakt z Luquinhasem. W sumie nie było źle, tylko mocno przeciętnie. Za niego wszedł Paweł Stolarski i taz zmiana skończyła się trzecim golem.
Andre Martins 4 (3,03). Niezłe zagrania, jak przejęcia piłki, czy dośrodkowanie do Gwilii przeplatał niedokładnym podaniami i stratami w tym jedną na swojej połowie. Portugalczyk grał dość słabo, ale nie jakoś szczególnie źle. Szkoda, że przy wyprowadzaniu piłki był pomocnikiem ustawionym między obrońcami najbardziej z tyłu, bo gdy brał się za przeprowadzanie piłki z obrony do ataku to rywale mieli z nim problemy i uciekali się do fauli. Trudno go winić za to, że mając niespełna 170 cm wzrostu przegrywał pojedynki główkowe, po prostu z wysoką Cracovią należało sprowadzać piłkę przy ziemi. Naszym zdaniem Martinsa trzeba było zostawić na drugą część meczu i desygnować go do częstszego włączania się do akcji ofensywnych.
Bartosz Slisz 4 (3,32). Waleczny, ale mało skuteczny - tak chyba należy ocenić wtorkowy występ młodego pomocnika Legii. Dobrze spisywał się w destrukcji, zdecydowanie gorzej z piłką przy nodze, zwłaszcza w drugiej połowie, gdy notował stratę za stratą. Oddał jeden celny strzał z dystansu, drugi w końcówce meczu przeleciał daleko od bramki. Za przegrany pojedynek główkowy przy pierwszym golu go nie winimy, bo wskutek błędu Karbownika startował z gorszej pozycji niż jego przeciwnik. Gdyby Legia broniła wyniku, można by ocenić jego grę za przydatną, „Wojskowi” musieli jednak atakować, a ze Slisza w ofensywie pożytek był znikomy. Ocena podobna jak dla Martinsa.
Mateusz Cholewiak 3 (2,82). W pierwszej połowie prezentował się bardzo słabo, tracił niemal wszystkie piłki, a od jego nieudanego wślizgu rozpoczęła się akcja Cracovii przy drugim golu. Nie bardzo wiemy też, co chciał osiągnąć Aleksandar Vuković wystawiając go na prawej stronie, gdzie nie może wykonywać swojej najlepszej akcji - dojścia do linii końcowej i wycofania piłki po ziemi. Dokładnie taką akcję zrobił po przerwie, skończyła się ona rzutem rożnym, bo Pekhart nie zdołał wyprzedzić obrońcy. Po zmianie stron w ogóle grał nieco lepiej, kilka razy przyjął piłkę z obrońcą na plecach i odegrał, za to raz stracił piłkę na swojej połowie. Generalnie był to bardzo słaby występ Cholewiaka, niestety na skrzydłach Legia ma od pewnego czasu ogromne problemy, bo nikt poza Luquinhasem nie prezentuje odpowiedniej do poziomu Ekstraklasy formy.
Walerian Gwilia 3 (2,67). Zaczął świetnie, od wypuszczenia Luquinhasa sam na sam z bramkarzem i niestety na tym pozytywy w pierwszej połowie się skończyły. Gruzin po prostu nie sprawdza się w kilku ostatnich meczach na pozycji ofensywnego pomocnika i lepiej sobie radzi jako środkowy pomocnik. Zmarnował znakomite dośrodkowanie Martinsa źle przyjmując sobie piłkę, a była to sytuacja niemal stuprocentowa, kilka razy podał niecelnie, a dwa jego strzały z dystansu stanowiłyby większe zagrożenia dla ptaków, gdyby akurat przelatywały przez stadion, niż dla bramkarza Cracovii. Po zmianie stron jako środkowy pomocnik grał dokładniej, ale rzadko był przy piłce. Raz dobrze rozegrał piłkę dokładnym przerzutem i oddał celny, ale niezbyt groźny strzał z rzutu wolnego. Stałe fragmenty gry Gruzin bił we wtorek wyjątkowo niedokładnie, ale też Cracovia Michała Probierza w takich sytuacjach zazwyczaj dobrze sobie radzi z kryciem. Naszym zdaniem to nie Martinsa, ale Gwilię należało zdjąć po pierwszej połowie, tym bardziej, że Gruzin wyglądał na mocno sfrustrowanego swoją słabą formą i kolejne nieudane zagrania raczej tylko u niego tą frustrację pogłębiały.
Luquinhas 7 (4,90). Brazylijczyk był we wtorek nie tylko najlepszym piłkarzem Legii, ale jednym z najlepszych piłkarzy na boisku i jedna niewykorzystana stuprocentowa sytuacja tej opinii nie zmienia. Piłkarze Cracovii przez cały mecz nie znali innego sposobu jak faul, w sumie wycinany był aż dziewięć razy. Niemal wszystkie z sześciu żółtych kartek gospodarze otrzymali po faulach na Luquinhasie, a Ivan Fiolić był o włos od drugiego napomnienia. Problem był jeden - Brazylijczyk nie miał z kim grać, a wywalczone przez niego rzuty wolne bite przez Gwilię nie stanowiły żadnego zagrożenia dla bramkarza Cracovii. Żaden zawodnik, nawet wspinając się na najwyższy poziom, nie jest w stanie sam wygrać meczu. To nie znaczy jednak, że nie mamy obowiązku należycie ocenić jego starań i docenić jakości gry. To był naprawdę dobry mecz filigranowego Brazylijczyka i niestety - jeśli chodzi o legionistów - tylko jego.
Tomas Pekhart 2 (2,05). W 10. minucie Czech zrobił właśnie to, czego od niego wszyscy oczekują - zgrał piłkę głową dokładnie do Gwilii po długim podaniu mając na plecach obrońcę i Gruzin mógł wypuścić prostopadłym podaniem Luquinhasa na czystą pozycję. Problem jest taki, że było to jedyne takie zgranie, tuż przed przerwą raz jeszcze przyjął piłkę pod kryciem i ją odegrał i to było jedyne podanie nogą Pekharta w meczu. W polu karnym nie wygrał ani jednego pojedynku główkowego, w najlepszej sytuacji po rajdzie Cholewiaka dał się wyprzedzić obrońcy przy bliższym słupku. Jeżeli Czech nie bierze udziału w rozgrywaniu akcji i wyłącznie czeka na dośrodkowanie w polu karnym i gra tak od ładnych paru spotkań, to z pewnością widzi to również sztab szkoleniowy. Niestety, taki pomysł na budowanie akcji powoduje, że napastnik jest wyłączony z rozgrywania i brak jest elementu zaskoczenia, że w jego miejsce może wejść jakikolwiek inny piłkarz. Przyznamy, że tej części wizji gry ofensywnej demonstrowanej przez stołeczny zespół nie tylko nie popieramy, ale nawet nie rozumiemy. Znacznie łatwiej rozgrywa się piłkę i stwarza sytuacje podbramkowe, gdy wszyscy piłkarze są ruchliwi i biorą udział w konstruowaniu akcji.
Maciej Rosołek 3 (3,77). W odróżnieniu od Pekharta Rosołek wychodził z pola karnego, brał udział w rozgrywaniu akcji, choć działo się tak tylko wtedy, gdy Legia grała na dwóch napastników. Po zejściu Czecha zniknął z gry również i Rosołek. Młody napastnik Legii wywalczył dwa rzuty rożne i jeden rzut wolny, z reguły jednak pojedynki silnymi obrońcami Cracovii przegrywał, nie oddał żadnego groźnego strzału i nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką gospodarzy. Generalnie wypadł niewiele lepiej od Pekharta i podobnie jak wszyscy piłkarze ofensywni poza Luquinhasem, czyli bardzo słabo.
Paweł Wszołek 3 (2,61). Wszołek usiadł po kilku słabych występach na ławce rezerwowych, niestety wchodząc z ławki nie spisał się lepiej. Wywalczył jeden rzut rożny i to całe zagrożenie dla bramki Cracovii z jego strony, jedyne co można mu zapisać na plus, to w miarę dokładne, ale z reguły bezpieczne operowanie piłką. Zagrożenie stworzył za to pod własną bramką, gdy przegrał pojedynek z przeciwnikiem i Muzyk musiał bronić bardzo groźny strzał. Przyczyny tak słabej dyspozycji Wszołka są dla nas wielką niewiadomą.
Paweł Stolarski (1,89) grał zbyt krótko, by go oceniać, ale ocena ta byłaby bardzo niska, być może nawet najniższa z możliwych, bo zawalił gola zaraz po wejściu na boisko.
Najlepszym legionistą wtorkowego meczu w zgodnej opinii redaktorów i Czytelników był Luquinhas.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.