Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Dritą - spokojna wygrana ze słabym rywalem

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

28.09.2020 19:00

(akt. 28.09.2020 20:11)

W czwartek w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europy Legia pokonała kosowską Dritę Gnjilane 2:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,91 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Już od pierwszych minut widać było, że na Łazienkowską przyjechała bardzo słaba drużyna, która z całą pewnością nie byłaby w stanie utrzymać się w Ekstraklasie. Piłkarze z Kosowa starali się głównie utrzymywać przy piłce na własnej połowie poprzez nieustanne jej wymienianie między obrońcami i bramkarzem, szczerze przyznamy, że takiego pomysłu na „zero z tyłu” jeszcze nie widzieliśmy. Legioniści często nie byli w stanie zbyt słabym pressingiem zmusić gości do błędu, ale też piłka rzadko kiedy w ogóle trafiała na połowę Legii. Mistrzowie Polski wyszli tym razem z jednym napastnikiem w składzie z solidnie przemeblowaną linią pomocy, ale jeśli chodzi o organizację ataku, nic się niestety nie zmieniło. Główne zagrożenie przez długi czas stanowiły dośrodkowania bocznych obrońców i stałe fragmenty gry, natomiast przez środek mistrzowie Polski nie byli w stanie się przebić. Niemal wszystkie groźne sytuacje, w tym te, które przyniosły gole, były wykreowane w identyczny sposób, jak za kadencji Aleksandara Vukovicia. Ważne, że bramki padły szybko, dzięki temu nie drżeliśmy w nerwach o wynik meczu, a i na boisku panował spokój. W końcówce meczu goście zaatakowali, znów widać było, że niektórzy z legionistów mają problem z wytrzymaniem kondycyjnym całego meczu, ale skończyło się tylko na jednej sytuacji, w której Boruc musiał pokazać klasę. Legioniści kilkukrotnie mogli jeszcze trafić do siatki, ale albo nie trafiali w doskonałych sytuacjach w bramkę jak Pekhart czy Kante albo bronił bramkarz Drity, jak przy strzałach Wszołka, Kapustki i Slisza, raz gości uratowała też poprzeczka. Mecz był toczony w wolnym tempie, przewaga mistrzów Polski była ogromna i w sumie przypominało to raczej sparing z drużyną z niższej klasy rozgrywkowej niż mecz o stawkę. Z całą pewnością mecz z Karabachem będzie zdecydowanie trudniejszy i legioniści muszą zagrać dużo lepiej niż w czwartek.

Artur Boruc 6 (6,29 - ocena Czytelników). W pierwszej połowie nie miał nic do roboty, nawet nie musiał wykopywać piłki, bo ta do niego nie trafiała. Po zmianie stron kilka razy dobrze wyszedł do piłki, a w ostatniej minucie podstawowego czasu gry raz jedyny został zmuszony do wysiłku i znakomicie obronił w sytuacji jeden na jednego. Trudno mu jednak podnosić ocenę za tą jedyną interwencję, bo przez cały mecz po prostu dość solidnie się nudził.

Josip Juranović 5 (5,29). Przyzwoita gra w obronie, choć to jego bierności i złemu ustawieniu przypisalibyśmy tą najgroźniejszą sytuację Drity z końcówki meczu. Do ataku podłączał się rzadko, przede wszystkim nie wchodził dynamicznie na obieg. Raz bardzo dobrze dośrodkował na głowę Pekharta, ale Czech spudłował, raz też dobrze dograł do Jędrzejczyka. Współpraca z Wszołkiem wyraźnie mu się nie układała. Na tle słabego rywala wypadł mocno przeciętnie.

Mateusz Wieteska 6 (5,45). Stoper Legii nie popełniał błędów i nie dopuszczał do zagrożenia pod własną bramką, ale też rzadko był zmuszany do interwencji, bo goście byli zatrzymywani już przy linii środkowej i tak naprawdę dopiero w ostatnich dwudziestu minutach kilka razy musiał powstrzymywać rywali, z czym sobie zresztą dobrze radził, przeciął znakomicie jedno długie podanie do napastnika, po którym napastnik Drity mógł znaleźć się w sytuacji jeden na jeden. Początkowo miał problem z dokładnością podań, ale w miarę trwania meczu się w tym elemencie poprawiał. Zarobił bezsensowną żółtą kartkę za ciągnięcie rywala w niegroźnej sytuacji za koszulkę, miał okazję na dobitkę po strzale Mladenovicia w poprzeczkę, ale źle się złożył do trudnego dość uderzenia. Nie ma podstaw ani do podnoszenia oceny, ani jej obniżania.

Artur Jędrzejczyk 6 (5,89). Jeśli chodzi o grę w defensywie, to podobnie jak w przypadku Wieteski, rywale nie zmuszali go do wykazywania się swoimi umiejętnościami. Ponieważ pomocnicy niezbyt często zgłaszali się po piłkę Jędrzejczyk został nieoczekiwanie głównym motorem przenoszenia akcji na połowę przeciwnika, jego pozycję asekurował wtedy Slisz. O ile samo wyprowadzanie szło mu dobrze, po jednym z jego podań do Valencii Legia miała doskonałą okazję na podwyższenie wyniku, to zadziwiająco często kapitan Legii przy prostym rozgrywaniu piłki raził niedokładnymi podaniami. Ocena identyczna jak dla Wieteski.

Filip Mladenović 7 (6,93). Lewa flanka Legii była z pewnością najgroźniejszą bronią Legii w tym meczu, przede wszystkim za sprawą Mladenovicia. Serb włączał się niemal do każdej akcji ofensywnej, wychodził na wolne pole, dużo dośrodkowywał, tyle że nie zawsze dokładnie. Raz jednak piłka dotarła w polu karnym do Wszołka i mistrzowie Polski cieszyli się z prowadzenia. Do tego Mladenović dobrze bił stałe fragmenty gry, asystował przy golu Pekharta i trafił z wolnego w poprzeczkę. Do gry w defensywie Serba też nie mamy zastrzeżeń. W końcówce meczu opadł nieco z sił, podobnie jak kilku innych legionistów, którzy grali w pełnym wymiarze czasowym. Dobry mecz Mladenovicia.

Bartosz Slisz 7 (6,80). Odkurzacz środka pola, zbierał i przecinał niemal wszystkie piłki jakie przechodziły przez strefę środkową, przez co obrońcy mieli niewiele do roboty, a bramkarz się nudził. Błędy w ustawieniu zaczął popełniać dopiero w końcówce meczu. Imponował też dokładną grą, zwłaszcza przerzutami, po jednym z nich padł pierwszy gol dla Legii. Strzał z dużej odległości z rzutu wolnego też oddał całkiem niezły. Brakowało nieco wejść ofensywnych i prób strzałów z dystansu, ale widać, że młody pomocnik Legii naprawdę nieźle się rozwija, na tle słabego rywala zaprezentował się najlepiej z całej trójki środkowych pomocników.

Michał Karbownik 5 (5,14). Dużo słyszeliśmy przez ostatni rok głosów, że Karbownik to urodzony środkowy pomocnik, a na boku obrony gra z konieczności. Czwartkowy mecz nam tego nie potwierdził. Młody legionista na tle bardzo słabego rywala zaprezentował się bardzo przeciętnie. Ani nie aspirował do wyprowadzania piłki, nie cofając się po nią do obrońców, ani nie potrafił wyjść na wolne pole, generalnie widać było że znalezienie sobie wolnej pozycji między pomocnikami i obrońcami przeciwnika sprawia mu duże problemy. Kreatywnych prostopadłych podań czy niezłych dośrodkowań było zaledwie kilka, wejść w pole karne też było niewiele. Wywalczył jeden rzut wolny, oddał jeden zablokowany strzał, do tego już po godzinie wyraźnie zaczął opadać z sił i coraz rzadziej był pod grą. Mocno przeciętny występ, na razie jako środkowy pomocnik nas nie przekonał.

Paweł Wszołek 6 (6,88). Tak naprawdę błysnął tylko dwa razy - gdy zdobywał gola i gdy oddał groźny strzał obroniony z trudem przez bramkarza. Dość często poza tym dynamicznie wychodził na wolne pole, ale jakość dośrodkowań jednak pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Końcowy fragment meczu miał zdecydowanie słabszy, wyglądało na to, że też ma problemy z kondycją, zarobił wtedy niepotrzebną żółtą kartkę za faul w środku pola. W sumie był to dość przeciętny mecz Wszołka na tle zespołu z Kosowa, trzeba jednak brać pod uwagę, że miał przerwę w treningach. Jego gol zdobyty w nieco ekwilibrystyczny sposób pozwolił legionistom na spokojną grę w dalszej fazie meczu.

Luquinhas 6 (6,97). Fajnie się Brazylijczyka ogląda, z pewnością podoba się to kibicom, ale znów w czwartek to prowadzenie piłki, dryblingi, krótkie podania mają miejsce daleko od pola karnego. Owszem, jak zwykle wywalczył trzy rzuty wolne, ale w polu karnym Luquinhas niemal się nie pojawiał, nie oddawał strzałów i nie stwarzał kolegom żadnych sytuacji poza stałymi fragmentami gry. Jak widać nie ma większego znaczenia czy gra bliżej boku czy bliżej środka pola - zalety i wady pokazuje te same. Nieźle pracował w defensywie, mało piłek tracił, ale brakowało kreowania sytuacji podbramkowych. Efektowne to jest, ale bardzo przydałaby się też efektywność, zwłaszcza przy tak słabym rywalu.

Joel Valencia 5 (5,23). Ekwadorczyk miał długą przerwę w występach, co było widać na boisku. Brakowało mu przyspieszenia, sporo podań miał niecelnych, brakowało też kompletnie zrozumienia między nim, a kolegami. Oddał dwa słabe strzały, wypracował jedną świetną sytuację Wszołkowi, ale to jednak zdecydowanie za mało. Nie mamy przekonania, że dobrym pomysłem było wstawianie go od razu do pierwszego składu.

Tomas Pekhart 6 (6,44). Dwa razy dobrze zastawił się z piłką, a tak głównie czekał w polu karnym na dośrodkowania. Za pierwszy razem przestrzelił, za drugim wpakował piłkę do siatki, czyli zrobił to, co do napastnika należy. Poza tym oddał jeszcze dwa strzały w pierwszej połowie, jeden był celny. Ale bardzo lekki, drugi został zablokowany. W drugiej połowie zupełnie zniknął nam z gry i słusznie został zmieniony. Jest gol, ale oceny podobnie jak Wszołkowi nie podnosimy, bo na tle naprawdę słabego przeciwnika wypadł przeciętnie.

Walerian Gwilia 5 (4,64). Kilka razy dobrze wyprowadził piłkę, wywalczył jeden rzut rożny, mało piłek tracił, ale wiele do gry nie wniósł. Po raz kolejny w tym sezonie Gwilia nie jest w stanie nawiązać do swojej gry z zeszłego sezonu. Ocena podobna jak dla Valencii i Karbownika, cała ta trójka zagrała na podobnym poziomie.

Bartosz Kapustka 6 (5,77). Naprawdę niezła zmiana. Kapustka doskonale dograł do Kante stwarzając mu stuprocentową sytuację, oddał mocny, celny strzał, wywalczył jeden rzut rożny, szukał gry z pierwszej piłki. Naszym zdaniem nie zagrał gorzej od Luquinhasa, podobnie jak Brazylijczyk nie tracił wielu piłek, za to w odróżnieniu od niego stwarzał zagrożenie pod bramką Drity. To na razie naszym zdaniem najlepszy jego występ w barwach Legii, choć pamiętamy, że rywal był po prostu słaby.

Jose Kante (5,01) grał zbyt krótko, by ich oceniać, zmarnował jedną stuprocentową sytuację na podwyższenie wyniku.

Najlepszym legionistą czwartkowego meczu redaktorzy wybrali Filipa Mladenovicia, a Czytelnicy Luquinhasa.


 

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

6.97 Luquinhas

6.93 Filip Mladenović

6.88 Paweł Wszołek

6.8 Bartosz Slisz

6.44 Tomas Pekhart

6.29 Artur Boruc

5.89 Artur Jędrzejczyk

5.77 Bartosz Kapustka

5.45 Mateusz Wieteska

5.29 Josip Juranović

5.23 Joel Valencia

5.14 Michał Karbownik

5.01 Jose Kante

4.64 Walerian Gwilia

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.