Pewny awans Legii. O fazę grupową Ligi Europy z Karabachem
24.09.2020 20:30
1. Artur Boruc
25. Filip Mladenović
14. Michał Karbownik
99. Bartosz Slisz
22. Paweł Wszołek
82. Luquinhas
67'11. Joel Valencia
63'- 72'
1. Faton Maloku
18. Ilir Blackquri
6. Ardian Cuculi
4. Fidan Gerbeshi
77. Vladica Brdarovski
65'7. Hamdi Namani
25. Bujar Shabani
27. Astrit Fazliu
10. Xhevdet Shabani
17. Almir Ajzeraj
74'24. Kastriot Rexha
56'
Rezerwy
34. Inaki Astiz
- 63'
67. Bartosz Kapustka
67'21. Rafael Lopes
20. Jose Kante
72'
94. Leotrim Rexhepi
3. Arago Jamal
20. Erjon Vucaj
65'23. Drilon Islami
8. Ergyn Ahmeti
97. Festin Alidema
74'22. Betim Haxhimusa
56'
- Zapis relacji tekstowej na żywo
- Konferencja trenera Michniewicza
-Konferencja szkoleniowca Drity
-Fotoreportaż z meczu Legia-Drita
Nerwowa atmosfera przy Łazienkowskiej, spowodowana zawirowaniami trenerskimi, nie przełożyła się na postawę legionistów na boisku. Legia pewnie wygrała z kosowską Dritą Gnjilane i zagra w czwartej rundzie Ligi Europy z Karabachem Agdam. "Wojskowi" od początku przeważali, a przeciwnikowi piłka sprawiała więcej kłopotów, niż przyjemności. Zmieniło się to w drugiej połowie, ale bardziej przez samą Legię, niż kosowian. Czesław Michniewicz dał możliwość zadebiutować Joelowi Valencii. Ekwadorczyk momentami wydawał się zagubiony, lecz pokazał swoją ruchliwość i przebojowość w ofensywie. Nowy trener Legii triumfuje w debiucie i może spokojnie zacząć pracować nad grą swojej drużyny.
Legia stłamsiła przeciwników i grała jak na faworyta przystało. Drita oczekiwała na kolejne akcje gospodarzy pod swoim polem karnym, a czasem większością drużyny w samym jego środku. Nieliczne kontry gości kończyły się przeważnie na ich początku, przez niedokładne podania bądź dobry pressing Legii. Kosowanie grali lepiej w drugiej połowie, ale nie udokumentowali tego zdobytą bramką. Pierwszą poważną okazję Legia stworzyła w 14. minucie. Luquinhas został sfaulowany po indywidualnej akcji przed polem karnym. Do rzutu wolnego podszedł Filip Mladenović. Serb oddał strzał wprost w poprzeczkę bramki. Architektem akcji, po której padła pierwsza bramka, był ponownie lewy obrońca Legii. Mladenović zabrał się z piłką podaną od Bartosza Slisza i dośrodkował w pole karne. Adresatem tym razem nie był Tomas Pekhart, a Paweł Wszołek, który doskonale nabiegł na piłkę i uprzedził Riela Blakcoriego. Bramkarz Faton Maloku był bez szans przy strzale głową polskiego skrzydłowego. Od 24. minuty legioniści mogli kroczyć po kolejne bramki. Wszystko, co groźne miało związek z Mladenoviciem.
Po kolejnym rzucie wolnym wykonanym przez Serba, Maloku w ostatniej chwili uprzedził Pekharta. Drita zamykana pod własną bramką, próbowała tworzyć jakiekolwiek akcje, ale bezskutecznie. Po pół godzinie gry pokazać chciał się również Josip Juranović. Chorwat dośrodkował do Pekharta, który spokojnie przeskoczył obrońcę, lecz uderzył niecelnie. Gra Legii bywała zbyt schematyczna, co było jej grzechem w ostatnich meczach. Mimo to, szczególnie w pierwszej połowie, widać było nieznaczną poprawę. Pod koniec tej części meczu, legioniści prowadzili już dwoma golami. Nie kto inny jak Mladenović dośrodkował z rzutu rożnego na głowę, ustawionego przy bliższym słupku, Pekharta. Czeski napastnik nie miał żadnych problemów z wpakowaniem piłki do bramki. Pierwsza połowa była obiecująca dla legionistów. Żadnej pracy nie miał w niej Artur Boruc. Zmieniło się to już na samym początku drugich 45 minut.
Swojego szczęścia spróbował Hamdi Namani. Strzał skierowany w środek bramki pewnie obronił Boruc. Była to jedna z nielicznych sytuacji kosowian. Do głosu powrócili gospodarze. Slisz uderzył mocno z rzutu wolnego. Końcówkami palców piłkę na rzut rożny wybił bramkarz Drity. Chwilę później na skrzydle z piłką popędził Valencia i podał w pole karne do Wszołka. Skrzydłowy uderzył mocno na bramkę, a świetną robinsonadą popisał się Maloku. Tempo spotkania zmniejszyło się. Goście wyszli na drugą połowę nastawieni bardziej ofensywnie. Legia atakowała, szczególnie skrzydłami, jednak nie potrafiła z tego skorzystać.
Po 60. minutach gry, do centry Juranovicia doszedł Artur Jędrzejczyk, ale piłka po strzale głową przeleciała obok słupka. Kwadrans przed końcem meczu groźne uderzenie z dystansu oddał Erjon Vucaj. Strzał Albańczyka minął bramkę. Legia byla w posiadaniu piłki. Ofiarnie bronili kosowianie. W 88. minucie wprowadzony na murawę Bartosz Kapustka dośrodkował ze środka boiska, do innego zmiennika, czyli Jose Kante. Bramkarz wyszedł do piłki i pozostawił pustą bramkę. Reprezentant Gwinei urodzony w Hiszpanii uprzedził go, ale uderzył niecelnie. W samej końcówce obrońcy Legii "zaspali" i sam na sam z Borucem znalazł się Festim Alidema. Bramkarz Legii wygrał ten pojedynek. Pod koniec meczu z daleka uderzył Kapustka, jednak z jego strzałem poradził sobie bramkarz przyjezdnych.
Legia zagrała lepiej, niż w poprzednich spotkaniach. Oczekiwania jednak dalej są większe. W drugiej połowie meczu legioniści nie potwierdzili swojej przewagi i nie zdołali już trafić do bramki. Trener Czesław Michniewicz będzie miał aż tydzień, aby popracować nad tym ze swoimi podopiecznymi. Przełożony został niedzielny mecz ligowy ze Śląskiem Wrocław.
Autor: Piotr Gawroński
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.