Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Jagiellonią – gra lepsza niż wynik

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

18.02.2021 23:45

(akt. 19.02.2021 08:04)

W niedzielę w kolejnym meczu ligowym Legia zremisowała w Białymstoku z Jagiellonią 1:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,60 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Wdrażanie nowego systemu postępuje powoli, ale widać, że powoli piłkarze się do niego przystosowują. Gra defensywna Legii w Białymstoku wyglądała zdecydowanie lepiej niż w poprzednich meczach, gospodarze zaledwie trzykrotnie zdołali zagrozić bramce Legii z gry i oddali w sumie ledwie trzy celne strzały, w tym jeden z rzutu karnego. Niemała w tym zasługa Josipa Juranovicia, jak widać trener Czesław Michniewicz ma w składzie obrońcę pasującego do nowego systemu. Problemem obrony wciąż pozostaje, choć w coraz mniejszym stopniu, przyzwyczajenie się, że nie ma bocznych obrońców i trzeba pokrywać boczne strefy, wahadłowi bowiem przy szybkich atakach przeciwnika nie będą mieli szans wrócić pod własną bramkę spod pola karnego przeciwnika. To, że wymaga to wciąż nauki wciąż było widać w niedzielnym meczu, bo gdy czasem rywal przerzucał piłkę z jednej strony na drugą, stoperom zdarzało się zapominać, że za plecami pod samym polem karnym niemal na wprost bramki Filipa Mladenovicia mieć już w nowym systemie nie będzie, tak właśnie Jagiellonia tworzyła swoje najgroźniejsze sytuacje. Wydawało się, że po błędzie Cezarego Miszty na samym początku meczu mistrzowie Polski będą mieć ogromne problemy, ale dość szybko udało się odrobić straty. „Wojskowi” już w pierwszej połowie osiągnęli zdecydowaną przewagę, w drugiej zaś kompletnie zdominowali przeciwnika. Do zwycięstwa zabrakło przede wszystkim skuteczności i ofensywnych wejść środkowych pomocników w pole karne – sam Luquinhas wspierający Pekharta to jednak za mało, a wahadłowi siłą rzeczy przypisani są do gry blisko linii bocznych jako jedyni zawodnicy na skrzydłach. Sama gra natomiast wyglądała całkiem nieźle, zwłaszcza po zmianie stron, gdy również i cała obrona zaczęła wyglądać naprawdę solidnie. Choć znów w Białymstoku nie udało się wygrać, nie ma co rozpaczać, bo przy takiej grze i oddawaniu osiemnastu strzałów przy pięciu rywala w kolejnych meczach, będą się one przy takiej dysproporcji kończyć zwycięstwami. Tym razem na drodze legionistom stawała dwukrotnie poprzeczka, kilka razy bramkarz, a parę innych przeleciało blisko bramki. Trener po meczu też był całkiem zadowolony z gry, nie wierzył też najwyraźniej, że którykolwiek z rezerwowych wniesie coś pozytywnego na boisko, skoro jedynej zmiany dokonał z przymusu. Nie sposób ocenić, czy miał w tej kwestii rację.

Cezary Miszta 5 (5,16 - ocena Czytelników). Stracony gol na początku meczu idzie głównie na konto bramkarza Legii, który źle obliczył lot piłki i minimalnie spóźniony trafił w przeciwnika, zamiast w piłkę, choć potem do obrony zawinionego przez siebie rzutu karnego zabrakło mu niewiele. To drugi zawalony gol w drugim meczu z rzędu. Niepewnie zachował się też przy kolejnym strzale wypuszczając piłkę podobnie jak w Łodzi, ale na szczęście tym razem nie miał jej kto dobić. Potem było już znacznie lepiej, za straconego gola zrehabilitował się w znacznym stopniu broniąc sytuację jeden na jednego, dwa razy też przytomnie zachował się przy złych podaniach Wieteski i Mladenovicia. Wszystko to w pierwszej połowie, bo po zmianie stron obrona Legii była tak szczelna, że nie musiał bronić żadnego strzału. Niestety, zbieranie doświadczenia przez młodych bramkarzy często skutkuje błędami, drużyna musi być na to przygotowana.

Josip Juranović 7 (6,21). Skąd wziąć trzeciego obrońcę do nowego ustawienia przy kontuzji Igora Lewczuka? Najlepiej z ławki. Chorwat pokazał, że bez żadnego problemu się na tej pozycji odnajdzie. Bezbłędna gra w defensywie, bardzo solidne wyprowadzanie piłki, jedno znakomite podłączenie się do akcji ofensywnej, Juranović wygrał w niedzielę niemal wszystkie pojedynki z rywalami. Mocno poniewierany był niekiedy przez Twardka, żółtą kartkę dostał za dyskusję z sędzią zamiast Ariela Borysiuka, który brutalnie potraktował Luquinhasa. Gra reprezentanta Chorwacji w Białymstoku zrobiła na nas naprawdę dobre wrażenie.

Mateusz Wieteska 6 (4,87). W Białymstoku jego gra wyglądała naprawdę dobrze.  W obronie grał solidnie i wygrał jeszcze więcej pojedynków od Juranovicia, dwa razy też w pierwszej połowie pokazał się w ofensywie, raz po ponowieniu akcji po stałym fragmencie gry, gdy świetnie rozegrał ją „z klepki” na skrzydło, drugi raz pod dobrym wyprowadzeniu piłki. I ocenę miałby podobną do Juranovicia, gdyby nie fakt, że po raz kolejny w meczu przydarzył mu się raz koszmarny brak koncentracji, gdy bardzo niedokładnie zagrał do Miszty. Bramkarz Legii na szczęście zdążył do piłki i zagrożenia pod bramką nie było. Wydaje się też, że niepotrzebnie ruszył do przodu w sytuacji z 45. minuty. Zostawił samego "Jędzę" przez co rywale mieli ułatwione zadanie i doszli do sytuacji sam na sam z bramkarzem. To powoduje, że noty Wietesce podnieść nie możemy, choć był to z pewnością jeden z jego lepszych występów w tym sezonie.

Artur Jędrzejczyk 5 (4,83). Kapitan Legii przed meczem najwyraźniej wypił za dużo kawy, albo nasłuchał się zbyt agresywnej muzyki, bo wyszedł na murawę w nastroju zdecydowanie zbyt bojowym. Nikt w obu drużynach nie przekraczał tak często przepisów jak Jędrzejczyk, odgwizdano mu pięć przewinień, a kolejne tuż po zmianie stron na środku boiska odpuszczono, bo sędzia zastosował przywilej korzyści. Trzeba przyznać, że po zmianie stron było zdecydowanie lepiej i kapitan Legii nie popełnił już ani jednego błędu, ale gdyby sędzia Marciniak chciał, mógł pokazać Jędrzejczykowi nie jedną, a dwie żółte kartki, Inna sprawa, że musiałby w takiej sytuacji to samo zrobić z Borysiukiem i Tiru. Pierwsza połowa słabsza, druga dobra, w sumie ocena jednak zaledwie mocno przeciętna, bo za dużo było i fauli.

Paweł Wszołek 6 (5,67). Nie należy liczyć na to, że w nowym ustawieniu Wszołek będzie często oddawał strzały, bo musi w ataku grać dość blisko linii bocznej, nie należy też oczekiwać, że będzie za każdym razem wracał niczym zwykły prawy obrońca, bo może to robić tylko przy wolno rozgrywanym przez rywala ataku pozycyjnym. Tak jest, jak się gra tylko jednym piłkarzem na skrzydle. Niemniej Wszołek dobrze w tym meczu współpracował w obronie z Juranoviciem, choć oczywiście w Legii wahadłowi dużo częściej współtworzą grę ofensywę niż są zmuszani do bronienia. To Legia w tym meczu dominowała, prowadziła grę i zdecydowanie częściej atakowała. Wszołek wiele razy wchodził pod końcową linię i dogrywał w pole karne, ale niewiele z tych dośrodkowań, niezależnie od tego, czy górnych, czy po ziemi, docierało do kolegów, których najczęściej w polu karnym było po prostu zbyt mało. Wahadłowy Legii raz tylko sam próbował uderzać na bramkę. W sumie nie ma za co obniżać mu noty, ale i nie ma za co podnosić, wypadł po prostu przeciętnie.

Filip Mladenović 7 (6,20). Mladenović nie zawsze wracał się jako lewy obrońca, tym częściej nie będzie wracał jako wahadłowy – do tego zawodnik bloku obronnego po jego stronie musi się przyzwyczaić. Co ciekawe, statystyki jeśli chodzi o liczbę odbiorów i przejętych piłek Serb w Białymstoku ma niewiele gorsze od Wszołka. Bez porównania więcej jednak groźnych sytuacji spośród pary wahadłowych stworzył Mladenović, wypracował przede wszystkim dwie idealne okazje Pekhartowi, ale raz Czech trafił w poprzeczkę, a za drugim razem minimalnie przestrzelił. Serb całkiem nieźle przymierzył też z rzutu wolnego, Dziekoński musiał się wytężyć przy obronie tego uderzenia. Kto wie, czy nie okrzyknęlibyśmy go najlepszym zawodnikiem meczu, ale jedno jego podanie do Miszty było niewiele lepsze od tego Wieteski i młody bramkarz Legii też musiał się sprężyć, by je dokładnie potem odegrać. Niemniej był to naprawdę dobry występ Serba.

Andre Martins 6 (5,92). Bardzo solidna gra w destrukcji, dokładne operowanie piłką, jeden celny, ale zbyt lekki strzał z dystansu. Portugalczyk grał nieźle, „trzymał” środek pola, mało miał strat, ale brakło przy tej poprawności błysku, wchodzenia w pole karne i częstszego pojawiania się pod bramką przeciwnika. Trudno mieć do niego jakieś zastrzeżenia, ale w końcowej fazie meczu prosiło się o większą liczbę zawodników pod bramką, by stworzyć przewagę liczebną i mieć więcej okazji na zmianę rezultatu spotkania, a z pary środkowych pomocników częściej tam widzieliśmy Slisza niż Martinsa, a najczęściej niestety żadnego z nich.

Bartosz Slisz 5 (5,25). Jak zwykle nabiegał się niesamowicie, sporo piłek przejął, nie grał jednak w destrukcji tak skutecznie, jak ostatnio, zaczął zresztą mecz od faulu taktycznego, za który mógł spokojnie dostać kartkę. W ofensywie pokazywał się nieco częściej niż Martins, zwłaszcza po przerwie, jednak bez efektów. Dwa razy próbował uderzeń z dystansu, ani razu w bramkę tym razem nie trafił. Zaskakująco dużo miał niecelnych podań, grając z Martinsem w parze głębiej ustawionych środkowych pomocników powinien piłką operować dokładniej. No i używać przy tym lewej nogi, bo podania zewnętrzną częścią stopy są nie tylko niespecjalnie efektowne, ale i często nieefektywne w porównaniu do tego, jak można zagrać w tej sytuacji w naturalny sposób drugą nogą. To on wywalczył rzut wolny z którego uderzał celnie Mladenović. Tym razem Slisz wypadł tylko mocno przeciętnie, szkoda, że trener nie zdecydował się w końcówce meczu zaryzykować i wpuścić za niego jakiegoś bardziej ofensywnego piłkarza, przesuwając do tyłu Bartosza Kapustkę, zwłaszcza że po Sliszu było widać zmęczenie.

Bartosz Kapustka 5 (5,20). Bywały okresy, że Kapustka brał na siebie grę, balansem ciała odrywał się z piłką od przeciwnika, wyprowadzał i rozgrywał piłkę, ale dość często działo się to dość daleko od pola karnego. Często schodził do boku wspomagać Wszołka, jak sam twierdził, miał takie zadania, ale przez to było zbyt mało zawodników było w polu karnym. Tam właśnie powinni się pojawiać Luquinhas i Kapustka, o ile Brazylijczyka tam widywaliśmy, to byłego reprezentanta Polski niestety nie bardzo. W destrukcji spisywał się nieźle, przechwytywał piłki, wracał na własną połowę, ale konstruowanie akcji nie szło mu w niedzielę najlepiej. Oddał dwa niecelne strzały, sporo miał niecelnych podań i dużo strat, zwłaszcza w pierwszej połowie i w końcówce meczu. W tym ustawieniu Kapustka podobnie jak Luquinhas muszą brać na siebie zdobywanie goli, tymczasem Polak z rzadka tylko decydował się na szukanie sobie miejsca w polu karnym i strzeleckie próby. Z pewnością stać go na wiele więcej.

Luquinhas 7 (7,03). Podziwiać należy odporność nóg Brazylijczyka, rywale zarobili na nim trzy żółte kartki, a powinno być ich więcej, Borysiuk po dwóch ostrych wejściach w Luquinhasa nie powinien nawet dokończyć pierwszej połowy. Brazylijczyk dobrze wkomponował się w nowe ustawienie, wreszcie zamiast kręcić kółka z dala od bramki pożytkuje swoje umiejętności w okolicach pola karnego – w dwóch ostatnich meczach zdobył po golu, w niedzielę też był bardzo blisko, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce, Luquinhas oddał w sumie cztery strzały w tym dwa celne i jeden w obramowanie bramki, tradycyjnie też dał drużynie kilka rzutów wolnych. Dobry w sumie mecz Brazylijczyka, mimo iż miał dłuższy okres na początku drugiej części meczu, gdy zamiast wykreowanych akcji odnotował sporą ilość strat.

Tomas Pekhart 6 (6,31). Wywalczył rzut karny i go wykorzystał – to jego piętnasty gol w szesnastym meczu Ekstraklasy. Dobrze prezentował się przede wszystkim w pierwszej połowie, choć nie wykorzystał stuprocentowej sytuacji po podaniu Mladenovicia – ruch do piłki zrobił fantastyczny, ale trafił w poprzeczkę. Znów próbował strzału przewrotką i znów niewiele brakło do szczęścia, piłka przeleciała blisko bramki, a Jędrzejczyk nie zdążył akcji zamknąć. Czech znów zadziwiająco łatwo urywał się w odpowiednich momentach obrońcom, jednak tym razem kolejnych goli nie było – drugiego idealnego podania Mladenovicia, tym razem na głowę, też nie wykorzystał, a wydawało się do tej pory, że w takiej sytuacji jest w stanie trafić za każdym razem. Inna sprawa, że już przy tej akcji miał problemy ze zdrowiem i nie był już w pełni sprawny. Jest gol, jest niezła nota, ale powinien być w niedzielę skuteczniejszy. Warto też w przyszłości uwzględnić fakt, że Pekhart nie każdą okazję będzie wykorzystywał – strzelanie goli muszą też wziąć na siebie inni zawodnicy.

Rafael Lopes (4,49) grał zbyt krótko, by go oceniać.

Najlepszym legionistą niedzielnego meczu Czytelnicy wybrali Luquinhasa, redaktorzy natomiast wyróżnili Josipa Juranovicia.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.03 Luquinhas

6.31 Tomas Pekhart

6.21 Josip Juranović

6.2 Filip Mladenović

5.92 Andre Martins

5.67 Paweł Wszołek

5.25 Bartosz Slisz

5.2 Bartosz Kapustka

5.16 Cezary Miszta

4.87 Mateusz Wieteska

4.83 Artur Jędrzejczyk

4.49 Rafael Lopes

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.