Oceny piłkarzy Legii za mecz z Koroną – nuda i czerwień na początek ligi
21.07.2022 00:30
Gra zespołu 5 (5,16 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Po zmianie trenera w nowy sezon Legia wchodzi z nowymi pomysłami, nowym ustawieniem i nowym systemem gry. Jak to wszystko sprawdziło w pierwszym meczu w praktyce? No niespecjalnie się sprawdziło. Mecz stał na niskim poziomie z obu stron, więcej było fauli niż ciekawych akcji – z obu stron i mieliśmy w tym meczu słabe drużyny, które nie potrafiły wymieniać trzech celnych podań z rzędu, nie mówiąc już o oddawaniu celnych strzałów oraz słabego sędziego nie reagującego należycie na nadmiernie ostrą grę. O ile Legia poprawnie broniła, gospodarze starali się zagrażać głównie wyrzutami z autu, a jedynego gola Legia straciła, bo grała w dziewiątkę i nie było kim zaasekurować wolnej przestrzeni. Był to zresztą jedyny celny strzał Korony. W ataku Legia nie prezentowała się wcale lepiej od gospodarzy. System 4-1-4-1 niejednokrotnie już próbowany znów okazał się niewłaściwy – Legia dzieli się wtedy przy wyprowadzaniu piłki na pięciu piłkarzy z tyłu i pięciu piłkarzy z przodu i nie przeprowadza piłki przez środek pola, tylko albo gra przez bocznych obrońców wzdłuż linii albo długim podaniem. Właśnie brak rozgrywania piłki przez środek był głównym problemem Legii i w kolejnych meczach trener musi to zmienić. A że się da zmienić pokazała druga połowa meczu, gdy Legia grała w dziesiątkę - Josue został cofnięty i przyniosło to pozytywny efekt, tak jak przynosiło to dobry rezultat przez całą rundę wiosenną. Generalnie z boiska przez cały mecz wiało nudą, oglądaliśmy głównie z obu stron długie podania i straty. Legia z pewnością nie ma dziś drużyny przewyższającej swoich konkurentów w Ekstraklasie, jak to było w ostatnich latach, ale nawet z kadry średniej można stworzyć zespół, który będzie wygrywał. W Ekstraklasie praktycznie każda drużyna może być zarówno trzecia, jak i trzynasta – wszystko zależy od tego, czy jest właściwie zbudowana, ustawiona i przygotowana, bo różnice między poszczególnymi zespołami są bardzo niewielkie.
Kacper Tobiasz 6 (6,10 - ocena Czytelników). Bezrobotny przez cały mecz, przy golu bez szans na obronę. Nawet do dośrodkowań nie musiał wychodzić, obronił jeden strzał, ale oddany już po gwizdku sędziego. Na przedpole wychodził dobrze, gra nogami też bez zarzutu. Ocena wyjściowa.
Artur Jędrzejczyk 6 (5,66). Dobry mecz w defensywie, rzadko kiedy rywale przechodzili jego stroną, zbyt często jednak „Jędza” przekraczał przepisy, z całą pewnością nie grał mniej agresywnie od gospodarzy, wyłączywszy rzecz jasna Śpiączkę. Do ofensywy włączył się kilka razy tylko w pierwszej połowie, posyłał niezłe dośrodkowania, choć najczęściej na dalszy słupek. Miał mało strat, wziął udział w akcji bramkowej, ale generalnie po zmianie stron pod bramką rywali prawie nie bywał. Boczni obrońcy stanowili chyba najmocniejsze punkty Legii w tym meczu.
Lindsay Rose 6 (5,71). Niewiele błędów, raz tylko ograł go Podgórski, ale w sumie występ poprawny. Dwa razy trafił do siatki, za pierwszym razem nie uznano bramki, bo wcześniej faulował w ataku Slisz, za drugim razem był spalony. Zablokował jeden strzał, wybił jedną piłkę z pola bramkowego, dobrze się ustawiał i czytał grę. W wyprowadzaniu piłki w zasadzie nie brał udziału poza przegrywaniem piłki do prawego obrońcy. Niezły w sumie mecz.
Mateusz Wieteska 2 (3,30). Kapitan wylatujący z boiska po godzinie po dwóch żółtych kartkach. Jeśli nie od niego wymagać odpowiedzialności za zespół, to od kogo? A obie kartki były zasłużone, co do pierwszej nie miał wątpliwości nawet sam Wieteska. Obie wynikały ze złego ustawiania się, z tego że rywale mu uciekali, a nie były to jedyne błędy Wieteski – w końcówce pierwszej polowy uciekł mu Łukowski, dokładność podań przed przerwą też szwankowała. To jego pierwsza czerwona kartka w seniorskiej karierze, poprzednie dwie dostał wiele lat temu grając jeszcze w rezerwach Legii. Mamy nadzieję, że w przyszłości będzie ostrożniejszy, zwłaszcza po otrzymaniu pierwszego napomnienia w meczu. Sam zdaje sobie sprawę, że jego zachowanie miało istotny wpływ na to, że Legia nie wygrała i trzeba się z tym zgodzić.
Yuri Ribeiro 6 (5,55). Najaktywniejszy zawodnik stołecznej drużyny, biegał często pod bramkę rywala, przez niego przechodziła większość akcji w pierwszej połowie meczu. Portugalczyk zazwyczaj dobrze piłkę wyprowadzał, gorzej było z końcową fazą akcji – dośrodkowywał często, ale niecelnie. W drugiej połowie był już miej aktywny, wywalczył jeden rzut rożny i jeden wolny, z pewnością miało na to wpływ granie zespołu w osłabieniu. Byłby solidnym kandydatem do najlepszego legionisty meczu, gdyby nie gra w defensywie – to jego stroną najczęściej atakowała Korona, a biegający do ofensywy Portugalczyk niekiedy spóźniał się z powrotem. Inna sprawa, że brakowało mu wsparcia od kolegów z pomocy - najpierw od Picha, a potem od Muciego, pod tym względem zdecydowanie lepiej miał Jędrzejczyk mający przed sobą Wszołka.
Paweł Wszołek 6 (5,57). Aktywność duża, efekty przez długi czas jednak nie radził sobie z Baliciem. Dopóki Czarnogórzec był na boisku, Wszołek miał bardzo mało udanych akcji. Gdy tylko Balicia zabrakło, skrzydłowy Legii od razu popisał się asystą. W obronie też był aktywny, dobrze współpracował z Jędrzejczykiem. Sama aktywność to jednak za mało, poza asystą niewiele zdziałał, w sumie występ ledwie przeciętny.
Bartosz Slisz 4 (4,60). Zaczął mecz od sporej liczby strat i nie mniejszej fauli, z całą pewnością powinien już po dwudziestu minutach mieć na koncie żółtą kartkę, ale sędzia Musiał tolerował ostrą grę i kartki dawał niemal wyłącznie za faule taktyczne. Kwintesencją wszystkiego był faul w ofensywie przy rzucie wolnym, który uniemożliwił Legii zdobycie prawidłowego gola. Za pierwszą część meczu ocena byłaby jeszcze niższa, ale po zmianie stron Slisz nieco się poprawił. Doszedł nawet do strzału głową po rzucie rożnym, ale zamykający akcję Rose był na spalonym. Przede wszystkim w drugiej połowie przestał tracić piłkę, zapewne też i dlatego, że zaczął grać ostrożniej i bezpieczniej. Poziom wyprowadzania piłki przez środek pola przez Legię, za co miał być odpowiedzialny w dużej części właśnie Slisz pozostawimy bez komentarza, poza uwagą, że i tak nie może tego robić jeden pomocnik, nawet jakby to był Josue, musi być tych piłkarzy więcej. Największy pożytek ze Slisza był w defensywie, często wchodził w linię z obrońcami i stanowił dla nich wsparcie, cenne zwłaszcza przy grze w dziesiątkę. Słaby mecz Slisza.
Josue Pesqueira 5 (6,24). Nie podoba nam się Josue ustawiony tak wysoko, jak w pierwszej połowie, bo piłka docierała do niego tylko wtedy, gdy wyprowadzana była przez boczne sektory, a on powinien być cały czas pod grą i uczestniczyć w wyprowadzaniu piłki, bo kto ma to robić, jak nie Portugalczyk. Drugi problem był taki, że gdy już Josue miał piłkę, to bardzo często podawał niecelnie, zwłaszcza w pole karne, lepiej wychodziły mu przerzuty na drugą stronę, próbował strzału, ale w bramkę nie trafił, głównie dlatego, że koniecznie chciał to zrobić lewą nogą, a powinien prawą. Po zmianie stron więcej częściej brał się za wyprowadzane piłki, ale pożytku z tego było zaskakująco mało. Jedyne co można mu policzyć na plus to stałe fragmenty gry – dwukrotnie Legia była bliska zdobycia gola, za każdym razem jednak kończyło się to gwizdkiem sędziego, za co Portugalczyka winić nie można, bo on dośrodkowywał znakomicie. Mocno przeciętny mecz Josue, który jeśli chodzi o dokładność gry wcale nie prezentował się lepiej od innych pomocników, a i w destrukcji nie można było na niego liczyć.
Ernest Muci 6 (6,45). W pierwszej połowie rzadko bywał przy piłce, ale jak już był, to umiał ją dobrze wyprowadzić. Po zmianie stron również za często piłki nie otrzymywał, ale gdy ją dostał, to jej nie tracił, a do tego oddał dwa celne strzały – tak naprawdę jedyne w wykonaniu legionistów i zdobył bramkę. Jak widać do zdobywania goli głową nie jest potrzebny wzrost Pekharta, nie mniej ważna jest umiejętność wejścia w pole karne w odpowiednim tempie. Gdyby Muci był napastnikiem, to jego występ ocenilibyśmy wyżej, jednak grał w pomocy i miał też inne obowiązki, a z tych nie wywiązywał się najlepiej. Pomocnik musi być częściej pod grą, a do tego pomagać w defensywie, Albańczyk nie robił tego ani grając na środku, a ni na skrzydle. Doceniamy gola, dzięki niemu Legia ma punkt, ale też sporo do poprawy.
Robert Pich 4 (4,27). Z pozytywów w jego grze można tylko wymienić dobrą współpracę w rozegraniu z Ribeiro, obaj zawodnicy dobrze wymieniali się pozycjami, Słowak robił miejsce Portugalczykowi i grał do niego dobre prostopadłe piłki. I tyle. Pich nie wnosił do gry nic więcej, oddał jeden bardzo niecelny strzał, nie pomagał w destrukcji, do tego po zmianie stron podawał głównie niecelnie. Nic dziwnego, że opuścił boisko jako pierwszy, gdy trzeba było wprowadzić środkowego obrońcę w miejsce Wieteski. Słaby debiut.
Maciej Rosołek 4 (3,72). W pierwszej połowie niemal niewidoczny, dopiero pod jej koniec zaczął przyjmować piłkę pod kryciem i ją odgrywać. Zdecydowanie lepiej było pod tym względem po zmianie stron, bo robił to zdecydowanie częściej, do tego pomagał w destrukcji, gdy Legia grała w dziesiątkę. Tyle, że nie z tego rozlicza się napastnika. Rosołek nie tylko gola nie strzelił, nie oddał ani jednego strzału, ani nie wypracował żadnej groźnej sytuacji. Oczywiście nie odpowiada za to tylko napastnik – sytuacje powinni wypracowywać też inni ofensywni gracze, ale w Legii w sobotę nie było ani jednego piłkarza, który mógłby to robić.
Maik Nawrocki (5,48), Ihor Charatin (4,89) i Patryk Sokołowski (4,75) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Maikowi życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia.
Najlepszym legionistą sobotniego meczu w zgodnej opinii Czytelników i redaktorów był Ernest Muci.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.