Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Leicester City

Redaktor Jakub Waliszewski

Jakub Waliszewski

Źródło: Legia.Net

27.11.2021 22:30

(akt. 27.11.2021 22:41)

W czwartek Legia przegrała trzeci mecz z rzędu w Lidze Europy i spadła na ostatnie miejsce w tabeli grupy C. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 3 (3.52 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Czternasta porażka w tym sezonie stała się faktem. Legioniści stracili pierwszą bramkę już w 11. minucie. Chaos w polu karnym, błąd w kryciu - niestety nie pierwszy raz w tym sezonie oglądaliśmy taki obrazek. Stracony gol ewidentnie podłamał piłkarzy Legii, co szybko wykorzystali piłkarze "Lisów". Niecałe 10 minut po straconym golu prowadzenie podwyższył James Maddison. Nikt szczególnie nie przeszkadzał Anglikowi w polu karnym i nie pozostało mu nic innego jak wykorzystać okazję. Mistrzowie Polski próbowali ataków głównie lewą stroną boiska i w jednej z takich akcji uśmiechnęło się do nich szczęście. Po dość kuriozalnym zagraniu ręką w polu karnym sędzia odgwizdał "jedenastkę". Z problemami, ale udało się się strzelić gola kontaktowego. Wynik uległ zmianie, ale o jakichkolwiek pozytywach w grze Legii nie można było powiedzieć. Leicester kontrolowało przebieg gry i jeszcze przed przerwą strzeliło trzeciego gola. W przerwie doszło do jednej zmiany - za bardzo słabo grającego tego dnia Johanssona na boisko wszedł Mateusz Hołownia. Pojawienie się na boisku Hołowni i w późniejszych minutach innych zawodników, nie wniosło do gry jednak ożywienia. Druga połowa toczyła się pod dyktando Anglików, którzy spokojnie kontrolowali przebieg gry. Piłkarze Marka Gołębiewskiego rzadko pojawiali się pod bramką rywala. Próbowali atakować, jednak żadna sytuacja nie była realnym zagrożeniem dla "Lisów". Na King Power Stadium oglądaliśmy Legię, która praktycznie niczym nie różniła się od tej z poprzednich spotkań. Chaotyczna gra, nieporozumienia na boisku, proste straty piłki i indywidualności, które decydowały o akcjach ofensywnych - tak w skrócie można opisać grę legionistów w czwartek. Niestety drużyna nie wyglądała jakby tworzyła kolektyw. Spotkanie nie dało żadnych powodów do optymizmu.

Cezary Miszta 3 (2.54). Mecz z Leicester zaczął od niepewnej interwencji. W niegroźnej sytuacji wypuścił piłkę przed siebie zamiast ją złapać, z czego mógl skorzystać jeden z piłkarzy "Lisów". Na szczęście ta sytuacja nie przyniosła większego zagrożenia. Nie można obarczyć go winą przy dwóch pierwszych straconych golach, jednak przy trzecim popełnił błąd. Dośrodkowanie na 3-4 metr - to obszar gdzie bramkarz musi górować, a tymczasem dał się uprzedzić niepilnowanemu Ndidiemu, który skierował piłkę głową do pustej bramki. Szkoda, bo sytuacja podcięła skrzydła całemu zespołowi. W drugiej połowie pewnie chwytał piłkę, jednak warto zaznaczyć, że żadna z tych sytuacji nie była  szczególnie groźna. Niestety kolejny raz młody bramkarz popełnia błąd przy jednej z bramek.

Mattias Johansson 2 (2.71). Kolejny słaby występ Szweda. Johansson źle odnajduję się na pozycji środkowego obrońcy, podobnie było na pozycji wahadłowego. Ma duże problemy z grą w defensywie, czego najlepszym dowodem były jego pojedynki z Harvey'em Barnesem, które cały czas przegrywał. Anglik z łatwością mijał piłkarza Legii, co już w 11. minucie poskutkowało pierwszym straconym golem. Został trafiony przypadkie w twarz przez Barnesa, przez to odpuścił krycie, stał się na chwilę statyczny, co przeciwnik błyskawicznie wykorzystał. W 14. minucie miał szczęście wdając się w niepotrzebny drybling pod własną bramką. W 20 minucie ograny przy linii i zakotłowało się w polu karnym po jego błędzie. Tuż przed przerwą kolejny raz ograny przez Barnesa, na szczęście skiksował po chwili Daka. Słaba gra Szweda nie umknęła uwadze trenera Marka Gołębiewskiego, który zmienił go już w przerwie. Większość akcji groźnych Leicester przeprowadzało właśnie stroną Johanssona.

Mateusz Wieteska 3 (3.63). Po przyzwoitym występie w meczu z Górnikiem Zabrze można było liczyć na lepszą grę w jego wykonaniu. Popełnił błąd już w 1. minucie, kiedy stracił piłkę pod własnym polem karnym. Na jego szczęście piłkarze Leicester nie wykorzystali tej sytuacji. Przy pierwszym golu nie upilnował Patsona Daki i zostawił Zambijczykowi otwartą drogę do bramki. Podobnie jak reszta obrońców popełniał błędy, przy wyprowadzaniu, podawał do przeciwnika. Nie ustrzegł się błędu również przy drugim golu, kiedy nie doskoczył w polu karnym do Jamesa Maddisona i zostawił mu za dużo wolnego miejsca. Na plus - kilka zablokowanych strzałów i dośrodkowań. W 19. minucie był bliski gola - zabrakło mu centymetrów by sięgnąć głową piłkę zagraną przez Mladenovicia. W 43. minucie główkował po rzucie rożnym i piłkę sprzed linii bramkowej wybił Castagne.

Artur Jędrzejczyk 3 (3.23). Najpoważniejszy błąd popełnił w 21. minucie, kiedy zostawił za dużo miejsca Maddisonowi, co finalnie zakończyło się drugim straconym golem, jednak winę w tej sytuacji ponoszą również Wieteska i Bartosz Slisz. Podobnie jak "Wietes" skutecznie zablokował kilka strzałów i dośrodkowań. Wyprowadzanie piłki nie było jego mocną stroną w tym spotkaniu. Próby zagrań do przodu często trafiały pod nogi rywala. Druga połowa była lepsza w jego wykonaniu. Nie popełnił zbyt wielu błędów i grał dość pewnie. W 87. minucie obejrzał żółtą kartkę i wykluczył się tym samym z występu ze Spartakiem Moskwa w ostatnim meczu grupowym.

Yuri Ribeiro 3 (3.69). Mecz z Leicester jest kolejnym dowodem na to, że Ribeiro nie radzi sobie na prawym wahadle. Portugalczyk popełniał dużo błędów w obronie, często był spóźniony. Już w 3. minucie zakręcił nim Maddison i oddał mocny strzał na bramkę. W 8. minucie nie trafił w piłkę w polu karnym i rywale mieli grożną sytuację. Zaliczył kilka skutecznych odbiorów. Najwięcej pożytku przyniósł w ofensywie. Podłączał się do akcji, dużo biegał, ale nie zawsze wychodziło to z korzyścią dla zespołu. Po jego dośrodkowaniu z lewej strony Wilfred Ndidi dotknął piłkę ręką, dzięki czemu Legia miała rzut karny. W drugiej połowie zagrał zdecydowanie słabiej.

Andre Martins 4 (3.86). Brał na siebie odpowiedzialność za rozgrywanie piłki, próbował przerzutów na skrzydła. Nie można mieć zastrzeżeń do jego gry w defensywie, natomiast w ofensywie był praktycznie niewidoczny. Pod koniec pierwszej połowy popisał się dobrym prostopadłym podaniem do Muciego, po którym Legia mogła zdobyć bramkę. Niestety była to jedyna taka sytuacja przed przerwą. W drugich 45 minutach częściej podłączał się do akcji ofensywnych i pare razy dobrze zagrał na jeden kontakt. Został zmieniony w 71. minucie. Miał 92 procent celności podań, aż 70  procent wygranych pojedynków z rywalem, niestety 7 piłek stracił w tym 3 na własnej polowie. 

Bartosz Slisz 3 (3.54). Oddał jeden celny strzał na początku meczu a z poczynań ofensywnych to by było na tyle. Nabiegał się w środku pola, ale niewiele z tego wynikało. W pewnym stopniu odpowiada za drugą straconą bramkę. Podobnie jak Jędrzejczyk i Wieteska zostawił zbyt dużo miejsca Maddisonowi i nie doskoczył zdecydowanie do pomocnika "Lisów". A wcześniej pasywnie obserwował Lookmana. W drugiej połowie próbował pomóc w rozegraniu, w kilku przypadkach powalczył o piłkę, ale na więcej stać go nie było. 64 procent kontaktów z piłką kończyło się sukcesem, 83 procent celności podań, tylko 43 procent wygranych pojedynków z rywalami, 11 strat, z czego 7 na własnej połowie. 

Filip Mladenović 5 (4.73). Jeden z lepszych piłkarzy Legii na boisku, co nie oznacza, że był to jakiś świetny występ Serba. 30-latek wciąż nie nawiązał formą do poprzedniego sezonu, ale ostatnio jest krzywa wznosząca. W czwartek większość akcji rozgrywana była jego stroną. Dużo biegał w ofensywie, często próbował dośrodkowań, jednak róznie bywało z ich celnością. W 18. minucie doskonale dograł piłkę w rzutu wolne w pole karne i Wietesce zabraklo centymetrów by dosięgnąć piłkę. W 26. minucie strzelił gola kontaktowego dla Legii. Momentalnie dopadł do piłki odbitej przez Schmeichela po rzucie karnym i strzale Emrelego i trafił do siatki. Chwilę później przeprowadził ładną indywidualną akcję, którą zakończył dobrym strzałem zza pola karnego. Miał swoje lepsze i gorsze momenty w tym meczu. Opuścił boisko w 71. minucie.

Ernest Muci 5 (4.51). Pomijając fakt, że z Leicester nie zdołał trafić do siatki, w zasadzie skopiował swój występ z Zabrza. W pierwszej połowie był niewidoczny. Pokazał się jedynie w 41. minucie, kiedy powalczył o piłkę z Amarteyem i wycofał na przedpole, z czego niestety nie skorzystał żaden z legionistów i ostatecznie futbolówkę wybił Soyuncu. W drugiej połowie Albańczyk zagrał o wiele lepiej. Rozgrywał piłkę, kilka razy rozrzucił ją do boku, podłączał się do akcji. Był jednym z najaktywniejszych piłkarzy Legii w drugiej części. W końcówce meczu doznał kontuzji i niestety musiał opuścić boisko. Najczęściej ze wszystkich próbował dryblingównotując 50 procentową skuteczność. 

Luquinhas 5 (4.7). Od początku spotkania był bardzo ruchliwy. Dużo biegał i próbował zdobywać przestrzeń. Brazylijczyk dość często tracił jednak piłki, a obrońcy Leicester nie zawsze nabierali się na jego dryblingi. Brazylijczyk często padał po kontakcie z rywalem, ale sędziowie słusznie nie odgwizdywali przewinień, "Luqui" po prostu był słabszy w pojedynkach fizycznych, często je przegrywał. Ale starał się napędzać akcje ofensywne mistrzów Polski i w 26. minucie zaprocentowało to rzutem karnym, a później golem. Akcja zaczęła się bowiem od Luquinhasa, który wypracował wolne miejsce przed polem karnym, a następnie podał piłkę do Ribeiro. W czwartek nie oglądaliśmy strzałów z jego strony, w zasadzie nie przebywał w polu karnym gospodarzy. Częściej pełnił rolę wysuniętego rozgrywającego. W 78. minucie zastąpił go na boisku Pekhart.

Mahir Emreli 2. Azer był jednym ze słabszych piłkarzy na boisku. Od jego straty w środku pola zaczęła się akcja bramkowa "Lisów". Co gorsze po tym jak stracił piłkę, stanął i machał rękoma, zamiast ruszyć w pogoń za przeciwnikiem. Kwadrans później zmarnował rzut karny, ale na jego szczęście do siatki trafił Mladenović. Chodził po boisku i niewiele z tego wynikało. Praktycznie każdy jego kontakt z piłką kończył się stratą - stracił 6 piłek w tym 4 na własnej połowie. Przez cały swój występ niewidoczny. Przypomniał o sobie w 58. minucie, kiedy huknął na wiwat w trybuny. Nie można obarczyć go winą za cały obraz gry ofensywnej, jednak trudno się dziwić, że ona w zasadzie nie istniała. Został zmieniony w 78. minucie.

Mateusz Hołownia 4. Wszedł na boisko w przerwie za słabo grającego Johanssona i zaprezentował się z lepszej strony od Szweda, pomimo że był to jego pierwszy mecz od dwóch miesięcy w pierwszym zespole. Kilka razy skutecznie przerwał akcję rywala, dobrze wyprowadzał piłkę. Oczywiście nie ustrzegł się błędów, jednak zagrał na przyzwoitym poziomie.74 procent jego kontaktów z piłką zakończyło się sukcesem, miał skuteczność podań na poziomie 80 procent.

Kacper Skibicki, Jurgen Celhaka, Tomas Pekhart i Szymon Włodarczyk - grali zbyt krótko, by ich oceniać, nie wnieśli nic pozytywnego na boisko.

Zarówno redaktorzy jak i Czytelnicy najwyżej ze wszystkich zawodników ocenili Filipa Mladenovicia. 

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

4.73 Filip Mladenović

4.7 Luquinhas

4.51 Ernest Muci

3.86 Andre Martins

3.79 Mateusz Hołownia

3.69 Yuri Ribeiro

3.63 Mateusz Wieteska

3.54 Bartosz Slisz

3.42 Szymon Włodarczyk

3.39 Kacper Skibicki

3.23 Artur Jędrzejczyk

3.21 Jurgen Celhaka

2.81 Tomas Pekhart

2.71 Mattias Johansson

2.62 Mahir Emreli

2.54 Cezary Miszta

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.