Porażka w Leicester

Redaktor Marcin SłokaRedaktor Maciej Ziółkowski

Marcin Słoka, Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

25.11.2021 21:00

(akt. 26.11.2021 11:04)

W przedostatnim meczu fazy grupowej Ligi Europy Legia Warszawa przegrała na wyjeździe z Leicester City 1:3. Jedyną bramkę dla "Wojskowych" zdobył Filip Mladenović, który dobił uderzenie z rzutu karnego Mahira Emrelego. Wskutek czwartkowej porażki legioniści spadli na ostatnie miejsce w tabeli grupy C, tracąc do SSC Napoli i Spartaka Moskwa jeden punkt, a do liderującego Leicester – dwa "oczka".
Liga Europy - faza grupowa 2021/2022 - 5. kolejka
Leicester CityLeicester City
3 1

(3:1)

Legia WarszawaLegia Warszawa
25-11-2021 21:00 Leicester
Deniz Aytekin
11'
21'
26'
33'
39'
46'
48'
61'
62'
63'
71'
78'
84'
85'
87'
89'
Centrum meczowe
Leicester CityLegia Warszawa
  • 1. Kasper Schmeichel

  • 27. Timothy Castagne

  • 4. Caglar Soyuncu

  • 33. Luke Thomas

  • 42. Boubakary Soumare

    62'
  • 10. James Maddison

    63'
  • 25. Wilfred Ndidi

  • 37. Ademola Lookman

    84'
  • 7. Harvey Barnes

  • 29. Patson Daka

    85'
  • 18. Daniel Amartey

Rezerwy

  • 6. Jonny Evans

  • 12. Danny Ward

  • 41. Jakub Stolarczyk

  • 5. Ryan Bertrand

  • 9. Jamie Vardy

  • 11. Marc Albrighton

    84'
  • 14. Kelechi Iheanacho

    85'
  • 17. Ayoze Perez

    63'
  • 20. Hamza Choudhury

  • 22. Kiernan Dewsbury-Hall

    62'
  • 23. Jannik Vestergaard

  • 54. Wanya Marcal Madivadua

Zapis relacji tekstowej na żywo

- Konferencja trenera Legii, Marka Gołębiewskiego

- Skrót meczu

- Komentarz trenera Leicester, Brendana Rodgersa

- Mateusz Hołownia o spotkaniu w Leicester

- Wypowiedź obrońcy Legii, Filipa Mladenovicia

Przed wyjazdowym spotkaniem w Leicester trudno było wyczuć w obozie Legii atmosferę jakiegokolwiek optymizmu. Rekordowa seria ligowych porażek wydawała się predysponować zespół z Warszawy do kolejnej przegranej, a oliwy do ognia dolał tuż przed meczem Dariusz Mioduski. Prezes jasno zadeklarował chęć zwerbowania do Warszawy Marka Papszuna, dyskredytując tym samym jak się wydaje poczynania obecnego szkoleniowca Legii, Marka Gołębiewskiego.

Trener "Wojskowych" desygnował do gry w Anglii zawodników, których występu można było na dobrą sprawę się spodziewać. Niestety, powtarzalny zestaw osobowy pociągnął za sobą powtarzalne w ostatnim czasie mankamenty w grze. Klub z Premier League ekspresowo, bo już w 11. minucie, objął prowadzenie wykorzystując błąd w defensywie Legii. Przysłowiowy ping-pong na obrzeżu pola karnego "Wojskowych" zakończył się uwolnieniem się Patsona Daki spod opieki Mateusza Wieteski, a silnie uderzenie zambijskiego napastnika znalazło drogę do siatki. 

Bramka wyraźnie obniżyła permanentnie nadłamane morale legionistów. Widoczny był brak animuszu w ataku Legii, a kolejne trafienie dla Leicester wydawało się tylko kwestią czasu. Tak się rzeczywiście stało – nie minęło 10 minut po pierwszym golu, a Anglicy odskoczyli już gościom na dwie bramki. Tym razem w "szesnastce" zatańczył z piłką James Maddison, który silnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Cezarego Misztę.

Wydawać się mogło, że jeśli Leicester pójdzie za ciosem, już pierwsza połowa meczu może się skończyć dla Legii absolutnie fatalnie. Tym razem, w przeciwieństwie do domowej gry z Napoli, do legionistów uśmiechnęło się jednak szczęście w dziedzinie nieco kuriozalnych rzutów karnych. Przy Łazienkowskiej w zupełnie niegroźnych sytuacjach dwie jedenastki sprokurował Josue, natomiast na King Power Stadium sprytem zdecydowanie nie popisał się Wilfred Ndidi. Pomocnik Leicester dość kuriozalnie wystawił ręce do piłki szybującej w polu karnym, a prowadzący to spotkanie Deniz Aytekin bez zawahania wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Mahir Emreli, jednak jego intencje wyczuł Kasper Schmeichel, sparując nienajlepsze uderzenie Azera. Na szczęście dla Legii do futbolówki zdążył dobiec Filip Mladenović i wpakował piłkę do siatki rywala.

Jak się finalnie okazało, bramka kontaktowa nie przyniosła pozytywnego zwrotu akcji. Leicester nieustannie wydawało się kontrolować grę, czego potwierdzeniem było trafienie dla gospodarzy w 33. minucie. Po błędzie we własnej "szesnastce" zrehabilitował się Ndidi, który uprzedził nieskutecznie ruszającego do piąstkowania Misztę i strzałem głową zdobył bramkę po rzucie rożnym. 

Dalsza część meczu nie należała do porywających futbolowych spektakli. Leicester mądrze prowadziło grę, Legia próbowała wprawdzie odwrócić losy spotkania, ale naprawdę sporadycznie zagrażała bramce gospodarzy. Zarówno pojawienie się na boisku Mateusza Hołowni za Matthiasa Johanssona w 46. minucie, jak i seria zmian na około 20 minut przed końcowym gwizdkiem nie wniosła do drużyny Legii praktycznie żadnego ożywienia. Zgodnie z przewidywaniami "Wojskowi" wracają z Leicester bez zdobyczy punktowej, z drugiej strony bez zapowiadanej przez niektórych aury blamażu.

W najbliższą niedzielę czeka legionistów spotkanie przed własną publicznością, z Jagiellonią Białystok, które jak każde z minionych, biorąc pod uwagę niemal niekończącą się serię porażek, nie będzie należało do prostych pojedynków. Należy dodać, że przegrana w Leicester biorąc pod uwagę sukces Spartaka w meczu z Napoli drastycznie komplikuje sytuację "Wojskowych" w europejskich pucharach. 

Autor: Marcin Słoka

Polecamy

Komentarze (948)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.