Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Miedzią – wielki mecz Mladenovicia

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

20.09.2022 22:05

(akt. 20.09.2022 22:10)

W piątek w kolejnym meczu Ekstraklasy Legia pokonała w Warszawie Miedź 3:2 i została liderem Ekstraklasy. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,40 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Pierwsze dwadzieścia minut meczu było wręcz przerażające. Legioniści stracili dwa gole, a mogli stracić co najmniej kolejne dwa, gdyby piłkarze Miedzi byli skuteczniejsi. Stracone bramki nie wynikały z błędów w obronie – tylko jedna stuprocentowa sytuacja gości to efekt złego ustawienia Maika Nawrockiego, ale niewytłumaczalnych błędów przy wyprowadzaniu piłki na własnej połowie. Bo jak można pozwolić sobie odebrać piłkę pod własną bramką, podawać do przeciwnika na własnej połowie albo wychodzić do podania sygnalizując chęć otrzymania piłki, a następnie zatrzymywać się w miejscu? Dwie sytuacje dla Miedzi sprokurował Slisz, dwie kolejne Kapustka, a jedną Augustyniak i to wszystko w niespełna dwadzieścia minut – „Wojskowi” powinni być szczęśliwi, że padły tylko dwa gole. W zeszłym sezonie Legia prawdopodobnie by takich strat nie odrobiła, nawet mając przeciw sobie najsłabszą drużynę Ekstraklasy, jaką niewątpliwie jest dziś Miedź. Ten sezon jest jednak pod tym względem inny i najważniejsze indywidualności Legii, stanowiące kręgosłup drużyny również w zeszłym sezonie – Josue, Mladenović i Wszołek - potrafiły odmienić losy meczu. Gol kontaktowy to kapitalne podanie Portugalczyka, świetna wrzutka Serba i znakomity ruch bez piłki i wykończenie Polaka - wszystko to, co najlepsze i z czego cała trójka przy Łazienkowskiej jest znana. Drugi gol to wyćwiczony najwyraźniej rzut rożny – asysta Josue i piękny gol Mladenovicia, a Legia ostatnio goli ze stałych fragmentów gry nie strzelała. Po zmianie stron trener Runjaić dokonał korekty ustawienia, Legia przeszła na 3-5-2, stwarzała sobie kolejne sytuacje i szybko objęła prowadzenie – tym razem to Wszołek podawał do Mladenovicia. Dominacja legionistów była w tym czasie już absolutna, dużo spokoju i kreatywności do wyprowadzania piłki od obrony wniósł dość nieoczekiwanie Rose, dla którego był to jeden z lepszych występów w tym sezonie. Gości stać było tylko na kilkuminutowy zryw, gdy Tobiasz musiał interweniować głównie przy dośrodkowaniach, gole strzelali z oczywistych spalonych, natomiast legioniści byli kilkakrotnie blisko podwyższenia wyniku. Miedź definitywnie załamała się po drugiej czerwonej kartce dla Henriqueza, kolejne gole dla gospodarzy jednak nie padły, choć było bardzo blisko – po kolejnym strzale Josue Mijusković wybił piłkę z bramki. Cieszyć po tym meczu może wiele rzeczy – trzy punkty, pozycja lidera Ekstraklasy, umiejętność odrabiania strat, dobra i skuteczna gra liderów zespołu, dziewięć celnych strzałów i dobrze rozgrywane stałe fragmenty gry. Ale i powodów do zmartwień związanych z kompletnym brakiem koncentracji, niechlujstwem i nonszalancją w pierwszych dwudziestu minutach też jest dużo, z drużyną mocniejszą od Miedzi po takich ciosach Legia by pewnie nie wygrała. A i nad dyscypliną też trzeba popracować z niektórymi zawodnikami, bo Josue wykluczył się złapaną w głupi sposób żółtą kartką z meczu w Poznaniu. Teraz trener Runjaić będzie miał dwa tygodnie na poprawę wszystkich elementów, bo następny rywal będzie zdecydowanie trudniejszy. Dobrze, że będzie miał do dyspozycji niemal całą drużynę, bo powołania do różnych reprezentacji otrzymali tylko Tobiasz i Mladenović, a oni akurat są w dobrej formie w przeciwieństwie do kilku innych piłkarzy.

Kacper Tobiasz 7 (6,83 - ocena Czytelników). Za utracone gole nie ponosi żadnej winy, choć pewnie przy większym szczęściu mógłby drugi strzał zatrzymać. Po kolejnym błędzie kolegów nie dał się przelobować i uratował Legię przed stratą trzeciego gola. Kolejne strzały były już bardzo łatwe do obrony, znacznie groźniejsze były dośrodkowania, w szczególności te, po którym piłka obiła się po drodze od Nawrockiego. Bramkarz Legii dobrze sobie z nimi poradził, podobnie jak z koniecznością skutecznego wyjścia przed własne pole karne. Raz wykopał piłkę w aut. Dobry mecz Tobiasza mimo dwóch puszczonych goli, pretensje należy mieć do zawodników z pola.

Mattias Johansson 5 (4,55). Zaczął od kilku przegranych starć i niedokładnych podań, potem poprawił grę piłką, trzy razy włączył się do akcji ofensywnej, wywalczył dwa rzuty rożne. Do gry w obronie mamy jak rzadko kiedy mamy zastrzeżenia do Szweda, raz został łatwo minięty, raz spóźnił się z powrotem. Mocno przeciętny mecz Johanssona, ale nie słaby, lepszy niż w Częstochowie – zmieniony został znów ze względu na zmianę taktyki, a nie słabą grę.

Rafał Augustyniak 4 (3,64). Katastrofalny błąd przy pierwszym golu, którego nie sposób wytłumaczyć, zamieszany był też drugiego gola, gdy przegrał przebitkę, ale tam winę trzeba przypisać niedokładnemu podaniu Slisza. Chwilę po tym miał kolejną stratę. I po tym fatalnym kwadransie Augustyniak zaczął grać najzupełniej normalnie – bardzo pewnie w defensywie, zwłaszcza w powietrzu i z przyzwoitym wyprowadzaniem piłki, potrafił nawet wywalczyć po dobrym wejściu do ataku rzut wolny. Raz w drugiej połowie słabo się ustawił, raz pod koniec pierwszej połowy popełnił kolejny błąd przy wyprowadzeniu piłki, zagrał jedno niedokładne długie podanie, ale generalnie cała reszta meczu poza pierwszym kwadransem wyglądała dobrze. Błędów z początku meczu jednak wybaczyć nie sposób.

Maik Nawrocki 6 (5,68). Popełnił jeden bardzo poważny błąd w ustawieniu w 17. minucie – uciekł mu Narsingh, potem Nawrocki odbił się od Holendra i była kolejna stuprocentowa sytuacja dla Miedzi, na szczęście niewykorzystana, chwilę potem też „popisał się” niecelnym podaniem. Na szczęście potem było już zdecydowanie lepiej. Nawrocki i dobrze bronił i udanie wyprowadzał piłkę, dobrze też kontrolował linię spalonego. W drugiej połowie jednak znów kilka błędów popełnił – raz źle wyprowadził piłkę, raz nie przerwał akcji, wreszcie raz nieudanie blokował dośrodkowanie omal nie myląc Tobiasza, który był jednak w bramce bardzo czujny. Raz po podłączeniu się do akcji ofensywnej uderzał głową z dużej odległości, ale był to łatwy strzał do obrony. Przeciętny mecz Nawrockiego, niekiedy solidna gra, ale i niekiedy poważne błędy.

Filip Mladenović 9 (8,38). Co za mecz! Asysta – perfekcyjna. Gole z woleja – fantastyczne. A Serb przecież już w pierwszej minucie meczu popisał się dobrym dośrodkowaniem, potem raz też wypuścił dobrym prostopadłym podaniem Wszołka, z którym znakomicie w piątek współpracował. Stwarzał duże zagrożenie pod bramką Miedzi i jako boczny obrońca i jako wahadłowy. Co ważne też, mało tracił piłek i dobrze grał w defensywie – raz tylko przeszła przez niego piłka w środku pola, ale Serb asekurował w tym miejscu środkowego pomocnika, którego zabrakło i z blokiem nie zdążył. Jego jedyne niecelne podanie na własnej połowie na początku meczu wynikało z niezrozumiałego zachowania Slisza, który chciał piłkę, a potem do niej nie wyszedł. Mladenović grał w piątek niesamowita fantazją, oddawał strzały też prawą nogą, a nawet próbował z daleka lobować bramkarza. Najlepszy występ indywidualny jakiegokolwiek legionisty w tym sezonie.

Paweł Wszołek 8 (6,87). Powrócił w końcu ruch bez piłki – najlepiej było to widać przy golu, ale i w kilku wyjściach na skrzydle było to doskonale widoczne – a to przecież główny atut Wszołka. Gol i asysta, a mogło być jeszcze lepiej, bo Wszołek nie wykorzystał jednego dobrego podania Mladenovicia, jego „centrostrzał” skończył się rzutem rożnym, a koledzy nie potrafili zamienić jego kilku kolejnych dobrych dośrodkowań na następne gole. Bardzo często pokazywał się do gry, skutecznie też radził sobie w obronie i zadziwiająco dokładnie podawał. Bardzo dobry występ, najlepszy mecz Wszołka w bieżącym sezonie, po serii słabych spotkań zagrał wreszcie na takim poziomie, jakiego się od niego oczekuje.

Bartosz Slisz 4 (4,28). Po pierwszych dwudziestu minutach najchętniej odesłalibyśmy go do szatni, dwa katastrofalne błędy i jeden gol stracony przez niego, do tego zmarnowana stuprocentowa sytuacja po świetnym dośrodkowaniu Josue. Wszystkie te błędy zdeprymowały Slisza na tyle, że do końca pierwszej połowy nie brał się za rozgrywanie piłki w ogóle. Trener Runjaić wytrzymał ciśnienie i zostawił pomocnika Legii na boisku. I w drugiej połowie nadeszła nieoczekiwanie radykalna przemiana – przy trójce obrońców Slisz został zwolniony z cofania się głęboko i odegrał ważną rolę w panowaniu przez Legię na boisku – odebrał i przechwycił dużo piłek przechodzących przez środek, włączył się wreszcie do rozgrywania akcji, nawet pojawiał się pod bramką przeciwnika, w doliczonym czasie gry wszedł w pole karne i popisał się dobrym dośrodkowaniem, próbował też podań prostopadłych i miał tylko dwie straty. Nie można tak było od początku? Niestety, mecz trwa dziewięćdziesiąt minut, a dramatycznie słaby początek Slisza wpłynął bardzo źle na grę całej drużyny i na liczbę straconych goli przez Legię. Może tylko dziękować trenerowi za wyrozumiałość.

Bartosz Kapustka 3 (3,36). Trzeci miesiąc w pełnym treningu po kontuzji i formy nadal brak. Trzy koszmarne straty na kontrę w pierwszych dwudziestu minutach, później doszły kolejne, do tego parę razy nieudanie interweniował w defensywie lub wręcz nie nadążał z powrotem do niej. Z pozytywów – jeden odbiór, jeden przechwyt, jeden wywalczony rzut wolny i jeden niecelny strzał. Trener Runjaić i tak wykazał się dużą cierpliwością, że dał mu dograć do przerwy, bo niejeden szkoleniowiec zmieniłby go po pół godzinie gry. W jego przypadku należy jednak mieć dużo cierpliwości, po długiej rehabilitacji zwykle długo dochodzi się do formy.

Josue Pesqueira 7 (5,73). Portugalczyk dwoił się i troił przez cały mecz najpierw by odrobić straty, a potem by zapewnić Legii zwycięstwo. Świetne podanie do Mladenovicia przy pierwszym golu, asysta przy drugim, a mogło być tych asyst więcej, bo idealnego podania z rzutu wolnego nie wykorzystał na początku meczu Slisz. Sam Josue też dwa razy dobrze uderzał, raz obronił bramkarz, raz obrońca. Josue regulował grę całego zespołu, czasem grał z pierwszej piłki, czasem wstrzymywał akcję, widać było, że ta arytmia utrudniała piłkarzom Miedzi rozszyfrowanie kierunku akcji. Legia przez większość meczu utrzymywała się przy piłce, więc w destrukcji wiele pracować nie musiał, zwłaszcza w drugiej połowie. Dobry mecz Portugalczyka, szkoda że nie panował w nim nad nerwami i zarobił idiotyczną żółtą kartkę, o tyle ważną, że kapitana Legii w kolejnym meczu zabraknie. A o tym, ile ma żółtych kartek na koncie, z pewnością przed meczem wiedział.

Maciej Rosołek 5 (4,07). W pierwszej połowie wyróżniał się głównie pomocą Mladenoviciowi w defensywie, parę razy dobrze zaasekurował ofensywnie grającego Serba. W ataku niewiele mu wychodziło, oddał jeden niecelny strzał. Po zmianie stron grał już w środku, oddał jeden niezły celny strzał i wywalczył rzut wolny tuż przed polem karnym. Dyskretny, mocno przeciętny mecz Rosołka, powinien być chyba zmieniony nieco wcześniej.

Carlitos 6 (5,41). Hiszpan miał kilka sytuacji i sporo uderzał na bramkę, ale tym razem bramkarz bronił jego strzały, czasem Carlitos w bramkę nie trafiał, dwa strzały zablokowano, po dwóch jego uderzeniach były rzuty rożne. Trochę zbyt rzadko wracał się do środka po piłkę i brakło niekiedy współpracy z kolegami, ale napastnik jak wiadomo musi być czasem nieco samolubny i brać akcje na siebie. W piątek jednak nie było z nich wiele pożytku. Generalnie wypadł nieco lepiej od Rosołka i ma od nas wyższą ocenę, ale był to występ po prostu przeciętny.

Ernest Muci 6 (5,50). Wszedł na boisko po przerwie i przez pierwsze dwadzieścia minut był aktywny – parę razy bardzo dobrze wyprowadził piłkę, potrafił ją przetrzymać i odegrać kolegom, a co najważniejsze praktycznie jej nie tracił w odróżnieniu od Kapustki. Były też próby dośrodkowań, brakowało natomiast otwierających podań i strzałów. Potem nieco zniknął i pokazał się z niezłej strony dopiero w doliczonym czasie gry. Niezła zmiana, ale konkretów brakło.

Lindsay Rose 7 (5,86). Najlepszy ze zmienników i najlepszy ze wszystkich środkowych obrońców., Ani jednego błędu w defensywie i nieoczekiwanie częste bardzo dobre wyprowadzanie piłki, zwłaszcza długimi podaniami po ziemi. Świetne wejście reprezentanta Mauritiusa na połowę Miedzi i wypuszczenie Wszołka na wolne pole przyniosło Legii trzeciego gola, doskonałe długie podanie do Rosołka rzut wolny, a gdyby młody napastnik odważniej zabrał się z piłką, to mogła to być asysta. Zadziwiająco skuteczna, a przede wszystkim odpowiedzialna gra Rose’a, który nie przyzwyczaił nas do takiego spokoju, opanowania i dokładności. Naprawdę dobra zmiana.

Blaz Kramer (5,95), Ihor Charatin (5,16) i Yuri Ribeiro (5,20) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą piątkowego meczu w zgodnej opinii Czytelników i redaktorów został oczywiście Filip Mladenović.

 

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

8.38 Filip Mladenović

6.87 Paweł Wszołek

6.83 Kacper Tobiasz

5.95 Blaz Kramer

5.86 Lindsay Rose

5.73 Josue Pesqueira

5.68 Maik Nawrocki

5.5 Ernest Muci

5.41 Carlitos

5.2 Yuri Ribeiro

5.16 Ihor Charatin

4.55 Mattias Johansson

4.28 Bartosz Slisz

4.07 Maciej Rosołek

3.64 Rafał Augustyniak

3.36 Bartosz Kapustka

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.