Oceny piłkarzy Legii za mecz z Pogonią – zmęczenie i krótka ławka
10.05.2023 19:50
Gra zespołu 5 (4,90 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Mecz wtorkowy o Puchar Polski dał się legionistom potężnie we znaki, nie dość, że trwał 120 minut, to jeszcze „Wojskowi” grali niemal całe spotkanie w dziesiątkę. Niestety, kadra stołecznego klubu nie składa się z dwóch równorzędnych jedenastek, więc na długą podróż do Szczecina musieli wybrać się zawodnicy zmęczeni i bez przejścia pełnej regeneracji. A że gospodarze mieli tego świadomość, to od pierwszej minuty bardzo wysoko wyszli pressingiem, często nawet pięcioma zawodnikami, co paraliżowało rozegranie u stołecznych piłkarzy i zmuszało często do gry długim podaniem. Niestety legioniści niespecjalnie potrafili wykorzystać wysoko ustawioną defensywę Pogoni by posłać piłkę za jej linię. Obie drużyny nie stworzyły sobie przed przerwą wielu sytuacji podbramkowych, w sumie oddały jeden celny strzał, niestety oddali go gospodarze i wpadł on do bramki legionistów, a „Wojskowi” odpowiedzieli jedynie uderzeniem w poprzeczkę. Po zmianie stron sytuacja się odwróciła, to legioniści strzelili gola, a szczecinianie obili poprzeczkę. W końcowej fazie meczu zmęczeni po wtorkowej walce w Pucharze Polski legioniści zaczęli mieć problemy kondycyjne, ale nieoczekiwanie podobne problemy zaczęły dotykać też Pogoń, której granie pressingiem przez całą pierwszą połowę dało się mocno we znaki. Powstały więc w środku pola potężne dziury, a akcje przenosiły się szybko z jednej połowy na drugą. Zdecydowanie więcej sytuacji stwarzali jednak w tej końcówce gospodarze, którzy oddali dwa razy więcej celnych strzałów, zdobyli bramkę i wygrali zasłużenie. Przegrana na wyjeździe z drużyną z czołówki tabeli, z którą w ostatnich latach Legii źle idzie, po tak ciężkim boju we wtorek, żadnej ujmy „Wojskowym” nie przynosi. Choć oczywiście not wysokich po tej porażce wystawić znacznej części zawodników nie można, największe pretensje można mieć do piłkarzy, którzy we wtorek grali krótko. Do wicemistrzostwa konieczne jest zdobycie czterech punktów w trzech meczach, biorąc pod uwagę, że rywalami są drużyny z dołu tabeli, a dwa spotkania są rozgrywane przy Łazienkowskiej, nie powinno być z tym problemów.
Kacper Tobiasz 5 (4,73 - ocena Czytelników). Jakiś nerwowy był w niedzielę bohater wtorkowego meczu. Niepewne piąstkowanie i odbicie piłki, problem przy łapaniu dośrodkowania, parę niedokładnych podań, do tego pretensje trenerów, nie do końca wiemy o co. Przy żadnej z bramek nie zawinił, a strzał Łęgowskiego był naprawdę mocny i precyzyjny, ale i odległość też była spora. Dziwnie niepewny mecz bramkarza Legii.
Maik Nawrocki 7 (6,43). Dwa niewielkie błędy w defensywie w pierwszej połowie, jeden kompletnie niepotrzebny faul blisko pola karnego w drugiej, poza tym całkiem dobry mecz w obronie, za żadną ze straconych bramek nie ponosi winy. Dobre operowanie piłką w całym meczu, niewiele niecelnych podań, brak strat na własnej połowie. Kapitalny odbiór i asysta przy golu, jeden wywalczony rzut rożny po zablokowanym strzale. Po kilku słabszych występach wiosną, Nawrocki powraca do dobrej formy i pod nieobecność wykartkowanego Jędrzejczyka będzie mieć pewne miejsce w podstawowym składzie. W Szczecinie zagrał naprawdę dobry mecz.
Artur Jędrzejczyk 6 (5,75). W pierwszej połowie chyba najlepszy z legionistów, dużo udanych interwencji, kapitalne zablokowanie Grosickiego, ale też jeden faul blisko pola karnego, dostał za niego żółtą kartkę i nie zagra w kolejnych dwóch meczach. Miał okazję na zdobycia gola, ale w bramkę z główki w dogodnej sytuacji nie trafił. Po zmianie stron popełnił jeden poważny błąd, gdy źle się ustawił do Almqvista, Szwed mu uciekł i oddał strzał. Zamieszany był też w utratę drugiego gola, choć to nie jego przede wszystkim za jego stratę trzeba winić. Niezły w sumie mecz Jędrzejczyka, zastanawialiśmy się nawet nad wyższą oceną.
Yuri Ribeiro 5 (5,39). Nie jest z pewnością w najlepszym stanie psychicznym po wtorkowym meczu Portugalczyk i niestety było to na boisku widać. Parę błędów w pierwszej połowie, jeden faul blisko pola karnego i kilka strat, niewiele skutecznych interwencji. Po zmianie stron grał już nieco lepiej, ale przy drugim golu naszym zdaniem pogubił się i to on powinien być przy Biczachczjanie, ale kompletnie nie przeczytał gry i nie wziął udziału w akcji obronnej. Byłby zapewne oceniony jeszcze niżej, gdyby nie desperacka interwencja w doliczonym czasie gry, gdy zapobiegł utracie trzeciej bramki, co prawda przy okazji uszkadzając nieco własnego bramkarza. Nie ma ostatnio Ribeiro dobrego czasu, ale i tak w rundzie wiosennej ocenić trzeba go dobrze.
Paweł Wszołek 5 (5,29). Był bardzo aktywny, ale niewiele z tego wynikało. W pierwszej połowie wywalczył jeden rzut rożny, raz dobrze dośrodkował, raz rozegrał piłkę do Baku. Miał szanse zdobyć gola, za pierwszym razem nie wiadomo czemu nie podjął decyzji o oddaniu strzału, za drugim uderzył bardzo niecelnie. Po zmianie stron było gorzej, większość dośrodkowań była bardzo niedokładna. Wszołek dobrze radził sobie w obronie, ale raz źle się ustawił w kryciu przy stałym fragmencie gry i rywal trafił w poprzeczkę. Sam przyznawał, że bramowało mu sił po wtorkowym meczu, było to też widać na boisku. Występ mocno przeciętny.
Bartosz Slisz 4 (5,69). Jedna bardzo ważna interwencja w defensywie w pierwszej połowie, jeden faul taktyczny bez konsekwencji, mało dokładna gra i zaskakująco mało przejętych piłek. Po zmianie stron również popisał się jedną dobrą interwencją w obronie, po jego dośrodkowaniu był rzut rożny i to niestety tyle, za to strat nie brakowało, a po jednej był kontratak Pogoni. Słabszy mecz Slisza, jak widać nawet on potrzebuje czasem odpoczynku. Wydaje się, że trener powinien to wziąć pod uwagę przy wystawianiu składu i wystawić kogoś innego, podobnie jak w przypadku Kapustki.
Bartosz Kapustka 4 (4,35). Dwie dobre interwencje w defensywie, jedno idealne dośrodkowanie na głowę Pekharta i sporo strat. Trudno powiedzieć, czemu Kapustka nie będąc w pełni sił znalazł się w pierwszym składzie, akurat środkowych pomocników paru na ławce Legii było. Miejmy nadzieję, że jego problemy zdrowotne nie są poważne, ale w obecnej sytuacji i tak dobrze by było, gdyby skupił się na tym, by do przyszłego sezonu przystąpić w pełni zdrowym, ma go przecież kto w ostatnich trzech meczach zastąpić.
Makana Baku 3 (3,34). Nikt tyle się nie nabiegał w niedzielę, co Baku, ale piłka nożna to nie lekkoatletyka. W pierwszej połowie dwa niezłe dryblingi, w tym jeden zakończony dobrym dośrodkowaniem do Pekharta, poza tym jeden bardzo nieudany strzał i kilka strat. I to niestety była ta lepsza połowa. W drugiej praktycznie każda jego akcja kończyła się stratą, nieudanym dryblingiem albo niecelnym podaniem, do tego wciąż mamy wrażenie, że Niemiec za wolno podejmuje decyzje na boisku i za często nie wie, kiedy wyjść na pozycję albo co zrobić z piłką. Mecz bardzo słaby i ocena też bardzo niska.
Josue Pesqueira 5 (5,01). Zaczął od straty na własnej połowie, potem aż do końca pierwszej połowy podania dokładne przeplatał niecelnymi, najlepsza była wrzutka na głowę Jędrzejczyka. Po zmianie stron grał dokładniej, pomagał też w defensywie, ale żadnej dobrej sytuacji kolegom już nie wypracował. W ostatnim kwadransie, podobnie jak większość legionistów zniknął z radarów, nie dziwi nas to zresztą, przypomnijmy, że we wtorek rozegrał ponad sto minut i miał prawo być zmęczony. Dziwimy się natomiast trenerowi, że nie skorzystał z możliwości wpuszczenia za niego świeżego piłkarza, zapewne uznał on, że Portugalczyka nikt zastąpić nie jest w stanie.
Ernest Muci 4 (4,56). Aktywny był przez pierwsze pół godziny, ale udanych zagrań było nie więcej niż nieudanych, raz dobrze zachował się w obronie przy stałym fragmencie gry. A potem było już tylko gorzej – straty w dryblingach i niecelne podania. Nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką rywala, nie oddał strzału i generalnie zagrał słabo. Słusznie został zmieniony, ale niestety jego zmiennik wypadł jeszcze gorzej.
Tomas Pekhart 4 (4,26). Raz tylko zdołał odegrać partnerom dobrze piłkę, pozostałe tracił, jak zwykle ostatnio niestety rzadko do podań wychodził, najczęściej czekał na piłkę w polu karnym. Dostał dwa dobre dośrodkowania, jedno źle sobie przyjął, po drugim uderzył w poprzeczkę. Słaby mecz Pekharta, który ostatnio nieco obniżył loty, zmiana już w przerwie jak najbardziej słuszna.
Igor Strzałek 5 (5,33). Sporo chaosu, straty na przemian z odbiorami, dwa celne, ale niezbyt mocne strzały, do tego parę strat. Niezłe miał pierwsze dwadzieścia minut, niestety potem zniknął z pola widzenia. Zagrał lepiej od Kapustki, ale wypadł mocno przeciętnie.
Maciej Rosołek 7 (6,30). Kilka minut potrzebował Rosołek, by po wejściu na boisko strzelić wyrównującego gola – znakomicie wyszedł do prostopadłego podaniu, uniknął spalonego i pewnie wykończył akcję. Później wielokrotnie wychodził do podań, utrzymywał się przy piłce i odgrywał ją celnie kolegom, kilka piłek też rywalom odebrał na ich połowie. Gol, duża aktywność i wreszcie dobry występ Rosołka.
Carlitos 3 (2,95). Hiszpan zaczął od dwóch dobrych odegrań do partnerów pod kryciem, ale potem już niewiele więcej pokazał, były to głównie straty. Carlitos niestety wiosną po kontuzji prezentuje się albo słabo, a do tego występ w Szczecinie należał do tych gorszych.
Jurgen Celhaka (4,79) i Blaz Kramer (4,19) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą w niedzielnym meczu według Czytelników i redaktorów był Maik Nawrocki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.