Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Radomiakiem – smutny koniec rundy

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

22.12.2021 10:10

(akt. 22.12.2021 10:11)

W niedzielę Legia po raz trzynasty w tym sezonie przegrała mecz ligowy, tym razem z Radomiakiem u siebie aż 0:3 i spadła na przedostatnie miejsce w tabeli. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 3 (3,05 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Jak pisaliśmy, Legia z Zagłębiem nie zagrała jakoś specjalnie inaczej niż w poprzednich meczach, błysnęła natomiast skutecznością i miała dużo szczęścia. Niestety, w niedzielę nie było ani skuteczności, ani szczęścia i efekty były takie, jak w większości ligowych spotkań tej jesieni. Radomiak rozpoczął od strzału z dystansu i groźnego stałego fragmentu gry, potem jednak przez wiele minut nie zbliżał się nawet do bramki „Wojskowych” „stawiając autobus” pod własnym polem karnym, więc teoretycznie wyglądało to nawet lepiej niż w środę. Legia jednak tej obrony przełamać nie potrafiła, choć kilka okazji do strzelenia gola miał Rafael Lopes, ale nie potrafił powtórzyć swoich wyczynów z meczu z Zagłębiem. Gdy jednak goście w końcówce pierwszej połowy zaatakowali, obrona Legii okazała się dziurawa, a przy stałych fragmentach gry wręcz bezradna. W pierwszego gola było zamieszanych co najmniej czterech piłkarzy. Po straconym golu było z doświadczenia tej rundy wiadomo, że wynik meczu jest przesądzony, bo legioniści w takiej sytuacji zwykle załamują się i zamiast mobilizować się i rzucać do odrabiania strat wpadają w panikę i popełniają jeszcze więcej błędów. Druga część meczu to zdecydowana przewaga gości, którzy mogli zdobyć więcej bramek niż dwie, natomiast legioniści mieli w tym okresie dosłownie jedną szansę na gola. Niestety dzisiejsza Legia jest przede wszystkim drużyną bez wiary w siebie i przestraszoną, dla której jedna stracona bramka jest wyrokiem. Jeżeli nic nie zmieni się wiosną, to spadek z ligi naprawdę jest realny, bo pozycja w tabeli dokładnie odzwierciedla to, co legioniści prezentowali przez całą rundę jesienną – rzeczywiście była to jedna z najgorszych drużyn Ekstraklasy. Problemy Legii to jednak nie tylko psychika, ale też bałagan w obronie, brak ruchu napastników, wolne przechodzenie z obrony do ataku i kiepska skuteczność. Te problemy nie zaistniały nagle, długo  wszystko było przykryte szczelną defensywą. Gdy i ona przestała działać, zespół się kompletnie rozsypał i niełatwo będzie go zimą pozbierać nawet tak charyzmatycznej postaci, jak Aleksandar Vuković.

Artur Boruc 4 (4,17 - ocena Czytelników). W niedzielę nawet dość pewny przez całą rundę Boruc dostroił się do poziomu piłkarzy z pola. Zaczął od obrony strzału z dystansu, potem nie miał nic do roboty aż do końcówki pierwszej połowy. Przy pierwszym golu obronił wprawdzie najpierw strzał w krótki róg, ale potem wybijał piłkę przy kolejnej próbie interwencji na tyle nieporadnie, że trafił we własną nogę, piłka odbiła się potem od Wieteski i wpadła do bramki. Chwilę później omal nie puścił gola bezpośrednio z rzutu rożnego, bo stanął zbyt daleko od linii. Po zmianie stron zaliczył katastrofalny pusty przelot na przedpolu, na szczęście zmierzającą do bramki piłkę wybił niemal z linii Wieteska. Za drugiego gola trudno go winić, choć piłka leciała w niego i przeszła mu między nogami, to nie miał czasu na reakcję przy mocnym uderzeniu z bliska i mógł liczyć tylko na szczęście, a tego mu w niedzielę brakowało. Przy rzucie karnym rzucił się w dobrą stronę, ale Angielski uderzył mocno i precyzyjnie. Obronił w sumie sześć strzałów, ale pomijając jedną doskonałą interwencję z samej końcówki pierwszej połowy, gdy po jego obronie piłkę wybił wracający Wieteska, żadnego z pozostałych uderzeń nie miał prawa wpuścić. Słabszy tym razem mecz bramkarza Legii, który był zdecydowanie najlepszym legionistą minionej rundy.

Maik Nawrocki 2 (3,46). Wszyscy przy pierwszym golu skupiają się na zaliczeniu samobója Wietesce, a nie ma wątpliwości, że głównymi winnymi w tej sytuacji są dwaj pozostali obrońcy. Nawrocki razem z Hołownią nie byli w stanie przebić dośrodkowywanej piłki głową, zresztą Nawrocki w ogóle niepotrzebnie tego próbował, gdyby został przy Angielskim, którego krył, gola by nie było, bo nie miałby kto dobijać piłki. Przy drugim golu też mógł zachować się lepiej, bo za wolno wychodził i złamał linię spalonego, gdyby nie to, niezależnie od złego zachowania w kryciu Hołowni i Muciego gol w ogóle nie byłby uznany. W sytuacji, gdy Boruc popełnił błąd na przedpolu w ogóle nie kontrolował wcześniej pozycji przeciwnika, potem jednak wrócił i przeszkodził choć trochę w oddaniu precyzyjnego strzału. Po jego stracie miała też miejsce pierwsza akcja meczu, gdy Maurides uderzał z dystansu. Dodajmy do tego problemy z blokowaniem dośrodkowań i sporo niedokładnych podań, zwłaszcza w pierwszej połowie. Cała defensywa Legii zagrała w tym meczu katastrofalnie, Nawrocki nie stanowi tu żadnego wyjątku. Na plus można mu zaliczyć tylko sporą liczbę odbiorów, najwięcej w całym zespole.

Mateusz Wieteska 2 (2,76). Do czterdziestej minuty był najpewniejszym z obrońców i chyba najlepiej w ogóle prezentującym się legionistą. A potem zaczęły się błędy – najpierw niedokładne podania i przegrane pojedynki powietrzne, potem doszedł do tego udział przy straconym golu i bezsensowny wślizg „na raz” dający przeciwnikowi kolejną okazję. Nieco lepszy był kwadrans po przerwie, ale ostatnie poł godziny znów było bardzo złe. Sporo niedokładnych podań, bardzo dużo niepewności, a w samej końcówce został wręcz ograny przez rywala. Na plus można mu zapisać, że dwa razy wybił piłkę w trudnej sytuacji, raz po interwencji Boruca, raz po jego nieudanym wyjściu z bramki. Słabo stoper Legii zaprezentował się już po powrocie po kontuzji w meczu z Zagłębiem, ale w niedzielę było jeszcze gorzej.

Mateusz Hołownia 2 (2,66). Odpowiedzialny w dużej części za pierwszego i drugiego gola, w obu przypadkach przegrał pojedynki powietrzne, choć trzeba pamiętać, że przy pierwszym nie mniejszą winę ponosi Nawrocki, a i Boruc z Wieteską dołożyli swoje, a przy drugim krycie odpuścił wcześniej nie pierwszy raz Muci, Hołownia był najpierw przy innym piłkarzu Radomiaka. Zawaliłby i kolejną bramkę pod koniec pierwszej połowy, gdyby nie interwencja Boruca, nawiasem mówiąc Hołownia przegrał wszystkie swoje pojedynki główkowe. Straty potrafił mieć i na swojej połowie, po zmianie stron jak wszyscy obrońcy prezentował się bardzo źle. Pamiętamy mecze wiosną, gdy rywale mieli problem z oddaniem celnego strzału – Radomiak oddał ich w niedzielę aż dziewięć, co fatalnie świadczy o całej trójce obrońców.

Mattias Johansson 3 (2,84). Jedno tylko dobre dośrodkowanie na początku meczu, którego nie wykorzystał Lopes – wszystkie pozostałe były niecelne. Jeśli chodzi o grę w ataku, niemal nie istniał, raz tylko wyszedł do prostopadłego podania, a przecież był wahadłowym, który po równo powinien dzielić swoje obowiązki w ofensywie i w defensywie. Dużo lepiej Szwed radził sobie w obronie, odebrał sporo piłek, ale też potrafił irytować bardzo powolnymi powrotami czy wręcz wyłączeniem się z akcji obronnej, jak w 63. minucie, raz w samej końcówce meczu dał się też ograć. Kolejny bardzo słaby mecz Johanssona.

Bartosz Slisz 4 (3,35). Całkiem niezła pierwsza część meczu, sporo piłek przejętych, niezłe wyprowadzanie piłki, mało strat i dobre przerzuty, a od defensywnego pomocnika tego wymagać należy. Gorzej było po zmianie stron, ledwie kilka interwencji w obronie i już żadnej gry do przodu. Slisz w ostatnich meczach nie schodził poniżej przyzwoitej gry, ale i on chyba poddał się w niedzielę wraz z całą drużyną załamaniu po stracie gola, co zauważył zresztą trener Aleksandar Vuković. Pomimo słabego w sumie występu Slisz i tak należał do grona lepszych legionistów.

Josue Pesqueira 3 (3,61). Dokładnie grał przez pierwsze pół godziny, potem oddał celny strzał z dystansu i tyle pozytywnego, jeśli chodzi o pierwszą połowę. Drugą zaczął od dobrego podania w pole karne do Johanssona, ale po drugim golu i on stracił najwyraźniej ochotę do gry – coraz więcej było niedokładnych podań i wyłączania się z gry. Aż sześć razy uderzał na bramkę rywali, trafił dwukrotnie, bardzo słabo tym razem wychodziły mu stałe fragmenty gry, z których nie tworzył żadnego zagrożenia. Bardzo słaby mecz Portugalczyka, który, jak zresztą cała Legia, gra nieźle do straty gola, a potem najwyraźniej traci wiarę i w siebie i w zespół.

Filip Mladenović 5 (3,29). Był ktoś w niedzielę na boisku, kto wiary nie tracił i zasuwał na boisku niezależnie od wyniku. Wracający po kontuzji Mladenović czterokrotnie dogrywał do Lopesa piłkę w pole karne, Portugalczyk powinien z tego przynajmniej jednego gola zdobyć. Zaskakiwał pozytywnie jakością dryblingów, wszystkie siedem prób miał udanych, to naprawdę dobra statystyka. Dopiero w samej końcówce Serb opadł z sił, co nie może dziwić, zważywszy na przerwę w treningach i leczenie. Mniej się udzielał w defensywie i rzadko wracał pod bramkę, ale i tak dwa odbiory miał. Nie był to może dobry występ, bo nikt w Legii dobrze nie zagrał, ale całkiem przyzwoity. Jedyny legionista, do którego za niedzielną porażkę nie mamy większych pretensji.

Ernest Muci 2 (2,63). Sporo przechwytów i dwa odbiory w pierwszej połowie i na początku drugiej w środku pola i dobre wyprowadzanie piłki po nich, fatalne natomiast zachowania pod bramką przy stałych fragmentach gry – już w pierwszej minucie mógł paść pierwszy gol dla Radomiaka z lewej strony bramki Legii, drugą bramkę goście strzelili też z tego sektora, w obu sytuacjach krycie zawalił Albańczyk. Co najważniejsze jednak Muci miał być jednym z kreatorów ofensywy, a pod tym względem był kompletnie niewidoczny poza kilkoma dryblingami z dala od pola karnego, nie oddał przez cały mecz ani jednego strzału. Powinien być zmieniony zdecydowanie wcześniej. Inna sprawa, że jego zmiennik zagrał jeszcze gorzej, bo sprokurował rzut karny.

Lirim Kastrati 2 (2,34). Jedno niezłe dośrodkowanie, dwie dobre interwencje w obronie, jeden zablokowany strzał, zero udanych dryblingów. Żaden trener Legii nie ma na pomysłu na wykorzystanie reprezentanta Kosowa, inna sprawa, że Kastrati nie przekonał na razie nikogo, że może wiele tej drużynie dać. Kolejny bardzo słaby występ, zmiana zasłużona, ale jego zmiennik wcale lepiej nie zagrał.

Rafael Lopes 3 (3,12). Sporo ruchu w polu karnym, dochodził do strzałów, ale tym razem skuteczności zdecydowanie zabrakło, w dodatku był w tym polu karnym mocno osamotniony, bo w pierwszej połowie był jedynym napastnikiem, a po zmianie stron miał obok siebie Włodarczyka, który na razie gry w Ekstraklasie dopiero się uczy. Portugalczykowi sił i wiary starczyło na mniej więcej godzinę, potem nawet nie potrafił utrzymywać się przy piłce. Słaby mecz Lopesa, jak widać tak niezwykła skuteczność, jaką pokazał w środę przytrafić mu się może jedynie od czasu do czasu.

Szymon Włodarczyk 2 (2,67). Każdy kolejny mecz tej rundy pokazuje, że osiemnastolatek na Ekstraklasę nie jest w pełni gotowy, ale innego napastnika Legia w rezerwie w ostatnim meczu nie miała. Włodarczyk wywalczył jeden rzut wolny, raz utrzymał się przy piłce w polu karnym, popracował trochę w defensywie i pressingu raz odbierając przy tym piłkę. Młody legionista nie potrafił sobie znaleźć dogodnej pozycji w polu karnym, ruch i gra bez piłki pozostawiały wiele do życzenia, ledwie jedenaście kontaktów z piłką przez pół meczu. Nie był to występ lepszy od Kastratiego, choć również nie gorszy.

Bartłomiej Ciepiela (2,80) grał zbyt krótko, by go oceniać, dobił drużynę dając rywalom rzut karny w końcówce meczu.

Najlepszym legionistą niedzielnego meczu Czytelnicy wybrali Artura Boruca, a redaktorzy Filipa Mladenovicia.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

4.17 Artur Boruc

3.61 Josue Pesqueira

3.46 Maik Nawrocki

3.35 Bartosz Slisz

3.29 Filip Mladenović

3.12 Rafael Lopes

2.84 Mattias Johansson

2.8 Bartłomiej Ciepiela

2.76 Mateusz Wieteska

2.67 Szymon Włodarczyk

2.66 Mateusz Hołownia

2.63 Ernest Muci

2.34 Lirim Kastrati

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.