Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Rakowem – bez zębów

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

18.09.2024 17:50

(akt. 19.09.2024 11:31)

W niedzielę, w kolejnym meczu Ekstraklasy, Legia przegrała przy Łazienkowskiej z Rakowem 0:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Piłkarze grający krócej niż dwadzieścia minut nie byli oceniani. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 4 (3,39 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Często jesienią w Legii, gdy grała ona w pucharach, trenerzy tłumaczyli słabą grę i wyniki natężeniem meczów i graniem co trzy dni. Jak widać, nie zawsze jedno z drugim ma coś wspólnego. Legioniści mieli dwa tygodnie na pracę na treningach, tymczasem po wznowieniu gry o punkty zagrali gorzej, niż wtedy, gdy grali co trzy dni. Ligowy rywal był co prawda z tych najmocniejszych i walczących o najwyższe cele, ale za to ze sporymi zawirowaniami i problemami kadrowymi. W pierwszej połowie oglądaliśmy to, co niestety jest normą w Ekstraklasie – przesuwanie, ustawianie, zasieki i brak gry w piłkę. Pierwszy celny strzał miał miejsce po ponad pół godzinie gry, w sumie w całym spotkaniu było ich ledwie cztery. W przerażająco nudnej pierwszej połowie skuteczniejsi okazali się goście i po komedii pomyłek piłkarskich z obu stron objęli prowadzenie. Legioniści w drugiej połowie po dwóch zmianach zaczęli grać nieco lepiej i biegać tyle co rywal (w pierwszej połowie przebiegli o cztery kilometry mniej), ale zagrożenie na poważnie w polu karnym Rakowa udało się stworzyć ledwie raz. Co ciekawe, najlepsze sytuacje mieli obrońcy, co raczej źle świadczy o piłkarzach ofensywnych, raz słupek uratował gości po stałym fragmencie gry. W końcówce szkoleniowiec Legii „poszedł na całość” i zrobił z Celhaki środkowego obrońcy, a z Guala pomocnika – głównym efektem tej roszady były dobre okazje podbramkowe i stałe fragmenty gry dla gości. Okazało się, że mniejsza liczba nominalnych obrońców i większa napastników na boisku wcale nie przekłada się na to, że będzie się miało więcej okazji niż rywal do zdobycia bramki, co raczej żadną wiedzą tajemną dla trenerów być nie powinno. Na szczęście Raków też snajperów nie miał, więc skończyło się tylko na 0:1, wcześniej dobrze spisywała się kierowana przez Artura Jędrzejczyka linia obrony i Raków sytuacji sobie w ogóle nie tworzył. Trudno się zgodzić z trenerem, że wygrała drużyna lepsza, bo mecz stał na niskim poziomie, więc lepszych drużyn tu nie było - mecz był wyrównany i bliższy remisu niż rozstrzygnięcia w którąkolwiek stronę. W dodatku Legia szczęśliwie kończyła go w jedenastu, bo Alfarela mógł wylecieć z boiska w pierwszej połowie po chamskim i bezsensownym faulu w polu karnym gości. Rok temu „Wojskowi” do końca września nie przegrali meczu w lidze, dziś są już po dwóch porażkach, a wrzesień się jeszcze nie skończył. Wszelkie zapowiedzi przedsezonowe na razie należy odłożyć po cichu do archiwum, bo o jakiekolwiek trofea może być równie ciężko, jak w zeszłym sezonie.

Kacper Tobiasz 6 (3,33 - ocena Czytelników). Za straconego gola naszym zdaniem większej winy nie ponosi – wyszedł wprawdzie niepotrzebnie, ale potem ocenił prawidłowo trajektorię lotu piłki, która była poza jego zasięgiem, zrezygnował z bezsensownego pakowania się w potencjalną kolizję z Wszołkiem i Ameyawem i wrócił na miejsce. Poza tym miał do złapania dwie górne piłki i jedno wstrzelenie piłki po ziemi. Dopóki był na boisku Jędrzejczyk dobrze spisywali się obrońcy, w końcówce natomiast  goście szanse dobre mieli, ale w bramkę nie trafiali. Nogami Tobiasz grał dobrze, żadne z jego wybić nie trafiło do rywali na własnej połowie. Nie widzimy żadnego powodu, by akurat jemu obniżać ocenę za niedzielny występ.

Rafał Augustyniak 4 (3,31). W obronie Augustyniak popełnił dwa poważne błędy, raz w W 58. minucie wyprowadzając piłkę, w prosty sposób ją stracił i sytuację odważnym i ryzykowanym wślizgiem musiał ratować Jurgen Celhaka, a potem w doliczonym czasie gry został łatwo minięty przez Otienę i reprezentant Kenii zdołał dograć piłkę po ziemi w pole karne, złapał ją jednak bez problemu Tobiasz. Niestety gorzej było z innymi aspektami piłkarskimi, w szczególności z dokładnością podań. Augustyniak wyglądał, jakby przez te dwa tygodnie przerwy na kadrę dostępny powszechnie w sklepach sportowych za niewielką kwotę okrągły, skórzany przedmiot widział tylko przez szybę w klubowym magazynie. Liczba strat była przerażająca, często nawet napastnicy nieustannie naciskani przez rywali nie tracą tylu piłek, co nieatakowany przez nikogo Augustyniak w niedzielnym meczu. Co ciekawe, to właśnie Augustyniak miał jedną z najlepszych okazji do strzelenia gola, bo znalazł się dość nieoczekiwanie w polu karnym Rakowa, ale skończyło się na strzale celnym, ale lekkim i łatwym do sparowania na rzut rożny. Obrońcę Legii można też pochwalić za jedno dobre dośrodkowanie na głowę Nsame, najczęściej jednak jego podania trafiały do piłkarzy gości. Obrońca generalnie jest od bronienia, ale skoro bierze się za wyprowadzanie piłki, to tracić mu jej nie wolno, a już na pewno nie tak często, jak to się Augustyniakowi zdarzało w niedzielę, stąd i ocena za grę musi być niska

Artur Jędrzejczyk 6 (4,27). Wszelkie opowieści propagandowe o mocnym stawianiu w tym sezonie na młodzież kurzą się w archiwum z cichą nadzieją władz klubu, że nikt o nich nie będzie pamiętał (żaden młodzieżowiec na boisku w niedzielę się nie pojawił nawet na minutę), a najlepszym piłkarzem Legii w meczu z Rakowem był niezniszczalny, trzydziestosześcioletni kapitan stołecznej drużyny, który ciągle w oczach sztabu szkoleniowego jest filarem zespołu. I skoro „Jędza” zagrał w niedzielę lepiej od reszty kolegów, to ten sztab szkoleniowy ma zapewne rację, tylko kiepsko świadczy to o młodszych legionistach. Jędrzejczyk nie popełnił ani jednego błędu w obronie, poza jednym niecelnym długim podaniem. W przeciwieństwie do Augustyniaka w ogóle nie tracił piłek i zagrał tak, jak należy od obrońcy oczekiwać, czyli solidnie. A ile znaczył w tym meczu Jędrzejczyk widać było najlepiej po straszliwym chaosie w linii defensywnej po jego zejściu.

Sergio Barcia 4 (3,43). Trener Feio konsekwentnie stawia na Barcię, Hiszpan równie konsekwentnie odwdzięcza mu się przynajmniej jednym poważnym błędem w niemal każdym spotkaniu. To na konto Barcii w dużej części należy zapisać straconego gola – pobiegł zabezpieczać strefę w której znajdował się Jean Carlos Silva, ale w ogóle nie był zainteresowany pilnowaniem Brazylijczyka. Zupełnie nie rozumiemy, jak obrońca może stać w polu karnym znajdując się poza akcją i nikogo przy tym nie kryjąc. A to nie jest pierwszy raz przecież, gdy Hiszpan ustawia się w polu karnym w swojej strefie nie zwracając w ogóle uwagi na przeciwnika, w jego rodzimym Vigo raczej takich zachowań się obrońców nie uczy, skoro Celta zajmuje aktualnie piąte miejsce w La Liga. Hiszpan ponoć ma poprawić wyprowadzanie piłki, rzeczywiście niedokładnych podań w porównaniu do Augustyniaka miał niewiele, ale najważniejszą rolą obrońcy jest niedopuszczanie rywali do strzałów, a w meczu z Rakowem Barcia tego, co było najważniejsze, nie zrobił. Zszedł w przerwie w wyniku kontuzji i czeka go zapewne przerwa, za swoje beztroskie zachowanie w decydującej akcji meczu dostaje od nas niską ocenę.

Paweł Wszołek 3 (2,63). Obok Barcii główny winny straconej bramki, Ameyaw po prostu nie miał prawa w takiej sytuacji w ogóle do piłki przed linią końcową dojść. Trudne to jest do wytłumaczenia, zwłaszcza, że Wszołek jest w o wiele wyższy i silniejszy od byłego piłkarza Piasta i samym zastawieniem się i przepchnięciem przeciwnika powinien mu uniemożliwić jakikolwiek kontakt z piłka, nie mówiąc o dokładnym zgraniu. Pierwsza połowa w wykonania wahadłowego Legii w ogóle była bardzo słaba, jeden tylko dobry powrót do defensywy i ani jednego udanego zagrania z przodu. Gdzie te czasy, gdy dośrodkowania Wszołka trafiały w polu karnym wprost do napastników? Po zmianie stron było nieco lepiej, dwa dośrodkowania były nie najgorsze, ale żaden z napastników nie wygrał walki z obrońcami w polu karnym, do tego doszedł znów jeden dobry powrót w defensywie. Współudział w stracie decydującego gola i bardzo słaby mecz byłego reprezentanta Polski.

Claude Goncalves 4 (2,65). Goncalves nie byłby sobą, gdyby nie miał choć jednej straty przed własną bramką, tym razem jednak upiekło mu się, bo koledzy z obrony nadążyli z asekuracją. Poza tym Portugalczyk ze trzy razy pomógł w obronie, od udziału w budowaniu akcji znów się migał chowając się za rywali (a ostatnio było z tym lepiej) i oddał jeden kompletnie nieudany strzał z dystansu. Słaby występ, ale naszym zdaniem tym razem nie grał jakoś szczególnie gorzej od reszty pomocników. Trener zdjął go w przerwie w wyniku drobnego urazu. Zmiennik Goncalvesa naszym zdaniem nie zaprezentował się lepiej, zwłaszcza pod względem gry w obronie i strat, w obu tych elementach lepszy był jednak Portugalczyk.

Bartosz Kapustka 4 (3,46). W pierwszej połowie najlepsze co mu wychodziło, to zbieranie piłek w środku pola. W ofensywie nie zaistniał, sporo podań miał niecelnych – w tym również przy stracie gola, choć naszym zdaniem akurat to nie straty Kapustki przyczyniły się bezpośrednio do celnego trafienia Jeana Carlosa Silvy, tylko nieporadność Wszołka i gapiostwo Barcii. Blisko był asysty z rzutu rożnego, ale Nsame trafił w słupek. Po zmianie stron było nieco lepiej, oddał dwa strzały w tym jeden celny, ale miał też sporo strat. Trener najwyraźniej wierzył w Kapustkę do końca i trzymał go na boisku, pomimo iż w końcówce „Kapi” grał znów słabo, jakby mu sił brakowało. Słabszy występ Kapustki i adekwatna do tego nota.

Luquinhas 4 (3,23). Dobry pierwszy kwadrans, gdy parę razy przejął i  wyprowadził piłkę, potem jednak rywale bardzo łatwo go zatrzymywali i każdy jego drybling kończył się stratą. Po zmianie stron nie było lepiej, raz dobrze wyszedł z piłką i raz znakomicie wyprowadził kontrę podaniem z pierwszej piłki do Vinagre. Poza tym zadziwiająco łatwo radzili sobie z nim obrońcy i pomocnicy Rakowa, zwłąszcza Bergren i Koczerhin, do tego w końcówce, podobnie jak Kapustka wyglądał na zmęczonego. Dziwne to, bo mecz nie toczył się w jakimś intensywnym tempie. Słaby mecz Brazylijczyka, nie zagrał wcale lepiej niż np. Goncalves. Miał dobre wejście do Legii na początku sezonu, ale teraz  niestety jego gra wygląda zdecydowanie gorzej.

Ruben Vinagre 5 (3,56). Najaktywniejszy ze wszystkich piłkarzy Legii. Choć często dużo liczba kontaktów z piłką nie przekładała się na zagrożenie pod bramką przeciwnika, to jednak na tle ślamazarnych kolegów gra Portugalczyka nie wyglądała źle. Wracał kiedy trzeba do obrony, wyprowadzał akcje, wywalczył parę stałych fragmentów gry i wiele razy dośrodkowywał. Niektóre z tych wrzutek trafiały w pole karne, niektóre nie, ale nawet przy tych bardziej udanych napastnicy nie potrafili wygrać starć z obrońcami. Akurat do Vinagre nie mamy za niedzielny występ większych pretensji, zagrał co prawda mocno przeciętnie, ale na tle pomocników i napastników i tak się wyróżniał.

Migouel Alfarela 2 (3,15). Rzadko wskazujemy na najsłabszego piłkarza meczu, ale tu niestety nie da się tego uniknąć. Francuz w pierwszej połowie stracił prawie wszystkie piłki, najczęściej w pojedynkach indywidualnych. I stosunek liczby strat do zagrań podań jest tu naprawdę rażąco zły. Do tego występ Francuza powinien zakończyć się po pół godzinie, bo atak na nogę Rodina był po prostu chamski, brutalny, mający na celu zrobienie Bośniakowi krzywdy, wynikający zapewne z frustracji Alfareli własną nieporadnością. Gdyby któregokolwiek legionistę zaatakował tak rywal, domagalibyśmy się czerwonej kartki i taka właśnie kartka się Alfareli tu też należała, miał dużo szczęścia, że sędzia Przybył poprzestał na żółtej. Po tak słabej pierwszej połowie zostawilibyśmy Francuza w szatni, ale trener Feio dał mu jeszcze kwadrans, w którym Alfarela był niemal niewidoczny, raz dobrze odegrał  pierwszej piłki. Występ naprawdę bardzo zły, jak widać problemy z napastnikami w Legii niestety nie znikają, a wręcz potęgują po odejściu Kramera.

Jean Pierre Nsame 4 (3,82). Przez pierwsze pół godziny był niemal nieobecny, raz się z piłką utrzymał i odegrał, raz ją stracił. Potem było jednak trochę lepiej. Nsame zaczął częściej utrzymywać się przy piłce i wygrywać powietrzne starcia z obrońcami przy długich podaniach, do tego oddał dwa strzały głową – jeden z nich, naprawdę znakomity, wylądował na słupku. Kameruńczyk potrafił też pomóc czasem w defensywie, raz wyszedł do prostopadłego podania, ale nie utrzymał linii spalonego, jego uderzenie obronił zresztą bramkarz.

Jurgen Celhaka 3 (3,53). Miał chyba podnieść poziom aktywności w rozgrywaniu w środku pola i faktycznie Albańczyk pokazywał się do gry zdecydowanie więcej niż Goncalves, a przez pierwsze pół godziny również i w defensywie poziomu nie zaniżał. Raz znalazł się nawet z piłką tuż przed polem karnym, ale zawahał się przed natychmiastowym strzałem, a później nie miał już miejsca, by go oddać. A potem trener Feio dokonał roszady przestawiając Celhakę do obrony. I było to tragiczne wręcz w wykonaniu Celhaki piętnaście minut i obejrzenie sytuacji Rakowa wyleczy Portugalczyka z tego typu kompletnie nieprzygotowanych kadrowych manewrów. Celhaka tracił piłki na własnej połowie, gdy za nim nie było nikogo, kto mógłby go zaasekurować, był ogrywany przez rywali, gdy nie miał żadnego kolegi za plecami, a Raków miał po jego błędzie dwa kontrataki, stuprocentową sytuację i stały fragment gry. Niestety Albańczyk przez ten ostatni kwadrans musi od nas dostać notę niższą od Goncalvesa, bo Portugalczyk tak potwornych błędów nie popełniał. Mamy też nadzieję, że nigdy nie będziemy oglądali Celhaki w obronie, bo zwyczajnie tam grać nie potrafi.

Steve Kapuadi 6 (3,90). Gdy Kapuadi gra w tym sezonie, prezentuje się nieźle, trochę nam żal Francuza, który po dobrych występach siada na ławce. W podobnej sytuacji często też bywają zresztą Pankov i Ziółkowski, dobrze grających w tym sezonie obrońców w Legii nie brakuje, a miejsca na boisku są trzy. Po raz kolejny Francuz po wejściu na boisko pokazał się z dobrej strony, zdecydowanie lepszej niż Barcia, nie popełnił ani jednego błędu w obronie, a i do operowania piłką zastrzeżeń mieć nie można - tylko dwa jego długie podania były niedokładne. Kapuadi miał też doskonałą szansę na zdobycie bramki, gdy podobnie jak Augustyniak w pierwszej połowie niespodziewanie znalazł się w polu karnym (niespodziewanie dla nas, bo skoro dwóch obrońców w trakcie meczu było w takich sytuacjach, to znaczy, że to trener musiał coś takiego wymyślić). Niestety Kapuadi nie jest napastnikiem, więc tej okazji nie wykorzystał. Niemniej podobnie jak Jedrzęjczyk otrzymuje od nas niezłą notę, bo grał na przyzwoitym poziomie, a niewielu legionistów może to o sobie po niedzielnym meczu powiedzieć.

Marc Gual 4 (2,89). Po fatalnej pierwszej połowie Alfareli spodziewaliśmy się Hiszpana już po przerwie, ale trener poczekał jeszcze kwadrans ze zmianą. Gual zaczął od niecelnego uderzenia z dystansu, potem trener wpuścił na boisko Pekharta i na ostatnie kilkanaście minut Hiszpan został pomocnikiem. Nie pochwalamy decyzji trenera, bo nie uważamy, by Gual mógł się w tej roli sprawdzić, ale na pewno zagrał w pomocy lepiej niż Celhaka w obronie. Raz Hiszpan udanie pomógł w defensywie, grał dokładniej i podawał celniej niż nas do tego przyzwyczaił, a jeden z piłkarzy Rakowa dostał żółtą kartkę nie mogąc zatrzymać Guala wyprowadzającego piłkę. Słaby mecz, ale podobny do pozostałych kolegów z zespołu – w pomocy wcale nie grał przecież gorzej od Kapustki czy Luquinhasa. Niemniej mamy nadzieję, że był to tylko jednorazowy pomysł trenera i Gual będzie grał tam, gdzie gra od lat, czyli w ataku.

Ryoya Morishita 4 (3,73). Jedna dobra interwencja w defensywie, bardzo dobre dośrodkowanie na głowę Kapuadiego, jeden niecelny strzał w sytuacji, gdy należało raczej jednak szukać podania. Japończyk wniósł trochę ożywienia, ale były to zazwyczaj krótkotrwałe zrywy. Generalnie była to gra na poziomie podobnym do większości kolegów.

Tomas Pekhart grał zbyt krótko, by go oceniać.

Najlepszym legionistą niedzielnego meczu Czytelnicy i redaktorzy wybrali Artura Jędrzejczyka.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

4.27 Artur Jędrzejczyk

3.9 Steve Kapuadi

3.82 Jean-Pierre Nsame

3.73 Ryoya Morishita

3.56 Ruben Vinagre

3.53 Jurgen Celhaka

3.46 Bartosz Kapustka

3.43 Sergio Barcia

3.33 Kacper Tobiasz

3.31 Rafał Augustyniak

3.23 Luquinhas

3.15 Migouel Alfarela

2.89 Marc Gual

2.65 Claude Goncalves

2.63 Paweł Wszołek

Polecamy

Komentarze (32)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.