Oceny piłkarzy Legii za mecz z Widzewem – ciągłe problemy z utrzymaniem przewagi
27.02.2023 23:15
Gra zespołu 6 (5,57 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Legia zaczęła mecz słabo, w pierwszych dziesięciu minutach to goście przeważali i starali się tworzyć sytuacje pod bramką Legii. „Wojskowi” jednak dość szybko opanowali sytuację, dobrym pressingiem zmusili rywali do gry długimi podaniami, a obrońcy udanie zastawiali pułapki ofsajdowe. Dłuższe utrzymywanie się przy piłce i swobodne konstruowanie akcji dość szybko dało legionistom prowadzenie po znakomitym jak zawsze ruchu Wszołka bez piłki i jeszcze lepszym dośrodkowaniu Kapustki. Problem niestety był znów w tym, że do dobrych pozycji strzeleckich w całym meczu dochodzili tylko pomocnicy i wahadłowi. Każdy z napastników miał tylko po jednej okazji, żadnej nie wykorzystano, nie kreowali oni też pozycji kolegom. Mimo tej niemocy napastników legioniści mieli i tak kilka okazji na podwyższenie rezultatu, bo Widzew został zamknięty na własnej połowie. Niestety znów powtórzyła się sytuacja, że po godzinie gra się wyrównała. Nie jest to na pewno kwestia braku sił, legioniści są motorycznie przygotowani po zimie znakomicie i biegają dużo więcej od przeciwników, raczej chodzi o umiejętne rozłożenie tych sił w trakcie meczu, by naciskać mocno na rywali również w końcówkach spotkań. Co gorsza, efektem wyrównania gry były okazje bramkowe dla Widzewa – grający znakomicie w piątek Jędrzejczyk wyczyścił większość z nich, asekurując co i rusz kolegów, ale kolejny fatalny błąd Nawrockiego w kryciu skończył się utratą gola. Wprawdzie legioniści odpowiedzieli bramką, znów po dobrej akcji Wszołka, ale łodzianie ponownie wyrównali po rzucie wolnym. Legia traci w tym roku dużo goli i to na różne sposoby – po stratach, po złym ustawieniu w defensywie i po stałych fragmentach gry, przeważnie są to błędy indywidualne, a nie zespołowe. Szkoda tego punktu, ale obiektywnie trzeba przyznać, że goście na niego zasłużyli, tworząc sobie nie mniej sytuacji od „Wojskowych”. Wiadomo, że wszystkiego wygrywać się nie da i nie ma co liczyć, że legioniści będą zdobywać komplet punktów w każdym meczu, bo nie przewyższają specjalnie kadrowo innych drużyn Ekstraklasy. W tej lidze co kolejkę widać, że poziom jest wyrównany i każdy może wygrać z każdym. Pocieszające jest natomiast, że legioniści w tym roku jeszcze nie przegrali, grają w dużo lepszym stylu i zdecydowanie sprawniej budują akcje niż w ostatnich dwóch latach, choć kadra przecież nie została specjalnie wzmocniona. Może w dłuższej perspektywie bez nerwowych ruchów zbuduje się w ten sposób coś lepszego.
Dominik Hładun 6 (6,02 - ocena Czytelników). Obronił trzy strzały z dystansu i bardzo dobrze interweniował przy zagraniu z ostrego kąta. Z grą nogami też sobie radził, koledzy podawali mu piłkę niewiele rzadziej niż zwykle Tobiaszowi, raz tylko wybił piłkę w aut. Przy pierwszym golu słusznie szybko zrezygnował z wyjścia, bo nie miał szans dojść do piłki. Za żadnego z goli winy nie ponosi, obronił co powinien, cudów w postaci spektakularnych interwencji nie było. Przyzwoity debiut.
Maik Nawrocki 4 (6,25). Już na początku meczu mógł zawalić gola, bo najpierw wywalił się i pozwolił na dośrodkowanie, a chwilę później ograł go Pawłowski, który na szczęście potem sytuację zmarnował. Potem przez dłuższy czas w defensywie grał poprawnie, z wyprowadzaniem piłki też radził sobie dobrze, poza długimi podaniami, miał te dwie szanse głową po stałych fragmentach gry. Niestety końcówka meczu była jeszcze gorsza niż początek – Nawrocki odpuścił krycie Hansena i to z jego wyłącznej winy padł pierwszy gol dla Widzewa. A potem popełnił jeszcze dwa kolejne błędy w ustawieniu, a do tego w doliczonym czasie gry został ograny przez rywala. Miał też kolejne okazje w końcówce na zdobycie bramki – jego mocny strzał obronił Ravas, a głową w bramkę znów nie trafił, nie zmienia to jednak faktu, że obrońca ma przede wszystkim bronić i za to jest rozliczany. W realizacji swoich zadań młody stoper Legii zaprezentował się w piątek po prostu słabo.
Artur Jędrzejczyk 8 (6,84). Wielki asekurator, łatacz wszelkich dziur. Jędrzejczyk nie tylko nie miał ani jednej pomyłki w obronie, ale i wielokrotnie ratował zespół po poważnych błędach kolegów. Straty pomocników i napastników na kontrę w środku pola, kolejne błędy Nawrockiego – wszystko to „Jędza” naprawiał, jak mógł i w niemal wszystkich przypadkach to właśnie na nim kończyły się kontrataki Widzewa, w tym również i ten w ostatniej minucie meczu, gdy uratował Legię przez powtórką 2:3 przy Łazienkowskiej sprzed kilkunastu lat. Miał szansę na strzelenie gola po rzucie rożnym w końcówce meczu, ale jej nie wykorzystał. Bardzo dobry mecz doświadczonego obrońcy Legii, który zdecydowanie przewyższał w piątek swoich kolegów.
Yuri Ribeiro 6 (6,33). Popełnił jeden poważny błąd, gdy w pierwszej połowie w pole karne wbiegł Milos, a Ribeiro nie zareagował kontrolował przestrzeni przed sobą, na szczęście zupełnie odpuszczony przed bramką Chorwat nie trafił w bramkę. Wyraźnie zabrakło w tej sytuacji komunikacji Portugalczyka z Sokołowskim. Poza tym jednym przypadkiem ustawiał się zazwyczaj dobrze, współpraca z partnerami też była niezła, nie mamy większych zastrzeżeń też do wyprowadzania piłki. Mecz skończył z żółtą kartką po faulu taktycznym. Jeden błąd w polu karnym i przeciętna w sumie ocena.
Paweł Wszołek 7 (6,80). Mistrz ruchu bez piłki po raz kolejny zaprezentował się ze znakomitej strony - wyszedł na pozycję i znakomicie wykorzystał idealne dośrodkowanie Kapustki. W pierwszej połowie jeszcze dwa razy wchodził w podobny sposób, raz dośrodkowanie była raczej takie sobie, w drugiej sytuacji był rzut rożny. Po zmianie stron były kolejne trzy takie wejścia i mieliśmy po nich strzał niecelny, rzut rożny i drugiego gola, bo jego bardzo dobre dośrodkowanie do Strzałka przeciął Hanousek, który trafił do własnej bramki. W ofensywie było więc bardzo dobrze, w defensywie niestety już nie. Na początku meczu ograł go, podobnie jak Nawrockiego Pawłowski i Legię uratował słupek, do tego dwa razy rywal miał w drugiej połowie sytuację po stałym fragmencie gry, bo Wszołek źle krył na długim słupku. Wreszcie to jego jednak trzeba winić za drugiego straconego gola, bo tak piłkarz w murze zachować się nie może, gdyby Wszołek wyskoczył normalnie prosto do góry, co było możliwe przy leżącym Mladenoviciu, gola na pewno by nie było. Dobry mecz, strzelony gol i udział przy drugim, ale za niefrasobliwą grę w obronie i pod własną bramką nie możemy dać mu oceny jeszcze wyższej.
Patryk Sokołowski 5 (5,30). Sporo odebranych piłek i przechwytów, wystawienie go jako defensywnego pomocnika w tym meczu pod nieobecność Slisza nie było wcale złym pomysłem. Od niejednego takiego przejęcia rozpoczynał się atak Legii, jak choćby przy uderzeniu Josue z dystansu, bo Sokołowski, choć rozpoczął mecz nieco bojaźliwie, potem często szukał podań do przodu lub sam wyprowadzał piłkę. Byłby to pewnie jeden z najlepszych jego meczów w Legii i ocena byłaby wyższa, gdyby nie sytuacja z 82. minuty. Nie chodzi tu o to, że faulował dwadzieścia metrów od bramki, bo od rzutu wolnego do gola droga bardzo daleka, najlepiej wiedzą o tym legioniści, którzy bramki w ten sposób nie zdobyli od ponad czterech lat. Była tu cała sekwencja zdarzeń, gdzie zachował się źle – najpierw strata, potem pierwszy faul, za który powinna być żółta kartka i który powinien zakończyć akcję, ale jej nie zakończył, parę sekund później drugi faul przed polem karnym na żółtą kartkę. Tak, naszym zdaniem Sokołowski powinien dostać dwie żółte kartki w jednej akcji i wylecieć z boiska, takie sytuacje w piłce się niejednokrotnie zdarzały, a w Ekstraklasie taka kara w bliźniaczej sytuacji spotkała Kamila Poźniaka trzynaście lat temu w meczu GKS Bełchatów - Odra Wodzisław. Sokołowski był bliski rehabilitacji i dania gospodarzom wygranej, ale w ostatniej akcji Legii w tym meczu z przewrotki nie trafił w bramkę. Niezły byłby to mecz pomocnika Legii, gdyby nie ta sytuacja, po której sędzia powinien wysłać go do szatni, a Legia po rzucie wolnym straciła gola i dwa punkty.
Bartosz Kapustka 6 (6,44). Kilka znakomitych przejęć piłki w pierwszej połowie, podobnie było zresztą i w drugiej, do tego jedna udana interwencja pod własnym polem karnym. Za grę w obronie trzeba Kapustkę, podobnie jak Sokołowskiego pochwalić, ale w rozgrywaniu było już gorzej. Oczywiście asysta przy golu Wszołka wspaniała, ale to był jeden z niewielu błysków w tym meczu pomocnika Legii, drugi taki był przy akcji z Josue zakończonej zablokowanym strzałem Kapustki i rzutem rożnym. Poprzestaniemy więc na ocenie przeciętnej.
Filip Mladenović 5 (4,49). Nie może odnaleźć Serb formy w tym roku. Jedno dobre dośrodkowanie w pole karne, jedna próba zamknięcia akcji po zbyt mocnym podaniu Josue, jeden wywalczony rzut rożny, do tego żółta kartka za gadanie, która wyklucza go z kolejnego meczu. Parę razy dobrze wyprowadził piłkę, żółtą kartkę po faulu na nim dostał Zjawiński, przy pierwszym golu nie zablokował dośrodkowania, choć rzecz jasna to nie on jest ostatecznie winien straconej bramce. Niestety, to był kolejny mocno przeciętny występ Mladenovicia.
Josue Pesqueira 7 (5,69). Często jak zwykle był przy piłce, dobrze współpracował z Wszołkiem grając mu prostopadłe podania, po takiej właśnie akcji padł drugi gol dla Legii. Mógł mieć nawet kilka asyst, jego dwóch znakomitych dośrodkowań nie wykorzystał Nawrocki, Kapustka z kolei zmarnował bardzo dobre podanie Josue w pole karne na jeden kontakt. Portugalczyk oddawał też strzały, ale w bramkę trafił tylko raz, zagrał kilka dobrych przerzutów, parę razy też odbierał piłkę rywalom, ale i stratę miał na własnej połowie. Josue znów nie zszedł poniżej dobrego poziomu i zagrał dobre spotkanie, choć tym razem bez liczb w postaci goli czy asyst.
Ernest Muci 4 (4,10). Jedno dobre dośrodkowanie na głowę Nawrockiego, kilka dosłownie udanych zagrań, jedno wejście w pole karne zakończone przegranym pojedynkiem w doskonałej sytuacji. Albańczyk nie był zbyt często przy piłce, do tego współpraca z kolegami mu się nie układała, mamy wrażenie, że w Legii każdy napastnik gra osobno, nie dostrzegając drugiego, bo nie ma między nimi żadnego porozumienia. Słaby mecz Muciego, ale to samo trzeba powiedzieć o pozostałych napastnikach w tym meczu.
Maciej Rosołek 4 (4,18). Jeden celny, ale lekki strzał, dwa wywalczone rzuty rożne, jedna niewykorzystana okazja po dobrej akcji Mladenovicia i kilkakrotne przytrzymanie piłki tyłem do bramki. Z całej trójki napastników Rosołek był najaktywniejszy, tylko aktywność ta nie przełożyła się w żaden sposób na sytuacje podbramkowe, nie mówiąc o golach. Słaby występ, ale jego zmiennik wcale nie zagrał lepiej.
Tomas Pekhart 4 (4,71). Ze dwa razy może dobrze zastawił się z piłką, raz doszedł do strzału głową, ale w bramkę nie trafił, a grał ponad pół godziny. Czy wypadł lepiej od Rosołka? Naszym zdaniem nie było żadnej różnicy, Czech zagrał równie słabo, a Rosołek był przy piłce zdecydowanie częściej od Pekharta.
Igor Strzałek 5 (6,13). Młody nie będzie przez nas chwalony dlatego, że jest młody – oceniany jest na podstawie tych samych kryteriów jak reszta piłkarzy. A Strzałek nie stworzył wiele większego zagrożenia niż Muci pod bramką Widzewa. Owszem, przy golu pewnie postraszył Hanouska, ale też i go nie wyprzedził, Czech równie dobre mógł wybić piłkę na róg zamiast strzelić samobója. Po stracie Strzałka w środku pola też było groźnie pod bramką Legii, na szczęście Jędrzejczyk asekurował w piątek wszystkich kolegów po kolei.
Carlitos (4,79) przebywał na boisku zbyt krótko, by go oceniać.
Najlepszym legionistą w piątkowym meczu w zgodnej opinii Czytelników i redaktorów był Artur Jędrzejczyk.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.