Oceny piłkarzy Legii za mecz z Widzewem – szalona intensywność meczu
16.08.2022 18:45
Gra zespołu 6 (6,40 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Mecz z Piastem pokazał, jaka może być Legia Kosty Runjaicia – szczelna defensywa, dobra organizacja gry całego zespołu w obronie, dużo przebieganych kilometrów i gra po ziemi w ataku, gra bardziej efektywna niż efektowna – dokładnie tak samo, jak wyglądało to w Pogoni. Ktoś by pewnie powiedział z przekąsem o enerdowskim futbolu, ale mecze w Ekstraklasie wygrywa się często właśnie w ten sposób. Tydzień temu sprawdziło się to znakomicie, bo Piast nawet nie zipnął, oddając ledwie trzy strzały i wszystkie niecelne. Podobnie wyglądała pierwsza połowa meczu w Łodzi – legioniści byli dobrze zorganizowani w defensywie, szanowali piłkę, nie pozwalali gospodarzom budować akcji, a do tego po dwóch znakomitych akcjach strzelili dwa gole. Po przerwie jednak sytuacja zupełnie się zmieniła. Widzew zaatakował wysoko, łodzianie biegali bardzo dużo w pressingu, grali blisko legionistów i okazało się, że do meczu w tak szalonym tempie Legia jeszcze gotowa nie jest. I nic dziwnego – legioniści przebiegli aż 119 kilometrów w meczu, co im się do tej pory nie zdarzało, a gospodarze jeszcze więcej, bo aż 122, co w Ekstraklasie praktycznie nie zdarza się w ogóle. Nie dziwi więc, że łodzianie zdominowali „Wojskowych” w drugiej połowie, a legioniści mieli duży problem z wyjściem z własnej połowy, uspokojeniem gry i przetrzymaniem piłki. Na szczęście widzewiacy mieli ogromne problemy z trafieniem w bramkę. Pomogła „Wojskowym” długa przerwa związana z weryfikacją VAR i rzucanymi przedmiotami z trybun – legioniści złapali oddech i potrafili się przez kolejne minuty utrzymać przy piłce, a ściśle rzecz biorąc wziął to na siebie Josue, jak przystało na kapitana i piłkarza najlepiej wyszkolonego technicznie. Mogło trochę zaskakiwać, że nawet mając dogodną sytuację do szybkiego ataku przeciwko wysoko ustawionej obronie, legioniści rezygnowali z niego, skupiając się na utrzymywaniu piłki, ale najwyraźniej taka była konieczność związana być może z brakiem sił, a być może poleceniami od trenera. Szansa na podwyższenie rezultatu i tak była, ale nie wykorzystał jej Wszołek. W doliczonym czasie gry znów zaatakowali łodzianie i strzelili kontaktowego gola, ale na szczęście było to tuż przed końcowym gwizdkiem. O ile podobała nam się gra Legii w pierwszej połowie, to zdecydowanie nie podobała nam się ta z drugiej – sami piłkarze podkreślali po meczu, że trzeba będzie przeanalizować, co poszło nie tak. Najważniejsze, że trzy punkty pojechały do Warszawy.
Kacper Tobiasz 5 (6,14 - ocena Czytelników). Przez długi czas nie miał nic do roboty, bo Widzew nie był w stanie oddać celnego strzału. Jeśli jednak coś się działo pod bramką Legii, to zachowywał się wyjątkowo niepewnie. Dwa niezbyt udane piąstkowania, dwa wybicia piłki w aut, dwa zagrania do przeciwnika, w tym jedno mogące skończyć się kuriozalnym golem, na szczęście sam się Tobiasz wyratował w tej sytuacji. Obronił tylko jeden łatwy strzał w środek bramki, przy golu nie miał nic do powiedzenia, złapał jedno dośrodkowanie. Przeciętny występ młodego bramkarza, który tym razem nie wyglądał na najpewniejszy punkt zespołu.
Mattias Johansson 8 (7,43). Podobnie jak z Piastem, świetny mecz w defensywie, żadnego błędu, a do tego kilka razy znakomicie zszedł do środka asekurując pozostałych obrońców i łatając powstałe dziury, zablokował też jeden strzał. Dwa razy jednak musiał ratować się faulem. Do ofensywy jak zwykle podłączał się rzadko, ale treściwie – mamy wrażenie, że Szwed wie, kiedy jest do tego idealny moment – tym razem gdy dostał piłkę na linii pola karnego uderzył z niezwykłą precyzją słabszą nogą. Gol i bardzo dobry mecz, naszym zdaniem najlepszy piłkarz na boisku.
Lindsay Rose 6 (5,78). Szybko zarobił żółtą kartkę, ale nie wpłynęło to na jego grę, w pierwszej połowie spisywał się w defensywie równie dobrze, jak tydzień wcześniej, a wyprowadzał piłkę lepiej niż w poprzednim meczu. Jedno jego prostopadłe podanie było niecelne. W drugiej części meczu obrona jednak przeżywała ciężkie chwile, bo przez długi czas pomocnicy nie potrafili uspokoić gry i przetrzymać piłki i na bramkę Legii sunął atak za atakiem. I wtedy zaczęły się problemy, przegrane starcia powietrzne w polu karnym i niepewne wybicia, na ziemi jednak radził sobie dobrze aż do ostatniej minuty meczu, gdy mając przeciw sobie dwóch rywali do krycia wybrał nie tego, co wszedł w pole karne – potem było już za późno na interwencję i Widzew strzelił gola. Przeciętny tym razem mecz reprezentanta Mauritiusu.
Artur Jędrzejczyk 6 (6,50). W pierwszej połowie było dobrze, kilka udanych interwencji, dużo spokoju i niepotrzebnie zarobiony żółty kartonik tuż przed przerwą. Podobnie jak w przypadku Rose’a problemy zaczęły się po zmianie stron – po przegranym starciu powietrznym w środku pola Widzew stworzył sobie niezłą sytuację, sporo potem było nieudanych wyprowadzeń piłki i dwa błędy w kryciu w polu karnym, po jednym rywal oddał swój pierwszy celny strzał. Obaj stoperzy zagrali jedną dobrą połowę i jedną słabszą i w sumie wychodzi nota przeciętna.
Filip Mladenović 6 (6,56). W defensywie grał dobrze od początku meczu, z gra do przodu jednak bywało nieco gorzej, bo kilka zagrań było nieudanych, dopiero w 27. minucie zagrał dobrze po ziemi w pole karne i było to jedno z ledwie dwóch udanych dośrodkowań w meczu. O ile w obronie aż do ostatniej akcji był bezbłędny, to wyprowadzanie piłki mocno szwankowało, a i w ofensywie Mladenovicia tym razem było mało, zupełnie inaczej niż miało to miejsce tydzień wcześniej. W ostatniej akcji meczu nie zdołał zablokować dośrodkowania Danielaka. Nabiegał się w tym meczu bardzo dużo, za grę w defensywie trzeba go pochwalić, ale dobrej gry w piłkę było tym razem trochę za mało.
Paweł Wszołek 7 (6,57). Specjalista od ruchu bez piłki, co wielokrotnie powtarzaliśmy, taki właśnie ruch pozwolił na skonstruowanie akcji przy pierwszym golu, ale i z piłką potrafi sobie świetnie radzić, co pokazał przy golu drugim, przy obu bramkach podania Wszołka do Muciego były kluczowe, zresztą widać było, że ta para złapała zrozumienie, bo i Albańczyk należy do zawodników ruchliwych i wychodzących na wolne pole. Po raz trzeci do piłki prostopadłej wyszedł w doliczonym czasie gry, biorąc pod uwagę, ile się nabiegał w czasie tego meczu, to budzi szacunek. Miał też okazję na zdobycie bramki, ale trafił w bramkarza w stuprocentowej sytuacji, a piłka ostatecznie wylądowała na poprzeczce – szkoda, bo końcówka byłaby mniej nerwowa. Wszołek dużo pracował w defensywie, choć niekiedy zdarzało mu się spóźniać z powrotem – tak było raz na początku drugiej połowy, na nim też spoczywałaby odpowiedzialność za straconego gola, gdyby Stępiński nie był na minimalnym spalonym. Dobry mecz niezwykle pracowitego w tym meczu Wszołka.
Ihor Charatin 6 (6,38). Dobra pierwsza połowa, udanie wspierał obrońców przerywając akcje, choć raz dał sobie założyć siatkę. Brał też udział w budowaniu akcji, szukał prostopadłych podań, grał też dobre przerzuty. Niestety w drugiej połowie, gdy Widzew ruszył do ataku, gra dla Charatina zrobiła się za szybka. Biegał, starał się pomagać obrońcom, ale łodzianie byli zbyt ruchliwi i za szybko grali piłką, Ukrainiec często był spóźniony, na szczęście rywale mieli mocno zwichrowane celowniki. W pierwszej połowie zagrał równie dobrze jak z Piastem, w drugiej – równie słabo jak spora część legionistów.
Bartosz Kapustka 7 (7,28). Ocena podniesiona za gola, bo poza nim Kapustka wypadł raczej średnio. Pracował nieźle w defensywie wraz z pozostałymi legionistami, zwłaszcza przed przerwą, potrafił się utrzymać przy piłce, ale w jego zagraniach brakowało dokładności – wielomiesięczna przerwa w treningach robi swoje. Najważniejsze jednak, że poszedł w 42. minucie w pole karne jak napastnik i idealnie nabiegł na zagraną przez Muciego piłkę umieszczając ją w siatce. Trener, podobnie jak my zdaje sobie sprawę, że Kapustka nie jest jeszcze w pełni gotowy do gry i nie dziwi nas, że pierwszy opuścił boisko – być może o parę minut za późno.
Josue Pesqueira 8 (7,48). Podobnie jak po meczu z Piastem – podziwiamy. Udział przy obu bramkach, dobra gra w destrukcji, zaangażowanie i waleczność – czy ktoś sobie wyobrażał jeszcze parę miesięcy temu, że Josue będzie biegał w meczu 11,5 kilometra? Starał się grać dokładnie, krótkimi podaniami, szukać prostopadłych podań, wyprowadzać piłkę – i tak było przez pierwsze 55 minut. Potem cała Legia dość rozpaczliwie się broniła i Portugalczyk bronił razem z resztą zespołu. Wielki czas Josue nadszedł po wspomnianej wcześniej dłuższej przerwie. Przez kilkanaście minut niemal w pojedynkę utrzymywał piłkę z dala od własnej bramki nic nie robiąc sobie z atakujących go i kopiących po kostkach rywali. Wydawało się, jakby traktował to wręcz jako wyzwanie i po kolejnym faulu uśmiechał się, że znów okpił bezradnego przeciwnika. Bez Josue końcowa faza meczu byłaby na pewno o wiele bardziej nerwowa. A mógł mieć i asystę, bo przechwycie Picha to on dograł idealnie do Wszołka, który jednak gola nie strzelił. Jedyne do czego można się przyczepić, to wykonywanie stałych fragmentów gry, ale też pamiętajmy, że Legia nie ma dziś w składzie zbyt wielu zawodników wysokich i dobrze grających w powietrzu. Bardzo dobry mecz Josue, który podobnie jak z Piastem pokazał, że nieprzypadkowo przypisana mu jest rola kapitana Legii.
Makana Baku 6 (7,06). Zaczął od niecelnego strzału, potem oddał kolejny podobny, brakowało w jego zagraniach dokładności, w dryblingach skuteczności, a nade wszystko zrozumienia z partnerami – to jedyny nowy piłkarz z pola w obecnej podstawowej jedenastce Legii i musi minąć trochę czasu, zanim będzie wychodził tak w tempo jak robi to Wszołek. W piątek tego brakowało i Niemiec nieraz był łapany na spalonym. Przyzwoicie też spisywał się w defensywie, choć na pewno daleko mu było do tego, co prezentował Wszołek. Przeciętny występ, wydaje się, że podobnie jak Kapustka powinien zostać zmieniony nieco wcześniej.
Ernest Muci 8 (7,74). Legia szuka napastnika – a może on już jest w kadrze? W drugim meczu z rzędu Albańczyk pokazuje, że wie, o co chodzi na tej pozycji i radzi sobie świetnie. To nie jest typ snajpera stojącego w polu karnym, czy odgrywającego tyłem do bramki, ale napastnik ruchliwy, wychodzący do prostopadłych podań, gotowy nie tylko szukać strzałów, ale też podawać dokładnie kolegom. Efekt? Dwie asysty przy golach Johanssona i Kapustki. Dla Kosty Runjaicia gra bez wysokiego napastnika to nie nowość, a Muci znów się świetnie sprawdził. Nawet jak napastnik przyjdzie, to wcale niełatwo będzie mu wygryźć Albańczyka ze składu. Tym bardziej, że Muci się rozkręca, dobrze rozumie się z kolegami, gra sporo z pierwszej piłki, a nawet wraca z ataku pod własną bramkę – w jednej sytuacji był nawet lewym obrońcą. Bardzo dobry mecz Muciego, wybranego do jedenastki kolejki po piątkowym meczu.
Maciej Rosołek 6 (4,83), Robert Pich (5,17), Rafał Augustyniak (6,07) i Bartosz Slisz (4,97) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Z najlepszej strony pokazał się Słowak, który przechwycił piłkę, przy akcji, która mogła dać Legii trzeciego gola.
Najlepszym legionistą piątkowego meczu według Czytelników był Ernest Muci, redakcja natomiast najwyżej oceniła grę Mattiasa Johanssona.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.