Oceny piłkarzy Legii za mecz z Wisłą Płock - początek wiosny jak końcówka jesieni
14.02.2019 19:24
Gra zespołu 6 (6,30 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Legia Ricardo Sa Pinto staje się do bólu przewidywalna. Sposób gry, jaki zaprezentowała w pierwszym tegorocznym meczu w zasadzie nie różnił się od tego, co oglądaliśmy w końcówce jesieni. Drużyna wygląda na dobrze przygotowaną motorycznie i taktycznie, główny nacisk położony jest na grę defensywną i stałe fragmenty gry, a podstawowym pomysłem na rozegranie akcji jest dłuższe podanie z głębi pola za linię obrony. Ataku pozycyjnego nie oglądaliśmy, bo mistrzowie Polski szturmowali bramkę Wisły maksymalnie pięcioma zawodnikami. Boczni obrońcy zostawali z tyłu i nie podłączali się praktycznie w ogóle do akcji ofensywnych, za każdym razem z tyłu zostawał też jeden ze środkowych pomocników. Portugalski trener Legii nigdy w Serie A nie grał, ale jego pomysł na wygrywanie meczów wygląda na zaczerpnięty żywcem z ligi włoskiej. Efektem tego w niedzielę był brak klarownych sytuacji dla rywala, ale też i niewielka liczba okazji podbramkowych stworzona przez legionistów. Póki mistrzowie Polski wygrywają, nawet niskim wynikiem, kibice będą wyrozumiali, bo taki pomysł taktyczny jest dobry, jak każdy inny, pod warunkiem, że jest skuteczny. Dopóki będą punkty nikt nie będzie się upominał o widowiskową grę. Nie ulega natomiast wątpliwości, że w przypadku większej liczby potknięć ten styl zostanie Ricardo Sa Pinto z pewnością wypomniany. W Płocku mecz zakończył się takim rezultatem, jakiego wszyscy w stolicy oczekiwali.
Radosław Majecki 7 (6,81 - ocena Czytelników). Wiślacy oddali trzy celne strzały, z czego tylko jeden można uznać za trudniejszy, do tego trzeba było wyłapać jedno dośrodkowanie, więc bramkarz Legii dzięki dobrej postawie obrońców nie miał za wiele pracy. Niemniej trzeba za ten mecz Majeckiego pochwalić, bo nie tylko nie tracił przez cały mecz koncentracji, ale też dobrze grał nogami, ani razu nie wykopując piłki w aut, czy do przeciwnika na własnej połowie. Po jednym z jego długich zagrań na początku meczu Legia stworzyła sobie nawet niezłą sytuację.
Michał Kucharczyk 5 (5,03). Po przesunięciu Kucharczyka na prawą obronę w okresie przygotowawczym można było oczekiwać, że boczni obrońcy będą aktywnie włączać się do ofensywy, a „Kuchy” będzie mógł często prezentować to, co ma ostatnio najlepszego, czyli dobre dośrodkowanie. A skoro okazało się, że u Sa Pinto boczny obrońca ma nadal głównie bronić, to nie bardzo rozumiemy, dlaczego umieszcza się na tej pozycji zawodnika, który zdecydowanie lepiej atakuje niż broni, tym bardziej, że rasowych obrońców na tą pozycję w Legii nie brakuje. Ustawiał się całkiem dobrze, starał się jak mógł zatrzymywać Merebaszwilego, ale w sumie ani razu nie zdołał mu odebrać piłki, za to dwa razy dał się Gruzinowi oszukać. Gdy dodamy do tego sporą ilość niecelnych podań i jedną stratę na kontrę w pierwszej połowie, to widzimy, że z grą defensywną i wyprowadzaniem piłki nie było w tym meczu u Kucharczyka najlepiej. Dwa razy pokazał się w ofensywie, raz nieźle dośrodkował, raz oddał kompletnie nieudany strzał. Nie jesteśmy na razie przekonani czy „Kuchy” przywiązany do własnej połowy to dobry pomysł trenera.
William Remy 7 (6,45). Bardzo dużo udanych interwencji w defensywie, nie popełnił w kryciu i ustawieniu ani jednego błędu. Raz tylko pomylił się przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy, ale mankamentów jego grze było nieco więcej. Dwukrotnie faulował niedaleko pola karnego, a przede wszystkim w pierwszej połowie zagrał kilka niecelnych długich podań – po zmianie stron operowanie piłką wychodziło mu znacznie lepiej. Mimo wszystko trzeba jednak znów pozytywnie ocenić występ najlepszego legionisty ubiegłego roku.
Artur Jędrzejczyk 9 (7,77). Człowiek skała. Mnóstwo interwencji, wygranych pojedynków i kapitalna gra w powietrzu. Nie tylko nie popełnił ani jednego błędu w obronie, ale raz nawet uratował Legię w końcówce meczu przed bardzo groźną sytuacją. Zniszczył wręcz Ricardinho, czołowego strzelca Ekstraklasy i nie dał w ogóle pograć w końcówce Kuświkowi. Nie mylił się też przy wyprowadzaniu piłki, miał 88% celnych podań i tylko raz faulował rywala w strefie pozwalającej Furmanowi na próbę dośrodkowania. Ósemkę dostałby od nas za samą grę w obronie, a przecież dołożył do tego zwycięskiego gola i był całkiem blisko asysty po stałym fragmencie gry w pierwszej połowie, jego zgrania jednak nie wykorzystał Kulenović. InStat przyznał mu bajeczną wręcz ocenę 371 punktów, my dajemy dziewiątkę, bo naprawdę nie wiemy, czego jeszcze mielibyśmy oczekiwać od stopera.
Adam Hlousek 6 (6,29). W pierwszej części meczu Czech grał świetnie w defensywie i nie dawał Łukowskiemu najmniejszych szans nawet na dośrodkowanie. Po wejściu na boisko Vareli szło mu już nieco gorzej. Generalnie jednak gra w obronie Hlouska była poza jednym przypadkiem krycia przy stałym fragmencie gry wręcz bezbłędna, miał najwięcej odbiorów spośród wszystkich legionistów, natomiast do operowania piłką można mieć spore zastrzeżenia. Nie chodzi tu o grę ofensywną, bo tej podobnie jak u „Kuchego” czy Vesovicia w końcówce nie było zgodnie z pomysłem taktycznym trenera na ten mecz, ale o wyprowadzanie piłki z własnej połowy. Dziewięć strat i duża ilość podań niecelnych nie pozwala tym razem na przyznanie Czechowi wyższej oceny niż przeciętna.
Andre Martins 7 (7,01). Król środka pola, zarówno w rozegraniu, jak i w destrukcji. Jedno doskonałe prostopadłe podanie otwierające drogę do bramki, a być pewnie byłoby ich więcej, gdyby partnerom przyjmującym piłkę nie odskakiwała ona tak często od nogi i jedno fenomenalne dośrodkowanie, po którym Vesović trafił w słupek. Bardzo wysoki procent podań celnych, mało strat, sporo piłek przejętych w środku pola, często też wracał pod własną bramkę wspierając obrońców. Przygasł nieco dopiero w ostatnim kwadransie. Dobry mecz Portugalczyka.
Cafu 6 (6,46). W pierwszej części meczu był nieco nieobecny, raz tylko pokazał się w ofensywie, do tego nie wykorzystał dobrego dośrodkowania z rzutu rożnego. Zdecydowanie bardziej aktywny był po zmianie stron, zagrał jedno dobre prostopadłe podanie, odbierał piłki w środku pola i pokazywał się do gry z przodu, ale gdy schodził z piłką do boku chwilami wyglądał, jakby nie miał w niedzielę pomysłu na jej rozegranie. Jedyna jego próba uderzenia z dystansu była mocno niecelna. Na początku pobytu w Legii był Cafu chaotyczny, potem w końcówce jesieni genialny, tym razem był tylko przeciętny. Mamy nadzieję, że w kolejnych meczach będzie bliżej formy z listopada i grudnia.
Marko Vesović 7 (7,53). Z doniesień z obozów wychodziło, że Vesović może zaczynać wiosenne mecze z ławki rezerwowych, a tymczasem nie tylko zagrał od pierwszej minuty, ale też zagrał naprawdę dobrze. Przede wszystkim imponował ruchliwością i umiejętnością wyjścia na wolne pole unikając przy tym pozycji spalonej, co już w pierwszej połowie mogło przynieść dwa gole - raz Kulenović nie zdołał przy jego podaniu urwać się obrońcy, za drugim razem Czarnogórzec trafił w słupek, a do tego dołożył w niedzielę jeszcze dwa dobre, celne strzały, w tym jeden po indywidualnej akcji. Najgroźniejszy w ataku piłkarz Legii w całym meczu i to pomimo faktu iż prawie przez jedną trzecią spotkania grał wycofany na prawą obronę. Tam zresztą też spisywał się dobrze, mimo iż Agra nie dawał mu takiego wsparcia w pojedynkach z Merebaszwilim, jakiego Vesović przez godzinę nie skąpił Kucharczykowi. Wyższej oceny niż siódemka mu jednak nie wystawimy, bo zabrakło mu skuteczności pod bramką. Przy tylu sytuacjach choć jednego gola powinien strzelić.
Sebastian Szymański 7 (6,74). Młody pomocnik to pierwszy obrońca drużyny, biegający w pressingu niemal przez cały mecz, a do tego odbierający piłkę rywalom w środku pola - do tego się już przyzwyczailiśmy. Ale tym razem sporo dołożył też w grze ofensywnej, zagrał dwa kapitalne podania z pierwszej piłki, po których mogły paść gole, sam też dwukrotnie uderzał celnie na bramkę płocczan, ale były to strzały zbyt lekkie. Pochwalić go też trzeba za dobre wykonywanie stałych fragmentów gry, znacznie lepsze tym razem niż w wykonaniu Martinsa. Jedno z jego dośrodkowań z rzutu rożnego trafiło wprost na głowę Jędrzejczyka, co przyniosło mistrzom Polski zwycięską bramkę, a Szymańskiemu asystę. Tak trzymać.
Dominik Nagy 6 (6,42). Węgier jak zwykle skutecznie wspierał Hlouska w destrukcji, zresztą po jednym z jego kapitalnych odbiorów poszła groźna kontra Legii omal nie zakończona golem. W ofensywie jednak czegoś tym razem zabrakło i poza wywalczanymi regularnie stałymi fragmentami gry i jedną akcją zakończoną podaniem przed pole karne na strzał do Cafu Nagy nie stanowił większego zagrożenia dla bramki płocczan. Liczymy na to, że w kolejnych meczach błyśnie lepszą formą, taką jak przez większą część rundy jesiennej.
Sandro Kulenović 5 (5,82). Niewdzięczną ma rolę Kulenović przez większość meczu, bo bardzo często grane są na niego długie piłki, a pomimo dobrych warunków fizycznych Chorwata trzeba pamiętać, że ma on dopiero dziewiętnaście lat, więc siłą i doświadczeniem z pewnością ustępuje większości stoperów Ekstraklasy. Częściej tą walkę o przetrzymanie piłki przegrywał niż wygrywał, ale nie mamy o to do niego większych pretensji. Zaimponowała nam jego bomba z ostrego kąta, po której Dahne wypluł piłkę przed siebie, dwie doskonałe sytuacje Chorwat jednak zmarnował, w tym jedną po efektownym ograniu obrońcy w polu karnym. Największe problemy miał jednak Kulenović z odklejeniem się od obrońcy przodem do bramki, kilka takich podań dostał, ale zawsze przeciwnik zdołał go uprzedzić, jakby brakowało mu dynamiki i nawyku schodzenia na krótki słupek. Naszym zdaniem Chorwat nie może tego meczu zaliczyć do specjalnie udanych, ale to bardzo młody jeszcze przecież chłopak i z kolejnymi meczami będzie zbierał coraż więcej doświadczenia, niezbędnego do gry na szpicy.
Salvador Agra 5 (5,22). Portugalczyk chciał grać dużo podaniami z pierwszej piłki, ale zrozumienie z partnerami na razie ma niewielkie i większość jego podań, ponad połowa, była niecelna. Statystyka kiepska, ale trzeba pamiętać, że były to z reguły próby zagrania piłki bezpośrednio otwierającej drogę do bramki, dwa zagrania prostopadłe zresztą mu się udały. Stopniowo będzie zapewne zgrywał się z kolegami i wydaje się, że o to, że wniesie w przyszłości więcej do ofensywy, nie powinniśmy się martwić. Ricardo Sa Pinto będzie jednak musiał nauczyć go lepszej gry w defensywie, bo Portugalczyk ma pod tym względem duże braki i nie pomagał zbytnio Vesoviciovi w końcowej fazie meczu. Z całą pewnością wyjątkowo skromne warunki fizyczne Agry nie predestynują go do gry w destrukcji, bo nawet do niewysokich Nagya, Szymańskiego czy niegdyś Guilherme, którzy przecież dość szybko nauczyli się dobrze bronić, brakuje mu osiem centymetrów, ale Portugalczyk musi próbować się rozwijać i w tym kierunku.
Kasper Hamalainen (5,38) i Iuri Medeiros (5,23) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą pierwszego w tym roku meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali zdobywcę zwycięskiego gola, Artura Jędrzejczyka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.