Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem Lubin – jednak można!

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

19.12.2021 15:15

(akt. 19.12.2021 15:26)

W środę Legia po serii bardzo słabych meczów zaskoczyła nas pozytywnie gromiąc przy Łazienkowskiej w zaległym meczu Ekstraklasy Zagłębie Lubin 4:0. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,36 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Legia pod wodzą trenera Vukovicia wróciła do najlepiej znanego drużynie i wypracowanego ustawienia z trójką obrońców, a do tego z dwójką napastników. W pierwszej połowie jednak nieoczekiwanie właśnie formacja defensywna irytowała niepewną grą, błędami w ustawieniu i brakiem wzajemnej asekuracji, a i wyprowadzanie piłki przez obrońców szwankowało pomimo powrotu po kontuzji do składu Mateusza Wieteski. Pozostałe formacje zaczęły mecz w lepszym stylu, sporo biegając w obronie, jednak przez pierwsze minuty to goście atakowali groźniej. Zmieniło się to wszystko dzięki zabójczej skuteczności Rafaela Lopesa, który z półtorej sytuacji strzelił dwa gole. Na początku drugiej połowy goście ruszyli do odrabiania strat, mogli mieć nawet rzut karny, bo naszym zdaniem Wieteska faulował Zivca, trzymając go za koszulkę. Legioniści szybko jednak przesunęli się pod bramkę rywali i dwa zabójcze dośrodkowania Josue przyniosły dwa gole, od tej pory każde dośrodkowanie Portugalczyka, zwłaszcza ze stałego fragmentu gry budziło prawdziwy popłoch w szeregach lubinian. W ogóle Legia starała się grać prościej, szukając przede wszystkim dośrodkowań i to w meczu z Zagłębiem dało nadspodziewanie dobry skutek. Po czwartym golu trener szybko dał odpocząć kilku kluczowym zawodnikom wpuszczając rezerwowych, Legia kolejnych goli już nie zdobyła, niewiele zresztą szans sobie tworząc, goście w jednej akcji trafili w Boruca i obili trzy razy słupek, ale wynik nie uległ zmianie. Generalnie Legia nie zagrała jakoś specjalnie inaczej, niż w ostatnich meczach, nie stworzyła sobie wielu sytuacji więcej niż zwykle, przeciwnik też nie miał ich mniej niż ostatnio, z całą pewnością biegała więcej od rywali, ale zadecydowały dwie rzeczy – skuteczność i szczęście, którego legionistom w tej rundzie dotychczas brakowało. Sam trener mówił po meczu, że wiele jest do poprawy. Można się cieszyć z okazałego zwycięstwa i opuszczenia - być może już na stałe - strefy spadkowej, ale też mieć nadzieję, że wiosną Legia będzie grać zdecydowanie lepiej, bo jak widać potencjał nawet w mocno przerzedzonej kontuzjami kadrze jest, tylko trzeba go odpowiednio wykorzystać.

Artur Boruc 8 (7,65 - ocena Czytelników). Trzy razy uratował Legię od utraty gola – broniąc strzał w pierwszej połowie, wychodząc w sytuacji sam na sam z Szyszem i blokując ciałem jeden strzał z bliska. Duże piwo powinien mu postawić Mateusz Wieteska, bo niemal wszystkie sytuacje były po jego błędach. W powietrzu raz interweniował niezbyt pewnie, ale sędzia dopatrzył się faulu, dośrodkowania piąstkował i łapał bez problemów. Trzy razy w jednej akcji pomógł mu słupek, raz w zablokowaniu strzału wyręczył go Ribeiro. Nogami grał dobrze, choć jedno nonszalanckie podanie we własnym polu karnym ledwo minęło atakującego napastnika. Bardzo dobry mecz Boruca, który znów pokazał, ile wart jest bramkarz z doświadczeniem.

Maik Nawrocki 6 (6,48). Pierwsza połowa niezbyt pewna, sporo akcji Zagłębie prowadziło swoją lewą stroną i para Johansson-Nawrocki nawet wspierana przez Slisza nie zawsze sobie z tym radziła. Po zmianie stron było zdecydowanie lepiej poza jednym błędem przy wyprowadzaniu piłki. Nawrocki zablokował dwa groźne strzały, dwa razy sam uderzał na bramkę przeciwnika w tym raz celnie. Niezły mecz Nawrockiego, był najpewniejszym z trójki obrońców, ale i on błędów się nie ustrzegł.

Mateusz Wieteska 4 (6,02). Powrót po urazie z meczu ze Spartakiem wymuszony był chyba sytuacją kadrową, bo wyglądał na przedwczesny. Wieteska popełnił bowiem tyle błędów, ile zwykle popełnia w kilku meczach. Prawie wszystkie sytuacje Zagłębia wynikały albo ze złego ustawienia stopera Legii, albo z niepewnych interwencji, pewne zarzuty można też mieć w kwestii wyprowadzania piłki, bo dwa razy stracił przy tym piłkę. Mamy podejrzenia, że były podstawy do podyktowania rzutu karnego po starciu Wieteski z Zivcem na początku drugiej połowy. Dopiero ostatnie pół godziny, gdy wynik był już ustalony, Wieteska zagrał na swoim normalnym poziomie. Słaby mecz stopera Legii, który chyba nie do końca jeszcze wyzdrowiał.

Mateusz Hołownia 6 (6,47). Pierwsza połowa w wykonaniu Hołowni była bardzo zła, sporo strat przy wyprowadzaniu piłki, do tego dwa razy został ograny przez przeciwnika, był znów, podobnie jak w Płocku, bardzo niepewny w swoich zagraniach i interwencjach. Wszystko zmieniło się, gdy trafił do siatki i zdobył swoją pierwszą ramkę w Legii – od tej pory prawie w ogóle nie popełniał błędów, zablokował jeden strzał, zaczął odbierać piłkę i ją wyprowadzać, miał ledwie jedną stratę. Na jego przykładzie najlepiej widać, ile rzeczy leży wyłącznie w głowie piłkarza i jak może się diametralnie zmienić jego gra, gdy coś spektakularnego mu się uda.

Mattias Johansson 5 (6,18). Słaba pierwsza połowa, nie nadążał z powrotami, popełniał błędy przy wyprowadzaniu piłki, współpraca z Nawrockim pozostawiała wiele do życzenia, niekiedy zamiast niego cofać się musiał w jego strefę Bartosz Slisz. Z pozytywów zapamiętaliśmy tylko ważny powrót na początku meczu i udany rajd zakończony celnym strzałem lewą nogą. Po zmianie stron prezentował się o wiele lepiej, zarówno w ataku, jak i w obronie, ale trener Vuković zdecydował się na zmianę, bo Szwed nie jest w pełni zdrowia i ostatnio nie trenował. Johansson pokazywał czasem, że stać go na dobrą grę, ale kluczowe słowo to „czasem”. A cały jego występ to ledwie gra mocno przeciętna.

Bartosz Slisz 7 (6,94). Pisaliśmy, że w ostatnich meczach dojrzewa i rośnie nam Slisz, który należał w przegranych spotkaniach do najlepszych graczy z pola. I rośnie nadal. Pomocnik Legii przestał grać do tyłu i pozbywać się piłki przy pierwszej okazji i nie dość, że biega ze wszystkich legionistów najwięcej i odbiera najwięcej piłek, nie dość że wraca się do obrony, to jeszcze bierze się za wyprowadzanie i rozgrywanie. W defensywie raz dał się ograć w polu karnym, raz stracił piłkę przy wyprowadzaniu w pierwszej połowie, ale zagrał genialne podanie w pole karne do wychodzącego Lopesa, po którym padł pierwszy gol – jak ktoś będzie opowiadał o „drewnianym” Sliszu, niech odtwarza sobie tą asystę do skutku, bo takiego podania nie powstydziliby się najlepsi pomocnicy świata. Sam też trzykrotnie próbował uderzać na bramkę, raz w nią trafił, podjął nawet próbę uderzenia z rzutu wolnego, ale trafił w mur. Naprawdę dobry mecz Slisza, który stał się w końcówce ważną postacią drugiej linii, kompletnie nie rozumieliśmy trenera Gołębiewskiego, który po godzinie w poprzednich meczach ściągał go z boiska.

Josue Pesqueira 8 (7,73). W pierwszej połowie nas nie zachwycał, wywalczył jeden rzut wolny, jeden rożny, dwie piłki stracił, nie zagrał ani jednego groźnego podania. A po zmianie stron zaczął siać prawdziwy postrach wśród obrońców Zagłębia. Każde jego dośrodkowanie, czy ze stałego fragmentu, czy z gry, groziło golem, a po jego dwóch asystach na początku drugiej połowy obrońcy gości wręcz ze strachem wracali we własne pole karne przy kolejnych rzutach rożnych. Mógł mieć tych asyst więcej, najlepszą okazję po jego kolejnej wrzutce zmarnował Maik Nawrocki. Kolejny przykład na to, co pozytywnego dzieje się z piłkarzem, jak drużynie „idzie” i jaki ma to druzgocący wpływ na psychikę przeciwników. Słusznie trener dał mu w końcówce odpocząć, bo Portugalczyk to dziś bardzo ważna postać drugiej linii.

Bartłomiej Ciepiela 6 (6,57). Miejsce w wyjściowym składzie dla dwudziestolatka to spore zaskoczenie, tym bardziej, że wchodząc z ławki specjalnie się nie wyróżniał. Młody Polak nie błyszczał w tym meczu, ale generalnie dał radę i nie odstawał od kolegów. Sporo odbiorów, udział w akcji przy drugim golu, dużo biegania w obronie i niestety sporo niedokładnych zagrań i strat. Szybko został zmieniony w drugiej połowie. Niezły mecz Ciepieli, choć głównie w destrukcji, bo dokładność podań pozostawiała sporo do życzenia.

Yuri Ribeiro 7 (7,35). Tak jak i Slisz, w ostatnich meczach z coraz lepszej strony pokazywał się Ribeiro. Dobra gra w defensywie, blok w krytycznym momencie przy strzale i sporo powrotów do obrony, a do tego asysta zadająca kłam twierdzeniu, że Portugalczyk nie potrafi dośrodkowywać. Przed przerwą szwankowało wyprowadzanie piłki, miał sporo strat, ale już w końcówce pierwszej połowy poprawił i ten element. Po zmianie stron przeprowadził kilka dobrych akcji, wywalczył jeden rzut wolny, mniej aktywny był dopiero w samej końcówce, gdy wynik meczu był już przesądzony. Dobry mecz Ribeiry.

Rafael Lopes 8 (7,96). Piłkarz-zagadka. Najniżej oceniony przez kibiców w poprzednim spotkaniu napastnik wyszedł w podstawowym składzie, zagrał wreszcie w ataku i został bohaterem meczu. Znakomity ruch do piłki i przytomne wykończenie przy pierwszym golu, kapitalna główka przy drugim, gdy przeskoczył o wiele wyższego Simicia – półtorej sytuacji i dwa gole. A Lopes do tego odbierał piłki, zgrywał, oddał jeszcze jeden strzał, który został zablokowany, przyjmował piłki pod kryciem. W niecałą godzinę sam niemal rozstrzygnął losy meczu, po czwartym golu został szybko zmieniony, bo w obliczu absencji Pekharta w meczu z Radomiakiem Lopes będzie podstawowym napastnikiem i odpoczynek mu się przyda. Najlepszy piłkarz środowego meczu. Lopes raz na jakiś czas ma takie mecz, że ręce składają się do oklasków, w tym sezonie takich występów było jednak do tej pory bardzo mało.

Tomas Pekhart 7 (6,77). W końcu Czech trafił do siatki po długim okresie marazmu, na dośrodkowanie Josue nabiegało trzech legionistów, ostatecznie piłka trafiła do Pekharta, który nie spudłował. Trzeba go pochwalić nie tylko za gola, Pekhart był zadziwiająco ruchliwy w tym meczu, zarówno w obronie, gdy odbierał piłki i przechwytywał je pod plem karnym przeciwnika, jak i w ataku, szukając sobie miejsca w polu karnym. Po jego strzale głową był rzut rożny, kolejne jego uderzenie zostało zablokowane, próbował nawet sytuacyjnego strzału „krzyżakiem” po nabiegu na krótki słupek. Rzecz jasna jak zwykle, gdy dostał piłkę tyłem do bramki, to potrafił ją odegrać. Wreszcie zobaczyliśmy Pekharta z zeszłego sezonu – walecznego, aktywnie szukającego sobie pozycji w polu karnym i skutecznego. Szkoda, że wskutek czwartej żółtej kartki nie zagra w ostatnim meczu rundy.

Andre Martins 6 (5,67). Dość ciekawie został ustawiony po wejściu Martins, nieco wyżej niż zwykle. I obiektywnie patrząc, robił to, co do niego należało. Odbierał piłki na połowie przeciwnika, bardzo dokładnie podawał, raz dobrze zakończył swoją akcję dośrodkowaniem. Grał bardzo odpowiedzialnie, zapamiętaliśmy tylko jedną stratę, miał spory wpływ na to, że Legia nie traciła piłek w końcowej fazie spotkania. Niezły występ, solidny, choć bez błysku.

Lirim Kastrati 5 (5,09). Człowiek chaos. Kastrati może wracał się do obrony i potrafił bronić, jego szybkość była dużym atutem i właśnie w defensywie w środowym meczu pokazywał się z najlepszej strony. A w ataku prób dryblingów było sporo, wyjść na pozycję też, ale kończyło się to niedokładnymi podaniami i dośrodkowaniami, a w najlepszym przypadku wywalczonym rzutem rożnym. Mocno przeciętny występ, ale naszym zdaniem wcale nie gorszy od Johanssona.

Szymon Włodarczyk 5 (5,58). Co mecz piszemy, że osiemnastolatek ma przed sobą dużo nauki, by grać na poziomie Ekstraklasy. Dobrze, że dostaje dużo szans, zwłaszcza w takim meczu przy stanie 4:0 dostał słusznie wiele minut, ale to jest na razie czas nauki. Wywalczył dwa rzuty rożne, oddał dwa strzały, ale bardzo mało ruszał się bez piłki i wskutek tego rzadko miał z nią kontakt, pomijając powietrzne starcia. To właśnie nad ruchliwością w pierwszej kolejności Włodarczyk musi popracować, jeśli chce zacząć trafiać w Ekstraklasie do siatki, czy asystować przy golach.

Ernest Muci (5,79) i Jurgen Celhaka (5,42) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą środowego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Rafaela Lopesa.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.96 Rafael Lopes

7.73 Josue Pesqueira

7.65 Artur Boruc

7.35 Yuri Ribeiro

6.94 Bartosz Slisz

6.77 Tomas Pekhart

6.57 Bartłomiej Ciepiela

6.48 Maik Nawrocki

6.47 Mateusz Hołownia

6.18 Mattias Johansson

6.02 Mateusz Wieteska

5.79 Ernest Muci

5.67 Andre Martins

5.58 Szymon Włodarczyk

5.42 Jurgen Celhaka

5.09 Lirim Kastrati

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.