Oceny piłkarzy Legii za mecz ze Śląskiem – trudne doświadczenia wzrokowe
10.03.2022 18:30
Gra zespołu 5 (5,30 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Ciężko opisywać mecz, na który nie dało się patrzeć. Przez całe spotkanie piłka fruwała nad głowami piłkarzy, latała po autach, wymiana trzech podań na połowie przeciwnika była ogromnym osiągnięciem, a najczęściej grano na dwa kontakty – „przyjął i stracił”. Legioniści mieli ogromne problemy z budowaniem akcji, często podawali piłkę do nikogo lub co gorsza do piłkarzy Śląska i w sumie stworzyli sobie cztery w miarę dobre okazje z gry na cały mecz. Na szczęście rywale grali jeszcze gorzej, a i legionistów za grę defensywną też trzeba pochwalić, bo błędów w obronie prawie nie było. W pierwszej połowie jedyny strzał Śląska mógł stworzyć większe zagrożenie dla kołujących nad Polską samolotów radiolokacyjnych NATO niż dla bramki strzeżonej przez Misztę, po zmianie stron nie było zresztą inaczej i goście skończyli mecz bez celnego strzału. Ostatecznie tą straszliwą kopaninę rozstrzygnął na swoją korzyść zespół nieco lepszy. Doskonałe podanie Josue, wyjście na pozycję Wszołka, którego za grę bez piłki często chwalimy oraz zawahanie bramkarza przyniosły Legii zasłużone zwycięstwo, a w końcu to jest najważniejsze. Legia uciekła ze strefy spadkowej, ale mecze z rywalami pokroju Śląska powoli się kończą i trzeba zacząć lepiej grać w piłkę, bo taka gra nie wystarczy na drużyny z górnej połówki tabeli, aby utrzymać się w Ekstraklasie, punktować trzeba skutecznie do końca sezonu.
Cezary Miszta 6 (6,07 - ocena Czytelników). W drugiej połowie musiał dwa razy piąstkować, raz złapać dośrodkowanie po ziemi wzdłuż bramki. W pierwszej połowie nie miał w ogóle nic do roboty. Śląsk nie oddał przez cały mecz ani jednego celnego strzału. W końcowej fazie meczu dwa razy wykopał piłkę w aut. Ocena wyjściowa.
Mattias Johansson 6 (6,01). Jeden z niewielu piłkarzy, któremu piłka nie przeszkadzała w grze. Nie tylko dobrze grał w obronie, ale też poprawnie wyprowadzał piłkę. Do akcji ofensywnych podłączał się tylko na początku meczu, jego słaby strzał zablokował obrońca. Niezły mecz, choć głównie w destrukcji.
Mateusz Wieteska 6 (6,34). Dobra gra w obronie, jeden tylko błąd na początku meczu, imponował skuteczną grą w powietrzu. Dużo gorzej było z grą w piłkę, mnóstwo niecelnych podań, w tym również na własnej połowie. Miał dwie okazje by trafić do siatki po stałych fragmentach gry, nie wykorzystał żadnej. Ocena wysoka za grę w defensywie, zdecydowanie niższa jeśli chodzi o operowanie piłką, w sumie wychodzi przeciętnie.
Maik Nawrocki 6 (5,90). To samo, co o Wietesce, można napisać o Nawrockim – dobra gra w obronie, kiepska gra w piłkę. Raz został minięty na początku meczu, za drugim razem po stracie faulował i zarobił żółty kartonik. Dzięki dobrej grze defensywnej Legii Miszta był bezrobotny, ale wynikało to nie tylko z dobrej postawy obrońców, ale też i fatalnej gry gości.
Filip Mladenović 5 (4,13). Do gry w defensywie zastrzeżeń mieć nie można, raz tylko został ograny w drugiej połowie. A głównie za grę w obronie trzeba Serba oceniać, bo nie jest już wahadłowym, a obrońca ma przede wszystkim bronić. Niemniej nie sposób przejść obojętnie wobec bardzo niedokładnej gry Mladenovicia, liczby strat i nieudanych dośrodkowań. W obronie naprawdę dobrze, do przodu zdecydowanie gorzej, w sumie punkt niżej niż Johansson.
Paweł Wszołek 6 (6,69). W pierwszej połowie dobrze grał w defensywie, do tego wywalczył jeden rzut rożny, oddał jeden zablokowany strzał, a przede wszystkim niezłym dośrodkowaniem dał szansę Pekhartowi na gola, Czech jednak nie dał rady pokonać Szromnika. Po zmianie stron był gol, dający Legii zwycięstwo, była druga nie wykorzystana okazja, była dobra gra w defensywie i dużo strat piłki. Wszołek jest najlepszym legionistą, jeśli chodzi o grę bez piłki w ofensywie, natomiast często było tak, że mu piłka przeszkadzała, jak ją dostał. W najważniejszej sytuacji zachował się jednak wzorowo i ten gol musi rzecz jasna być podstawą jego oceny. Bo obiektywnie patrząc, to sama gra poza trzema wyjściami na wolne pole pozostawiała spora do życzenia.
Jurgen Celhaka 5 (5,10). Przyzwoity mecz w destrukcji, choć tu lepiej prezentował się Slisz, nieco gorzej było z grą w piłkę. Albańczyk nie miał wielu strat, ale to dlatego, ze podawał najczęściej do obrońców. Dwa razy stracił łatwo piłkę i zarobił żółtą kartkę za faul taktyczny. Mocno przeciętny występ, pełny niestety „gry na alibi”.
Bartosz Slisz 4 (4,25). Po dobrym meczu z Górnikiem można było oczekiwać, że Slisz będzie w końcu grał lepiej częściej niż raz na kilka spotkań. W poniedziałek nie było tego widać. Jak zwykle dużo biegał i pracował w środku pola, przerywał akcje, ale często też przegrywał przed przerwą walkę o „drugą piłkę” z pomocnikami Śląska. Prawdziwy horror w poniedziałek jednak to była gra w piłkę. To właśnie Slisz był największym specjalistą od „przyjął i stracił”, zwłaszcza w pierwszej połowie, oddał też dwa strzały, którymi postraszył przelatujące ptaki. Trzeba jednak przyznać, że w drugiej połowie dużo wnosił do gry w destrukcji i odebrał kilka piłek. Niemniej to był w sumie słaby występ wyjątkowo chaotycznego Slisza.
Josue Pesqueira 7 (7,92). Pierwsza połowa umiarkowanie udana, trzy wywalczone stałe fragmenty gry, jedno dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego i sporo strat, błysnął dopiero tuż przed przerwą, gdy dograł do wychodzącego na pozycję Wszołka i Pekhart miał doskonałą okazję do zdobycia bramki. Po zmianie stron nadal przeplatał podania dokładne niecelnymi, ale kilka z tych podań było fantastycznych – po jednym padł go, po dwóch kolejnych doskonałe okazje mieli Wszołek i Lopes. Również i bite przez niego stałe fragmenty gry dały kilka szans na zdobycie gola, przede wszystkim Wietesce. Co ciekawe przez kwadrans, gdy Legia grała dwoma napastnikami grał środkowego pomocnika, a nie ofensywnego i wtedy właśnie padł gol. Nie był to jakiś porywający mecz Josue, ale po prostu całkiem dobry – bez niego Legia by trzech punktów nie zdobyła.
Maciej Rosołek 3 (3,88). W ogóle nie potrafił odnaleźć się, jeśli chodzi o wychodzenie na pozycję, czy rozegranie, rzadko zresztą nawet docierała do niego piłka i poza jednym jej wyprowadzeniem i jednym odegraniem pod kryciem nic pożytecznego w ofensywie nie zrobił. Nieoczekiwanie natomiast Rosołek w pierwszej połowie pokazał się z niezłej strony w defensywie i odebrał rywalom dwie piłki, z tej strony rzadko kiedy pokazywał się z dobrej strony. Po zmianie stron raz został okrutnie ograny przy linii, a potem szybko zmieniony. Nie ma co ukrywać, był to bardzo słaby mecz w wykonaniu młodego legionisty, którego przydatność na skrzydle od zawsze wydaje się nam wątpliwa – to typowy specjalista od sytuacyjnych strzałów w polu karnym, który najlepiej gra w a ataku w systemie z dwójką napastników.
Tomas Pekhart 3 (4,06). Po jednym meczu, w którym Pekhart pokazywał się do gry, wróciła niestety stacjonarna gra i czekanie na piłki. Czekanie daremne, bo nie miał ich kto zagrać, ale skoro podań nie było, to trzeba było się cofać po piłkę i pomagać. W pierwszej połowie Czecha, nie licząc strącenia kilku długich podań – zazwyczaj do nikogo – praktycznie na boisku nie widzieliśmy, a gdy raz dostał piłkę w polu karnym, opanował ją i oddał strzał, to bramkarz bardzo dobra interwencją sparował futbolówkę na poprzeczkę. Po zmianie stron Czech był aktywniejszy, ale efekty wcale lepsze nie były – raz tylko zdołał utrzymać się przy piłce i odegrać, a tak kończyło się to stratami, głównie dlatego, że przy każdym przyjęciu niezwykle złośliwa tego dnia dla wszystkich piłkarzy na boisku piłka odskakiwała mu na parę metrów. Wydawało się, że zgodnie z tradycją Pekhart będzie na boisku do końca, by wygrywać pojedynki główkowe we własnym polu karnym przy stałych fragmentach gry, ale najwyraźniej trener Vuković miał dość w poniedziałkowym meczu i słusznie zdjął go z boiska.
Rafael Lopes 5 (5,13). W odróżnieniu od Pekharta Lopes nie stał w miejscu, tylko wychodził na pozycję i sporo się ruszał, dzięki czemu wniósł trochę ożywienia w linię ataku. Pomimo, iż przebywał na boisku tylko pół godziny, miał więcej udanych kontaktów z piłką i zgrań do partnerów niż Czech. Miał jedną dobrą okazję po podaniu Josue, ale uderzył obok bramki, raz źle przyjął piłkę w polu karnym. Mocno przeciętny występ, ale lepszy niż Pekharta.
Ernest Muci 3 (4,82). W odróżnieniu od Lopesa, Muci nie wniósł ożywienia na boisko. Podobnie jak Rosołek, więcej nieoczekiwanie pokazał w grze defensywnej, bo dwa razy przechwycił piłkę w odstępie kilkunastu sekund. Z przodu było zdecydowanie gorzej – jeden wywalczony rzut rożny, dwie poważne straty, w tym jedna na kontrę. Słaby mecz, ocena taka sama, jak dla Rosołka.
Patryk Sokołowski (4,54) i Lirim Kastrati (4,68) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą poniedziałkowego meczu został w zgodnej opinii Czytelników i redaktorów Josue Pesqueira, jedyny piłkarz, który zagrał dobre spotkanie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.