Oceny piłkarzy Legii za mecz ze Spartakiem – można było nie przegrać
12.12.2021 13:05
Gra zespołu 5 (3,74 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Czwartkowy mecz do złudzenia przypominał niedzielne starcie z Cracovią – Legia prowadziła grę, rywale mieli ledwie dwie dobre okazje do zdobycia bramki, legioniści tyle samo. Tyle, że rywal był ze zdecydowanie innej półki. Spartak potrafił dwa razy wygrać z Napoli, a w Warszawie omal punktów nie stracił, na boisku nie było widać finansowej przepaści, jaka dzieli oba kluby. Znów przyzwoity mecz zagrali piłkarze odpowiadający za defensywę wyłączywszy oczywiście koszmarny błąd Maika Nawrockiego, ale przez długi czas legioniści nie byli sobie w stanie nic wykreować pod bramką gości. W końcówce po zejściu Josue ciężar przenoszenia gry z obrony do ataku wziął na siebie bardzo słabo grający przez sporą część meczu Luquinhas, bardzo aktywny był na lewej flance Yuri Ribeiro, który rozegrał jeden z lepszych swoich meczów w Legii, a wejście Rafaela Lopesa, Szymona Włodarczyka i Tomasa Pekharta sprawiło, że napastnicy zaczęli dochodzić do wrzutek. Okazało się, że ze Spartakiem granie górnych dośrodkowań w pole karne było całkiem niezłym pomysłem. Niestety Pekhart znów był nieskuteczny, najpierw obił poprzeczkę, a potem nie wykorzystał rzutu karnego, który sam wywalczył. Na tle bardzo mocnego przeciwnika legioniści nie wyglądali źle, po losowaniu eksperci nie spodziewali się, że z którymkolwiek z rywali Legia będzie w stanie nawiązać równorzędną walkę, stąd za czwartkowy występ trudno jakoś przesadnie legionistów krytykować. Legia żegna się z europejskimi pucharami w mocno średnim stylu, ale bez kompromitacji, biorąc pod uwagę aktualną formę mistrzów Polski można było się spodziewać o wiele gorszego występu.
Artur Boruc 6 (5,66 - ocena Czytelników). Uratował Legię od straty gola w 35. minucie broniąc strzał Ignatowa, wcześniej po błędzie Nawrockiego i uderzeniu Bakajewa był bez szans. W drugiej połowie nie miał już trudnych strzałów do obrony, raz udanie wyszedł na przedpole. Jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki, to jedno wybicie miał nieudane. W sumie miał zadziwiająco mało pracy, bo gra defensywna Legii wyglądała w czwartek całkiem nieźle.
Mattias Johansson 5 (3,77). Jeden tylko błąd w defensywie na początku meczu, gdy nie upilnował Promesa po dośrodkowaniu z przeciwległej strony boiska, poza tym w obronie naprawdę solidny występ. Z piłką przy nodze było gorzej. W 57. minucie miał dwie straty na własnej połowie, tradycyjnie też bardzo niewiele dawał w ofensywie, prawa flanka w odróżnieniu od lewej w ataku prawie nie istniała, współpraca z Kastratim też pozostawiała sporo do życzenia. W sumie mocno przeciętny występ Szweda, ale na pewno nie jakiś szczególnie zły, obrońca ma przede wszystkim bronić, a to Johanssonowi wychodziło w czwartek całkiem dobrze.
Mateusz Wieteska 5 (4,93). Jeden poważny błąd, który mógł skończyć się golem, gdy odbita przez niego piłka trafiła do Ignatowa, Boruc strzał obronił. Poza tym solidna gra z tyłu, w szczególności w powietrzu i dobre ustawianie się w polu karnym. W pierwszej połowie popełnił parę błędów przy wyprowadzaniu piłki, po jednym z nich Slisz był zmuszony faulować, za co dostał żółtą kartkę. Toczył w końcowej fazie meczu brutalne boje z Miełkadzie, dostał żółtą kartkę, ale wcześniej pomocnik Spartaka potraktował Wieteskę tak brutalnie, że obrońca Legii nie będzie mógł zagrać w Płocku. Spora to strata, biorąc pod uwagę, że Wieteska to dziś kluczowy gracz formacji defensywnej Legii, w czwartek zaliczył przyzwoity występ.
Maik Nawrocki 3 (3,17). Wyłączny winowajca jedynej bramki dla Spartaka, miał możliwość wybicia piłki na aut, nie wiadomo czemu szukał zagrania do środka – takie indywidualne błędy obrońców bardzo bolą, gdy drużyna gra w defensywie całkiem niezły mecz. Wcześniej też jeden błąd w kryciu popełnił. Co jednak ważne, młody obrońca Legii wziął się w garść i do końca spotkania błędów już nie popełniał, jedna z jego interwencji w trudnej sytuacji uchroniła Legię przed kolejnym golem, Nawrocki w końcówce poszedł też pod bramkę przeciwnika i oddał celny strzał z dystansu. Bez tego błędu z 17. minuty Legia meczu by nie przegrała, ale jak wielokrotnie pisaliśmy, gra obrońców to ciężki kawałek chleba. Ofensywny piłkarz może stracić piłkę dziesięć razy, ale jak raz strzeli gola, to go wszyscy chwalą, obrońca może mieć dziesięć udanych interwencji, ale jak zawali gola, to wszyscy go krytykują.
Yuri Ribeiro 6 (4,55). Pierwsze pół godziny niezbyt udane, niezbyt pewna gra w defensywie, nieudane dośrodkowania i straty, po jednej z nich do faulu taktycznego został zmuszony Martins, który zarobił za to żółtą kartkę. Po tym słabszym okresie gry Ribeiro przeszedł jednak dość nieoczekiwaną i pozytywną przemianę. Okazało się, że potrafi dokładnie dośrodkowywać i kilka takich piłek w pole karne posłał, a w destrukcji spisywał się naprawdę dobrze. Im dłużej trwał mecz, tym częściej Ribeiro pojawiał się pod polem karnym, w końcówce wraz z Luquinhasem to on tworzył w zasadzie wszystkie groźne sytuacje pod bramką Spartaka. Naprawdę niezły mecz Portugalczyka, wreszcie pokazał, że ponad 50 meczów w Championship rozegrał nieprzypadkowo i w przyszłości Legia może mieć z niego pożytek.
Bartosz Slisz 5 (3,72). Naprawdę dobra pierwsza połowa, to na Sliszu często zatrzymywały się ataki Spartaka, przejmował piłki w środku pola, wspierał obrońców w polu karnym, zablokował jeden strzał, sam oddał jeden strzał, ale obrońcy go zablokowali. Żółtą kartkę zarobił za faul taktyczny ratując zespół przed kontrą po niedokładnym zagraniu Wieteski. Można mieć pretensje do Slisza, że zbyt dużo jego podań, zwłaszcza po przerwie, nie trafiało do adresata, ale naprawdę wolimy Slisza podejmującego ryzyko i szukającego gry do przodu, niż oddającego futbolówkę do obrońców, jak w zeszłym sezonie. Mamy wrażenie, że młody pomocnik dorósł i bierze na siebie coraz więcej odpowiedzialności w tym trudnym dla Legii czasie. Trener Gołębiewski postanowił wymienić cały środek pola w trakcie meczu, bo wszyscy środkowi pomocnicy mieli na koncie żółte kartki. My byśmy na pewno Slisza do końca meczu na boisku zostawili.
Andre Martins 3 (3,11). Poprawna gra w destrukcji, kilka przejętych piłek, żółta kartka za przerwanie kontry po stracie Ribeiry. Niestety od Martinsa należy oczekiwać wyprowadzania piłki, tym razem Portugalczyk był pod tym względem zupełnie niewidoczny i nie bardzo rozumiemy dlaczego, skoro teoretycznie mniej zaawansowany technicznie Slisz brał na siebie bez wahania ciężar gry. Bardzo słaby mecz Martinsa, który przez większość spotkania po prostu znikał nam z pola widzenia, zmiana w pełni zasłużona.
Josue Pesqueira 4 (4,25). Znów zaczął mecz od genialnego podania do prawoskrzydłowego, ale Kastrati, podobnie jak kilka dni temu Skibicki, nie potrafił z niego zrobić należytego użytku. Oddał dwa celne, ale lekkie strzały, raz dobrze dośrodkował z rzutu wolnego zmuszając zaskoczonego bramkarza do wybicia piłki przed siebie, wywalczył też jeden rzut rożny. I znów, im dłużej trwał mecz, tym bardziej niedokładny był w swoich zagraniach Portugalczyk, zarobił też żółtą kartkę za bezmyślny, niczym nie sprowokowany faul. Znów mamy wrażenie, że gdy Legii nie idzie, to Portugalczyk po godzinie osiąga wysoki stan frustracji mający przełożenie na coraz gorszą grę. Dostrzegł to i trener Gołębiewski i co ciekawe, po zejściu Josue, gdy ciężar gry przeniesiono na lewą stronę i zaczęto grać prostszy futbol, zagrożenie pod bramką gości wzrosło.
Lirim Kastrati 3 (2,91). Wracał wprost po urazie i pamiętając słabe występy przed kontuzją, trudno było wiele oczekiwać. Na plus można mu zapisać częste powroty do obrony i kilka naprawdę dobrych interwencji oraz jeden wywalczony rzut rożny. W ataku nie radził sobie zupełnie z Ayrtonem, dośrodkowywał niedokładnie, a mając dobrą okazję nie był w stanie oddać celnego strzału. Bardzo słaby mecz reprezentanta Kosowa, zadziwiająco długo trzymał go trener Gołębiewski na boisku, bo Kastrati nic pozytywnego do ataku nie wnosił.
Luquinhas 4 (4,47). Przez całą pierwszą połowę Brazylijczyk regularnie przegrywał starcia z pomocnikami i obrońcami Spartaka, nie lepiej było przez większość drugiej, próbował też strzałów, ale żaden w bramkę nie trafił. Luquinhas obudził się dopiero w ostatnich dziesięciu minutach, wziął wtedy na siebie ciężar przeprowadzania piłki z obrony do ataku i Legia zaczęła stwarzać groźne sytuacje pod bramką Spartaka. Słaby był to mecz Luquinhasa, dla którego rywale z Rosji okazali się po prostu zbyt silni i zbyt skuteczni w destrukcji – po raz kolejny przekonaliśmy się, że o ile w Ekstraklasie rywale nie mogą zatrzymać Luquinhasa bez faulu, to piłkarze z czołowych lig europejskich nie mają z tym problemów.
Mahir Emreli 3 (2,61). Zgasł nam kompletnie Azer po dobrym początku sezonu. Dużo się rusza, wraca nawet do obrony, wyprowadza piłkę, ale nie potrafi sobie znaleźć wolnej pozycji w polu karnym i nie oddaje strzałów, miał okazję po jednym dobrym dośrodkowaniu Ribeiry, ale nie trafił głową w piłkę. Wywalczył po jednym rzucie rożnym i wolnym, raz w polu karnym dobrze dograł do Kastratiego, ale Kosowianin zmarnował okazję, raz też stracił piłkę na swojej połowie. Sporo biega, bierze udział w grze, ale nic mu nie wychodzi i tak jest niestety od dłuższego czasu. Znów był to bardzo słaby mecz Emrelego.
Rafael Lopes 4 (3,11). Mała niespodziana in plus, bo co Lopes ostatnio wychodził na boisko, to zaniżał i tak kiepski poziom gry Legii w ataku. W czwartek było jednak inaczej. Lopes był aktywny, miał sporo kontaktów z piłką, zagrał dwa dobre podania, po jednym z nich, czyli przedłużeniu piłki głową, Pekhart miał stuprocentową sytuację. Generalnie wypadł słabo, ale na pewno lepiej niż Emreli.
Ihor Charatin 3 (3,13). Wzdychamy ciężko, gdy mamy opisać grę Ukraińca. Jeden przechwyt, podania do przodu niecelne, ogromna większość zagrań zwrotna do obrońców. Nie wiemy, czemu Bartosz Slisz nie mógł zostać na boisku do końca meczu, bo Charatin jest tak powtarzalny w bezpiecznej grze pozbawionej chęci brania na siebie odpowiedzialności, że nie można było oczekiwać, że w czwartek pod tym względem coś się zmieni.
Tomas Pekhart (2,19), Szymon Włodarczyk (4,04) i Kacper Skwierczyński (3,90) grali zbyt krótko by ich ocenić. O ile młodzi Polacy niewiele pokazali na boisku, to Czech zostanie ze swojego występu długo zapamiętany – najpierw uderzył w dogodnej sytuacji w poprzeczkę, potem wywalczył rzut karny, a następnie go nie wykorzystał.
Najlepszym legionistą czwartkowego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Artura Boruca.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.