Paweł Kosmala: Poruszamy się w ryzykownym obszarze
11.07.2011 22:00
- Zapewne nie jest Pan do końca zadowolony z wyników i strony sportowej w minionym sezonie. Na wspomnianym przeze mnie spotkaniu na krytej jednym z głównym zarzutów kibiców było brak wyciągania jakichkolwiek konsekwencji wobec pracowników Legii. Za ten sezon znów nie było winnych... Większość transferów była nieudana… nie twierdzę, że byli to słabi piłkarze, ale z różnych względów Legii nie pomogli. W ostatnich latach takich transferów uzbierało się niemal 40!
- A w innych klubach, w tym najlepszych w polskiej liidze, ile tych nieudanych transferów było? Myślę, że liczby byłyby podobne. Transfery i to jak one się kończą w stosunku do zamierzeń to rzecz chyba najtrudniejsza w tym wszystkim. Poruszamy się w obszarze zawodników dla nas dostępnych, a ten obszar jest obarczony dużym ryzykiem. Im niżej schodzimy w piramidzie wartości zawodnika tym to ryzyko jest większe. Są przyczyny z powodu których piłkarz nie kosztuje 20 mln euro na rynku tylko 200 tysięcy euro czyli sto razy mniej. Z pewnych powodów zawodnik nie występuje w Realu czy Barcelonie. Czyli my poruszmy się w obszarze puli zawodników, którzy nie potwierdzili tego, że są wybitnymi specjalistami w grze w piłkę nożną. Ci piłkarze maja jakieś wady, które mogą się ujawnić po transferze w stopniu większym niż u graczy, którzy swój talent i poziom potwierdzili już na bardzo wysokim szczeblu. Rozmawiam często z prezesami innych klubów i wszyscy dochodzimy do wspólnego zdania – poruszamy się w obszarze bardzo ryzykownym. Stąd taka a nie inna liczba tych nie do końca udanych transferów. Być może statystycznie jest tego za dużo, a być może nie. Wydaje mi się, że wygląda to podobnie jak w innych klubach w Polsce i zagranicą – mówimy o klubach o podobnym budżecie. Oczywiście kluby, które kupują zawodników za 5, 10, 15 mln euro będą miały lepszą średnią trafień. Zresztą wielkie kluby też kupują wielu piłkarzy za małe pieniądze i 80 procent z nich nie ujrzy nigdy boiska w meczu pierwszej drużyny. Kupowani są młodzi gracze, którzy przebijają się lub nie. Jak ktoś sprzeda gracza „x” za 30 mln. euro to może sobie pozwolić na kupno 5 graczy za pół miliona i czekać czy choć jeden z nich wypali. Dla nas te pół miliona to podstawowa kwota transferu, rzadko jest więcej. Vrdoljak za milion był już sensacją…
- To jedna strona medalu, drugą są oczekiwania klubu i kibiców wobec tych nowych nabytków – są one bardzo duże. To ma być człowiek, który od razu wzmacnia zespół, sprawdza się, od pierwszego meczu jest podstawowym graczem. Jak się tak nie dzieje, a do tego dochodzą jeszcze emocje, to pojawia się fala krytyki. Kilku zawodników z poprzedniego zaciągu, których na forum Legia.Net nazwano porażkami, złymi transferami, nie można już teraz spisywać na straty. Niektórzy piłkarze, którzy trafili do zespołu w minionym sezonie zostali sprowadzeni jako konkurencja dla zawodników, których już mieliśmy. Kosztowali 300 czy 400 tys. euro, ale przecież na wypadek kontuzji musieliśmy mieć kogoś solidnego na ławce. Musimy mieć drugiego i trzeciego bramkarza, musimy mieć drugiego prawego obrońcę itd. To daje trenerowi możliwości roszad na poszczególnych pozycjach. To normalne, że jedni grają a inni nie łapią się do podstawowego składu. Weźmy Kubę Rzeźniczaka – gra bo jest w najlepszej dyspozycji, jego wartość jest też największa. Nie dziwmy się więc, że Kneżević czy Jędrzejczyk muszą usiąść na ławce rezerwowych. Taka jest kolej rzeczy.
Ale jeśli piłkarz za pół miliona euro zostaje sprowadzony na ławkę rezerwowych to nie brzmi to dobrze.
- A za ile pan by chciał sprowadzić do Legii gracza na ławkę? Potrzebujemy konkurencji w zespole i tacy piłkarze też muszą kosztować. Niby mamy fajny skład na papierze, jest komu grać, a potem się okazuje, że mamy taką sytuację jak na początku ubiegłego sezonu gdzie Choto, Astiz, Rzeźniczak i Kiełbowicz byli kontuzjowani i tę obronę trzeba z kogoś skompletować. Dlatego my musimy mieć na przykład dziesięciu solidnych obrońców, najlepiej z wachlarzem możliwości gry na innych pozycjach w defensywie.
A nie lepiej w takich przypadkach sięgać po piłkarzy Młodej Ekstraklasy?
- Widział Pan sporo meczów tych młodych chłopców i wie pan jakie mają problemy. To nie są jeszcze piłkarze przygotowani na naszą seniorską rąbankę. Oni by przegrywali warunkami fizycznymi, dlatego nie wszyscy od razu pukają do bram pierwszego zespołu. Trzeba powolutku, po jednym, dwóch sprawdzać w kadrze pierwszej drużyny. Nie możemy mieć połowy jedenastki złożonej z młodych ludzi bo kończy się to tak jak w meczu z Lechią przegranym 0:3. Potem nawet trener Kafarski mówił, że wynik go cieszy, ale szkoda że osiągnięty z Młodą Legią…
- Zresztą popatrzmy na Wisłę Kraków – mistrza Polski, średnia wieku kupionych tam zawodników wynosi blisko 30 lat. Tam jedynym młodym zawodnikiem jest Małecki. Aspirujący do miana młodej gwiazdy Melikson ma 27 lat, a nie tak jak u nas 18-19 lat Żyro, Borysiuk, Kucharczyk czy Wolski. Oni plus Rybus, Kosecki, Jędrzejczyk czy Antolović to wciąż bardzo młodzi gracze. W ostatnim sezonie własnie ten brak doświadczenia okazał się problemem. Dlatego w tym okienku transferowym kupiliśmy Ljuboje i Żewłakowa aby zbalansować trochę średnią wieku. Oczywiście można tym krakowskim wariantem iść na okrągło i co rok kupować 5-6 zawodników pod trzydziestkę. To dało Wiśle mistrzostwo więc to jest jakaś droga, pytanie czy my chcemy iść do celu właśnie taką drogą. Mając bardzo młodych i utalentowanych zawodników byłby to moim zdaniem błąd. Mamy najmłodszą drużynę w Ekstraklasie, skala zmian była ogromna, ci ludzie nie byli odporni na stres i to były przyczyny porażek w lidze.
Od 2007 roku Legia przetestowała ponad 40 graczy, te testy zaliczyli tylko Dong i Kelhar, a i tak nie odegrali później większych ról w zespole. Kibice się śmieją, że jak zawodnik w Legii zda testy to już wszędzie sobie poradzi… Po co ściągacie tak wielu graczy na testy skoro większość z nich się nie nadaje do gry przy Łazienkowskiej?
- To dość tani i pewny sposób sprawdzenia przydatności danego gracza. Zwróćmy jednak uwagę na to kto na te testy może do nas trafić? Piłkarz na początku swojej kariery, albo taki który znajduje się na zakręcie i zgodzi się wtedy na wszystko. Byłoby dziwne gdyby z tych 40 testowanych, 30 w Legii grało. To nie są wielcy piłkarze, nie było możliwości ich obejrzenia wcześniej. Wygląda to zwykle tak, że przychodzi jakiś menedżer i mówi mam dwóch wyróżniających się graczy w Ghanie, może podeślę ich na testy. My odpowiadamy w porządku, niech przyjadą i pokażą co potrafią. Ale testuje się zawodników z tzw. kategorii „no name”.
Jak wygląda kwestia legijnego ośrodka szkoleniowego. Na początku był Hutnik, potem głośno się zrobiło o pięknym ośrodku w Sulejówku. Ostatnio jednak sprawa ucichła co zaowocowało masą pytań od naszych czytelników.
- Może nie tyle sprawa ucichła, co jest dość skomplikowana i wiążę się ze znaczącym wydatkiem. Dziś każde boisko to koszt około 2 mln zł, jeśli chce się tych boisk pięć to robi się już 10 mln zł. Aby to miało sens musi być jeszcze bursa dla chłopaków, będziemy tam przecież chcieli mieć 60-80 chłopców. Nie mogą oni dojeżdżać gdzieś z Warszawy, czasem są też spoza Warszawy i wtedy jest to kłopot. Powinniśmy więc mieć możliwość ich „skoszarowania” – ale wtedy mówimy już o kilkunastu milionach złotych. To duży koszt, szczególnie tutaj w Warszawie i okolicach gdzie tereny są drogie. To jest istotą problemu.
- Mało jest poza tym takich terenów w okolicach Warszawy, które maja przeznaczenie sportowe i które są odpowiednio duże. Pięć boisk plus bursa to około 5-6 hektarów powierzchni, a to jest już kawał ziemi. Pięć boisk to niezbędne minimum, które pozwoli szkolić znaczącą liczbę młodych ludzi. To wszystko powinny być boiska o sztucznej nawierzchni – dziś jest taka tendencja. Dlatego cała sprawa się trochę ślimaczy – wszystko rozbija się o ekonomikę i dostępność terenów.
- Z Hutnikiem długo nie było wiadomo czy te tereny się ostaną w związku z budową mostu północnego. Teraz sytuacja się wyjaśniła, ale są inne okoliczności i one utrudniają nam realizację celu. Póki nie mamy tego ośrodka to staramy się aby ta nasza szkółka działała jak najlepiej. Dziś mamy piękne boisko przy stadionie, korzystamy jednak też z innych boisk, mamy bursę przy szkole na Bielanach. Nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie, ale póki co innego nie ma. Na szkółkę wydajemy spore pieniądze, staramy się aby wszystko było na najwyższym poziomie. Z efektów jesteśmy zadowoleni, ten pierwszy rzut chłopców opuszczających Akademię jest bardzo obiecujący. W młodych rocznikach mamy wielkie talenty.
- Generalnie w całej Polsce coś się pod tym względem dzieje, te 1200 orlików też ma swoją wymowę. Nie jest to wszystko jeszcze profesjonalnie wykorzystywane, ale będzie. Są boiska o dobrej nawierzchni gdzie można wypracować sobie technikę. To, że tego wszystkiego nie było w latach 90-siątych jest teraz widoczne na boiskach ligowych. Zawodników w wieku 25-28 lat o wysokiej klasie jest w Polsce bardzo mało. Cierpią na tym kluby, cierpi i reprezentacja, która musi korzystać z zagranicznych zasobów piłkarzy polskiego pochodzenia. Ci zawodnicy w wieku 25-28 lat 15 lat temu powinni być w szkółkach, ale tych szkółek nie było. Przez to podstawowe braki w ich wyszkoleniu są bardzo widoczne. Natomiast ci nasi młodzi chłopcy, którzy od kilku lat są w Akademii mają już inną jakość i co najmniej kilku z nich będzie reprezentantami Polski. Tylko jeszcze trochę czasu musi upłynąć, oni mają po 16-18 lat.
Jakk wygląda na dziś sprzedaż karnetów oraz lóż vipowskich? Pytanie jest bardzo istotne gdyż wpływy będą stanowiły pokaźną kwotę w budżecie Legii.
- Liczymy, że zrealizujemy swoje plany jeśli chodzi o sprzedaż karnetów czy lóz VIP. Teraz jest taki okres, że negocjujemy wiele umów. Do najbliższego meczu mamy miesiąc i będzie to czas na dopinanie szczegółów. Loże to coś nowego w Warszawie , w Polsce. Taki produkt sprzedajemy tylko my i może jeszcze trzy czy cztery kluby. Biznes musi się przyzwyczaić do tego, że jest dostępne takie narzędzie jak loże. To nie jest dla firmy fanaberia, to narzędzie do uprawiania swojej polityki marketingowej. Tam się zaprasza swoich klientów i partnerów biznesowych. Na całym świecie to już funkcjonuje od lat, u nas to dopiero wszystko raczkuje. W takim Chicago trudno sobie wyobrazić jakąś korporacje, która nie ma możliwości zaproszenia swoich gości do lóż White Sox czy Bulls. Tam jest to normalne, w Europie zachodniej też, my się musimy jeszcze do tego przyzwyczaić, nauczyć. Jeszcze rok temu nasz stadion żadnych lóż nie miał, podobnie było w innych polskich miastach. Także tutaj czas pracuje na naszą korzyść, jesteśmy optymistami.
Przegląd Sportowy ostatnio poinformował, że dług Legii wobec ITI wynosi 80 mln zł. i nie powiększy się gdyż to koniec pożyczek. Czy mógłby Pan to potwierdzić? Jeśli tak to jakie są planowane raty i terminy spłat?
- Legia jest w całości własnością spółek ITI i dług Legii jako klubu w stosunku do właściciela jest sprawą techniczną. Jeśli Legia wymagała rokrocznie dofinansowania, a tak było i to na dużą skalę i to wyłączywszy kwestie stadionu, to te wpłaty ze strony ITI musiały być jakoś zaksięgowane. Są różne możliwości, nie chcę wchodzić w szczegóły – zwykle są to pożyczki, może to być powiększenie kapitału itd. Są to technikalia księgowe. To nie są pieniądze zmarnotrawione, one tkwią w klubie pod postacią jego nowego oblicza, nowej, wyższej wartości spółki –znacznie wyższej niż siedem lat temu. Jest stadion i długoletnia umowa na jego użytkowanie, prawo do nazwy Legia, do herbu, wspomniana szkółka dla młodych piłkarzy, wartość kart zawodniczych – to wszystko są pozyskane za te pieniądze aktywa. Częściowo za pieniądze pochodzące z biletów, karnetów czy praw TV, a częściowo z pożyczek od właściciela.
Na dziś mamy w Legii dwa transfery do klubu – Michała Żewłakowa i Danijela Ljuboji. Czy jeszcze czegoś możemy się w tym okienku spodziewać i jakie są cele postawione przed trenerem i zespołem?
- Z klubu odeszło wielu zawodników, może trudno im było przypisać jakąś kluczową rolę, ale jednak kilka ubytków w kadrze powstało. Szczególnie ważne jest to w kontekście rozegrania czterdziestu kilku spotkań w tym sezonie. Jeśli uda nam się wejść do fazy grupowej Ligi Europejskiej to może to być nawet 45 czy więcej meczów. Poza tym były potrzeby niezaspokojone – czyli pozycja bramkarza czy też kwestia większej ilości zawodników doświadczonych. Te dwa transfery idą w tym kierunku. Ljuboja to klasa europejska, Żewłakow również... Wracając do pytania to trudno mi jest jednoznacznie odpowiedzieć, ale z pewnością na tych dwóch zakupach się nie skończy. Pracujemy nad kolejnymi, nie wszystko zapewne uda nam się zrealizować, nie wszystko wyjdzie, ale to jest też spowodowane szukaniem na trochę wyższej półce niż dotychczas. A zawodnicy z wyższej półki mają większe wymagania, mamy też wtedy większą konkurencję. Prowadzimy wiele rozmów, ale trudno coś prognozować co do konkretnych nazwisk. Tak na marginesie dodam, że okienko transferowe zaczęło się 1 lipca.
Celem oczywiście jest mistrzostwo Polski o które moim zdaniem w tym sezonie powalczą Legia, Wisła i może Lech, który może się skoncentrować wyłącznie na lidze. Celem jest też awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej, choć tu wiele będzie zależeć od losowania.
Zapis pierwszej części wywiadu znajduje się tutaj
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.